17/04/2024
Teneryfa.
Dawno nie lataliśmy poza granice kraju: ostatni raz w 2019 roku do Bergamo. Tym razem skorzystaliśmy z zaproszenia Danki - Magdy siostry i jej męża Juraja oraz córeczki Ivy, którzy postanowili tam jakiś czas pomieszkać.
Wyspa jako taka jest niezwykle różnorodna i ciekawa, oferuje wiele aktywności wedle potrzeb.
Chcesz byczyć się na plaży? Spoko.
Chcesz pojeść lokalnych potraw i napojów? Co dusza zapragnie.
Chcesz wędrować po górskich szlakach? Weź wygodne buty, i w drogę.
My postanowiliśmy posmakować większości atrakcji Teneryfy po trochu, głównie jednak skupiliśmy się na odkrywaniu przyrodniczych i historycznych walorów wyspy.
Za jeden z pierwszych celów obraliśmy wioskę Masca położoną na wysokości 600 m n.p.m., do której (i z której) prowadziła bardzo wąska i kręta górska droga. Mijanki z innymi autami na serpentynach dostarczały nie lada wrażeń, nie wspominając o mijaniu się na żyletki z nader doświadczonymi kierowcami autobusów lokalnej komunikacji. Co ciekawe, rocznie wieś odwiedza około milion osób rocznie, czyli circa 2700 dziennie. Overtourism, którego elementem się staliśmy.
W centralnej części wyspy znajduje się najwyższy szczyt Hiszpanii (3718 m npm), czyli wulkan Teide. Zarówno sam szczyt, jak i ogromna część obszaru wokół niego, stanowi jeden z 15 parków narodowych. Mimo szczerych chęci podejścia pod szczyt zmierzyliśmy siły na zamiary i daliśmy za wygraną, tym bardziej, że aby wejść na sam szczyt potrzebne jest zezwolenie, a najbliższe wolne były dostępne... w lipcu. Niemniej jednak okolica była równie piękna, choć na swój surowy i bezwzględny sposób. Wulkaniczna przeszłość wyspy pozostawiła iście marsjański krajobraz pełen zróżnicowanych form geomorfologicznych, przedziwnych skał, hektarów zastygłej lawy ciągnących się po horyzont. Roślinność jednak nawet w takich wrogich warunkach radzi sobie całkiem nieźle, o czym świadczy mnogość wszelkiej maści kaktusów i sukulentów. drogi wokół Teide są doskonałej jakości, wyposażone w poboczne punkty widokowe: nie da się ot tak wjechać albo zjechać, pokusa zatrzymania się i choćby rzucenia okiem jest zbyt duża. Niektóre punkty są na wysokości naszego najwyższego polskiego szczytu lecz z tą różnicą, że na Teneryfie można naocznie przekonać się o wysokości nad poziomem morza (oceanu). Mało tego: w ciągu godziny można zamoczyć cztery litery we wcale ciepłej acz diabelsko słonej wodzie. Wprost wspaniała perspektywa.
Po dwóch stacjonarnych dniach spędzonych na zaleczaniu konkretnego przeziębienia, w piątek ruszyliśmy na wschód, by liznąć trochę Parku Anaga, będącego elementem sieci rezerwatów biosfery UNESCO (Man and Biosphere - MAB, w Polsce to m.in. Bory Tucholskie i Białowieża). To zupełnie inna historia aniżeli okolica Teide. Tutaj góry porośnięte są starym lasem wawrzynowym, przecięte dość gęstą siecią szlaków pieszych. Nie są to góry wysokie, sięgają około 1000 m npm, ale oferują sporo stromych podejść, gdyż często startujemy prawie z poziomu morza. Wspaniałe dzikie miejsce, w którym zachowała się m.in. metoda uprawy roli na na terasach umiejscowionych na łagodnych zboczach gór.
W każdej części wyspy absolutnie zachwycający jest kolor oceanu, coś na pograniczu turkusu i kobaltu, doskonałej przejrzystości. Biel fal rozbijających się o strome skaliste brzegi będzie tym wyjątkowym spośród widoków, które odtąd kojarzyć będę z Wyspami Kanaryjskimi.