Duszne opowieści - opowiada Marcin Wodo

  • Home
  • Duszne opowieści - opowiada Marcin Wodo

Duszne opowieści - opowiada Marcin Wodo Profil kanału na YT:
Duszne opowieści - opowiada Marcin Wodo
https://www.youtube.com/

Czekacie? ;) Wszystkie poprzednie odsłuchane? ;)
06/01/2024

Czekacie? ;) Wszystkie poprzednie odsłuchane? ;)

Hej, jeżeli chcecie zrobić mi świąteczno-noworoczny prezent, to zostawcie suba na moim kanale na YT - link w komentarzu!
27/12/2023

Hej, jeżeli chcecie zrobić mi świąteczno-noworoczny prezent, to zostawcie suba na moim kanale na YT - link w komentarzu!

Życzę wszystkim, od góry do dołu, od lewej do prawej, dosłownie wszystkim, wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego...
24/12/2023

Życzę wszystkim, od góry do dołu, od lewej do prawej, dosłownie wszystkim, wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia! Niech ten czas upłynie Wam w pogodnej, rodzinnej atmosferze, bez jakichkolwiek zmartwień i problemów. Przy wigilijnym stole zapomnijcie o polityce czy o troskach dnia codziennego... i cieszcie się tym, że jesteście razem. W nowym roku, już 2024 - rety, jak to zleciało! - życzę Wam natomiast wiele pozytywnej energii i tego, abyście się nie przejmowali głupotami, bo szkoda na to zdrowia!

Pozdrawiam ciepło, Marcin Wodo!

Subskrybujecie ,,Duszne opowieści"? ;) Widzieliście już wczorajszy i dzisiejszy materiał na kanale? ;) Link w komentarzu...
20/12/2023

Subskrybujecie ,,Duszne opowieści"? ;) Widzieliście już wczorajszy i dzisiejszy materiał na kanale? ;) Link w komentarzu!

Ciągle się uśmiechałaTarnów (woj. małopolskie)Opowiem ci jeszcze historię o nieszczęśliwej miłości, zaznaczę jednak, że ...
08/12/2023

Ciągle się uśmiechała

Tarnów (woj. małopolskie)

Opowiem ci jeszcze historię o nieszczęśliwej miłości, zaznaczę jednak, że jest ona dla mnie niesamowita. Tak jak mówiłam poprzednio, prababcia Julcia nigdy nie chciała mówić o swoim mężu, Władysławie. Być może dlatego, że podobno była zmuszona do poślubienia go ze względu na położenie ekonomiczne jego rodziny.

Za młodu miała jednak swoją wielką miłość, której, a raczej którego imienia na ten moment nie zdradzę. Bardzo byli w sobie zakochani i chcieli wziąć ślub. Jednak, że czasy były jakie były, jej rodzice nie zgodzili się na ten związek. Wydali babcie za innego, właśnie za Władysława.

W tym miejscu można dodać ciekawostkę, że ta ,,wielka miłość” Julci trafiła podczas drugiej wojny światowej do Oświęcimia. Przeżył on ten koszmar, ale już nie był tym samym człowiekiem po wyzwoleniu…

Ta wielka miłość mojej prababci cały czas jednak pojawiała się w jej życiu. Do tego stopnia nawet, że mężczyzna ten został ojcem chrzestnym drugiej córki babci. Mama mi opowiadała, z czym również się zgadzam, że prababcia Julia była bardzo nieszczęśliwa, że nie było jej dane stworzyć z nim rodziny.

Mija kilkadziesiąt lat. Mam 13 lat, a babcia umiera. Byłam z nią bardzo związana, bo w sumie ona się mną opiekowała, gdy rodzice ciągle byli w pracy. Babcia mi powtarzała - ,,Jesteś niegrzeczna! Jak umrę, to zobaczysz, będę cię straszyć!”. …i wiesz co, długo po jej śmierci miałam straszne sny z nią w roli głównej. W stylu, że wnoszą trumnę z jej ciałem, ale takim wiesz, rozkładającym się. Ona próbuje wejść do domu, puka w okna, ale jest wtedy taka straszna, taka ,,nie moja”. To był taki czas, że naprawdę się tego bałam. Bałam się też być sama w domu i wszystko mnie straszyło.

Tak mniej więcej rok po jej śmierci, przyszła do mnie we śnie uśmiechnięta, taka ładna, zadowolona. Zapytałam się jej, czy wszystko dobrze, czy jest szczęśliwa, ona wtedy się uśmiechnęła i powiedziała - ,,Ja już muszę iść, nie przyjdę do ciebie już”.

Minęło następne kilkanaście lat. Od tamtego czasu nie czułam nic niepokojącego, nie śniłam też o babci. Gdy miałam 28 lat i byłam w drugiej ciąży, tak sobie myślałam, że jak będzie dziewczynka, to dam jej na imię Julia, ale okazało się, że będę mieć drugiego syna. Nie wiem czemu, nie wiem skąd, bo nigdy nie myślałam o takim imieniu, ale nazwałam go Gabriel. Kiedy poinformowałam bliską mi rodzinę o ciąży i o imieniu dla dziecka, przyśniła mi się babcia Julia. Nic nie mówiła, po prostu była i to bardzo zadowolona, ciągle się uśmiechała. Opowiedziałam ten sen mojej mamie i usłyszałam, że ta wielka miłość babci Juli, ten chłopak, miał na imię… właśnie Gabriel! Przysięgam, nic wcześniej nie wiedziałem, że tak się on nazywał! No, dla mnie jest to niesamowite, ale wiesz, byłam bardzo z nią związana i też może przez to inaczej ta historia wywiera na mnie emocje. Tak czy owak, tym bardziej jest ona dla mnie niezrozumiała.

Relacja: Katarzyna S.

Usłyszałam wyraźny głosTarnów (woj. małopolskie)Babcia Julia dużo mi opowiadała o swoich wspomnieniach z dzieciństwa. Wi...
06/12/2023

Usłyszałam wyraźny głos

Tarnów (woj. małopolskie)

Babcia Julia dużo mi opowiadała o swoich wspomnieniach z dzieciństwa. Wiesz, takie różne urywki z przeszłości - co się jej akurat przypomniało, to mi mówiła. Opowiem ci, ale nie wiem, czy to jest ciekawe, często po prostu smutne.

Mówiła na przykład, że jak szli do kościoła, to na boso, a dopiero przed nim ubierali buty, żeby ich nie zniszczyć. Jak była mała, to biegała z braćmi pod tory kolejowe, bo pociągami jeździli wtedy bogaci i przez okno wyrzucali skórki od pomarańczy, a oni mogli sobie je chociaż powąchać. Opowiadała mi też, jak na święta ubierali choinkę w domu. Słowa babci, jak mi o tym mówiła, brzmiały mniej więcej tak: ,,Lubiłam święta, bo w domu nigdy nic słodkiego nie było, a tak to mamusia piekła wtedy ciastka. Jak nawlekałam nitkę i ciastko pękało, to mogłam je zjeść. Robiłam więc tak, żeby dużo ciastek pękało”. Opowiadając to, często się śmiała.

Jeszcze mi mama opowiedziała taką ciekawostek o babci Julci. Jako mała dziewczynka, gdy miała około siedem czy osiem lat i chodziła do szkoły, widziała pewnego razu, że inne dziecko w klasie ma śniadanie. Dla nas, dzisiaj, to byłaby zwykła kanapka z szynką, ale małej Julii ta kanapka tak niesamowicie pachniała, a nie wiedziała, co to jest w tym chlebie. Na przerwie zakradła się więc do klasy i ją ukradła, a potem ze smakiem zjadła. To był pierwszy raz jak jadła szynkę. Do tej pory nie znała tego smaku. To było dla niej takie przeżycie, tak zapadło jej to w pamięci, że pamiętała to także jako leciwa kobieta. To musiały być straszne czasy, skoro szynka z chlebem była przysmakiem i pokazywała status społeczny. Dzisiaj dzieci mają za dużo, zresztą my dorośli też nie umiemy docenić tego, co mamy. Mamy dużo, a nam ciągle mało.

Żeby nie było, że nic strasznego nie ma w tych historiach, to opowiem też o tym, co przeżyłam, jak ja byłam dzieckiem… W domu, który zresztą został wybudowany w 1934 roku przez tych pradziadków, co przeprowadzili się do Polski, mamy piwnicę. Kiedyś wejście do niej był z zewnątrz, wiesz - takie jak z horroru. To była po prostu duża, drewniana klapa, która była na tyłach domu. Obok niej był wbity w ziemię taki pal, aby przy otwieraniu piwnicy, oprzeć o nią klapę. Ten palik w pewnym momencie złamał się i babcia chciała wbić nowy. Nie mogła jednak znaleźć młotka, więc wbijała go siekierą, ja natomiast stałam obok niej. Nagle usłyszałam wyraźny głos, jakby ktoś stał za mną i wręcz krzyknął - ,,odsuń się!”. Zrobiłam wtedy dwa kroki w tył, a w tym momencie siekiera spadła z trzonka i wylądowała w tym miejscu, w którym stałam. Ten głos był niesamowity, jak żywy. Nigdy potem już go nie słyszałam. Co dziwne, nie bałam się go, bardziej byłam zaskoczona tym, kto to powiedział, jak nikogo za mną nie było…

Z samym domem nie kojarzę żadnego zjawiska metafizycznego, czasem czuję jednak w nim obecność poprzednich pokoleń, ich energię. Czuję, że są tu, ale nie chcą, żebyśmy się ich bali, więc siedzą spokojnie. Mój mąż mówił jednak, że parę razy w nocy, jak się obudził, słyszał, że ktoś chodzi w salonie. Wiesz, mieszkamy na poddaszu i jak chodzisz, to podłoga skrzypi - wiadomo, stary dom. Jak słyszał te korki, wstawał więc sprawdzić, czy dzieci się czasem nie obudziły, ale one spały, a nikogo innego nie było. Ale czy to takie metafizyczne wydarzenia czy też po prostu wyobraźnia, przewidzenia… Sama nie wiem.

Relacja: Katarzyna S.

Kolejny odcinek już jutro, we wtorek o 15:00! Będzie się działo!
04/12/2023

Kolejny odcinek już jutro, we wtorek o 15:00! Będzie się działo!

Wsiadł na motorTarnów (woj. małopolskie)Gdy byłam dzieckiem, babcia opowiadała mi wiele historii. Szczegółów dobrze nie ...
03/12/2023

Wsiadł na motor

Tarnów (woj. małopolskie)

Gdy byłam dzieckiem, babcia opowiadała mi wiele historii. Szczegółów dobrze nie pamiętam, ale kilka z tych, które słyszałam, zostało mi jeszcze w pamięci. Może nie będą to historie typu namacalnego, o jakichś duchach czy zjawach, które przestawiają przedmioty, ale jak je opowiadam, to mam dreszczyk.

Moja prababcia miała na imię Julia. Jako kilkuletnie dziecko, wraz ze swoimi rodzicami, przeprowadziła się z Czech do Polski. Zamieszkali w Tarnowie, w mieście, które leży mniej więcej w połowie drogi między Krakowem a Rzeszowem. W czasie drugiej wojny światowej, kiedy Niemcy najechali na Polskę, zaczęły pojawiać się głosy, aby - w razie czego - uciekać właśnie w stronę Rzeszowa, czyli na wschód Polski. Nic więc dziwnego, że w momencie, kiedy niemieccy żołnierze zbliżali się do miasta, nakazano ludziom opuszczać domy i uciekać.

Prababcia uciekła wtedy razem z mężem Władysławem i córką Danusią, która miała wtedy około dwóch lat. Na drogach wylotowych z miasta był jednak taki tłum ludzi, że dziadek gdzieś się zgubił i babcia została sama z dzieckiem na rękach. Pokonywała następnie, oczywiście pieszo, wiele kilometrów, aby się tylko gdzieś schronić. Pamiętam, jak babcia mi mówiła, że nic wtedy nie miała. Danusia była głodna, a ona sama niezwykle zmęczona.

W pewnym momencie rozpoczęło się bombardowanie i ludzie zaczęli się chować po lasach i rowach. Julia, razem z córką, też wskoczyła do jednego z rowów. Powiedziała wtedy do Danusi - ,,Jak mamusia się przewróci, to znaczy, że śpi, a ty uciekaj wtedy tam, do tego domku, gdzie jest światełko”. Bardziej strasznej historii nie słyszałam… Szczerze, powiem ci, że nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co może czuć człowiek, który może za chwilę zginąć, zostawiając tak małe dziecko samo sobie.

Wracając jednak do opowieści - na szczęście przeżyły. Po wielu, wielu dniach pieszej wędrówki, pełnej strachu, głodu i zmęczenia, dotarły do Rzeszowa. Tam czekała na nich ruska armia. Nie było wyjścia, trzeba było znowu uciekać, tym razem w stronę domu, w kierunku Krakowa, chociaż było wiadomo, że z tamtej strony idzie armia Niemców. W drugą stronę udało się im załapać na jakąś furmankę, na której wróciły do Tarnowa. Dopiero w domu prababcia Julcia z Danusią spotkały się z dziadkiem Władziem. Na tym babcia kończyła opowieść - wojnę przeżyła ona, dziecko, a także jej mąż.

O pradziadku Władysławie, czyli mężu prababci Juli, też mam ciekawą historię. Ona jest już bardziej intrygująca, wręcz paranormalna. Słyszałam ją od mojej babci, ich drugiej córki, bo prababcia Julcia nigdy o swoim mężu nie opowiadała.

Wszystko działo się podczas niemieckiej okupacji. W tamtym czasie sąsiad, który był niezłym cwaniakiem, trzymał sztamę z Niemcami. Pił z nimi wódkę i świetnie się bawił, ale też jednocześnie pomagał Żydom, których ukrywał w swoim domu na strychu. Zawsze się uśmiecham jak sobie to wyobrażam - on siedzi w kuchni, przy stole z bandytami, Niemcami, piją, jedzą, a na strychu cichutko siedzą schowani przez tego samego człowieka Żydzi. No po prostu gościu był mistrzem.

Pradziadek Władysław natomiast, chociaż był P***kiem, to miał dość specyficzną, żydowską urodę. Pewnego dnia, kiedy wracał z pracy, Niemcy go zatrzymali i zabrali w krzaki, aby go zabić. Już miał paść strzał, ale w tym momencie pojawił się wspomniany sąsiad, co to kumplował się z Niemcami. Zaczął im tłumaczyć, że to nie Żyd, tylko P***k - jego sąsiad, kumpel, więc dziadka wypuścili.

Co dalej? Jakiś czas później wojna się skończyła. Minęło kilka, może kilkanaście lat… Nastał rok 1954. Było wcześnie, gdzieś przed siódmą. Dziadek wsiadł na motor i ruszył do pracy, jak zresztą każdego dnia. Miał jednak wypadek - zderzył się z furmanką. Pęknięta podstawa czaszki i śmierć. Wszystko wyglądało - no, powiedzmy… - naturalnie, gdyby nie fakt, że zginął dokładnie w tym samym miejscu, gdzie podczas wojny miał zostać zabity przez Niemców…

Uzupełnieniem tej historii niech będzie to, że babcia opowiadała jednego razu, że miała przygodę z wróżką. Miała ona jej wywróżyć, że mężczyźni w jej rodzinie będą krótko żyć. Cóż, nie wiem, ile w tym prawdy, jednak mając siedem lat, nie miałam już ani jednego dziadka, za to wciąż cztery, żyjące babcie, w tym rzecz jasna dwie prababcie. Od chwili tej wróżby babcia nie lubiła towarzystwa mężczyzn…

Relacja: Katarzyna S.

Już w piątek o 15:00 kolejny odcinek z serii Paranormalne Historie Widzów. Czekacie? ;)
27/11/2023

Już w piątek o 15:00 kolejny odcinek z serii Paranormalne Historie Widzów. Czekacie? ;)

Przed Wami „Duszne opowieści" z zamku Tenczyn w Rudnie (woj. małopolskie)! W dzisiejszym podcaście (link w komentarzu) p...
21/11/2023

Przed Wami „Duszne opowieści" z zamku Tenczyn w Rudnie (woj. małopolskie)! W dzisiejszym podcaście (link w komentarzu) posłuchacie o:

- tęczowej wojowniczce i jej dobrotliwej siostrze,
- zamkowej „Dorotce", która nie była kobietą,
- skarbach, których strzegą diabły i król gadów,
- morderczym cieniu tajemniczego rycerza,
- brutalnym morderstwie Andrzeja Tęczyńskiego,
- widmowym pożarze z czasów potopu szwedzkiego.

20/11/2023

Jutro o 10:00 wskoczy nowy,
zamkowy odcinek, czekacie? ;)
Wiecie, o czym będzie? 🏰

Domofon nie działałLipie, woj. łódzkieMam do opowiedzenia jeszcze jedną historię, w sumie najświeższą. Na samym początku...
07/11/2023

Domofon nie działał

Lipie, woj. łódzkie

Mam do opowiedzenia jeszcze jedną historię, w sumie najświeższą. Na samym początku ważne jest to, żebyście zapamiętali pewną godzinę - 22:45… Jakoś ponad rok temu, dokładnie w sierpniu, stan mojej babci diametralnie się pogorszył - zaczęła już słabiej się poruszać i kontaktować. Ogólnie można powiedzieć, że było już wiadome, że niebawem umrze. I faktycznie - pod koniec sierpnia zmarła. Tydzień po pogrzebie ,,magicznie” zepsuła się nam brama wjazdowa - cztery silne spawy pękły za jednym zamachem. Pomyśleliśmy, że no… zdarza się, wypadki chodzą po ludziach. Następnie miewałem parę razy tak, że ktoś dzwonił do drzwi, podchodziłem do nich zobaczyć, kto to, a tam nikogo nie było. Za pierwszym razem pomyślałem, że to może dzieci mojej siostry robią sobie żarty, ale już kolejne takie zdarzenia przytrafiły mi się, kiedy byłem kilka metrów od wejścia i to na pewno nie były one, więc… co to mogło być? Co ciekawe, moja siostra też miała takie incydenty, jak została u nas sama w domu… Najważniejsza sytuacja będzie dopiero jednak teraz. Którejś nocy mój tata został obudzony domofonem, który mamy przed bramą. Po wzięciu słuchawki do ręki, była w niej tylko głucha cisza. Gdy odłożył ją na miejsce, znowu zadzwoniła. Ta sytuacja powtarzała się trzy razy, aż musiał zostawić ją na blacie. Był tym trochę zaniepokojony, ponieważ ten domofon nie działał wówczas od dwóch lat - bo był zepsuty i odłączony od prądu… Zgadnijcie, która była wtedy godzina - tak, dobrze myślicie, 22:45. O tej właśnie godzinie zmarła też moja babcia. Kiedy to usłyszałem, miałem ciarki, teraz - już na samą myśl - też je mam. Gdy tata wyszedł na podwórko, nikogo nie znalazł - ani przy bramie, ani na podwórku. Z ciekawości postanowił wstąpić do domu mojej zmarłej babci, który jest na tym samym podwórku, co nasz. Drzwi wejściowe były do niego uchylone… Nie było możliwe, żeby ktoś ich nie zamknął, ponieważ to był bardzo pochmurny dzień, padał nieprzerwanie deszcz i wszyscy siedzieliśmy w domu. Dodam, że mój tata jest bardzo twardo stąpającym człowiekiem po ziemi, a mimo to, gdy o tym opowiadał, widziałem w jego oczach zaniepokojenie. Wciąż się zastanawiam, czy aby babcia nie przyszła wtedy po jakieś swoje ostatnie rzeczy?

Relacja: Kuba P.

Pukanie do oknaTarnobrzeg, woj. podkarpackieKiedyś mieszkałem w jednym z miast na Podkarpaciu, tuż obok Sandomierza, a d...
01/11/2023

Pukanie do okna

Tarnobrzeg, woj. podkarpackie

Kiedyś mieszkałem w jednym z miast na Podkarpaciu, tuż obok Sandomierza, a dokładniej w internacie sportowym w Tarnobrzegu. Przez pierwsze półtora miesiąca było super, bez problemów. Kolejne pół było już niespokojne. Tydzień przed Wszystkimi Świętymi szliśmy z kolegami do sklepu i przy wyjściu z internatu zaczepiła nas jakaś kobieta. Zapytała, czy wiemy, co tu wcześniej było i co się stało w tym budynku. Powiedzieliśmy, że nie, bo dopiero się tu wprowadziliśmy, a wtedy ona zaczęła nam opowiadać historię o tym, że była tu kiedyś lodziarnia i jej właściciel zbankrutował, a potem powiesił się w garażu. Tak, w garażu, który był częścią obecnego internatu… Wzięliśmy to bardziej za żarty niż za prawdziwą historię i pewnie to był nasz błąd… Potem połączyłem kropki i zrozumiałem, że pokój, w którym aktualnie mieszkam, ma charakterystyczne, duże okno, właśnie jak w lodziarniach… W kilku następnych dniach zaczęły się dziać bardzo dziwne rzeczy. Byłem chociażby świadkiem tego, że ktoś, a raczej coś, pukało trzy razy w drzwi do pokoju, chwilę potem, gdy wszedł do niego mój kolega, innym razem widziałem samoczynnie zamykające się drzwi. Było to bardzo niepokojące… Słyszałem też od swoich znajomych, którzy również mieszkali w tym budynku, że światło samo potrafiło się zapalać lub gasić, natomiast nie byłem przy tym, więc trudno mi zweryfikować, czy to prawda. W międzyczasie przeniosłem się z parteru, gdzie było to duże okno, do kolegi na piętro. Bardzo nas te zdarzenia niepokoiły, ale dziwnym trafem w piątek ustały i nic się więcej nie działo. Niestety, ja miałem najdalej do domu i musiałem zostać na weekend sam. Tak, dobrze się domyślacie, wychowawcy też nie było - byli tylko do siódmej rano w piątek i przychodzili dopiero w poniedziałek wieczorem. …byłem więc skazany tylko na siebie. Pamiętając o tym, co się jeszcze nie tak dawno działo w internacie, chciałem się jak najszybciej położyć spać, żeby obudzić się już w niedzielę. Jak na złość nie mogłem zasnąć… Nagle coś usłyszałem… Nie wiem, która była godzina, bo cały czas byłem przykryty kołdrą, cały, od stóp do głów, gdy w pewnym momencie usłyszałem pukanie do okna. Można by to było wytłumaczyć tym, że ktoś sobie robi żarty… tylko, że moje okno było wówczas na pierwszym piętrze, bez balkonu, samo okno. Nie myśląc długo, wziąłem różaniec i pomodliłem się, bo tylko to mi wtedy zostało. Dalszą część nocy miałem już spokojną, następny dzień też. W poniedziałek zadzwoniliśmy do księdza i spytaliśmy, co mamy robić. Duchowny nakazał przeczytanie fragmentu Biblii - dla spokoju ducha czy coś takiego, jednak nie pamiętam już dokładnie którego, bo to było kilka lat temu. Tak czy inaczej, każdy z nas to zrobił i wtedy dopiero wszystko ustało. W kolejnym roku już tam nie mieszkaliśmy, bo co chwile coś się psuło z ogrzewaniem. Jak tak sobie myślę, to może to i dobrze, bo nie wiadomo, czy znowu przed Świętem Zmarłych nie byłoby podobnie.

Dopowiem jeszcze jedną ciekawą rzecz odnośnie Tarnobrzega. Gdy mieszkałem w internacie, to mieliśmy tam taką panią sprzątającą, w wieku 60 lat, którą nazywaliśmy babcią. Jak się dowiedziała o tym, co się w nim wyprawia, to zaczęła nam opowiadać historie z drugiego internatu, dla Ukraińców. Podobno tam działy się jeszcze gorsze rzeczy. Mówiła, że pewnego wieczoru klucze od pokoi, które były w schowku w portierni, rano nagle znalazły się we wszystkich drzwiach. Dodała też coś o porozrzucanych krzesłach. Bardzo możliwe, że było to spowodowane tym, że wznieśli ten budynek na jakiejś mordowni, która była tam wcześniej, bo babcia nam o tym wspomniała - że krew się tam lała strugami.

Relacja: Kuba P.

Pukanie do okna - PARANORMALNE HISTORIE WIDZÓW
31/10/2023

Pukanie do okna - PARANORMALNE HISTORIE WIDZÓW

Pukanie do oknaMiejsce: Tarnobrzeg, woj. podkarpackieRelacja: Kuba P.00:00 Wstęp00:37 Dramat lodziarza01:52 Pukanie w drzwi02:32 Pukanie do okna04:36 Miejsce...

Hej, jeżeli tylko masz konto na YouTubie, to serdecznie zapraszam do subskrypcji ,,Dusznych opowieści": https://www.yout...
29/10/2023

Hej, jeżeli tylko masz konto na YouTubie, to serdecznie zapraszam do subskrypcji ,,Dusznych opowieści": https://www.youtube.com/ . Czekają tam na Was bardzo dopracowane materiały tak o duchach, które podobno nawiedzają polskie zamki, jak również współczesne relacje widzów dotyczące niepokojących, stosunkowo aktualnych wydarzeń.

Podcast o tym, co tajemnicze i ciekawe jednocześnie...- duchy i inne legendy z polskich zamków,- prawdziwe, tajemnicze historie widzów,- naukowo o teoriach s...

Skrzypienie drewnianych schodów.Lipie, woj. łódzkieGdy moi rodzice planowali budowę domu, w jego przyszłym miejscu stała...
26/10/2023

Skrzypienie drewnianych schodów.

Lipie, woj. łódzkie

Gdy moi rodzice planowali budowę domu, w jego przyszłym miejscu stała wielka stodoła. Myślę, że może mieć to kluczowe znaczenie dla całej, dalszej historii, a konkretnie fakt, że była ona wykonana z drewna. Kiedy nowy budynek był wznoszony, razem ze swoim dziadkiem podlewałem beton, chodziliśmy wtedy i gadaliśmy. Co istotne, niemal zawsze miał on przy sobie swoją ulubioną fajkę. Niedługo później niestety zmarł, ponieważ bardzo chorował. Od kiedy tylko pamiętam, w moim nowo wybudowanym domu słyszałem skrzypienie drewnianych schodów - z holu aż do mojego pokoju. Krok po kroku, jakby ktoś przechodził i stawał na środku pomieszczenia. Było to o różnych porach nocy, raz o dwudziestej drugiej, raz po północy. Zdarzało się to jednak mniej więcej kilka razy w miesiącu. Raz rzadziej, a raz częściej, ale w każdym miesiącu chociaż raz to słyszałem. Co jednak najważniejsze, nie posiadam w domu drewnianych paneli, a wykładzinę i płytki, więc nie wiem, jak można to wytłumaczyć. Na myśl przychodzi mi tylko ta stara stodoła, która stała dawniej w miejscu, w którym wówczas mieszkałem. Z początku bałem się tego skrzypienia, ale w pewnym momencie pomyślałem, że to może być dziadek i jak już byłem starszy, to nie zwracałem na to uwagi. Tuż przed moimi osiemnastymi urodzinami, gdy znowu słyszałem kroki, powiedziałem nagle ,,cześć, dziadku” i od tamtego momentu już ani razu się to nie zdarzyło. Może o to mu chodziło? Może tego potrzebował? Może nasi zmarli czuwają nad nami? Chcę w to wierzyć.

Pewien czas po moich osiemnastych urodzinach, miałem okazję spotkać się z wróżką. Spytałem ją wówczas o dziadka. Odpowiedziała mi, że widziała gościa z fajką. Jak już wspomniałem, nie rozstawał się z nią, ale ona nie powinna tego wiedzieć. Dodała, że odszedł za wcześnie, że chciał mi coś przekazać, ale nie mogła go już zrozumieć. Co dokładnie chciał? Nie wiem… Chociaż od tamtej rozmowy minęło już kilka lat, to mam nadzieję, że kiedyś się tego dowiem.

Relacja: Kuba P.

Zapraszam do posłuchania mojego podcastu ;)
26/10/2023

Zapraszam do posłuchania mojego podcastu ;)

Skrzypienie drewnianych schodów.Miejsce: Lipie (woj. łódzkie)Relacja: Kuba P.---Kontakt: [email protected]ły graficzne: Grafika do materiał...

Dwie pary czerwonych oczu.Lipie, woj. łódzkiePewnie wielu z was - rzecz jasna jako małe dzieci - jeździło kiedyś na kola...
21/10/2023

Dwie pary czerwonych oczu.

Lipie, woj. łódzkie

Pewnie wielu z was - rzecz jasna jako małe dzieci - jeździło kiedyś na kolanach swojego rodzica, który siedział na fotelu kierowcy. Mnie też się to przydarzyło. Wracając od babci, późną, wakacyjną porą, tata kazał mi jednak w pewnym momencie zejść ze swoich kolan i usiąść z tyłu samochodu. Kiedy wyszedłem z auta, gdy już miałem chwycić za klamkę, ujrzałem nagle w lesie, zaraz przy drodze, dwie pary czerwonych oczu. Niestety nie było wtedy jeszcze lamp przy drodze, więc nie zobaczyłem obrysów tych postaci. Teraz, po czasie, można by to racjonalnie wytłumaczyć - że może były to wilki, ale wydaje mi się, że w środkowej Polsce, gdzie miało to miejsce, to raczej mało spotykane. Do dziś mnie niepokoi cała ta sytuacja - czy wtedy otarłem się o śmierć, czy to tylko były dziecięce zwidy?

To drugie stwierdzenie mogę wykluczyć, ponieważ… Dobra, zacznijmy od początku… Kilka lat później, gdy nocowałem u swojej babci, wpadliśmy z dwoma kolegami na pomysł, żeby spać na podwórku pod namiotem. Tak też ostatecznie zrobiliśmy. Dla lepszego zrozumienia opisywanej sytuacji dodam, że cały dom, na podwórku obok którego spaliśmy, można było obejść z dwóch stron - obok małego lasku i od strony podwórka. W pewnym momencie obudziłem się w nocy z jednym z kolegów, a potem usłyszeliśmy jakieś szeleszczenie blisko naszego namiotu. Od razu obudziliśmy też drugiego kolegę. Wystraszyliśmy się, ponieważ była to godzina trzecia w nocy, a już wtedy wiedzieliśmy, że jest to tzw. godzina duchów. Szybko wyszliśmy wtedy z namiotu. Wiem, wiem, bardzo mądre z naszej strony, ale wtedy byliśmy zbyt wystraszeni, żeby o tym myśleć. Nic jednak nie zobaczyliśmy. Postanowiliśmy nie ryzykować i iść spać dalej, ale tym razem do domu babci. Jeden z moich kolegów poszedł drogą od strony podwórka, a ja z drugim od strony lasu. Kiedy już byliśmy obok domu, nagle, na płocie, zobaczyliśmy jakąś dużą postać. Sparaliżowało mnie, gdy zobaczyłem te same, czerwone oczy, co kilka lat temu… Szybko uciekliśmy i schowaliśmy się do domu babci. Pamiętam, że do rana nie spaliśmy i już nigdy więcej - nawet w dzień - tamtą drogą nie przechodziłem. Trochę mnie ciarki przeszły jak sobie przypomniałem o tych historiach. Do tej pory zastanawiam się, co to mogło być… Wydaje mi się, że słowa ,,dzieci widzą więcej niż dorośli” jednak nie są tylko pustym zdaniem, a zawierają w sobie wielką prawdę.

Relacja: Kuba P.

Nowa seria na kanale - prawdziwe relacje na temat niewyjaśnionych zjawisk:
21/10/2023

Nowa seria na kanale - prawdziwe relacje na temat niewyjaśnionych zjawisk:

Dwie pary czerwonych oczu.Miejsce: Lipie (woj. łódzkie)Relacja: Kuba P.---Kontakt: [email protected]ły graficzne: Grafika do materiału, Bin...

Niezwykła historia zamku w Golubiu, a raczej w Golubiu-Dobrzyniu (woj. kujawsko-pomorskie), pełna tajemniczych zakamarkó...
18/10/2023

Niezwykła historia zamku w Golubiu, a raczej w Golubiu-Dobrzyniu (woj. kujawsko-pomorskie), pełna tajemniczych zakamarków, zakochanych duchów, wojowniczych Krzyżaków i pewnej niezwykłej kobiety, która przez niektórych była określana mianem czarownicy...

Kolejny podcast wjechał na Duszne opowieści, tym razem o czarnej księżniczce z Muzeum Zamek Górków, serdecznie zapraszam...
07/02/2023

Kolejny podcast wjechał na Duszne opowieści, tym razem o czarnej księżniczce z Muzeum Zamek Górków, serdecznie zapraszam do odsłuchania. :)

Halszka, a dokładniej Elżbieta Katarzyna Ostrogska, to niezwykłe dziewczę, które nie miało łatwo w życiu, głównie za sprawą swych adoratorów. Poznaj zatem je...

Dla jednych promienie popołudniowego słońca, dla drugich dowód na istnienie ducha królowej Bony na zamku w Czersku. ;) A...
05/02/2023

Dla jednych promienie popołudniowego słońca, dla drugich dowód na istnienie ducha królowej Bony na zamku w Czersku. ;) A jakie jest Wasze zdanie? Jeżeli chcecie posłuchać na ten temat opowieści, to zapraszam na kanał na YT - Duszne opowieści: https://www.youtube.com/

#замок

Właśnie pojawił się kolejny odcinek podcastu Duszne opowieści. Serdecznie zapraszam zatem do posłuchania o tajemniczym c...
27/01/2023

Właśnie pojawił się kolejny odcinek podcastu Duszne opowieści. Serdecznie zapraszam zatem do posłuchania o tajemniczym czarnym psie z zamku Ogrodzieniec!

Zamek w Ogrodzieńcu, a dokładniej Zamek Ogrodzieniec w Podzamczu (woj. śląskie), jak brzmi jego właściwa nazwa, skrywa wiele tajemnic. Wśród nich jest legend...

Zapraszam na kolejny odcinek, tym razem o królowej Bonie, która nawiedza zamek w Czersku. Miłego słuchania! 🙂
23/01/2023

Zapraszam na kolejny odcinek, tym razem o królowej Bonie, która nawiedza zamek w Czersku. Miłego słuchania! 🙂

Poznaj historię o królowej Bonie, jej ogromnym skarbie i nawiedzanym przez nią zamku w Czersku (woj. mazowieckie).---Źródła:,,Nie wszystko o straszeniu. Prze...

21/01/2023

Poznaj historię Ludmiły, a właściwie Anny, której duch - pod postacią Białej Damy, nawiedza regularnie zamek w Rawie Mazowieckiej (woj. łódzkie). Posłuchaj na ten temat podcastu na YT (nazwa kanału: Duszne opowieści), zapraszam też na FB i IG -

[Zamek w Rawie Mazowieckiej, 2022]

#замок

Serdecznie zapraszam na mój kanał na YouTubie, gdzie rozpocząłem właśnie serię filmów o duchach w polskich zamkach. Pole...
20/01/2023

Serdecznie zapraszam na mój kanał na YouTubie, gdzie rozpocząłem właśnie serię filmów o duchach w polskich zamkach. Polecam też mój profil na Instagramie oraz TikToku. Miłego oglądania! :)

Poznaj historię Ludmiły, a właściwe Anny, której duch - pod postacią Białej Damy, nawiedza regularnie zamek w Rawie Mazowieckiej (woj. łódzkie).---Źródła:,,Z...

Halo, Halo! Nieskromnie pragnę poinformować, że... NAPISAŁEM KSIĄŻKĘ ...i to kryminał! Nosi on tytuł ,,Ciemne plamy w Ra...
28/08/2022

Halo, Halo! Nieskromnie pragnę poinformować, że... NAPISAŁEM KSIĄŻKĘ ...i to kryminał! Nosi on tytuł ,,Ciemne plamy w Radomsku" i jest obecnie do kupienia za 30 zł. W razie zainteresowania, zapraszam do kontaktu. :)

Niżej wklejam opis:

,,Cywil, radomszczanin, który w wolnych chwilach lubi spacerować po swoim rodzimym mieście - Radomsku, wplątuje się w wydarzenia, które zdecydowanie nie są mu na rękę… Dużo krwi musi upłynąć, nim zorientuje się, co tak naprawdę się dzieje. Czy faktycznie? A może to, co odkryje… sprawi, że zrodzą się tylko kolejne pytania?

Jeżeli jesteś z Radomska i okolicy, po przeczytaniu tego kryminału, na wiele miejsc będziesz spoglądać ZDECYDOWANIE inaczej. Tym bardziej, że w tej książce są zdjęcia, które sprawią, że Twa wyobraźnia nie pozwoli Ci przejść obok nich obojętnie…

Jeśli znasz to miejsce tylko ze słyszenia lub jest Ci całkowicie obce - spokojnie, nic nie stracisz. Lektura ,,Ciemnych plam w Radomsku” to znakomita szansa nie tylko na odbycie krwawej wycieczki po jednym z łódzkich miast, lecz również możliwość doświadczenia - praktycznie na własnej skórze - życia w mieście, w którym ,,patologia” często bywa normą."

Zapraszam:
Marcin Wodo - profil autorski
Ciekawe Radomsko - W sercu Polski

Metody ochrony przed mamunąArtefakty:- czerwona wstążeczka zawiązana na rączce niemowlęcia (Górny Śląsk)- czerwona czape...
23/09/2021

Metody ochrony przed mamuną

Artefakty:

- czerwona wstążeczka zawiązana na rączce niemowlęcia (Górny Śląsk)
- czerwona czapeczka na główce dziecka osłona przed światłem księżyca.

Rośliny ochronne:

- do zabezpieczenia się przed mamuną można było użyć ziela „podróżnika” – okadzenie domu i mieszkańców tą rośliną miało moc ochronną.
- w źródłach utożsamiających mamunę z dziwożoną lub z boginką, metodą ochrony przed mamuną będzie chwycony lub trzymany w domu kwiat dziurawca (potocznie: „dzwonek”, „zwonka”).

Inne:

- w razie odkrycia podmiany dziecka, należało dziecko obić np. 3 prętami wyrosłymi w tym samym roku i czekać na powrót mamuny z ludzkim dzieckiem (opowieść z Łemkowszczyzny i takiej właśnie poradzie udzielonej przez księdza)

Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Mamuna

Address


Alerts

Be the first to know and let us send you an email when Duszne opowieści - opowiada Marcin Wodo posts news and promotions. Your email address will not be used for any other purpose, and you can unsubscribe at any time.

Contact The Business

Send a message to Duszne opowieści - opowiada Marcin Wodo:

Shortcuts

  • Address
  • Alerts
  • Contact The Business
  • Claim ownership or report listing
  • Want your business to be the top-listed Travel Agency?

Share