Dream Trip- wszystkie drogi prowadzą do Rzymu

  • Home
  • Dream Trip- wszystkie drogi prowadzą do Rzymu

Dream Trip- wszystkie drogi prowadzą do Rzymu Contact information, map and directions, contact form, opening hours, services, ratings, photos, videos and announcements from Dream Trip- wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, Tour guide, .

O tym jak wilczyca dwóch takich co ukradli kiedyś, coś tam, wykarmiła (Podsumowanie)Tak jakoś nam w życiu wychodzi… lub ...
30/09/2022

O tym jak wilczyca dwóch takich co ukradli kiedyś, coś tam, wykarmiła (Podsumowanie)

Tak jakoś nam w życiu wychodzi… lub nie. Pamiątką tej wyprawy będą urocze wspomnienia szumu przebytej drogi. Wiatr wijący się wkoło małżowin:
odgłos ćwirkających ptaków - raz to przekrzykujących się, innym razem śpiewnie rozmawiających, świerszczy rzewnie trzepoczących swoimi odwłokami, rzeki szturmującej kamienie i lekko szepczącej swym spokojnym nurtem, traw smaganych lekkimi podmuchami i trzeszczącej targanych zawieruchą, itepe. Kolejną będą zapamiętane widoki - od gór majestatycznie się piętrzących, po poranek nad morzem z lekko mglistą od fal aury; przesyt kolorów i obraz potęgi natury - potrafi zmieść z planszy i to bez używek. To również smaki, które do nas docierają, a których czasami nie doceniamy - od czosnkowej i sera smażonego w Czechach, przez klasycznego schnitzla w Austrii, po włoską pizzę i inne przysmaki. Z bolączek to na pewno zimno, przemoknięcia i wszystkie części ciała odzywające się po drodze. Pytanie „po co?” może przychodzić na myśl. A ja odpowiem pytaniem, bo dlaczego nie spróbować z jakiej gliny jesteśmy ulepieni? Ja na pewno z bardziej słabej niż Kuba, bo on dotrwał do końca. I tak mógłbym pisać bardzo długo o naszej podróży:
- o niesnaskach
- o jedzeniu
- o zdrowiu
- Et cetera…
Ktoś mógłby zapytać
Przygoda życia?
Odpowiedź jest prosta - my dalej swoją będziemy przeżywać.
A na koniec garść podsumowań, dla tych którzy lubią statystyki (mnie poszło):
- 2 papiery toaletowe
- Słoik nutelli
- 15 razy kupa
- Siku niezliczone razy
- Dwa prania
- Trochę kilometrów
- Trochę pod górkę
- Trochę z górki
- Jedna kontuzja łydki
- Wanna wody
- Dwa teksty dla Antosia O.
- Masę innych głupot (licząc w jednostkach ziemskich stała Schwarzschilda dokładnie opisuje to załamanie)
A teraz pora na Tego Pierwszego podsumowanie 😃

Dzień 19Nie było na dziś żadnego planu. Marcin miał zdecydować co zrobi w związku z łydką. Zdecydował, ze nie jedzie i p...
28/09/2022

Dzień 19
Nie było na dziś żadnego planu. Marcin miał zdecydować co zrobi w związku z łydką. Zdecydował, ze nie jedzie i patrząc na późniejsza cześć dnia, to był dobry wybór. Zdrowie najważniejsze. Roszady w sakwach, żebym miał trochę lżej i w końcu ruszyli. Ja na trasę, Ten Drugi na pociąg. Mapy.cz ostrzegły mnie uczciwie, że pierwsze 10km będzie wspinaczki, a potem już jakoś tak bardziej z górki. Zdradzony i oszukany się poczułem, gdyż całą drogę miałem odczucie, że jadę pod górkę. Nie jechałem, ale i tak mam nabity rekord wspinaczki. Popełniłem tez serię fatalnych błędów w okolicach obiadowych. Ominąłem sklep, licząc na kolejne miasto, które okazało się, ze jednak omijam szerokim łukiem. Trudno. I tak miałem ochotę na coś bardziej restauracyjnego na obiad, a wodę na pewno mi pozwolą uzupełnić. 3 restauracje na trasie, do każdej zdążę przed siesta. Bajka. Wszystkie trzy były zamknięte. No to tera tak… głodny, czyli wk…ny, wody zostało ćwierć bidonu na czas bliżej nie określony, a droga, jak to droga… po górę. Jakieś naście km dalej jest znak, ze restauracja. Jest 14, wiec jest szansa zdążyć. No to gejuje pod tą górkę. Po pół godziny straciłem nadzieję. Jeżeli była restauracja, to dobrze sie schowała. Pauza. Mam 4 marchewki, paczkę haribo i dwa turbozelki. Nie mam 4 marchewek, pół paczki haribo i turbożelka. Zapiłem dwoma łykami wody. Morale kiepskie, słońce grzeje mocno, bo nie mam wody, ale lecę dalej. Miało być z górki 20km. Znowu nie było. Zmęczony, głodny, spragniony i wkurwiony gejuje dalej. Aż nie wierzę. Akwedukt i kran, z którego kapie. Słońce grzeje, bidony puste, nie ma wyjścia. Ryzykuje najwyżej sraczką. Zalałem. Dopchąłem połowę z połowy paczki żelek. Mam wodę, mam luz na bani. Głód się zaleje. Każdy kolejny podjazd boli bardziej. Dalej nie wiem po co to robię. Już się raczej nie dowiem. Chyba koło 18 jest pierwszy sklep. Około 80km na liczniku. Zjadłem kanapkę, trochę czekolady, zapiłem oranżadą i zapadła decyzja. Jadę do końca. Jutro mogę przespać. Może to i głupie, ale za to mało wygodne i strasznie męczące, No to wybór był prosty. Na tym tripie nie ma tak po prostu happy endów, wiec około 20km od Rzymu nastąpiło oberwanie chmury. Ta cała woda, co jej nie miałem mi spadła na cymbał. Z nawiązką. Takie na pół godziny, żebym miał mokro w butach i odzienie wierzchnie niezbyt suche też. Trudno. Udało się. Jestem z nas dumny. Szacun dla Drugiego, bo wiem, ze noga mu doskwierała jakiś czas i musiało być serio źle, ze odpuścił. Jak dla mnie kawał dobrej roboty. Myśle, ze pokusimy się jeszcze o jakieś podsumowania całości, ale to potem.

Zostały nam dwie duszyczki, które potrzebują naszej pomocy. Skończyłem dzień wcześniej, wiec kilometry dzielimy równo na pół, bo dziewczyny tak samo potrzebują naszej pomocy

https://www.siepomaga.pl/zosiabiecek

https://www.siepomaga.pl/mia-golda

Dzięki wszystkim, którzy z nami byli. Na pewno jeszcze sie odezwiemy, ale chwilowo należy nam się chwila odpoczynku 🙃

28/09/2022

„All Road Lead to Rome” odcinek pt. Dzień 18Poranek chłodny jak atmosfera na nieudanej randce. Rozruch wygląda jak start...
27/09/2022

„All Road Lead to Rome” odcinek pt. Dzień 18

Poranek chłodny jak atmosfera na nieudanej randce. Rozruch wygląda jak start lokomotywy parowej - wszystko trzeszczy, piszczy, bardzo wolno idzie do przodu. Mało brakowało, a zostalibyśmy przyłapani na biwakowaniu, ale bariera językowa i trochę szczęścia pomogło. W drogę - pogoda jak koszula robocza tj. w kratkę. Szaruga i posępnie spoglądające chmury nie skłaniają do zbyt częstych postojów, bo zbyt szybko tracimy ciepło. I ta kawa! Gęsta, mocna, aromatyczna - czarne złoto w płynie. A propos płynięcia - póki co nasze morze pagórków dość łaskawie się z nami obchodzi, choć czasami lekko nie ma. I tak sobie droga spokojnie mijała, kilometry leciały, kanapka z kurczakiem na obiad miło połechatała podniebienia, trochę ścigaliśmy się z rajdem motocyklowym Transitalia Marathon, aż tu nagle moja łydka dała o sobie znać i to w najgorszy z możliwych sposobów. Szczęście, że udało się szybko zareagować. My w polu, a tu jeszcze pogoda coraz bardziej w kratkę (przelotne opady). Jakoś udało się dowieźć mnie do Spoleto (około 10 km), ale:
Czy ten drugi da jutro radę?
Czy pogoda będzie dalej płatać figle?
Czy ten pierwszy dokończy trasę sam?
Czy Kuba wrzuci łyżkę do zupy?
Na te pytania odpowie jutrzejszy odcinek pt. Dzień 19.
Dzisiejszy odcinek trwał 82,64 km (7h 16 min. 32 sek.)
Uniesień było wiele, ale dokładnie 712 m (momentów lub metrów, kto to wie)
Najszybsza akcja odcinka trwała 46,8 czegoś (w domyśle kilomomenty na godzinę).

Dziś wspieramy Maję z Bytomia

https://www.siepomaga.pl/uratuj-maje

Jak zwykle zapraszamy do pomocy i na kolejny odcinek.

Dzień 17Dojechały nas Góry Wamać. Apeniny chyba też na nie wołają. My naprawdę chcieliśmy. My naprawdę walczyliśmy, ale ...
26/09/2022

Dzień 17
Dojechały nas Góry Wamać. Apeniny chyba też na nie wołają. My naprawdę chcieliśmy. My naprawdę walczyliśmy, ale kilkukilometrowe podjazdy o nachyleniu po naście stopni sprawiły, że pierwsze kilometry to była masakra. 5 km w prawie 1,5h to była porażka. Tym bardziej, ze wstaliśmy przyzwoicie i szybko się zebraliśmy… Alpom daleko do tego, co tu się wydarzyło dziś. Było tez drobne nieporozumienie odnośnie planowania trasy ale skończyło się kilkoma kuźniami i chwastami wykrzyczanymi sobie w paszcze i jakoś tak już potem się rozeszło. Do góry trza było pedałować mimo wszystko. Przejeżdżaliśmy też przez region Marche, który 10 dni temu nawiedziła powódź. Cantiano wyglądało, jakby to się wydarzyło wczoraj. Po drodze też widzieliśmy gigantyczne osuwiska. Natura jednak potrafi być potężna. Tylko, że zamknęła nam droga, a że my jesteśmy szybko, ale małomądrze myślący, to i tak nią pojechaliśmy. Trochę kamienia spadło, na szczęście nie na nas. Udało się dojechać do na jakiś czas najwyższego punktu, czyli 686 m n.p.m. i zaczęliśmy szukać noclegu. Jest pole na 516 niedaleko Scheggii i tu się rozbiliśmy. To był trudny dzień, dużo pchania pod górę, bo z tym całym szpejem ciężko było jechać, przykro widzieć zniszczenia powodzią, no i statystycznie kiepski wynik w km, bo tylko 55,75. Jest za to rekord jazdy do góry 1183m. Prędkość maksymalna to 46,3 km/h.
Hania jest dziś królową internetów, więc może ktoś dołoży kilometrów od siebie

https://www.siepomaga.pl/hania-pinkowicz

Dzień 16Zaczęło się niewinnie… Tak to z niektórymi historiami bywa. Ranek dość lekko nas przywitał po wczorajszym przemo...
25/09/2022

Dzień 16
Zaczęło się niewinnie… Tak to z niektórymi historiami bywa. Ranek dość lekko nas przywitał po wczorajszym przemoczeniu. Słonko dość nieśmiało, acz radośnie w pewnym momencie nas przywitało. Jak zwykle chwilę, oczywiście dłuższą, zeszło nam z zebraniem się, ale dobre tempo, wycieczka wybrzeżem, napawały optymizmem. Na obiad Kuba znowu zaszalał. Obiad w postaci arabiaty z kiełbasą zachwycił nasze podniebienia, brzuchy i rozpalił umysł. Po obiedzie zaczęły jednak nadciągać czarne chmury… Choć nie padało wjazd w ląd dał nam popalić. Zrobiło się „porno i duszno”, podjazdy coraz bardziej strome, zjazdy jeszcze bardziej. Morale spadło jak jabłko na głowę Newtona, z tą różnicą, że nam zostawiło tylko guza. Niektóre z podjazdów musieliśmy pokonać pieszo, nawet pan GPS dostał do głowy i dwa razy wyprowadził nas na manowce. Jak te zające skakaliśmy po pagórkach, ale tempo było żółwie. Na ostatnią minutę znaleźliśmy miejsce do spania i już w trakcie rozkładania namiotu zaczął padać deszcz. Norma na dzisiaj wyrobiona, to przynajmniej tyle.
Przekicaliśmy 68,46 km
Naskakaliśmy 773 m
Żółw osiągnął prędkość maks 48,6 km/h

Wspieramy dziś Bartka z Gliwic

https://www.siepomaga.pl/bartlomiej-burian
Zapraszamy do pomocy

Dzień 15Dziś to chyba było wszystko. Piękna pogoda, prezenty od rodaków, ścieżki rowerowe, jazda lasem, zielona woda, cz...
24/09/2022

Dzień 15
Dziś to chyba było wszystko. Piękna pogoda, prezenty od rodaków, ścieżki rowerowe, jazda lasem, zielona woda, czerwona woda, problemy techniczne, średnia pogoda, całkiem smaczny obiad, konie. Później doszła do tego kiepska pogoda, a potem jeszcze na koniec już całkowicie ch…a pogoda. Tak to nam jeszcze nie lało, przemoczyło nam wszystko całkowicie, więc musieliśmy szukać miejsca, żeby się suszyć. Ma tak być chyba do środy, więc Agata Pajor możesz znowu odprawić czary czy co żeś tam ostatnio uczyniła. Na kolacje pożywna zupa z gotowca, żeby sie trochę rozgrzać. Najgorzej, że buty przemoczone, ale może do rana się jakoś opamiętają i wyschną

69,30 leci dziś do Maksia. Niby mało, ale serio ciężko wypracowane. Zapraszamy do wsparcia zbiórki

https://www.siepomaga.pl/zycie-maksia

Dzień 14Ach te włoskie leniwe poranki, a może po prostu nam się nie chce wstawać. Nogi odbetonowane po wczorajszych męcz...
23/09/2022

Dzień 14
Ach te włoskie leniwe poranki, a może po prostu nam się nie chce wstawać. Nogi odbetonowane po wczorajszych męczarniach. Kubę wręcz spompowało i dzisiaj drze asfalt. Takie ma kopyto, a nawet dwa, że i poczciwa chabeta zarżałaby z zachwytu. Mógłbym się pokusić o stwierdzenie, że rankiem nawet się przyjemnie jechało. Kawa tutaj to za każdym razem odkrywanie czegoś nowego, jak za każdym razem gdy wsiadam na rower odkrywam, że coraz to nowe włókna mięśni mi pracują. Pewnie w Rzymie będę już mógł stwierdzić z dokładnością do atomów jak te mięśnie są zbudowane. I jak zwykle - szybki przystanek przed siestą, żeby nas nic nie zaskoczyło i dalej w trasę. Po kilku kilometrach zatrzymaliśmy się na amatriciane - było pysznie! Jakby ktoś nie wiedział Kuba coś tam umie ugotować. Po obiedzie Kubie wróżka Odbrzuszka zmieniła na chwilę kopyta w nogi, ale tylko na chwilę. Pamiętacie plecy Kuby? To dzisiaj wiatr starał się napełnić ten żagiel, ale dzielnie stawiał mu opór i parł nasz żaglowiec do przodu przedzierając się przez fale betonu, a ja w pewnym momencie się za nim schowałem. Dzisiaj skończyliśmy wcześniej, bo dlaczego nie?
Winko na plaży brzmi jak plan.
Dzisiaj przeżeglowaliśmy 38,76 węzła
Żagle rozpędzone do maks 21,17 węzła
Fale wysokie na maks 16 m (choć pofalowaliśmy w górę 142m łącznie, a 134 opadaliśmy).

Zgodnie z zapowiedzią, Pomocne Wzgórze otrzymuje kilometry. Proszę wesprzyjcie hojnie, bo robią świetną robotę.

https://zrzutka.pl/pomocne-wzgorze-czyli-nietradycyjny-dom-dziecka

Już poniżej 400 do przejechania, chyba, że coś głupiego po drodze wymyślimy 😁

Kolejny wolny numer to pozycja wyjątkowa na naszej liście, bo nie dotyczy jednego dzieciaka, a ma szanse zmienić życie w...
22/09/2022

Kolejny wolny numer to pozycja wyjątkowa na naszej liście, bo nie dotyczy jednego dzieciaka, a ma szanse zmienić życie wielu. Zapraszam do zapoznania się, bo projekt jest godny uwagi i wsparcia. Panie redaktorze Antoś Orlos może ich misja jest godna wzmianki w Witam lub u Pana starszego Orłosia w WTS? My natomiast bardzo zachęcamy do wsparcia zrzutki jutro. Pozdro i dobranoc

Dzień 13Taki dzień co mi przypomniał jak płynąłem kajakiem do śluzy przez zalew włocławski. Albo na przykład jak się jed...
22/09/2022

Dzień 13
Taki dzień co mi przypomniał jak płynąłem kajakiem do śluzy przez zalew włocławski. Albo na przykład jak się jedzie przez łódzkie w drodze nad morze. Jest nudno, nic się nie dzieje, ale przejechać trzeba. W sumie to nawet się aparatu nie chciało wyciągać. Wyruszyliśmy dziś późno i ogólnie to miał być luźny dzień. Niby był, ale mimo wszystko jechało się nam strasznie. Chyba troszkę przesadziliśmy z tempem pod koniec dnia wczoraj. Wino tez na pewno nie pomogło 😂 przemęczyliśmy jakoś te kilometry i odpoczywamy nad morzem.
Tylko 58,72 dziś. Na szczęście do Rzymu już poniżej 450km, wiec idzie nam niezle.

W losowania się dziś nie bawimy, pierwszy wolny z listy jest Wiktor, jak zwykle zachęcamy do pomocy

https://www.siepomaga.pl/wiktor-sma

Komediodramat pt. Dzień 12 autorstwa Tego Drugiego z dopiskiem: dla Antosia O.Akt ISłonko wstaje gdzieś na uboczu główne...
21/09/2022

Komediodramat pt. Dzień 12 autorstwa Tego Drugiego z dopiskiem: dla Antosia O.
Akt I
Słonko wstaje gdzieś na uboczu głównej drogi, drzewa, rzeka, siedziska pająków dookoła. Z wewnątrz namiotu dochodzi sygnał kolejnego budzika.
(Wewnątrz namiotu)
Ten Pierwszy:
Zieeeffff
Ten Drugi:
Zieefffff
T.P.: trza wstować
T.D.: ja
(Dzieje się pakowanie, jakieś zbędne słowa odnośnie pakowania, w końcu pojechali)
Akt II
Parking sklepu Eurospar
T.D.: mlask, mlask, mniam
T.P.: yhym, mlask, mniam
Akt III
Bistro, obok stolika T.P. i T.D. siedzą ich rodacy i rozmawiają z kobietą. T.P. i T.D. zajadają się pizzą.
T.P.: mlask, mniam, słabe tłumaczenie
T.D.: mlask, mniam, yhym
Akt IV
Droga w przebudowie.
T.P.: trzeba znaleźć spanie
T.D.: yhym
(Wyciągają telefony, T.P. wstaje i dzwoni mówiąc coś w obcym języku)
T.D.: ehhhh
T.P.: trzeba dalej jechać
T.D.: yhym
Akt V
Pole namiotowe niedaleko Wenecji
T.P. i T.D. zbijają piątkę.
T.D.: uffff
T.P.: uffff
T.P. otwiera wino i pije, T.D. otwiera piwo i pije
Koniec
Posłowie:
Napisanie tego dramatu T.D. zajęło 108,33 km, jadąc z prędkością maksymalną 43,6 km/h. Mogło by się wydawać, że to nic i może rzeczywiście tak jest, ale autor wyglądał na zadowolonego, gdy go ostatnio widziałem.

Dzisiaj wygrywa Kuba

https://www.siepomaga.pl/kuba-rodzen

Jak zwykle zapraszamy do pomocy 💪💪

21/09/2022

Uwaga konkurs. My już wiemy, że dziś padnie rekord w kilometrach (bo wiemy gdzie jedziemy). Zgadnij ile km dziś zrobimy, czas do publikacji dzisiejszego wieczornego posta. Osoba która będzie najbliżej otrzyma włoskie wino lub ser (do wyboru).

Dzień 11Jasny pieronochron ale w nocy piździało. Nie wiemy ile było, ale łąka była oszroniona. Tak zaraz z rana tez nie ...
20/09/2022

Dzień 11
Jasny pieronochron ale w nocy piździało. Nie wiemy ile było, ale łąka była oszroniona. Tak zaraz z rana tez nie było jakoś super przyjemnie, ale od tego zrobiliśmy sobie herbatkę wieczór wcześniej. Termos niby ciężki, ale mega warto go mieć. Początek to był dobry kawałek pod górkę, ale później już właściwie cały czas w dół. Na obiad ,w sumie sam się nie spodziewałem, ze z wszystkich włoskich dobrodziejstw wybierzemy kurczaka z rożna, ale okazało, ze to był strzał w 10. Naładowani energią ruszyliśmy dalej i skonczyły nam się Alpy. Znaleźliśmy fajna miejscówkę nad rzeką i tu dziś będziemy odpoczywać. Trochę na minus, że mamy tu jakąś plagę pająków, ale jakoś se i z tym daliśmy rade. Powoli w kierunku spania i zobaczymy co jutro nam przyniesie.
Kilometrów 95,95
V-max: 48km/h
Do góry 229m

Uwaga Piekary, dziś wspieramy Marcela. Pokażcie jak dbamy o swoich 💪💪💪

https://www.siepomaga.pl/marcel-dymek

Dzień 10Hurra! Burza w nocy, zwierzęta leśne i policja zostały odegnane w nocy za pomocą chrapania (cóż to za piękny chó...
19/09/2022

Dzień 10
Hurra! Burza w nocy, zwierzęta leśne i policja zostały odegnane w nocy za pomocą chrapania (cóż to za piękny chór co raz za razem sobie wtóruje:
Hrrrrrr-a fiuuuuu; hrrrr-a fiuuuuu)… Prawdopodobnie myśleli, że yeti zbyt szybko się obudził. Zebraliśmy się turbo szybko, dzisiaj obyło się bez ślimaczego tempa. Szybkie śniadanie i w drogę. Pogoda o dziwo dopisywała, więc nawet nie ruszaliśmy tego tematu… To jak na urodzinach lepiej nie mówić o seksie, bo skończy się burzą. Pokombinowaliśmy z trasą i wyszło o dziwo zacnie. Przerwa obiadowa nad jeziorem, gdzie uraczył nas cudowny widok i masa ludzi - pewnie razem ważyli, no nie wiem, pierdyliard kilo. Na dalszej trasie nadal miło mijał nam czas, owiewani ciepłym wiatrem, jadąc w słońcu wygrzewaliśmy się jak gady. Mój łańcuch pęka częściej niż ja - niby mięczak, ale obydwaj równo dostajemy po łącznikach. Kuba za to idzie na rekord wrzucania łyżki do zup, gulaszów czy co tam gotujemy. 10 dni z rzędu - ktoś chętny do pobicia go? I tak sobie jedziemy, czasem fuksjujemy, czasem coś popergulimy, ważne, że do przodu.
I jak zwykle numerki, choć bęben maszyny losującej już pełny od gulaszu, chleba, sera:
Teleportacja na odległość 76,23 km
Nadświetlna zatrzymała się na 37,9 km/h
Wzlecieliśmy na 583 m

Hajsy zgarnia Oskar

https://www.siepomaga.pl/oskar-pankosz

Zapraszamy do pomocy

19/09/2022

Ktoś chce dziś wybrać na kogo wpłacamy kilometry? Może być z listy, może być numerkiem…
Byly już: 7, 4, 13, 1, 16, 9, 20, 18 i 3

Dzień 9Sucho. Wreszcie. W nocy nie padało, nawet rosy na namiocie nie było. Co nie znaczy, że Pani Pogoda nas lubi. Piźd...
18/09/2022

Dzień 9
Sucho. Wreszcie. W nocy nie padało, nawet rosy na namiocie nie było. Co nie znaczy, że Pani Pogoda nas lubi. Piździ. Nie do końca tak sobie wyobrażałem wakacje, ale przynajmniej jesteśmy na wakacjach, także znowu na plus. Fajny start, bo z górki, później płasko, No i się zaczęło w górę. Marcin znowu zerwał łańcuch więc postanowiliśmy, że odstawi czeską metę. Naprawił nauczony doświadczeniem. Potem jechaliśmy dalej pod górę i pod wiatr. Tak mniej więcej dokładnie do obiadu pokonaliśmy najwyższy punkt na naszej trasie (996m n.p.m.). Na obiad był gulasz z puszki z chlebem z kminkiem (bo tu chyba innego nie ma, polecam z nutella), vifon curry i wiadro żelków. Naładowani energią ubraliśmy się we wszystko co mamy ciepłe i łogiń na dół. Bardzo na dół. Jakoś na 50 kilometrze słońce w końcu zaczęło grzać, a wiatr zamienił się w ciepły. Przyjemnie tak móc pojechać bez kurtki. Dalej doskwierają jakieś bóle i mikrourazy, ale myśle, że całkiem nieźle sobie z tym radzimy. Znaleźliśmy przyjemne miejsce do spania i żegnamy się do jutra.
Dystans: 78,1km
V-max: 53,8km/h
Wznios: 607m

Nasz 78,10 otrzymuje dziś Wiktor

https://www.siepomaga.pl/wiktor-sma

Zachęcamy do pomocy jak zwykle

Dzień 8Poranek bardzo leniwie nam mijał niczym buddystom medytacja. Pogoda zdecydowanie nie zachęca do dalszej jazdy - n...
17/09/2022

Dzień 8
Poranek bardzo leniwie nam mijał niczym buddystom medytacja. Pogoda zdecydowanie nie zachęca do dalszej jazdy - niebo stalowe złowrogo spogląda na nas z góry, chłód górskiego poranka pobudza lepiej niż kawa… W końcu jednak wyruszyliśmy, dzisiejsze tempo w końcu jest tempem wakacyjnym. Spokojnie brniemy przez pagórki alpejskie, które raz za razem odsłaniają przed nami swój majestat i piękno. O naszej wycieczce można powiedzieć, że to ciąg kryzysów przeplatany zjazdami z górki i nastrojów. Toczymy się, zachwycamy krajobrazami i marzniemy. Szybki obiad ugotowany na kuchence - mój to dwie zupki z Vifona i baton energetyczny, Kuba testuje żywność liofilizowaną o smaku ziemniaków z boczkiem, którą musiał doprawić. Droga dalej bez zmian. Kiepskie warunki i trudy podróży wynagradzają nam coraz ładniejsze widoki. Zrobiliśmy zakupy na najbliższe dwa dni i znowu jedziemy obładowani jak wielbłądy, trochę je przypominając w trasie - łącznie mamy 4 nogi i 2 garby. Wizyta na Red Bull Ring trochę przedłużyła nam dojazd do miejsca spania, ale było warto. Później zaczął porwiście wiać wiatr, który zatrzymywał nasze zapędy do dalszej trasy, ale w końcu znaleźliśmy miejsce do spania, obok jakiegoś starego pałacu. Znowu śpimy obok miejsca z historią, nam jeszcze nieznaną, ale może kiedyś nadrobimy tę wiedzę.
Zmarznięci i zmęczeni powoli będziemy oddawać się w ręce Morfeusza, pachnąc zjedzonym tuńczykiem przepitym ciepłą herbatą i jaggermaistrem.
Garść statystyk:
72,80km
V-max: 42,8km/h
Wznios: 647m

Te 72,80 leci dziś do Bartka

https://www.siepomaga.pl/bartus-rybak

Jak zwykle zachęcamy do pomocy

Dzień 7Miało nam padać cały dzień, a zaczęło dopiero o 11:15, więc ewidentnie jesteśmy dziś wygrywami. Lidlowe śniadania...
16/09/2022

Dzień 7
Miało nam padać cały dzień, a zaczęło dopiero o 11:15, więc ewidentnie jesteśmy dziś wygrywami. Lidlowe śniadania zawsze na propsie. No i zdecydowanie się przydało, bo zaraz po śniadaniu zaczęliśmy jechać pod górkę. I tak jechaliśmy. Jakoś do 14. W deszczu paskudnym wstrętnym zimnym i mokrym. Po drodze nam nawet ludzie radzili próbować innej drogi, więc rzuciliśmy monetą. Los tak chciał, musieliśmy jechać odradzoną drogą. Podjechaliśmy na 994m i tam obiad był jedzony. Semmering dokładnie to było na przystanku autobusowym, bo sucho. Mokrzy i zmarznięci pojechaliśmy na dół. Później w zasadzie było całkiem przyjemnie. Nawet Słońce się próbowało przebijać, jednak deszcz mniej lub bardziej padał do samego końca.
Zrobiliśmy dziś 84,7km
Wznios 709m
Prędkość max 52,1km/h

W naszej loterii dziś 84,70 leci do Lucjanka

https://www.siepomaga.pl/zycie-lucjanka

Wspierajcie, pomagajcie, a my idziemy na piwo, bo możemy.

Dzień 6Drogi PamiętniczkuDzisiaj po raz szósty poczułem pierwsze zmęczenie. Wstawanie zorganizowaliśmy na dwa razy (na 6...
15/09/2022

Dzień 6
Drogi Pamiętniczku
Dzisiaj po raz szósty poczułem pierwsze zmęczenie. Wstawanie zorganizowaliśmy na dwa razy (na 6 i na 8 ). To drugie wyszło nam lepiej. Pożegnaliśmy przychylnego nam Pana z Rumunii, którego, jeśli ktoś to kiedyś przeczyta, pozdrawiamy serdecznie. Na śniadanie wzięliśmy kilka haustów zakwasów, żelek energetyczny i kilka łyków świeżego powietrza. Oczywiście dzień bez problemów rano to jak Dostojewski bez psychopatów, więc po pierwszych 3km, Kuba już brał się do szybkich napraw swojego bagażu, oczywiście kwieciście krzycząc w niebogłosy - Fuksja! A przynajmniej ja to tak odebrałem. Problemy udało się jednak szybko rozwiązać. Ruszyliśmy w trasę oczekując na deszcz, a długo czekać nie trzeba było. I tak jechaliśmy i jechaliśmy, i dojechaliśmy do ścieżki dla rowerów amfibiowych. Po 1,5h udało nam się przeprawić niczym żołnierze w Normandii na drugi brzeg. Kilka górek, trochę deszczu i dalej jazda. Obiad pod marketem, w którym bardzo miła starsza Pani przepuściła mnie w kolejce. Dalej w trasę i dalej deszcz, aż… Zwrot akcji. Słoneczko i rura, to znaczy gaz, to znaczy naciskaliśmy na tych, których nazwy nie można wypowiadać… Kuba poszedł kupić buty, a ja nucąc sobie Mr Zooba - czekałem na niego. Wyruszyliśmy dalej:
Ja nucąc sobie w głowie „Entertainera” Scotta Joplina, a Kuba w nowych ciżemkach. Z bieżącego samopoczucia to Kuba najbardziej narzeka na plecy, w końcu kawał ich ma, a mając takie plecy…
Ja narzekam na lewą łydkę, ale zobaczymy co przyniesie jutro. Dzisiejszy nocleg na opuszczonej stacji benzynowej, więc możemy poczuć jak w demokracji coś umiera. A teraz, żeby pamiętniczek się przydał do czegoś innego, to garść suchych jak pustynia Ar-Rub al-Chali (największa kuweta świata) informacji o dniu dzisiejszym:
81,37 km trasy
Calkowity wznios: 373m
Maksymalna prędkość: 42,6km/h

Dziś wspieramy Polę:

https://www.siepomaga.pl/pola-kocurek

Napisała tez do nas Pani, która działa w fundacji wspierającej Polaków na kresach, co też Państwa uwadze serdecznie polecamy. Dla zainteresowanych działalnością fundacji, przydatne linki:

https://fundacjadunajec.pl/zbiorki/

https://fundacjadunajec.pl/ksiazka-dla-polaka-kresowiaka/

https://www.facebook.com/Fundacja-Dunajec-Pomoc-Polakom-Na-Kresach-121432019676580/

Dzień 5To co to się dzisiaj stanęło to ja nie wiem. Wstaliśmy całkiem sprawnie, bo przed 7 i to chyba jedyne co nam dziś...
14/09/2022

Dzień 5
To co to się dzisiaj stanęło to ja nie wiem. Wstaliśmy całkiem sprawnie, bo przed 7 i to chyba jedyne co nam dziś wyszło. Przy pakowaniu się okazało, ze Marcin ma złamane mocowanie bagażnika. No trudno. Homonim nie był daleko, był w sklepie na otwarcie, szybki montaż i jedziemy. Z tym, ze nie był taki szybki, bo trzeba było trochę pokombinować z mocowaniami, a do tego zaczął padać desz. Trudno. Ogarnięte, ruszamy i… okazuje się, ze mi wygina mocowania z bagażnika po wcześniejszym tuningu. Trudno. Też ogarneliśmy. Tylko, ze jest 11:11 a na liczniku 200m. Deszcz, dziury, błoto, szaro, smutno i jakoś tak się nie chce. Mało było kilometrów, to wpadł obiad. W sumie sredni, ale napchał. Buty mi się rozkleiły. Trudno. Skończyła się Słowacja i w Austrii wyszło słońce. Od razu lepiej się jedzie. Dopóki Marcinowi nie urwał się łańcuch. Po kilku kombinacjach pojechał pociągiem, a ja dalej rowerem. Morale zero, ale dojechałem. Jest łańcuch i kilka innych gadżetów. Kolacja- schnitzel z frytkami. Ma być burza, wiec szukamy noclegu. Nic wolnego nie ma, czyli jakby standard dziś. Wyjechaliśmy z miasta. Znaleźliśmy most. Leje i zacina. Nie ma gdzie się ruszyć, wiec niecierpliwie czekamy na jutro.
Kilometrów 79,07
Dziś dla Wiktora

https://www.siepomaga.pl/dla-wiktorka

Po tym wszystkim już zasypiliśmy w tym deszczu, gdy podjechał do nas jakiś ziomek z Rumunii i zgarnął nas na kwadrat. Mamy pokój, mamy prysznic, jest ciepło 🤯

Coś tam ktoś gadał o limicie pecha? 🤪 na szczęście cykloservis blisko, to już się pojechało ogarniać 😊
14/09/2022

Coś tam ktoś gadał o limicie pecha? 🤪 na szczęście cykloservis blisko, to już się pojechało ogarniać 😊

Dzień 4To znowu ten drugi, tym razem dobry wieczór.Dzisiaj nie będzie raportu, a bardziej forma opisowa, więc zaczynajmy...
13/09/2022

Dzień 4
To znowu ten drugi, tym razem dobry wieczór.
Dzisiaj nie będzie raportu, a bardziej forma opisowa, więc zaczynajmy.
Mieliśmy wstać wcześniej ale nie wstaliśmy tak późno. Na pierwsze śniadanie zjedliśmy drugie, a po 20 km całkiem przyjemnej trasy, na drugie zjedliśmy pierwsze śniadanie. Dzień można porównać trochę do tych pierwszych 20 km czyli z górki na pazurki. Nie pytajcie jak te pazurki teraz wyglądają, maskujemy jednak ubytki odzieżą. Jeśli chodzi o pogodę to w końcu nasze ręce przypominają naszą flagę, chyba, że damy je do góry to otrzymamy naszą flagę do góry nogami. Później trzeba było trochę popedałować wzdłuż rzeki, póżniej wzdłuż rzeki, a póżniej nie zgadniecie… Przez miasto też przejeżdżaliśmy (wzdłuż rzeki). Z rzeczy pozytywnych to grzywka mi na czoło nie leci (ubytki maskujemy odzieżą). I w końcu następna granica tj. ta której dawniej nie było, ale teraz jest choć tak jakby jej nie było. Mogliśmy się poczuć Czechosłowakami. Kilometrów trochę padło dzisiaj i my też powoli padamy, ale jutro będziemy walczyć dalej.
Statystyki dla zainteresowanych:
97,1km przejechane
373m wzniosów
52,8 km/h największa prędkość
Najszybsze 40 km - 2h28min

97,10zl przekazujemy Tosi i jak zwykle zachęcamy do pomocy

https://www.siepomaga.pl/tosia-sitarz

Kaj my to som? 😱
13/09/2022

Kaj my to som? 😱

Dzień 3Dzień dobry, tu ten drugi.Raport z dnia dzisiejszego:- pobudka jak zwykle czyli za późno - droga zgubiona - potwi...
12/09/2022

Dzień 3
Dzień dobry, tu ten drugi.
Raport z dnia dzisiejszego:
- pobudka jak zwykle czyli za późno
- droga zgubiona - potwierdzam
- wymiana zdań na zasadzie: scgtfv;!?;:axce!!???
- Ale powrót jak u Tolkiena
- Rekord prędkości 56,8 km/h(łezka się w oku zakręciła,dobrze, że policja nie stała)
- Zrozumieliśmy Syzyfa, w końcu takie kloce jak my pod górę targać, a co zaciesz z chwili odpoczynku (spadek swobodny) to znowu pchać i pchać pod górę
- O mały włos a spalibyśmy w ośrodku dla psychopatów
- Udało się jednak znaleźć piękne miejsce na sam koniec
- Kolacja klasyczna: konserwa turystyczna, chleb i herbata (super cool!)
Podsumowując 79,86 km, podjechaliśmy łącznie dzisiaj 898 m w górę. Czy było warto? Nie wiem, ale najważniejsze, że nadal się wolno uczę i dzięki temu d**a już tak nie boli.

Te 79,86pln poszło do Przemka. Polecamy wspierać

https://www.siepomaga.pl/przemus-glac

Suszymy hotel.W gorach jest fajnie, bo można se zjechać z górki. W górach nie jest fajnie, bo trzeba wjeżdżać pod górki.
12/09/2022

Suszymy hotel.

W gorach jest fajnie, bo można se zjechać z górki.
W górach nie jest fajnie, bo trzeba wjeżdżać pod górki.

 Dzień drugi przetrwany. W sumie całkiem spoko, tylko nikt nie mówił, ze od Rybnika pół dnia trzeba jechać pod górkę. Ni...
11/09/2022



Dzień drugi przetrwany. W sumie całkiem spoko, tylko nikt nie mówił, ze od Rybnika pół dnia trzeba jechać pod górkę. Nie zmienia to faktu, ze mamy piękne trasy. Tyle człowiek nie wiedział… Poszło to nawet sprawnie, poza, że tak sie wyrażę częścią siedzącą. Od samego rana siadanie na siodełku boli. Myślałem, ze chwila minie zanim do tego dojdzie, a tu proszę, taka niespodzianka. Skoro szybko zaczęło bolec, to szybciej przejdzie, czyli w sumie zajebiscie. Marcin ma momentami drobne problemy z nogami, ale to pewnie z przetrenowania. Ostatnie kilka lat trenował przed pianinem, to organizm nie może w tyle wysiłku. Ogólnie to według zegarka zrobiliśmy 93,47km i tyle dziś dostała Hania

https://www.siepomaga.pl/serce-hani

Jak zwykle polecamy zbiórkę.
Poza tym, spośród osób, które wpłacą co najmniej 10zl na którakolwiek ze zbiórek, rozlosujemy jakieś gadżety. Potwierdzenie mozecie wysyłać w wiadomości.

Udało nam się rozbić namiot przed deszczem, jesteśmy dość zmęczeni bardzo, więc lecimy spać. Do jutra

Herbatka przed zmianą kraju. Podaj numer od 1-20
11/09/2022

Herbatka przed zmianą kraju.

Podaj numer od 1-20

Cześć wszystkim. Po dniu dzisiejszym stwierdzam, ze to może być najtrudniejsze wyzwanie ze wszystkich moich dotąd. Były ...
10/09/2022

Cześć wszystkim. Po dniu dzisiejszym stwierdzam, ze to może być najtrudniejsze wyzwanie ze wszystkich moich dotąd. Były burze, była przebita opona, były błędy nawigacyjne, oj działo się.
Start jak zwykle za późno, potem trochę jazda na azymut nam nie wyszła, więc zrobiliśmy trochę kółko. Dzięki uprzejmości panów z serwisu rowerowego decathlon Bytom mogliśmy wymienić dętkę na ławce przed sklepem.
Później już spoko, bo była burza, to nam nie było ciepło. Potem burza przestała, ale już nam było zimno. Na szczęście potem przyszła druga burza i mogliśmy kupić parówki, wiec nie jesteśmy głodni.
Ze względu na całokształt zrobiliśmy tylko 41km plus 3 z buta. Zaokrąglamy do 50, a dziś wylosowany został Jaś Baranowski, także myk, przelew poszedł. Link do zbiórki:

https://www.siepomaga.pl/jas-baranowski

Zachęcamy do dokonania chociaż symbolicznej wpłaty.

Tym co nie znają, polecam również na yt program Witam, w którym Antoś Orłoś poza wyjątkowym przedstawianiem wiadomości z kraju i ze świata wspiera nasz projekt.
Link do kanału:

https://youtube.com/c/Anto%C5%9BOr%C5%82oh%C5%9B

Do jutra

Niezły start 😂
10/09/2022

Niezły start 😂

Dobry. Ci co nas znają, wiedzą, że nigdy nie wyruszamy o czasie. Tradycji stało się za dość, ale w końcu ruszamy. Dziś r...
10/09/2022

Dobry. Ci co nas znają, wiedzą, że nigdy nie wyruszamy o czasie. Tradycji stało się za dość, ale w końcu ruszamy. Dziś rozruch, zobaczymy gdzie dojedziemy. Pozdro 😊

Address


Website

Alerts

Be the first to know and let us send you an email when Dream Trip- wszystkie drogi prowadzą do Rzymu posts news and promotions. Your email address will not be used for any other purpose, and you can unsubscribe at any time.

Videos

Shortcuts

  • Address
  • Alerts
  • Videos
  • Claim ownership or report listing
  • Want your business to be the top-listed Travel Agency?

Share