Anna i Piotr - Przewodnicy Kraków, Małopolska, Beskidy

  • Home
  • Anna i Piotr - Przewodnicy Kraków, Małopolska, Beskidy

Anna i Piotr - Przewodnicy Kraków, Małopolska, Beskidy Poznawaj z nami Kraków, Małopolskę i Beskidy. Zwiedzanie Krakowa i krakowskich muzeów, organizacja wycieczek, warsztaty, gry terenowe.
(1)

Wycieczki szkolne i indywidualne. Biuro podróży i przewodnicy! Zapraszamy do kontaktu [email protected] | 661 061 436

VIII Wyjazd Studyjny dla Nauczycieli - relacja zdjęciowa 😁. Serdecznie podziękowania dla Powiat Bocheński oraz Kopalnia ...
08/09/2024

VIII Wyjazd Studyjny dla Nauczycieli - relacja zdjęciowa 😁.
Serdecznie podziękowania dla Powiat Bocheński oraz Kopalnia Soli "Bochnia" za pomoc w organizacji naszego wydarzenia 🥰❤

Serdecznie dziękujemy wszystkim Nauczycielkom, które uczestniczyły w naszym VIII Wyjeździe Studyjnym dla Nauczycieli. Dl...
07/09/2024

Serdecznie dziękujemy wszystkim Nauczycielkom, które uczestniczyły w naszym VIII Wyjeździe Studyjnym dla Nauczycieli. Dla nas bardzo ważnym, bo razem z Wami obchodziliśmy nasze 15 urodziny❤️! Jesteśmy przeszczęśliwi 🤗🤗🤗
Dziękujemy też wspaniałej ekipie VIA CRACOVIA za pomoc w przygotowaniu tego wydarzenia - Ewie, Agnieszce, Mikołajowi i Mieszkowi 🤣
Cała relacja zdjęciowa w następnym poście...🙂

Kochani, wielkimi krokami zbliża się nasz cykliczny Wyjazd Studyjny dla Nauczycieli. Ten będzie wyjątkowy, ponieważ raze...
05/09/2024

Kochani, wielkimi krokami zbliża się nasz cykliczny Wyjazd Studyjny dla Nauczycieli. Ten będzie wyjątkowy, ponieważ razem z naszymi Gośćmi będziemy świętować 15 urodziny Via Cracovia - Biuro Podróży i Frankówka Mała.
Często pytacie skąd nazwa i czy mieszkamy tutaj, kto to wszystko zbudował? Pomyślałam sobie, że stworzę jubileuszowy mini album, w którym opowiadamy naszą historię miejsko-wiejską i pokazujemy, że nasza Frankówka jest miejscem, które powstało dzięki moim Dziadkom i Rodzicom. I dzięki temu spełniliśmy nasze turystyczne marzenia. A teraz my i nasze dzieci rozwijamy nasze podróżnicze pasje i to nasze miejsce na ziemi, aby móc Was zawsze tutaj gościć... ☺️

NA PRZEŁAJ PRZEZ KORSYKĘ. Z ERBALUNGI DO AJACCIO. (16)Kilka dni nas tu nie było i musimy się przyznać, że już niestety n...
29/08/2024

NA PRZEŁAJ PRZEZ KORSYKĘ. Z ERBALUNGI DO AJACCIO. (16)
Kilka dni nas tu nie było i musimy się przyznać, że już niestety nasza wielka podróż się skończyła. Nie pisaliśmy w tym czasie wakacyjnych relacji, ponieważ pochłonęła nas praca nad VIII WYJAZDEM STUDYJNYM DLA NAUCZYCIELI (można się jeszcze zapisywać – link podrzucamy w komentarzu).

Wróciliśmy do krakowskiej rzeczywistości, jednak nie martwcie się, dokończymy nasze wakacyjne relacje. Mamy Wam jeszcze tyle do opowiedzenia, że szkoda by było tego nie uczynić.

W każdym razie będąc jeszcze na Korsyce wybraliśmy się na wycieczkę do Ajaccio. Musieliśmy przejechać w poprzek całą wyspę. Dzięki temu mogliśmy zobaczyć różne odcienie tej cudownej wyspy – wspaniałe górskie widoki, malowniczo wijące się drogi wśród gór, punkty widokowe z nieziemskimi panoramami, cudowne lasy sosnowe z potężnymi drzewami. Wreszcie dojechaliśmy do Ajaccio.

Miasto kojarzy się z kurortami Lazurowego Wybrzeża z obsadzonymi palmami promenadami, zabytkowymi uliczkami, kamieniczkami ze zdobionymi tynkami o kolorowych fasadach. Przytulone do rozległego portu z kołyszącymi się jachtami, majaczącymi na horyzoncie wycieczkowymi promami, miasto rozrasta się na sięgających w głąb lądu wzgórzach. Zapytacie, po co jechaliśmy taki szmat drogi, aby zobaczyć to miasto. Oto jest to miejsce urodzenia najsławniejszego Korsykanina – Napoleona Bonaparte. Choć tak naprawdę Napoleon niewiele zrobił dla samej Korsyki, przecież stał się Cesarzem Francuzów, a nie bojownikiem o niepodległość Korsyki. No cóż, za to współcześnie Ajaccio chyba o tym nie pamięta, bo Napoleon stał się najlepszą marką tego miejsca. Myślę, że jak każdy mieszkaniec otwiera lodówkę, to wyskakuje z niej… wiecie kto 😊

W każdym razie w mieście jest dom rodzinny Napoleona, a do niego dłuuuuga kolejka (niestety przyjechaliśmy zaraz po południowej przerwie i pewnie dlatego kolejka byłą jeszcze dłuższa). Aby wejść do muzeum trzeba przejść kontrolę, jak na lotnisku (nie wolno wnieść także toreb, plecaków – dodam, że muzeum nie dysponuje miejscem na ich przechowywanie). W środku małe rozczarowanie, kilka urządzonych meblami z epoki pokoi w amfiladzie i ekspozycja w gablotach różnych artefaktów (wiele to kopie) i innych rzeczy związanych z „małym kapralem”. Ale jedno z kilku miejsc związanych z istotnymi postaciami w historii – zaliczone.

Po zwiedzaniu poszliśmy na mały spacer po miasteczku, dowiedzieliśmy się, że przy porcie są najfajniejsze knajpki. Wybraliśmy taką mała, uroczą restauracyjkę. Niemówiący po angielsku, za to chyba wyłącznie po korsykańsku kelner zaproponował mule w sosie śmietanowym w bardzo korzystnej cenie, więc się skusiłam. Chłopcy poszli w klasykę, choć Mieszko wybrał korsykańskiego hamburgera 😉Czekając na dania Mieszko zaglądnął do Internetu, aby poczytać opinie o tym miłym miejscu. A tam… Nie jedz tam… Uciekaj… Właściciel to recydywista…. I takie tam. My już jednak zamówiliśmy, więc chwilowo mieliśmy niezły ubaw w oczekiwaniu na dania. W każdym razie ja nie jadłam tak pysznych i świeżutkich muli, co można było też zobaczyć na całym moim stroju z przodu i porcja była gigantyczna. Odczekaliśmy 24 godziny i nic, żyjemy. Więc te kuriozalne opinie to chyba niezdrowa konkurencja. Taka mała anegdotka z podróży – tym śmieszniejsza, że kto mnie zna to wie, że nie przepadam za restauracjami…

 CAP CORSE – PÓŁNOC KORSYKI (15)Ile można leżeć na plaży? Nasze więrcipięctwo po dwóch dniach dało znać o sobie i wyrusz...
25/08/2024


CAP CORSE – PÓŁNOC KORSYKI (15)
Ile można leżeć na plaży? Nasze więrcipięctwo po dwóch dniach dało znać o sobie i wyruszyliśmy na północ na najbardziej wysunięty w tym kierunku skrawek Korsyki. Cap Corse to jest właściwie przylądek, liczący 40 km długości i 15 km szerokości półwysep. Wygląda niczym palec wskazujący wysunięty w stronę Włoch. Droga wiedzie wzdłuż malowniczo wijącego się wybrzeża, widoki nieziemskie. Po drodze kilka cudownych wioseczek, ukryte wśród skalistych wzgórz plaże oraz liczne winnice i miejsca gdzie można zakupić rzemieślnicze wino (w maleńkich winotekach możliwość degustacji lokalnych specjałów). Wspaniała wyprawa!
Na zdjęciach odnajdziecie również tory kolejowe, maleńkie stacyjni i stare wagony. Dla Piotra, zapalonego miłośnika kolejnictwa, to była nie lada gradka. Kolejką Tnighelu, zwaną także „micheline” „Małą Kolejką” można przemierzyć najbardziej malownicze miejsca na Korsyce – od Bastii i Calvi do Ajaccjo. Kolejka jedzie wolno i w związku z tym jest przedmiotem wielu drwin. Mijaliśmy po drodze liczne stacje, tuneliki, którędy jedzie ta kolejka i wierzcie, że musi to być nie lada atrakcja! Tym razem a powodu braku czasu nie udało nam się nią pojechać. Ale na pewno tu jeszcze wrócimy i wtedy wybierzemy się w podróż tą leciwą, bo powstałą w 1888 roku linią 😊

 ZJAWISKOWA KORSYKA (14)Korsyka przywitała nas wilgotnym tropikalnym powietrzem i kłębiastymi chmurami wypływającymi zna...
23/08/2024


ZJAWISKOWA KORSYKA (14)
Korsyka przywitała nas wilgotnym tropikalnym powietrzem i kłębiastymi chmurami wypływającymi znad majestatycznych gór wynurzających się zza zbudowanych kaskadowo na wzgórzach domów. Zastanawialiśmy się, ile będzie ludzi na plażach, w miasteczkach patrząc z lekkim przerażeniem na wyjeżdżające z promów dziesiątki samochodów. Ale cóż, słowo się rzekło… i jesteśmy na cudownej wyspie.
Naszą pierwszą miejscówką jest klimatyczna miejscowość niedaleko Bastii – ERBALUNGA. Kamienista urocza mała plaża, przy niej mała restauracyjka oraz deptak wiszący nad brzegiem. W oddali majaczą ruiny genueńskiej wieży strażniczej (Korsyka od końca XIII do połowy XVII wieku była pod panowaniem Genui).
W przewodniku napisano, że Erbalunga usytuowana na łupkowym przylądku, który wcina się w morze, jest ulubionym miejscem pejzażystów. Wcale nas to nie dziwi.
Zaraz po przejeździe wybraliśmy się na tę małą kamienistą plażę. Tu trzeba mieć buty do morza, które sobie oczywiście przywieźliśmy, a i tak wchodząc do wody trzeba mocno uważać. Na początku jest płytko i kamienie są mocno omszałe, a potem zaczynają się wielkie głazy z przyrośniętymi muszlami małż, jeżowców i innych morskich skorupiaków. Także przypomnieliśmy sobie jakie w ludzkim ciele są nieużywane mięśnie oraz wróciliśmy do lat dzieciństwa, kiedy to mieliśmy poranione kolana i inne części odnóży 😉 Warto też oczywiście mieć okulary do wody, bo można oglądać przecudowny, kolorowy podwodny świat. Woda za to jest tak słona, że nikt się nie utopi. Z praktycznych informacji, jeśli zapomnicie o butach, czy okularach, to za nieduże pieniądze można je kupić w małych sklepikach w miasteczku.
I na koniec wisienka na torcie – mimo początkowego tłumu przy promie – okazało się, że tu jest bardzo mało ludzi, jest miejsce na plaży, miejsce w restauracjach i na promenadach. Słowem, jest to czego oczekiwaliśmy, ale baliśmy się, że będzie inaczej 😊

 CZAS OPUŚCIĆ ITALIĘ I WYRUSZYĆ W REJS 😊 (13)Wyruszamy z włoskiego Livorno na francuską Korsykę. Prom rezerwowaliśmy kil...
21/08/2024


CZAS OPUŚCIĆ ITALIĘ I WYRUSZYĆ W REJS 😊 (13)
Wyruszamy z włoskiego Livorno na francuską Korsykę. Prom rezerwowaliśmy kilka dni temu, więc nie było specjalnego wyboru, ale i tak udało nam się kupić bilety w dobrej cenie i w fajnych godzinach. Wypływamy o 8 rano, ale przyjechaliśmy do portu około 5 rano, bo tę noc poświęciliśmy na przejechanie z Aosty do Livorno, a to jest blisko 500 km. Jednak nie jesteśmy jedyni, mnóstwo tu koczujących turystów czekających na poranne promy. Już około 6 rano tworzy się kolejka. Organizacja wjazdu na prom pozostawia wiele do życzenia, panuje lekki chaos i wyruszamy dopiero 45 min. po czasie. Francuzi nazywają Korsykę Ile de Beaute, czyli Wyspa Piękności, a Grecy zaś mówią Kallyste – najpiękniejsza. Cieszymy się na tę wyspiarską przygodę 😊

 DOLINA AOSTY. TURKUSOWE JEZIORO PRARAYER NA PLACE DE MOULIN. (12)Z malowniczej Aosty wybraliśmy się na małą górską wypr...
20/08/2024


DOLINA AOSTY. TURKUSOWE JEZIORO PRARAYER NA PLACE DE MOULIN. (12)
Z malowniczej Aosty wybraliśmy się na małą górską wyprawę na jeden ze szlaków prowadzących z doliny. Najpierw wyjechaliśmy samochodem na wysokość niemal dwóch tysięcy metrów (tak jakby na Giewont). Po drodze niewielka wioseczka z uroczym maleńkim kościółkiem. Wszystkie budynki z szarego kamienia, niewielkie, z drewnianymi okiennicami. O dziwo jest i hostel, już go namierzyłam na stronach rezerwacyjnych. Może przyjedziemy tu na kilka dni, pochodzić po górach.
Wreszcie dojeżdżamy na sporych rozmiarów parking, usytułowany przy ogromnym sztucznym jeziorze, powstałym dzięki ogromnej zaporze z lat 50/60-tych XX w. To prawdziwa perła ówczesnej architektury hydrotechnicznej. Woda w jeziorze o niebywałej turkusowej barwie, zawdzięcza ją czystości, zawartości mineralnej. Stąd prowadzą liczne szlaki górskie, o różnym stopniu trudności, dłuższe i krótsze. W dali można dostrzec niebieskawy jęzor lodowca. Po drodze cieszymy oczy feerią barw rosnących tu kwiatów i różnorodnością motyli. Do naszych uszu dochodzi szum mijanych po drodze niewielkich wodospadów oraz muzyka cykad. A wszystko podkreślone jasnym światłem słońca.
No Kochani, czy tak wygląda raj? 😊

 AOSTA (11)Do włoskiej Aosty przyjechaliśmy bardzo późno, więc całą energię poświęciliśmy na odnalezienie naszego miejsc...
18/08/2024


AOSTA (11)
Do włoskiej Aosty przyjechaliśmy bardzo późno, więc całą energię poświęciliśmy na odnalezienie naszego miejsca noclegu. Rano, kiedy wyszliśmy z mieszkania naszym oczom ukazał się przepiękny widok na okalające miasteczko górskie szczyty.
Aosta jest stolicą najmniejszego włoskiego regionu (prawdopodobnie też najmniejszego regionu w Europie) - Dolina Aosty. Miasto zostało założone przez cesarza Augusta Oktwiana w 25 r. p.n.e, jako miasto mające strzec ważnych szlaków drożnych. Stąd w miasteczku liczne zabytki rzymskie, niestety w czasie naszego zwiedzania większość było zakrytych rusztowaniami.
Przeszliśmy główną arterią miasta w poszukiwaniu informacji turystycznej. Było dość gwarno, mnóstwo ludzi pijących kawę, jedzących lody w licznych kawiarniach, cukierniach, lodziarniach poprzedzielanych mnóstwem niewielkich sklepików z pamiątkami, lokalnymi smakołykami, ubraniami, a nawet był cudowny sklepik z moimi ulubionymi kawiarkami marki Bialetti. Och jak wspaniale było buszować po tych kolorowych sklepikach, choć tradycyjnie kupiliśmy tylko magnes i kartki pocztowe. Resztę uwieczniłam na zdjęciach, możecie i Wy oglądnąć tę feerię barw i asortymentu.
Wokół, gdzie nie spojrzeć alpejskie szczyty, niektóre pokryte śniegiem. W tych upałach miło było na to popatrzeć. W informacji turystycznej zaopatrzyliśmy się w mapy regionu, więc następnego dnia czeka nas mała górska wyprawa z wielkim apetytem na cudowne widoki 😊

 W POSZUKIWANIU CUDOWNYCH WIDOKÓW. DROGA DO DOLINY AOSTY! (10)Aby osiągnąć cel naszej tegorocznej podróży zostało jeszcz...
15/08/2024


W POSZUKIWANIU CUDOWNYCH WIDOKÓW. DROGA DO DOLINY AOSTY! (10)

Aby osiągnąć cel naszej tegorocznej podróży zostało jeszcze sporo kilometrów. Kiedy studiowaliśmy mapę i wybieraliśmy różne opcje, postanowiliśmy przejechać prze tereny z cudownymi widokami. A gdzie znajdziemy najwięcej cudownych widoków? Oczywiście w górach. Naszym wyborem padła szalenie malownicza Dolina Aosty – znajdująca się na pograniczu Włoch i Szwajcarii.

Jadąc napawaliśmy się nieziemskimi widokami. Droga dłuższy czas biegła wzdłuż brzegów Jeziora Genewskiego, w którym odbijały się potężne alpejskie szczyty. Ale granicę między Italią i Szwajcarią przekroczyliśmy na wysokości niemal 2 tys. m n.p.m. tunelem św. Bernarda o długości prawie 7 km. Tunel pozwala pokonać trasę szybciej, zamiast jechać krętymi drogami przez Przełęcz św. Bernarda. Ponieważ było już dość późno i musieliśmy dojechać do noclegu, wybraliśmy drogę przez tunel. W środku znajduje się granica między państwami i niestety trzeba uiścić słoną opłatę w wysokości 30 euro.

Przełęcz nosi nazwę od imienia św. Bernarda z Menthonu – archidiakona Aosty, który w XI wieku otworzył na tej przełęczy schronisko dla turystów i pielgrzymów. Tędy prowadziła bowiem jedna z najważniejszych dróg łączących południe Europy z północą. W średniowieczu pielgrzymowano tędy do grobu św. Piotr w Rzymie. Schroniskiem zarządzali mnisi, niosąc pomoc strudzonym turystom. W XVII wieku mnisi otrzymali od arystokratycznej rodziny ze Szwajcarii duże psy górskie, które okazały się niezwykle pomocne w poszukiwaniu zaginionych w górach turystów. I tak rozpoczęła się historia symbolu Szwajcarii – psów-ratowników – bernardynów. Ta specjalna odmiana, została tak nazwana właśnie od imienia św. Bernarda.

 JAK OŻYWIĆ ZABYTKI? 😁 (9)Jak to już było powiedziane w poprzednim wakacyjnym poście, trafiliśmy do Besancon, dzięki kró...
10/08/2024


JAK OŻYWIĆ ZABYTKI? 😁 (9)

Jak to już było powiedziane w poprzednim wakacyjnym poście, trafiliśmy do Besancon, dzięki krótkiemu dialogowi z kultowego polskiego serialu o polskim Bondzie – poruczniku Borewiczu. Od lat namiętnie oglądamy ten serial i niektóre teksty znamy na pamięć. A historia o stypendium w Besancon w głębokim peerelu brzmiała dla nas tak egzotycznie, jak ananasy i banany razem wzięte 😁.

W każdym razie próżno szukać opisów tego miasteczka w przewodnikach po Francji, zwłaszcza, że leży nieopodal znacznie sławniejszego Dijon i to ono zajmuje miejsce, jeśli chodzi o podpowiedzi destynacji w graniczącym ze Szwajcarią rejonie Burgundia-Franche-Comté.

Jednak już nie raz podczas naszych wakacyjnych włóczęg i wybierania mniej uczęszczanych tras otrzymaliśmy za to nagrodę. Tak było i tym razem. Miasto jest przepiękne z licznymi pozostałościami rzymskich zabytków, przecudowną (jak to we Francji) katedrą oraz górującą nad tym wszystkim cytadelą. Postanowiliśmy zwiedzić wpisaną na listę UNESCO cytadelę i opłaciło się po stokroć.

Oto potężny obiekt o charakterze strategicznym, który wyszedł spod utalentowanych rąk inżyniera króla Ludwika XIV – Sebastiana Vaubana. Król zleca Vaubanowi umocnienie zachodnich, północnych i wschodnich granic Francji i tak powstaje 12 grup warownych o potężnych rozmiarach i nowatorskich rozwiązaniach.

Ale co to obchodzi współczesnego człowieka? Dobra jest obiekt o charakterze strategicznym o ogromnej powierzchni, zatem jak go zagospodarować, żeby ludzie chcieli tu przychodzić i spędzać tu dłuższy czas? No jak? Tuż przed samym wejściem wita nas dziwny, jakby małpi krzyk. Spoglądamy w dół fosy okalającej budynek bramny… a tam hasają afrykańskie dżelady, a między nimi przechadzają się nubijskie koziorożce. Więc stoimy pół godziny i gapimy się na zwierzęcy spektakl. Wreszcie przekraczamy bramę i spoglądamy na tablicę atrakcji we wnętrzu. Oprócz kilku muzeów historycznych oraz trasy dotyczącej architektury tej potężnej budowli mamy 5 muzeów przyrodniczych - ogród zoologiczny , akwarium, insektarium, noktarium i naturalium. I za 35 euro (za naszą trójkę) spędzamy tu pół dnia, a tak krótko dlatego, że musimy jechać dalej, bo kolejny nocleg jest oddalony o kilkaset kilometrów.

Jeśli zatem droga zawiedzie Was do tego uroczego miasteczka, gdzie nota bene urodził się Viktor Hugo, Bracia Lumière oraz Charles Fourier – twórca terminu „feminizm” (temat jakże na czasie, zwłaszcza w kontekście właśnie trwającej we Francji Olimpiady) to koniecznie wpadajcie do Besancon. Koniecznie też wcześniej oglądnijcie odcinek – „24 godziny śledztwa”, naszego kultowego serialu „07 zgłoś się” 😊

08/08/2024


STYPENDIUM W BESANCON... (8)
Czas opuścić "pole bitwy" i pomknąć dalej, ale okazuje się, że dalsza droga może prowadzić przez Besabcon. A skąd my znamy nazwę tego francuskiego miasteczka? Z kultowego polskiego serialu 😁 No to teraz będzie wakacyjną zagadka - z jakiego polskiego serialu pochodzi odtwarzany przez nas w załączonym filmiku dialog i jaki jest tytuł tego konkretnego odcinka serialu? Odpowiadajcie w komentarzach, to w następnym poście pokażę Wam jakie to fantastyczne miasteczko 😁

 MIASTECZKO VERDUN (7)Wiadomo, że gdyby nie potężna bitwa podczas I wojny światowej, do Verdun, uroczego miasteczka w Lo...
08/08/2024


MIASTECZKO VERDUN (7)
Wiadomo, że gdyby nie potężna bitwa podczas I wojny światowej, do Verdun, uroczego miasteczka w Lotaryngii nie zawitałby pies z kulawą nogą. A tak w „wygrało los na loterii” i stało się atrakcją turystyczną i mnóstwo ludzi przyjeżdża oglądać pole bitwy i muzeum z tym związane.
Jednak samo miasteczko jest bardzo urokliwe. Niewielkie, bo posiada tylko około 20 tys. mieszkańców. Na miastem góruje cytadela i potężna katedra Notre Dame, której początki sięgają IX wieku. W niej takie ciekawostki – dwie gabloty z relikwiami – kosteczkami skrzętnie opakowanymi w folie i podpisanymi imieniem świętego (poszukajcie na zdjęciach). Na w krypcie – najstarszej romańskiej części katedry (przypomina nieco naszą kryptę św. Leonarda z Katedry Wawelskiej) niektóre kapitele kolumn przy odrestaurowaniu (bo w czasie I wojny katedra została niemal całkiem zburzona) otrzymały detale związane z Wielką Wojną – to bardzo oryginalne uwiecznienie tego wiecznie żywego tu tragicznego wydarzenia. Poza tym niemal na każdym kroku pojawiają się pierwszowojenne tematy.

 SPALIŚCIE KIEDYŚ W MUZEUM? 😂... (6)Kto nas zna, wie, że nasze wakacyjne włóczęgi są tylko ogólnikowo zaplanowane. Cały ...
07/08/2024


SPALIŚCIE KIEDYŚ W MUZEUM? 😂... (6)
Kto nas zna, wie, że nasze wakacyjne włóczęgi są tylko ogólnikowo zaplanowane. Cały turystyczny sezon w pracy mamy dopięty na ostatni guzik, wszystko jest zorganizowane. Dlatego podczas wakacji pozwalamy sobie na odrobinę luzu. Po prostu wyznaczmy jakiś punkt docelowy, wsiadamy do auta i jedziemy. Nie wiemy gdzie będziemy spać, bo nie wiemy dokąd danego dnia zaprowadzi nas droga.
Za to ciągle czekają na nas różne niespodzianki 🙂 Kiedy zobaczyłam to mieszkanie na stronie rezerwacji wiedziałem, że musimy tu zamieszkać przed zwiedzaniem Verdun. Właściciel zadał sobie wiele trudu aranżując to wnętrze w klimacie I wojny światowej. Każda rzecz jest tu dobrana - łóżko, krzesła, kolor lodówki, kosz na śnieci. Jeśli nie znalazł takiej rzeczy na targu staroci (ta forma wymiany rzeczy jest tu szalenie popularna we Francji) to dokupił nową, ale pasującą wyglądem, kolorem. Jesteśmy zachwyceni tym miejscem. A jaka jest Wasza opinia? Chcielibyście zamieszkać w takim wnętrzu? 🙂

 PIEKŁO VERDUN (5)Podczas naszych wakacyjnych podróży chętnie odwiedzamy miejsca związane z ważnymi wydarzeniami history...
03/08/2024


PIEKŁO VERDUN (5)
Podczas naszych wakacyjnych podróży chętnie odwiedzamy miejsca związane z ważnymi wydarzeniami historycznymi. Tym razem na naszej drodze w stronę słońca odwiedziliśmy VERDUN w Lotaryngii. Urocze miasteczko, które 2 razy zapisało się w historii Francji – raz w IX wieku, kiedy to Karol Wielki podzielił swoje państwo między synów, dając tym samym podwaliny pod późniejszą Francję i Niemcy. Kolejny raz jedenaście wieków później, kiedy żołnierze obu tych narodów stanęli naprzeciwko siebie w jednej z największych bitew I wojny światowej, znanej jako „piekło Verdun”. To tragiczne wydarzenie trwało niemal rok – od lutego do grudnia 1916 i pochłonęło życie lub zdrowie 700 tysięcy żołnierzy po obu stronach barykady, a jej wynik nie przyniósł żadnego rozwiązania. Tu, spacerując po bunkrach, okopach, lejach po bombach i miejscach pól bitewnych, można się przekonać o tym jak absurdalna jest wojna, choć zdajemy się o tym często zapominać.

Ta historia jest tu bardzo żywa i na każdym kroku znajdujemy jej ślady. Wśród wzgórz wokół Verdun powstało wyjątkowe muzeum, mające upamiętnić ofiary tej bitwy, a tym którzy pozostali miało przynieść ukojenie wśród pamiątek i wspomnień z pola bitwy. Projekt został zapoczątkowany w 1967 roku przez Maurice’a Genevoix, byłego żołnierza i członka Académie Française. Kilka lat temu muzeum zostało gruntownie przebudowane i powstało Mémorial de Verdun. Składa się z 3 części – ekspozycji w nowoczesnym multimedialnym budynku oraz dwóch fortów. Wielkie wrażenie robi zwłaszcza fort – to nie do wyobrażenia, że żołnierze mogli w takich miejscach siedzieć niemal rok. Między tymi punktami napotykamy miasta, których już nie ma, bo zostały zmiecione z powierzchni ziemi z powodu wybuchu bomb oraz liczne bunkry i pozostałości okopów.

Ostatnim punktem był ogromny Cmentarz i potężne Ossuarium, kryjące prochy 130 tys. żołnierzy, których nie udało się zidentyfikować. Robi naprawdę mocne wrażenie. Nad wielką bramą, prosty napis PAX z połączonych ze sobą liter – przesłanie, które powinno stać się mottem współczesnych czasów. Ossuarium przypomina wielki bunkier, czy fort. W środku na ścianach wypisano kilka tysięcy nazwisk ofiar. Można też wejść na wieżę, przypominającą pocisk. Na szczycie punkt widokowy na dawne pole bitewne, dziś porośnięte bujnymi lasami.

  (3)DREZNO - Barokowa Wenecja lub Florencja nad Łabą...Gdybyśmy nie mieli rodziny w Niemczech, którą regularnie co waka...
29/07/2024

(3)
DREZNO - Barokowa Wenecja lub Florencja nad Łabą...
Gdybyśmy nie mieli rodziny w Niemczech, którą regularnie co wakacje odwiedzamy w drodze do różnych miejsc na zachodzie Europy, z pewnością umknęło by naszej uwadze wiele ciekawych miejsc w tym kraju. A tak tym razem po drodze wpadliśmy do Drezna, które absolutnie skradło nasze serca.

W stolicy Saksonii spędziliśmy dwa bardzo intensywne i pełne emocji dni. Historyczne centrum miasta położone na dnie Kotliny Drezdeńskiej, pośród wijącej się malowniczo Łaby to szereg monumentalnych pałaców, kościołów oraz budynków użyteczności publicznej, które swój splendor zawdzięczają przede wszystkim Wettynom. Niestety ci, którym Drezno zawdzięcza swój „Złoty Wiek”, nie cieszą się podobną sławą u nas w Polsce. Mowa tu oczywiście o dwóch mocarnych (także z postury) Augustach – Auguście II Mocnym i Auguście III Sasie.

Jednak współcześnie nie oglądamy oryginałów, ale z wielkim pietyzmem odbudowane niemal od podstaw oraz historyzowane (tj. specjalnie postarzane – to częsta praktyka w Niemczech) zabytki. Drezno w czasie wojny zostało doszczętnie zniszczone podczas brytyjsko-amerykańskiego nalotu dywanowego w lutym 1945 roku. I podobnie jak Warszawa odbudowane dzięki, niemal fotograficznym, wedutom Bernarda Belotta zw. Canalettem. Tak, to ten sam, który stał się nadwornym malarzem Stanisława Augusta Poniatowskiego. Podczas swojej podróży zanim wenecki malarz dotarł do Warszawy, mieszkał jakiś czas w Dreznie. Tu na zlecenie Augusta III namalował 25 wizerunków miasta. Osobiście uwielbiam Canaletta za te niesamowite sceny rodzajowe – ktoś robi pranie nad rzeką, robotnicy uwijają się na budowie, pospólstwo kłania się jadącemu karetą wielmoży, panna układa ciastka na straganie, psy baraszkują na ulicy. To nie są obrazy, to nieruchome filmy, w których tyle się dzieje. Jego obrazy możemy oglądać w przecudownej Galerii Malarstwa Starych Mistrzów w Pałacu Zwingera – barokowej perle Drezna, najbardziej rozpoznawalnym zabytku tego miasta.

Jeśli chcielibyście go dokładnie zwiedzieć, oglądnąć detale architektoniczne, kilka ekspozycji muzealnych z Galerią Starych Mistrzów i Muzeum Porcelany na czele, to musicie poświęcić na to kilka dni. Niestety oszałamiający dziedziniec z ogrodami, przeznaczonymi niegdyś na uroczystości dworskie, jest obecnie w remoncie, dlatego my utonęliśmy w Galerii Obrazów.

Poznajecie na zdjęciu tłuściutkie aniołki z obrazu Rafaela "Madonna Sykstyńska"? Z pewnością, to jeden z najbardziej rozpoznawalnych motywów dawnych obrazów, który odnajdziemy na wielu współczesnych gadżetach. Obraz możecie w oryginale oglądnąć w Muzeum Zwingera.
To jeszcze nie koniec Drezna, w jutrzejszym poście będzie niesamowita atrakcja. Zaglądnijcie do nas koniecznie 😊

Via Cracovia - Biuro Podróży
Frankówka Mała

  (2)Mieliśmy jechać do miejsca, w którym jesteśmy dzisiaj, ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zboczyli z wyznaczonej ...
28/07/2024

(2)
Mieliśmy jechać do miejsca, w którym jesteśmy dzisiaj, ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zboczyli z wyznaczonej drogi, chociaż na chwilę :)
Ale opłacało się po wielokroć. Jadąc przez Dolny Śląsk pomyśleliśmy, że warto zjechać z autostrady, aby zobaczyć Legnicę, zwaną niegdyś małą Moskwą, ze względu na stacjonujące tu licznie wojska radzieckie. Jednak tę atrakcję odkładamy na inny czas. Za to przejechaliśmy do pobliskiego sennego dzisiaj miasteczka Jawor, aby podziwiać unikatowy zabytek wpisany na listę UNESCO (z 17 miejsc z Polsce!), czyli potężny kościół pokoju.
To świątynia wybudowana na mocy pokoju westwalskiego, kończącego wojnę 30-letnią dla miejscowych protestantów. Katolicki cesarz Fryderyk III pozwolił śląskim luteranom zbudować 3 świątynie – i tak powstały świątynie pokoju w Świdnicy, Jaworze i Głogowie (ta ostania nie przetrwałą do współczesnych czasów, została zniszczona przez pożar). Do tej pory z naszymi wycieczkami zwiedzaliśmy świątynię w Świdnicy.
Według warunków pokoju miał być nietrwały, dlatego nie można było do jego budowy używać ani cegły, ani kamienia, ani nawet gwoździ, czyli żadnych stałych materiałów. Dla chcącego nie ma jednak nic trudnego - cało potężny budynek, mieszczący blisko 6000 wiernych, powstał z drewna, gliny, piasku i słomy.
Interior jest równie imponujący, jak szachulcowa bryła budynku. Ponoć jest to największa lub (według innych źródeł) jedna z największych drewnianych budowli w Europie.
Świątynia jest zbudowana na planie prostokąta z trójbocznym prezbiterium. Barokowe wnętrze mieści 4 rzędy empor z balustradami zdobionymi scenami biblijnymi, herbami okolicznej szlachty oraz godłami miejscowych cechów rzemieślniczych. O szczególnym kunszcie budowniczych kościoła świadczy przepiękna złocona ambona oraz drewniana chrzcielnica.

Address


Alerts

Be the first to know and let us send you an email when Anna i Piotr - Przewodnicy Kraków, Małopolska, Beskidy posts news and promotions. Your email address will not be used for any other purpose, and you can unsubscribe at any time.

Contact The Business

Send a message to Anna i Piotr - Przewodnicy Kraków, Małopolska, Beskidy:

Videos

Shortcuts

  • Address
  • Telephone
  • Alerts
  • Contact The Business
  • Videos
  • Claim ownership or report listing
  • Want your business to be the top-listed Travel Agency?

Share