Marynarz idzie na miasto na browara. No może na browary. Dwa.
Wesołych Świąt Wielkanocnych
Myślę, że wszystkim jest znany film Marka Piwowskiego z 1970 roku „Rejs”. Jedni uważają ten film za nudne, ciągnące się flaki z olejem, inni za doskonale ukazany obraz społeczeństwa PRL, za dobrą komedię, choć specyficzną. Nie można jednak odmówić mu dzisiaj tzw miana filmu kultowego. O filmie nie będę tu pisał, bo wielu na jego temat dużo już powiedziało i napisało. Głównym rekwizytem filmu, a właściwie ruchomym planem filmowym jest statek. Zabłysnąłem spostrzegawczością:) Zdjęcia do filmu kręcono w roku 1969 (najlepszy rocznik na świecie-bo mój:) na rzecznym, a właściwie to na wiślanym statku parowym o ówczesnej nazwie Feliks Dzierżyński (nazwa filmowa to „Neptun”). Jeszcze był jeden pływający Feliks Dzierżyński, ale to drobnicowiec morski, który też zagrał w innym filmie, ale nie o nim tutaj. O rzecznym parostatku z „Rejsu” trochę Wam opowiem. W październiku 1920 roku zwodowano dwa bliźniacze statki „Polska” (w PRLu Feliks Dzierżyński) i „Francja”, której archiwalnymi fotografiami się posłużę, gdyż oprócz kilku ujęć sylwetki statku Feliks Dzierżyński na filmie, niewiele znajduję z nim zdjęć w internecie. Statki wybudowano przez Warszawskie Towarzystwo Transportu i Żeglugi, S.A., we własnych warsztatach w Warszawie, przy ul. Solec Nr. 8. Parostatek „Polska” miał duże rozmiary jak na żeglugę po Wiśle, liczył 62 metry długości, 6 metrów szerokości (z kołami po bokach kadłuba 11,20 m), miał zanurzenie 0,49 metra i moc 165 parowych koni mechanicznych. Dzięki małemu zanurzeniu mógł pływać na całej przestrzeni Wisły, nawet przy niskim stanie wody. Na filmie w wielu scenach przewija się marynarz sondujący drewnianą tyczką głębokość wody, więc nie wiem czy to była standardowa czynność, czy jednak Wisła nie tylko dzisiaj, ale we wcześniejszych czasach nie była za głęboka. Statek posiadał 3 kondygnacje: dolną z kajutami na 2 i 4 osoby pr
Szuwary w marinie Portofino. Nie tym Portofino na włoskiej riwierze. Tym pod Koninem.
Bulaj. Z angielskiego bull´s eye, czyli oko byka. Wodnego byka ma się rozumieć.
Czekają nas biedawakacje w tym kryzysie:(