Challenger-Travel

Challenger-Travel Organizator obozów letnich i zimowych dla dzieci, młodzieży oraz całych rodzin. Challenger Travel S.C istnieje od 2015 roku. Zobacz co mamy dla Ciebie!
(23)

Stworzona przez wspólników Piotra Kalewskiego i Piotra Klimczoka zaangażowanych od ponad 10 lat w pracę wychowawczą oraz organizację aktywnego wypoczynku dla dzieci i młodzieży. Początkowo firma o zasięgu regionalnym skupiła się na autorskich scenariuszach obozów przeżyciowych. W roku 2016 przyszedł czas na wprowadzenie obozów zimowych, narciarskich i snowboardowych oraz spersonalizowanych program

ach zielonych szkół i wycieczek objazdowych. Dziś realizujemy własne obozy na Mazurach w Tatrach nad Bałtykiem w Borach tucholskich. Posiadamy bogatą ofertę wyjazdów szkolnych oraz propozycję wyjazdów dla firm.

„Krótka historia o tym jak pretendent dostał się do wnętrza wulkanu” :)Miała być to wielka niespodzianka, szok i zaskocz...
03/02/2019

„Krótka historia o tym jak pretendent dostał się do wnętrza wulkanu” :)
Miała być to wielka niespodzianka, szok i zaskoczenie, jednak patrząc na swój telefon, komunikator i skrzynkę mailową… kto chciał wiedzieć, wie od dawna :) tak czy siak oficjalna informacja powinna się tu znaleźć.
Challenger zmienia się, ewoluuje i dojrzewa. Nie jesteśmy już spółką cywilną, a jedną ze zmian jest powstanie firmy Magma Tour.

fajnie, fajnie, ale co z latem – zapyta dociekliwy czytelnik? Oferta LATO 2019 pojawi się w trakcie trwania śląskich ferii zimowych (tj. 11-24 lutego), a szukać należy jej właśnie na naszej nowej platformie MAGMA TOUR. W poniedziałek (25.02) można zacząć rozglądać się po swoim mieście w poszukiwaniu plakatów lub przygotować się, że lada dzień Wasze dziecko wróci do domu ze szkoły z ulotką :)

Wszystkich campowiczów, uczestników wycieczek szkolnych, rodziców i nauczycieli zapraszamy na objęcie kursu na Magma Tour, aby być na bieżąco ze wszystkimi nadchodzącymi wydarzeniami.
https://www.facebook.com/magma.tour.polska
Challengerowy fb pozostanie jako wspomnień czar wspólnie przeżytych przygód.

Od śniadania do wieczornego ogniska najczęściej powtarzającym się słowem uczestników były INSYGNIA! Wszyscy chętni, pewn...
21/08/2018

Od śniadania do wieczornego ogniska najczęściej powtarzającym się słowem uczestników były INSYGNIA! Wszyscy chętni, pewni swoich umiejętności uczestnicy od rana mogli zmagać się z różnego rodzaju próbami, mającymi na celu weryfikację umiejętności nabytych na obozie. I tak oto na campowiczów obozu Leonardo, Rozbitkowie oraz Art&Design czekała możliwość zdobycia insygniów: plastycznej, designerskiej, terenoznawczej, scenicznej, łuczniczej oraz bushcraftowej. W zależności od wyboru scenariusza campu można było podjąć się maksymalnie trzech wyzwań dedykowanych do danego obozu. Miłą odskocznią, a jednocześnie wentylem dającym upust ciągłej pracy w skupieniu był foto maraton. Po zakończonej imprezie wróciliśmy do naszych prób… dokładniej rzecz biorąc do osób, którym powinęła się noga podczas pierwszego podejścia. Wieczorem udajemy się na kolację w nieco innej formie niż ta, do której zdążyliśmy się przyzwyczaić. Przy ognisku, delikatnie odseparowani od pozostałych gości ośrodka możemy trochę zapomnieć o sztuce savoir vivru… Kiełbaska równie dobrze smakują jedzone palcami, a odchodzenie od stołu, by prze chwilę biegać po piasku nie było postrzegane jako coś „nie na miejscu”:)

W momencie, kiedy czytają Państwo fotorelację, na Campie zakończyły się próby na insygnia. Jednak to dzisiaj, a co dział...
20/08/2018

W momencie, kiedy czytają Państwo fotorelację, na Campie zakończyły się próby na insygnia. Jednak to dzisiaj, a co działo się wczoraj? Niedziela tradycyjnie jest „luźniejszym” dniem na naszych obozach, ale nie do tego stopnia, by siedzieć w pokojach :) Zaraz po śniadaniu ubrani nieco bardziej odświętnie niż zwykle ruszamy na Mszę Świętą. Po nabożeństwie był czas na zwiedzenie najbardziej uczęszczanej ulicy w Darłowie… takie trochę Krupówki, tylko że zamiast wędzonych oscypków są pluszowe ryby :) Campowicze mieli czas na zakup pamiątek dla swoich najbliższych. Z tego co zaobserwowaliśmy największym powodzeniem w tym sezonie cieszyły się slimy :) Oczywiście co to za shopping bez wyjścia na lody i gofry? Muszą być!
Po obiedzie łączymy plażowanie z jednym blokiem zajęć specjalistycznych. Leonardo testowali swoje maszyny latające, Dizajnerki na warsztatach „srebro i diamenty” stworzyły własną, jedyną w swoim rodzaju biżuterię. Na bloku zajęć Art&Design dowiedział się także, jak wplatać kolorowe pasemka w warkoczyki, a tym samym jak wyposażyć się w idealną wakacyjną fryzurę! Rozbitkowie nie mieli czasu na czesanie, bo na campie brakuje pitnej wody. Dobrze, że po zajęciach z budowani filtrów brak czystej wody nie będzie już dla nich problemem :)
Wieczorem ponownie udajemy się na dobrze nam już znaną plażę. Obozowicze sami mogli zadecydować jak spędzą wieczorny blok. Czy wezmą udział w rozgrywkach sportowych, pójdą budować piaskowe fortyfikacje, rozegrają partyjkę w „mafię”, czy będą przygotowywać się do jutrzejszych prób? A skoro o próbach mowa, to już jutro oficjalne wyniki.

Dla osób, które są już obyte z codziennym czytaniem najbardziej nieregularnie wychodzącego codziennika w kraju :) czyli ...
19/08/2018

Dla osób, które są już obyte z codziennym czytaniem najbardziej nieregularnie wychodzącego codziennika w kraju :) czyli naszych fotorelacji wiedzą, że bardzo późna godzina zamieszczenia poprzedniej oraz powierzchowny opis może świadczyć tylko o jednym. Zajęcia wczorajszego dnia skończyły się bardzo późno, a to z kolei oznaczać może ni mniej ni więcej, że przyszedł czas na nocną wyprawę terenową. Jednak nocna wyprawa terenowa nie mogła trwać od rana. Od rana dzień wyglądał tak:
Art&Design udał się w plener, by w spokoju na łonie natury przelać otaczający nas świat na płótno. Nie raz bardzo abstrakcyjnymi wizjami, ale kto zrozumie prawdziwego artystę :) Leonardo przygotowując się powoli do wielkiego zwieńczenia swoich poczynań na skromnie nazwanych zajęciach „wszechświat w garści” skupili się na równie skromnym projektem… czyli budowie rakiety kosmicznej! Był tez czas na eksperymenty i dalsze naukowe rozważania na temat zjawisk występujących na naszej planecie. Nasz najbardziej Rozbity obóz :) natomiast podzielił się na dwa zespoły. W trakcie kiedy pierwsza grupa dowiadywała się w jaki sposób możemy udzielić pierwszej pomocy osobie poszkodowanej, druga odkrywała precyzyjny świat azymutów. Zwieńczeniem zajęć był turniej łuczniczy o miano najcelniejszego rozbitka.
Po obiedzie wszyscy w strojach kąpielowych idziemy odwiedzić wodne miasto. Jednak przy tylu atrakcjach i tak zgranej ekipie trudno było oddać się zwiedzaniu, jeśli można było oddać się szalonej zabawie :) Po dwóch godzinach spędzonych w paku wodnym, głodni i szczęśliwi pędzimy na kolację!
Po zjedzeniu kolacji, na zbiórce uczestnicy dowiedzieli się, że minęła dopiero połowa planu dnia dzisiejszego! Na bloku wieczornym wiedza nabyta podczas porannych zajęć została poddana próbie. Buforem sprawdzającym była tym razem gra o nazwie INO. Umiejętności posługiwania się kompasem Rozbitków była tutaj kluczowa, umiejętności kreślarskie Artów niezastąpione, a posiadanie w drużynie „mądrej głowy” z campu Leonardo dawało niesamowity komfort psychiczny :)
Po zakończonej grze wszystkie chętne osoby miały pół godziny na przygotowanie się na nocne wyjście w teren. Tym razem celem młodych awanturników było odnalezienie badacza piasku i być może rozwikłanie zagadki łupów 34 Admirałów. Po drodze napotkani: pajęczyca, latarnik, czy łowca bursztynów okazali się niezwykle istotnym elementem całej układanki.

Bierzemy sprawy w swoje ręce! Budujemy tratwę i wypływamy za przesmyk! Taki był cel. Czy został osiągnięty oceńcie sami....
18/08/2018

Bierzemy sprawy w swoje ręce! Budujemy tratwę i wypływamy za przesmyk! Taki był cel. Czy został osiągnięty oceńcie sami... Nim postanowiliśmy odważnie wypłynąć na szerokie wody dzień wyglądał mniej więcej tak… Rano, po śniadaniu młode artystki spotkały się przed namiotem, by ostatecznie się obudzić na bloku tanecznym. Tym razem tematem były latynoskie rytmy, więc o siedzeniu nie było mowy :) po zakończonych pląsach, wypiciu łyka wody przyszedł czas na dalsze rozwijanie swojego warsztatu wokalnego. Tym jednak perfekcyjnie zajęła się Pani Karolina na bloku dotyczącym emisji głosy. W czasie gdy Art&Design pracował na terenie ośrodka Rozbitkowie połączyli siły z Leonardo i udali się do lasu. Dzięki zdobytemu wczoraj projektowi, prosto od latarnika mogliśmy rozpocząć budowę tratwy. Las oferujący nieograniczony dostęp do drewna oraz osłonę przed ciekawskimi turystami, połączony z umiejętności zbierackimi i craftingowymi rozbitków, plus skill w czytaniu projektów i łączeniu poszczególnych elementów konstrukcji dawały spore szanse na zakończenie „projektu tratwa” sukcesem :)
Po południu cały Camp udał się na plażę. Jednak różne cele przyświecały naszym uczestnikom. Jedni oddali się szalonej zabawie w morzu, inni budowlom z piasku czy zakopywaniem ciał (swoich ciał) :) na plaży, a jeszcze inni szukaniem miejsca idealnego do wieczornego wodowania swoich pływających wysepek :)
Po powrocie do ośrodka rozpoczęło się odliczanie czasu do wyjścia na pełne morze… Jak się później okazało nasi konstruktorzy zbudowali bardziej batyskafy niż tratwy :) ale w połączeniu z liną ratunkową i siła mięśni osób czekających na plaży całkiem nieźle imitowały podwodne skutery:) Jedno było pewne – o niezamoczeniu się podczas tego rejsu nie było mowy!

Dziś na pełne morze wyruszać nam czas! Zaraz po obiedzie wypłacamy pieniądze, bo co to za rejs bez odwiedzenia portu i u...
17/08/2018

Dziś na pełne morze wyruszać nam czas! Zaraz po obiedzie wypłacamy pieniądze, bo co to za rejs bez odwiedzenia portu i uzupełnienia swoich zapasów żywności, niezbędnych do przetrwania w pokojach :) Wszystko jednak odbywa się w ekspresowym tempie, bo galeon nie będzie specjalnie na nas czekać. Kapitan w kwestiach punktualnego wyjścia w morze jest nieugięty! Nim jednak rozpoczął się rejs, campowicze nabywali kolejne umiejętności na swoich spersonalizowanych zajęciach. Arty przerobiły sale konferencyjną na prawdziwą pracownię kreatorów mody. Na dwóch blokach zajęć projektowały, dopasowywały, kroiły i szyły własne ubrania. Kto wie, być może nadchodzi nowa fala mody w tym sezonie :) Młodzi naukowcy natomiast rozsmakowywali się w czytaniu obrotowych map nieba. To co dla zwykłego śmiertelnika jest „świecącymi kropeczkami” staje się coraz bardziej zrozumiałe dla uczestników campu Leonardo. Pozostały czas Leo spędzili na budowie przestrzennego układu słonecznego. Rodzice przygotujcie się na długie opowieści o astronomii po powrocie Waszych pociech do domu. Szczególnie w bezchmurne noce, kiedy wszystkie ciała niebieskie będą widoczne jak na dłoni :) Co w tym czasie robią nasi młodzi Rozbitkowie? A warzyli sobie :) Jak się okazało, wiedza z poprzednich zajęć nie poszła w las i została zweryfikowana dziś w praktyce. Na zbudowanej od zera kuchni polowej rozbitkowie przyrządzili strawę zapewniającą odpowiednie nawodnienie oraz zastrzyk węglowodanów wystarczający do przeżycia kolejnego dnia na wyspie. Pozostała grupa rozbitków poznawała proste gry świata. Przybory do nich potrzebne przy odrobinie wyobraźni i odpowiedniej ilości czasu można stworzyć z rzeczy, które morze wyrzuciło na brzeg. Bo gorsze od śmierci głodowej (jak stwierdzili campowicze) może być tylko śmierć z nudów :) zapewnienie sobie rozrywki w każdych warunkach to rzecz bezsprzecznie niezwykle istotna.
Czas przed ciszą nocną wykorzystujemy na rozegranie gry bieżnej na terenie campu. Gry, w której szczęście i mądre zaplanowanie kolejności odwiedzanych punktów było bardzo istotne, jeśli myślało się o podium. Jak się później okazało, na przebieg rozgrywki niemałe znaczenie miało słońce, a właściwie jego brak. Niektóre zadania stały się prawie niemożliwe do wykonania w ciemnościach. Dobrze było mieć w teamie kogoś z Leonardo. Oni zawsze patrzą w niebo :)

Żeby się nie powielać i pisać, że „od rana się dzieje” skupimy się tym razem na każdym z obozów oddzielnie. I tak oto… L...
16/08/2018

Żeby się nie powielać i pisać, że „od rana się dzieje” skupimy się tym razem na każdym z obozów oddzielnie. I tak oto… Leonardo zastanawiał się, jak zobaczyć energię. Z tego co wiemy, po wykonaniu kilku niecodziennych eksperymentów, w końcu im się to udało. Rozbitkowie dzień rozpoczęli od gry o immunitety. Po rozstrzygnięciu konfrontacji cała ekipa podzieliła się na dwie mniejsze. W czasie, gdy pierwsi polowali na Krakena, pozostali uczyli się jak ułożyć stos ogniskowy. Art&Design po zajęciach wymagających nie lada skupienia i trochę wyobraźni, czyli warsztatów z martwej natury udał się na plażę trochę potarzać się w piachu. No ale trudno nie „wycierać podłogi” na bloku z floor work’u.
Po obiedzie zdarzyła się rzecz niecodzienna. Obóz artystyczny oraz naukowy połączyli siły na zajęciach z tworzenia żywych obrazów. Ciekawe, czy był to pierwszy i ostatni epizod kiedy dwa obozy współpracują razem na zajęciach specjalistycznych? Czas pokaże :) Po zakończonej kooperacji każdy wrócił do swojego standardowego trybu. Arty skupiły się na ruchu scenicznym z elementami pantomimy, a Leo wrócił do swojej pracowni na zajęcia crafting’owe. Co w tym czasie słychać było u Rozbitków? Z drobną pomocą dóbr elektroniki identyfikowali rośliny występujące w naszym najbliższym otoczeniu . Być może ta umiejętność będzie potrzebna już niebawem. Kiedy na tapecie pojawi się zielona kuchnia :)
Wieczór spędzamy w tawernie… tawernie gier planszowych i towarzyskich. Przy siedmiu sprawnie działających stanowiskach na pewno każdy campowicz znalazł coś dla siebie przed ciszą nocną.

Przed Państwem to, co tygrysy lubią najbardziej. Dzień zajęć specjalistycznych, czyli taki specjalny dzień, w którym każ...
15/08/2018

Przed Państwem to, co tygrysy lubią najbardziej. Dzień zajęć specjalistycznych, czyli taki specjalny dzień, w którym każdy obóz bije swoim niezależnym sercem :) a zajawka związana z dedykowanymi zajęciami może być porównana tylko z ciekawością „co w tym czasie robi inny obóz?”. Dokładniej wyglądało to tak… Od rana plażę okupują nasze adeptki wszelkich dziedzin związanych ze sztuką. No bo jak tu zrobić zajęcia z jogi „Powitanie słońca” o innej porze niż jego wschód? Po powrocie na Camp tempo zostało utrzymane i kto nie zostawił dodatkowego zapasu energii na Energy Bombie, czyli pierwszych zajęciach tanecznych, mógł opaść z sił nim z głośników wydobył się ostatni bit. Leonardo i Rozbitkowie również nie próżnowali. Będąc samemu na wyspie bardzo ważne jest m.in. zbudowanie schronienia, a umiejętność posługiwania się łukiem na pewno byłaby przydatnym atutem :) i właśnie nad tym skupił się dziś na porannych zajęciach obóz młodych Rozbitków. Challengerowi astronomowie natomiast odwiedzili porodówkę ;) Na bloku eksperymentalnym „gwiazda w kołysce” obozowicze dowiedzieli się jak rodzi się gwiazda. Następnie dla lepszej kontroli czasu zbudowali kilka zegarów słonecznych – teraz już nikt nie może powiedzieć, że nie wiedział którą mamy godzinę :)
Po obiedzie wszystkie frakcje spotykają się na placu apelowym. Aby nie popaść w monotonię zajęcia specjalistyczne przeplatamy co jakiś czas blokiem ogólnocampowym. Tym razem na tapetę wrzucona została gra bieżna – pięćdziesiątka. Po zakończonych zmaganiach sportowych raz jeszcze każdy obóz wraca do swojego rytmu: Leonardo skupił się na podstawach meteorologii, Art trenował swój język (dosłownie) na zajęciach z wymowy, Rozbitkowie dowiedzieli się jak rozszyfrować tajemicze hieroglify, a tym samym popchnąć fabułę obozu do przodu.
Wieczór, przed położenie się spać spędzamy na plaży. W towarzystwie zachodzącego słońca i szumu fal dokańczamy ostatnie założenia dzisiejszego programu. Podczas marszu brzegiem morza wśród naszych Campowiczów można było usłyszeć rozmowy, że nie wiadomo czy lepiej na zajęciach osobno czy na zajęciach wszyscy razem :)

Cali i zdrowi pozdrawiamy z Darłowa. Tyle się dzieje, że czas przeznaczony na opis został pochłonięty przez realizację z...
13/08/2018

Cali i zdrowi pozdrawiamy z Darłowa. Tyle się dzieje, że czas przeznaczony na opis został pochłonięty przez realizację zajęć :) Dokładna relacja z Leonardo, Rozbitków i Art&Design jutro. Dobranoc! :D wykorzystanie czasu w 100% nabrało dziś nowego znaczenia.
EDIT PO NOCY: Drugiego dnia całe życie campowe wjechało na swój, właściwe tory. Wszystkie grupy zostały wprowadzone w rytm, jaki będzie nam towarzyszył przez kilka najbliższych dni. Rozbitkowie, zupełnym przypadkiem :) wyłowili z morza list w butelce, który (jak się potem okazało) będzie niezbędny w odkrywaniu tajemnicy Bosmana Żarobucha. Obóz Leonardo rozpoczął skromnie i bardzo przyziemnie – ogromem kosmosu! A z racji tego, że niemożliwe istnieje tylko w naszych głowach, postanowiliśmy skompresować jego ogrom do wymiarów podręcznej teczki :) Dziewczęta z Art&Design nie miały czasu na zbyt długie inicjacje, bo pierwsze zajęcia z aktorstwa musiały się odbyć… no po prostu musiały. Wszystkie bloki poprzedzała oczywiście część integracyjna wszystkich uczestników campu, niezależnie od wybranego obozu . A jak mówi stare polskie powiedzenie – nad morzem nic nie integruje bardziej, niż dobry pościg za morświnem… na pewno znacie :)
Zajęcia popołudniowe zakrzywiły nieco przepływ czasu, bo nikt nie spostrzegł kiedy minęły trzy godziny i trzeba było wracać na obiekt. Bloki Sun and Fun na plaży, czyli: rozgrywki sportowe, kąpiele morskie i słoneczne, odkopywanie wcześniej zakopanych w piaskowych dołach… to chyba nigdy się nie znudzą, tym bardziej jeśli jest to pierwszy kontakt z morzem w sezonie :D
Po zjedzonej kolacji nie ma mowy o zwalnianiu tempa. W czasie gdy Rozbitkowie zajmowali się tworzeniem wizualizacji wyspy za pomocą makiet, Leonardo budował gwiezdny kompas. Nasze artystki natomiast czas przed położeniem się do łóżek wykorzystały na tworzeniu projektów graficznych, inspirując się przedmiotami codziennego użytku oraz ćwiczeniach z podstaw cieniowania kredką. Jeśli ktoś odczuwał niedosyt po takim dniu mogło to świadczyć tylko o jednym - nie jest istotą śmiertelną :D

Ach wspomnień czar… To już drugi dzień, kiedy Camp Murzasichle stoi pusty w oczekiwaniu na kolejny sezon LATO 2019 :) Z ...
07/08/2018

Ach wspomnień czar… To już drugi dzień, kiedy Camp Murzasichle stoi pusty w oczekiwaniu na kolejny sezon LATO 2019 :) Z naszej subiektywnej oceny, biorąc pod uwagę ilość komentarzy, maili i telefonów mają Państwo bardzo podobne zdanie jak my. Oficjalnie można powiedzieć, iż obóz Łowcy Przygód 2018 uważamy za zakończony wielkim sukcesem. Dziękujemy!
Poniżej fotorelacja z ostatniego aktywnego dnia na Campie. Dzień rozpoczęliśmy grą terenową, by po powrocie na obóz dokończyć rozpoczęte próby na insygnia. Był też czas na rozegranie turnieju w unihokeja. Po południu ogrom wiedzy nabytej na obozie przez naszych uczestników został poddany weryfikacji :) ale nie w sposób bardzo dobrze znany ze szkoły… Nasz tradycyjny już Challengerowy Quiz Obozowy i tym razem przypadł uczestnikom do gustu. Po zaciętej walce i licytacji pytania finałowego mega mózgami okazał się team Drogie Groszówki. Wieczorem spotykamy się na Wielkiej Gali wieńczącej obóz. Był to czas na oficjalne wręczenia insygni, badzików, dyplomów oraz podziękowanie wszystkim za włożony trud, odwagę oraz przeżytą wspólnie przygodę.
O 21:00 nadszedł czas na rozwiązanie zagadki Dziada z gry nocnej… Jak się okazało motyw przewodni klamki z okna i ruchomego włazu łączył się z sobą bardziej niż można było przypuszczać… ale to już campowicze najlepiej wyjaśnią wszystkim zainteresowanym :) najważniejsze jest to, że o 21:30 wróciliśmy na galę w Challengerowych koszulkach. Późnym wieczorem rozpoczynamy nocny seans filmowy. Campowicze sukcesywnie odchodzili w miarę stawania się coraz cięższych powiek do swoich pokoi, jednak rekordziści wytrwali do samego końca. O trzeciej nad ranem aula była już pusta. Dobrze, że spakowaliśmy się wcześniej, ale kiedy znaleźliśmy na to czas tego nie potrafimy sobie przypomnieć :) Do zobaczenia w przyszłym sezonie!!!

...czyli nastał czas wielkich prób na insygnia. Znalazł się też moment na uzupełnienie zapasów żywności (a dokładniej cu...
03/08/2018

...czyli nastał czas wielkich prób na insygnia. Znalazł się też moment na uzupełnienie zapasów żywności (a dokładniej cukrów i tylko cukrów) w pokojach oraz wystrzelenie setki balonów z wodą w powietrze... noo może nie tak do końca, bo największy fun sprawiały te rozbijające się o głowy osób z drugiej strony siatki :)
Wieczorem regenerujemy siły przy planszówkach, bo za parę godzin rozpoczyna się długo wyczekiwana, fabularna gra nocna. Chwilę po północy kładziemy się spać. Na brak atrakcji chyba nikt nie może narzekać :D

Dzień restowy ma to do siebie, że różni się zdecydowanie od pozostałych dni na obozie… a tak się składa, że przypada on ...
03/08/2018

Dzień restowy ma to do siebie, że różni się zdecydowanie od pozostałych dni na obozie… a tak się składa, że przypada on dziś :) Plan był następujący: wciągnąć porządne śniadanie, spakować strój na basen oraz prowiant, wypłacić pieniądze i znaleźć najlepsze miejsce w prestiżowym autokarze. Obieramy kurs na Białkę Tatrzańską, gdzie przez kilka godzin testować będziemy kręte i szybkie rury, strefę wysokiej fali, bicze wodne i różne tego typu aqua nowinki :)
Następnym punktem naszego dzisiejszego tripa jest Wielka Krokiew, gdzie udało nam się nawet zaobserwować trening skoczków narciarskich. Kierujemy się na Krupówki, jednak widok Giewontu w pełnej jego okazałości zatrzymuje naszą kolumnę na krótką chwilę. Po zakupie pamiątek z Zakopanego takich jak np. mieczów z Minecrafta, czy opasek z pluszowymi uszami wracamy do naszego autobusu.
Po powrocie na Camp i zjedzeniu obiadokolacji wracamy do Challengerowego, dobrze znanego trybu obozowego. Przed jutrzejszymi próbami na insygnia został do zrealizowania ostatni blok łucznictwa i pierwszej pomocy. Swoją drogą ciekawe kiedy to wszystko tak szybko przeleciało?
Przed ciszą nocną czekała na nas niespodzianka. Chłopcy z pokoju Chipsacze zorganizowali dyskotekę, na którą zaproszeni byli wszyscy Campowicze łącznie z kadrą. Dzięki Chipsacze za imprezę i do zobaczenia jutro!

02/08/2018

Dziś mamy dzień restu :) fotorelacja z wypadu do Białki i Zakopca jutro rano... nic więcej nie piszemy, bo porywa nas rura :) łoooo... dobranooooooc :D

Nie, nie, nie to nie jest pomyłkowa relacja z obozu Dwa Światy :) Nasi campowicze świetnie radzą sobie zarówno na blokac...
02/08/2018

Nie, nie, nie to nie jest pomyłkowa relacja z obozu Dwa Światy :) Nasi campowicze świetnie radzą sobie zarówno na blokach specjalistycznych, jak i na polu walki. Ale po kolei… Rano uczestnicy po raz ostatni wzięli udział w zajęciach wspinaczkowych i bushcraftowych. Maskowanie i wtapianie się w otoczenie, zjazdy po linie, asekuracja wspinacza nie jest już niczym dziwnym (jak dnia pierwszego). Pozostaje tylko dobrze przygotować się do piątkowej próby na insygnia!
Po obiedzie wszyscy ruszamy do lasu. Ubrani w mundury, dzierżąc markery i maski ochronne spotykamy się na polanie, by rozegrać mecz paintballowy. Co ciekawe, największą furorę zrobiły nasze najmłodsze uczestniczki rywalizując w speedballu… Nie dość, że wykręciły czas, który wprowadził instruktorów w osłupienie, to jeszcze podczas szturmu jednym ze strzałów przepołowiły daszek maski na pół. Jak twierdzili operatorzy - jak długo pracują w tej firmie jeszcze takiej sytuacji nie doświadczyli. Przy tak prowadzonych zajęciach nikt nawet nie spostrzegł jak minęły trzy godziny i trzeba wracać na Camp.
Wieczorem po kolacji dzielimy się na dwa zespoły. Pierwszy zespół systematyzował swoją wiedzę z zakresu ratowania ludzkiego życia na zajęciach z pierwszej pomocy. Drugi natomiast rozgrywał turniej łuczniczy mający być podsumowaniem poprzednich zajęć. Oczywiście, żeby nie było za nudno, pogoda znowu płata nam figle i strzelanie do tarcz odbywa się w strugach deszczu :) Jednak jeśli wierzyć minom naszych uczestników nikomu ten fakt nie przeszkadzał :)

Na górską wyprawę najwyższy czas nam wyruszać! Po śniadaniu zabieramy lunch pakiety, wsiadamy do busa i cała naprzód w k...
01/08/2018

Na górską wyprawę najwyższy czas nam wyruszać! Po śniadaniu zabieramy lunch pakiety, wsiadamy do busa i cała naprzód w kierunku Zazadni. Nasz ambitny cel zakładał spróbowanie herbatki w Sanktuarium na Wiktorówkach, degustacje prawdziwego oscypka z kulturowego wypasu na Rusinowej Polanie, a przy okazji zdobycie Gęsiej Szyi. Co prawda, jeśli wierzyć prognozom to spodziewaliśmy się ściany wody, jednak i tym razem Kierownik Wszystkich Kierowników nad nami czuwał i trafiliśmy idealnie w okno pogodowe. Co więcej, dzięki tak pesymistycznym prognozom na szlaku było zdecydowanie mniej ludzi niż zwykle spotyka się o tej porze roku na tatrzańskich szlakach :)
Po sześciogodzinnym marszu i zrobieniu 30,000 kroków zmęczeni, spoceni, trochę głodni i bardzo szczęśliwi wracamy na Camp. Ale co by tu porobić skoro do kolacji zostało całe pół godziny? No przecież nie będziemy siedzieć w pokojach! Po ekspresowym umyciu rąk spotykamy się na boisku na mega szybkich rozgrywkach sportowych… To tak, aby mieć pewność, że cały zapas energii został wykorzystany do zera.
Po kolacji czekają na nas kolejne bloki specjalistyczne. Gdy część naszych uczestników doskonali się w leżeniu na boku, technice usta usta, czy wiązaniu chusty trójkątnej pozostali Campowicze udali się do lasu. W końcu iść spać bez przeżycia zajęć bushcraftowych to tak trochę dziwnie :)

Ten dzień z pewnością zaliczyć można do baaardzo specjalistycznego. Od rana ruszamy z pełną werwą na kolejne już zajęcia...
31/07/2018

Ten dzień z pewnością zaliczyć można do baaardzo specjalistycznego. Od rana ruszamy z pełną werwą na kolejne już zajęcia łucznicze oraz wspinaczkowe. Campowicze potrafią już działać w zespole na linach. Asekuracja, jak się okazało, nie jest taka straszna, jak by się mogło wydawać. Na strzelnicy natomiast (co widać na zdjęciach) strzały zdecydowanie bardziej słuchały naszych łuczników niż parę dni temu :)
Po obiedzie, aby nie popaść w rutynę, lekko modyfikujemy plan dnia dzisiejszego. Na zbiórce okazało się, że kilka osób będzie mogło korzystać nieco dłużej z telefonów… Oczywiście tylko z aparatu, bo przed nami półtoragodzinny maraton foto.
Po zakończonym wyścigu wracamy do trybu „spec”. Tym razem czas na kolejne zajęcia z pierwszej pomocy oraz bushcraftu. W czasie, gdy pierwsza ekipa doskonaliła resuscytację oraz kompletowała apteczkę, druga budowała wodoodporne (przynajmniej w założeniu) schronienie :)
Wieczorne zajęcia to mała podróż po Europie tropem gier świata. Rozgrywki bardzo dobrze znane we Francji, czy Norwegii widać, że przypadły do gustu i naszym obozowiczom. Sentymentalna podróż do przeszłości i przypomnienie kiedyś bardzo lubianej gry w kapsle dalej, jak widać, jest na topie. Niektóre rzeczy chyba nigdy nie wyjdą z roli „bycia fajnymi” :)

Często zadawane pytanie na spotkaniach z rodzicami… „A jak spędzacie niedzielę na Campie?” Odpowiedź brzmi: „na maksa :)...
30/07/2018

Często zadawane pytanie na spotkaniach z rodzicami… „A jak spędzacie niedzielę na Campie?” Odpowiedź brzmi: „na maksa :)”
Rano, po śniadaniu ruszyły oficjalne zapisy na insygnia. Każdy uczestnik mógł wybrać, do jakiego egzaminu przystąpi przed wyjazdem z obozu. Następnie wszyscy obozowicze spotkali się na boisku, by raz na zawsze wyjaśnić, kto jest najlepszym miotaczem i łapaczem na tym turnusie. Jednak przed meczem w dwa ognie wzięliśmy udział w Mszy Świętej w lokalnym, drewnianym kościółku.
Po obiedzie nie dzieje się nic szczególnego… może…. nooo może nie liczyć wyjścia na strefę trampolin, dmuchawców, pokonania trasy w parku linowym czy sprawdzenia swojej odwagi i umiejętności konstruktorskich na wieży mocy! Dokładniej rzecz ujmując prócz 4 godzinnych mega intensywnych zajęć między 15:00 a 18:30 wieje nudą :) Spostrzegawczy czytelnik pewnie wyłapał błąd w poprzednim zdaniu… jakim cudem udało im się upchnąć 4 godziny zajęć w 3,5? No nie udało się! Tym razem dobra zabawa tak nas pochłonęła, że spóźniliśmy się na kolację. Jednak po powrocie na Camp okazało się, że całą sytuacje ukartowali nasi wychowawcy i poprzedniego dnia przełożyli nie tylko godzinę, ale i miejsce dzisiejszego posiłku. Wieczorem, w zaciszu góralskiej chatki, przy ognisku i kiełbasce podsumowujemy wczorajszą grę „Co w Murza piszczy”? Był też czas na rozegranie kilku kolejek w mafię. Po tak intensywnym dniu nikt nie miał problemów z zaśnięciem jeszcze przed ciszą nocną :)

Czas sprawdzić co w Murza piszczy! Czyli zwiększyć obszar naszego rekonesansu :) Tym razem na porannym bloku zajęć uczes...
29/07/2018

Czas sprawdzić co w Murza piszczy! Czyli zwiększyć obszar naszego rekonesansu :) Tym razem na porannym bloku zajęć uczestnicy „zwiedzili” całą wieś w nieco inny sposób niż ten znany z wycieczek szkolnych. Aby poznać wszystkie tajemnice, które skrywa Murzasichle, zdobyć najwięcej punktów, zwyciężyć w wyścigu trzeba było przełamać swoją nieśmiałość i wejść w interakcję z niczego nieświadomymi mieszkańcami :)
Popołudnie spędzamy na pierwszych zajęciach specjalistycznych z bushcraftu i wspinaczki. Uczestnicy wiedzą już jak rozpalić ognisko za pomocą krzesiwa czy jak bezpiecznie zjechać na linie, po ścianie naszego ośrodka :)
Wieczorny blok to nic innego jak „ryzyko w czystej postaci”! To właśnie dzięki umiejętności kalkulowania zysków i strat bardzo szybko można stać się liderem wyścigu, lub popaść w dług punktowy niemożliwy do nadrobienia. Wykonując zadania na poszczególnych stacjach trzeba było wykazać się nie tylko sprawnością fizyczną i sprytem, ale również umiejętnością logicznego i bardzo kreatywnego myślenia :)

Jednak prognozy pogody wcale, a wcale się nie potwierdzają  zamiast ściany deszczu przez cały dzień patrzyło na nas pię...
28/07/2018

Jednak prognozy pogody wcale, a wcale się nie potwierdzają  zamiast ściany deszczu przez cały dzień patrzyło na nas piękne słoneczko… no nic… jakoś musimy sobie i tym razem poradzić!
A tak zupełnie na poważnie, to mamy idealny warun na sprawdzenie kondycji fizycznej naszych uczestników w Biegu Górala. Po zaciętej rywalizacji nie zwalniamy tempa tylko od razu podążamy na boisko, gdzie już za chwile miały rozpocząć się zajęcia o tajemniczej nazwie „zwiad terenowy w pięćdziesięciu smakach” :)
Po zakończonej części sportowej przyszedł czas na bloki specjalistyczne. Na pierwszy ogień idzie łucznictwo oraz ratownictwo przedmedyczne. Warty odnotowania jest fakt, że tym razem prognoza się sprawdziła i grupa 1 dostąpiła zaszczytu odkrywania tajnik łucznictwa w strugach deszczu… niektórzy to są jednak w czepku urodzeni :)
Wieczorem spotykamy się pod dachem uszytym z gwiazd, aby oglądać zaćmienie księżyca, które (jeśli wierzyć informacjom dostępnym w sieci) już nie pojawi się w takiej formie za naszego życia. Podobno warto obejrzeć :) Jednak żeby nie popaść w stan hipnozy oglądając jeden punkt na niebie całość imprezy urozmaiciła gra „Łap co popadnie, a nóż gwiazda spadnie” :)

Niczym za pośrednictwem maszyny teleportacyjnej zmieniamy miejsce naszej codziennej fotorelacji. Osoby przyzwyczajone do...
27/07/2018

Niczym za pośrednictwem maszyny teleportacyjnej zmieniamy miejsce naszej codziennej fotorelacji. Osoby przyzwyczajone do przeglądania raportów z Borów Tucholskich informujemy, że obóz Łowcy Przygód oficjalnie się rozpoczął! Oznacza to nie mniej, ni więcej, że przez najbliższe 11 dni towarzyszyć nam będą raczej górskie klimaty, a zalesione krajobrazy borów ustąpić muszą miejsca strzelistym szczytom Tatr.
Po dotarciu na Camp uczestnicy zwiedzili miejsca, gdzie przez nadchodzące dni zdobywać będą umiejętności niezbędne do pozytywnego przejścia próby na insygnia. Oczywiście, zgodnie z tradycją dnia pierwszego, do późnych godzin wieczornych najczęściej używanym słowem była integracja. To właśnie dzień przyjazdu na Camp stanowi w dużej mierze o tym jak będą wyglądały (w subiektywnym odczuciu uczestnika) pozostałe dni. Po przeprowadzonych zajęcia teambuildingowych oraz icebreakerach z dwiema, krótkimi przerwami na obiad i kolację mamy pewność, że każdy z Campowiczów czuje się ważny oraz bardzo potrzebny reszcie swojej drużyny. I właśnie o to nam chodziło !
Przed pójściem spać tworzymy jeszcze nazwy dla swojej gawry… oraz sprawdzamy co słychać u górskich golemów zamieszkujących te tereny :)

26/07/2018
💪 Radykalna zasada - Nie ma tu miejsca na agresję! Zajęcia strzeleckie, samoobrona, łucznictwo, ASG, paintball w przeciw...
25/07/2018

💪 Radykalna zasada - Nie ma tu miejsca na agresję!

Zajęcia strzeleckie, samoobrona, łucznictwo, ASG, paintball w przeciwieństwie do gier komputerowych, filmów animowanych i TV nie rozbudzają w dzieciach gniewu oraz agresji wręcz przeciwnie! mają pozytywny wpływ na wszechstronny rozwój naszych uczestników.

Dlaczego?

✔ Ćwiczą cierpliwość i opanowanie
✔ Uczą współdziałania i odpowiedzialności za siebie i zespół
✔ Obrazują konsekwencje czynów
✔ Wyczulają na punkcie bezpiecznego zachowania
✔ Uczą przestrzegania zasad i zakorzeniają zasady fair play

Mało? A może ten camp rozbudzi pasję i nową dyscyplinę sportową, w której własnie Twoje dziecko osiągnie mistrzostwo? - Trzymamy kciuki!
👊

Adres

Katowice

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 08:00 - 20:00
Wtorek 08:00 - 20:00
Środa 08:00 - 20:00
Czwartek 08:00 - 20:00
Piątek 08:00 - 20:00
Sobota 08:00 - 20:00
Niedziela 08:00 - 20:00

Telefon

511040412

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Challenger-Travel umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Widea

Udostępnij

Kategoria

Challenger - obozy pełne wyzwań!

Challenger Travel S.C istnieje od 2015 roku. Stworzona przez Piotra Kalewskiego i Piotra Klimczoka tandem zaangażowanych od ponad 10 lat w pracę wychowawczą oraz organizację aktywnego wypoczynku dla dzieci i młodzieży. Początkowo firma o zasięgu regionalnym skupiła się na autorskich scenariuszach przygodowych obozów przeżyciowych. W roku 2016 przyszedł czas na wprowadzenie obozów zimowych, narciarskich i snowboardowych oraz spersonalizowanych programach zielonych szkół i wycieczek dla szkół. Rok później oferta rozszerza się o obozy artystyczne nad morzem i rodzinne wyjazdy zimowe w Czechy i na Słowację. Dziś realizujemy własne obozy na Mazurach w Tatrach nad Bałtykiem w Borach tucholskich. Posiadamy bogatą ofertę wyjazdów szkolnych, rejsów rodzinnych oraz propozycję wyjazdów dla firm. Zobacz co mamy dla Ciebie! #ŁowcyPrzygód #DwaŚwiaty #ZatokaCamp #ArtDesing #Rozbitkowie #Leonardo #FullSport #Rejs


Inne Biura podróży w Katowice

Pokaż Wszystkie

Może Ci się spodobać