23/11/2024
DOWNI TO W LISTPADZIE SIE MŁÓCIYŁO
Współcześnie młócenie zboża odbywa się podczas zbiorów przy pomocy kombajnu. Ale nie zawsze tak było! Jeszcze ze dwie dekady temu wyglądało to zupełnie inaczej. Podczas żniw w sierpniu wiązało się dojrzałe ususzone zboże powrósłami w snopy i zwoziło się do stodoły. Tam odpoczywało przez kilka miesięcy. Stodoły były pełne owsa i JARCU ‘jęczmienia’. MŁÓĆBA odbywała się dopiero po zakończeniu wszystkich prac polowych, późną jesienią, zwykle w listopadzie. Gospodarze mówili, że ZBOZE MUSI TROCHE ODDYCHNÓĆ.
Na MŁÓĆBE starano się wybrać okres bezdeszczowej pogody (chociaż niekiedy trudno było to przewidzieć). Często na podwórku leżał już niewielki śnieg, a dni były mroźne. Młócenie trwało nawet kilka dni, brała w nim cała rodzina i sąsiedzi. Średnio około 10 osób. Najpierw młóciło się JARZEC, a potem owies.
We wspomnieniach najstarszych osób przywoływane są czasy, gdy nie było jeszcze maszyn. Młócono wówczas tylko cepami: PAMIYNTÓM JAK MÓJ TATA JESCE MŁÓCIÓŁ CEPAMI NA BOJSKU, ROZŚCIELYLI SNOPA I CEPAMI ŁUPU CUPU PO TYM ZBOZU, NEJI MŁÓCIYLI, POTYM SIE MŁYNKUWAŁO I TAK DOPIYRO COŁKIYM BYŁO CYSTE ZBOZE.
Potem pojawiły się proste maszyny, początkowo pracowały z pomocą kieratu, później silników na ropę i w końcu na prąd. Pierwsze urządzenia były proste, nie oddzielały plew, ziarna, słomy. Z czasem pojawiały coraz bardziej udoskonalone maszyny. Rozmówcy wymieniają różne typy młockarni m.in. TRYBÓWKI albo CYSCARKI, ale nazw jest na pewno więcej.
Na dzień młócki trzeba było się przygotować: GAZDA MUSIOŁ POPRZÓNTAĆ NA BOJSKU, OBORZE, POŹRYĆ NA SPRZYNTA, GAZDYNI WORKI NA ZBOZE RYFTUWAŁA. LUDZI SIE NAPYTAŁO, TRZA BYŁO PRZIRYFTUWAĆ OBIOD I JUZYNE. BABÓWKI SIE UPIEKŁO, NA KÓNIEC HOŁDÓMAS, TROCHE GORZOŁKI.
Pracę zaczynało się wcześnie rano od wynoszenia snopów ze stodoły i układaniu na podwórku. Każdy młócek miał wyznaczoną pracę: JEDYM SNOPKI OZWIYNZUWOŁ, DRUGI PODAWOŁ NA STÓŁ, TRZECI KŁOD DO MASINY. NA BOJSKU BYŁO ZE TRZEK, CO ODGARNUWALI SŁÓME, WYTRZÓNSALI, BO JESCE TROCHE OWSA NASPADUWAŁO NA ZIYM, BYŁY WYGRABKI, TO DAWALI OSOBNO, PLOWY TYZ LECIAŁY OSOBNÓM RYNÓM, TRZEBA BYŁO ODNOSIĆ DO PLEWNIKA. JEDYM MUSIOŁ PODAWAĆ SŁÓME WIDŁAMI NA STODOŁE. TAM JEDYN ODBIYROŁ I DWÓK DEPTAŁO. GAZDA ZAŚ NOSIÓŁ OWIES DO SRÓMBKA NA IZBE. Dzieci z radością czekały na dzień młócki, bo ułożone na podwórku snopy były świetnym miejscem do harców i zabaw.
Na fotografii - młockarnia w pobliżu Zagrody Sołtysów w Jurgowie (2019).