25/02/2024
Ostatnia niedziela lutego przywitała nas blaskiem słonecznego poranka, spoglądając przez okno poczułam, że to pora na odkurzenie starej niezawodnej terenówki i nałożenie trampek😊 Pan Borowik oraz Borówczęta powitali ten pomysł z radością😊 Wyruszyliśmy przed siebie nastrojeni dobrą energią płynącą wprost z pierwszych cieplejszych chwil tego roku. A skoro mowa o tym, co do nas powraca i nierozerwalnie łączy się z tym, co płynie i oplata cudowną wstęgą Bory Tucholskie i Kociewie, po niedługim czasie znaleźliśmy się nad Wdą, która o tej porze, zalewając okoliczne łąki, tworzy cudowne rozlewiska. Już po chwili otoczyły nas dźwięki żurawiego klangoru, a naszym oczom ukazały się sylwetki majestatycznych stworzeń. Przyglądaliśmy się tym wyjątkowej urody ptakom przez dłuższy czas, jednakże wybaczcie, nie powstało nawet jedno zdjęcie, które mogłoby oddać magię tego przeżycia. Dlaczego? Wynika to z egoizmu, na usprawiedliwienie dodam, że raczej zdrowego... Nie mogłam odebrać sobie nawet sekundy z czystej przyjemności obserwowania dostojnych i jednocześnie płochliwych zwierząt. Kilkucalowy ekran telefonu wydawał mi się tak niedoskonałym i bezdusznym pośrednikiem, iż postanowiłam jedynie opowiedzieć Wam możliwie najlepiej jak potrafię o cudzie, który wydarzył się na naszych oczach. W odległości zaledwie kilku metrów od nas (przyczajonych w leśnej gęstwinie niemalże wstrzymujących oddech😉) para żurawi kroczyła z wolna wśród wód rozlewiska, czas nagle jakby się zatrzymał i wtem jedno z Borówcząt wykonało niezgrabny ruch, ten spowodował trzask suchych gałązek. W tej samej chwili ptaki wciąż dumnym, jednakże nieco szybszym krokiem wyruszyły przed siebie, rozkładając zamaszystym ruchem skrzydła, wzbiły się do lotu. Patrzyliśmy wciąż z zapartym tchem, podziwiając ich grację, długie wyciągnięte w locie szyje i trzepot imponujących w swej rozpiętości skrzydeł. Ten moment zostanie w nas na długo i życzymy sobie podobnych jeszcze więcej😊 I choć w galerii zdjęć pod tym postem nie zobaczycie obrazu, który starałam się jak najwierniej oddać za pośrednictwem słów, mam nadzieję, że zachęci on Was do wyjścia z domu. Może wyruszycie w bory, odwiedzicie Kociewie albo najbliższą Wam okolicę...czasem wystarczy się trochę rozejrzeć😊
I tak Moi Drodzy wkraczamy w kolejny sezon Borówki (dziś w nieco przemoczonych😉) trampkach!😊 Z ogromną radością napisałam te kilka słów i już cieszę się na kolejne relacje z naszych rodzinnych wycieczek po Kociewiu i Borach Tucholskich! Tymczasem zostawiam Was z kilkoma ujęciami znad Wdy, która jak się okazuje o każdej porze cieszy i inspiruje do odwiedzania malowniczych zakątków położnych nad jej brzegami. Do usłyszenia!