24/09/2023
Nareszcie znalazłem chwilę, aby podsumować wyprawę z zeszłego weekendu ;)
Razem ze znajomymi zorganizowaliśmy "międzynarodowy" rajd po Beskidzie Niskim, a trasa biegła zarówno stroną słowacką, jak i polską.
Startujemy z dworca w Krośnie i busem dojeżdzamy do Lipowca. Udajemy się w stronę granicy na Przełęczy Beskid nad Czeremchą, skąd kierujemy się w stronę wsi Certizne. Mijamy słynne znaki Babadag / Nordkapp, po czym robimy krótką przerwę w wiacie przy punkcie czerpania wody. Mijając granicę spotykamy pasterza, który sprawuje pieczę nad ponad 200 krowami. Odpoczęliśmy na polanie rozmawiając z nim i nawadniając się, upał dawał się we znaki ;)
Dochodzimy do wsi Certizne, gdzie od razu kierujemy się do karczmy przy ogromnej lipie. Karczmarz proponuje čapovany Staropramen, na co przystajemy bez słowa. Bardzo cieszy fakt, że wszyscy napotkani turyści, czy pieszo czy na rowerach są bardzo przyjaźnie nastawieni. Pytają skąd idziemy, dokąd, gdzie mamy nocleg, czy coś potrzebujemy itp... to się ceni!
Ruszamy do kolejnej wioski - Habura, gdzie mamy nadzieję na ciepły posiłek... trochę przekalkulowałem sprawdzając, że w tej wsi jest miejsce w którym można zamówić coś do jedzenia. Ostatecznie trafiamy do agroturystyki po lewej stronie drogi, gdzie gospodyni proponuje nam mały posiłek i a jakże... lane piwo ;) Zostajemy!
Dostajemy ciepłą kiełbasę z musztardą, zupę pieczarkową, cebule paprykę i pomidory - nie potrzebujemy nic więcej :) Wystrój całego miejsca jest bardzo ciekawy, dużo pamiątek związanych z przynależnością byłej Czechosłowacji do Bloku Wschodniego, nie wspominając już o podobiznach Lenina, Stalina czy Karola Marxa na ścianach... ma to swój klimat :) największym zaskoczeniem ze strony Pani Gospodyni jest piwnica, w której mieści się sporych rozmiarów winoteka! dziękujemy za gościnę i ruszamy na wgórze Vršok, gdzie znajduje się pomnik Księcia Laborec. To bardzo widowiskowe miejsce, a sam pomnik zrobił na nas ogromne wrażenie - prawie 5,5m wysokości! Po odpoczynku pod pomnikiem ruszamy już w stronę granicy, niebieskim szlakiem. Podejście jest dosyć konkretne, a z całym ekwipunkiem na plecach, przewyższenie 296m na niecałych 5km marszu czujesz podwójnie... ale udało się!
Nagrodą niesamowite widoki oraz Kapurka do Beskydu - furtka w szczerym polu, niczym symboliczne drzwi do tej krainy.
Po dotarciu na granicę, kierujemy się już tylko w dół na pole namiotowe na Jasielu, gdzie mamy zaplanowany nocleg. Przychodzimy na miejsce już po zmroku i rozbijamy namioty. Dostajemy zaproszenie do ogniska od kolegi Marcina, który przyjechał w Beskid aż z Jeleniej Góry. Długo rozmawiamy i przysłuchujemy się ryczącym bykom gdzieś w oddali - trwa rykowisko.
Pobudka przed 6:30, śniadanie, kawa i ruszamy dalej - do Woli Niżnej, skąd odbierze nas bus. Trasę z Jasiela do Woli znamy praktycznie na pamięć, spędzilismy tam wiele wieczórów i nocy w różnych porach roku. Widoki podczas tej trasy są zawsze wspaniałe, a idąc wcześnie rano z pola namiotowego, często można natknąć się na żerujące bobry.
Cały rajd kończymy w Woli Niżnej z obietnicą organizacji kolejnego, w przyszłym roku w tym samym, a może i większym gronie. Podczas tej wyprawy wspominaliśmy Przyjaciela, którego z nami już nie ma, a był nieodłącznym towarzyszem naszych wycieczek po Beskidzie i Bieszczadach. To było dla Ciebie Z.