29/12/2024
Childhood u Babci I Dziadka
,, Lubiłam do moich dziadków jeździć PKS-em, mimo że od przystanku aż 3 km trzeba było iść pieszo. Jeszcze tylko do pokonania kocie łby i moim oczom ukazywał sie piękny domek z czerwonej cegły.Podwórka strzegły dwa psy:groźny Azor, który nikogo do siebie nie dopuszczał i wydawało mi się, że boi się go nawet sam dziadek i ten drugi, łagodniejszy - Szarik. Na podwórku stała obora, w której obserwowaliśmy babcię dojącą krowy i piliśmy odcedzane przez tetrową pieluchę, jeszcze ciepłe mleko. Była też stajnia, gdzie królowały dwa konie o imionach Baśka i Lalka. Biedne..nigdy nie mogły odgonić się od much.
Na zewnętrznej ścianie parnika był ogromny napis ,,palenie surowo wzbronione", pod którym paradoksalnie dorośli palili swoje ,,Popularne" i ,,Klubowe".
Psów na spacer nie wyprowadzaliśmy, ale każdy z nas przynajmniej raz wbił w ziemię bolec krowiego łańcucha.Toaleta była obok budy Azora, więc bez obstawy rodziców ciężko było tam dotrzeć.
Miała wyżłobione na drzwiach serce, a zamiast papieru toaletowego na gwoździku były czarno białe gazety i wisiał kalendarz, z którego zrywało się kartki.:)
Uwielbiałam żniwa i jazdę wozem pełnym słomy, czasem siedziałam w traktorze obok dziadka. To była duma! Chodziliśmy na grzyby, jagody i nigdy nie było nudno. Opalaliśmy się też na strasznie niewygodnym parcianym leżaku na łące pełnej stokrotek, z których robiłam wianki.
Dom...ostoja, miłość i ciepło. Po przekroczeniu zimnej sieni wchodziłam do kuchni - królestwa babci. Do dziś pamiętam jej kogel-mogel, babki w zebrę z prodziża i parowańce. Na obiad w niedzielę był obowiązkowo rosół z kury lub koguta. Jeszcze kilka godzin wcześniej ptaki, nieświadome zbliżającego sie kilera dziadka, biegały sobie po podwórku.
Babcia w chustce na głowie i ubrana w nieśmiertelny, kwiecisty fartuch. Miała w nim zawsze jakieś zaskórniaki i wciskała nam je kiedy wyjeżdżaliśmy, ze słynnym ,,nie mów mamie". Bez fartucha widziałam ją tylko w piątki. To wtedy jechała do miasta na zakupy i ,,musowo" wysłać Duży Lotek...
Dziadek był stanowczy, ale kochany i nigdy nie mylił imion wnuków w przeciwieństwie do babci, która wyliczyła wszystkie córki i wnuczki zanim dotarła do mojego imienia😉
Duży pokój..Maszyna do szycia babci, która prosiła nas zawsze o nawlekanie igły, a dziadka o nawijanie wełny na ręce. Był też brązowy kredens z tajemniczym barkiem a na półce kryształowa miska z Irysami, Landrynkami i Kukułkami, na którym każdy wnuk zawieszał wzrok, ale nie miał odwagi wziąć bez pytania.
Całą rodziną oglądaliśmy w ,,Kamiennym Kręgu" i ,,Pannę Dziedziczkę" i my dziewczyny
chciałyśmy być tymi bogatymi kobietami z brazylijskich seriali. Na ich podobieństwo zakładałyśmy na głowę rajtuzy, udające długie włosy. Pamiętam też Telewizyjny koncert życzeń i powiew zachodu czyli Mireille Mathieu z jej słynną grzywką:)
Najcudowniejsze były Święta Bożego Narodzenia, choć nie cierpieliśmy dzielenia się opłatkiem. Dzieci spały na materacach pod piecem, ten cudowny zapach babcinych, ciężkich pierzyn czuję do dziś. Dorośli pili ,,Wódkę żytnią extra" i grali w karty. Mój tata zawsze był Mikołajem i wątpiłam jako dziecko dość szybko w jego prawdziwość, bo prezenty były w worku z napisem ,, Pasza dla świń".Ostatecznie odkryłam rolę taty, kiedy raz do stroju Mikołaja założył mój szalik z kangurkiem...
Czasem do dziadków jeździliśmy naszym czerwonym fiatem 126 P. Wydawał mi się ogromny, być może dlatego, że z tyłu siedziałyśmy we trzy a i tak było nam fajnie i żadna z nas na nic nie narzekała. Czasem po drodze paliwa zabrakło paliwa, samochód nagle stawał, a tata szedł z kanistrem po benzynę😉, nie było go długo ale nie nudziłyśmy się, mimo, że nie było komórek:)
Dziadkowie to piękne wspomnienia.
Zegar z kukułką i szyszkami wybijający rytmicznie godziny.Lekko cytrynowy, intensywny zapach geranium. Wykrochmalona biała pościel z kopertą w poszewce, lalka na środku łóżka,a obok piec kaflowy.Obraz babci robiącej makaron i wiecznie spieszącego się gdzieś dziadka nigdy nie zniknie.
BABCIA i DZIADEK ❤ to uśmiech i łzy wzruszenia, kiedy wspominamy ten czas.
Ich już często nie ma, ale odegrali znaczącą rolę w naszym dzieciństwie."
Tekst: Instagram Monika Marszał