Kolory Podróży

  • Home
  • Kolory Podróży

Kolory Podróży Moje podróże małe i duże :)

39 Kolory Sudetów - Jesień w Rudawach Janowickich - Kolorowe Jeziorka, Wielka Kopa, Lwia Góra, Zamek Bolczów (29.09.2024...
10/10/2024

39 Kolory Sudetów - Jesień w Rudawach Janowickich - Kolorowe Jeziorka, Wielka Kopa, Lwia Góra, Zamek Bolczów (29.09.2024) :)
Tradycją stało się już u mnie, że jesienią chcę pokazać jej barwy i prowadzę wycieczkę w Rudawach Janowickich. Co roku staram się aby trasa przebiegała inaczej ale staram się też zaliczyć po drodze kilka klasyków. W niedzielę 29.09.2024 prowadziłem 39 wycieczkę z cyklu Kolory Sudetów organizowaną przez Koło Nr 1 Włóczykije oraz Komisję Turystyki Górskiej Oddziału Wrocławskiego PTTK. Wędrówkę rozpoczęliśmy na stacji kolejowej Ciechanowice skąd szlakiem niebieskim wyruszyliśmy w stronę Kolorowych Jeziorek. Po kilku kilometrach wędrówki dotarliśmy do Wieściszowic, gdzie z zewnątrz obejrzeliśmy sobie znajdujące się tam kościoły. Wkroczyliśmy na szlak zielony i po około kilometrze dotarliśmy do dawnych wyrobisk górniczych i jednocześnie naszej pierwszej atrakcji turystycznej. Pierwsze mogliśmy z góry podziwiać Żółte Jeziorko, a po kolejnych kilkudziesięciu metrach dotarliśmy do Purpurowego Jeziorka, które także mogliśmy podziwiać z góry jak również zejść do tafli jeziora. Przechodząc przez jaskinie-tunel skalny mogliśmy także dotrzeć nad przed pierwszego Żółtego Jeziorka. Wyruszyliśmy w dalszą drogę aby podziwiać kolejne jeziorka i po drodze trafiliśmy na odcinek z bardzo dużą ilością korzeni na szlaku, które sprawiały wyjątkowy efekt wizualny. Na chwilę ze szlaku zielonego zeszliśmy na ścieżkę prowadzącą do nieczynnej Kopalni Nowe Szczęście. Tam czekało na nas zabezpieczone wejście do jednej z nieczynnych sztolni. Z kopalni podeszłyśmy do Błękitnego Jeziorka a następnie dalej szlakiem zielonym dotarliśmy do ostatniego Zielonego Jeziorka zwanego także czarnym. Obok tego jeziorka znajduje się także punkt widokowy, na który oczywiście zaszliśmy. Rozpoczęliśmy atak szczytowy i po ponad kilometrze wędrówki Wielka Kopa zostają zdobyta. Na szczycie znajduje skalny ostaniec, z którego nic nie widać ponieważ wierzchołek jest pokryty wysokim lasem. Zeszliśmy ścieżką trochę niżej aby móc podziwiać widoki z ciekawych formacji skalnych leżących na zboczu góry. Wróciliśmy na szczyt by po chwili z niego zejść szlakiem żółtym. Po kilku kilometrach wędrówki zeszliśmy na Przełęcz Rędzińską by podejść na sąsiedni grzbiet. Na chwilę wkroczyłyśmy na szlak niebieski prowadzący w stronę Skalnika by zejść na leśną drogę prowadzącą w stronę Szwajcarki. Po kilku kilometrach wędrówki dotarliśmy do Starościńskich Skał by po chwili zdobyć znajdującą się na nich Lwią Górę. To jest moje ulubione miejsce w Rudawach Janowickich, piękne formacje skalne, przy których mam już setki podobnych zdjęć no i piękne widoki. Ze Starościńskich Skał szlakiem niebieskim zeszliśmy do Doliny Janówki a następnie podeszliśmy pod Głaziska Janowickie. Tam wkroczyliśmy na szlak czarnym, którym dotarliśmy do ruin Zamku Bolczów. Jest to miejsce, które lubię i staram się za każdym razem wejść na górę by podziwiać sudeckie panoramy. Szlakiem zielonym zeszliśmy do Janowic Wielkich, gdzie zakończyła się nasza wycieczka. Pogoda tego dnia nam dopisała i humory także. W dobrym towarzystwie zawsze miło się wędruje. Rudawy Janowickie jesienią są najpiękniejsze.
Przygodo trwaj :D

Ślęża, której nie znamy (24.09.2024)  Kilka miesięcy temu zostałem zaszczycony pełnieniem funkcji Komandora 62 Zlotu Sud...
09/10/2024

Ślęża, której nie znamy (24.09.2024)
Kilka miesięcy temu zostałem zaszczycony pełnieniem funkcji Komandora 62 Zlotu Sudeckich Przodowników Turystyki Górskiej PTTK, postanowiłem wtedy, że wszystkie podstawowe trasy górskie będę prowadził osobiście. Długo musiałem jak poprowadzić swoich kolegów w Masywie Ślęży i postanowiłem pokazać Ślężę w pigułce ale tą mniej znaną. Zaplanowałem trasę na mapie i postanowiłem zrobić przejściówkę. Na większości trasy wszystko odbyło się zgodnie z planem, jednak w jednym miejscu tak jak przypuszczałem mógł pojawić się mały problem. W terenie to zweryfikowałem i znalazłem obejście kłopotliwego miejsca. W tym poście nie będę opisywał przebiegu trasy, zrobię to dopiero po przejściu z grupą. Będzie to najprawdopodobniej trasa jednej z moich wycieczek we Włóczykijach w przyszłym roku.
Przygodo trwaj :D

38 Kolory Sudetów - Jesień na Przedgórzu Orlickim - Dobrošov, Jaźwiec, Różanka, Klin - (22.09.2024)   :)Czasami jadę gdz...
08/10/2024

38 Kolory Sudetów - Jesień na Przedgórzu Orlickim - Dobrošov, Jaźwiec, Różanka, Klin - (22.09.2024) :)
Czasami jadę gdzieś sam lub ze znajomymi poznawać dokładnie pewne rejony gór lub pogórza. Gdy teren mi się spodoba i trasa również to coraz częściej powstaje z tego wycieczka. W niedzielę 22.09.2024 prowadziłem 38 wycieczkę z cyklu Kolory Sudetów organizowaną przez Koło Nr 1 Włóczykije oraz Komisję Turystyki Górskiej Oddziału Wrocławskiego PTTK. Wędrówkę rozpoczęliśmy na stacji kolejowej Kudowa-Zdrój skąd szlakiem czarnym wyruszyliśmy w stronę Czech. Początkowo wędrowaliśmy przez tereny przemysłowe po czym zaczęło się podejście przez las i łąki i wtedy dopiero mogliśmy zacząć podziwiać górskie widoki. Po kilku kilometrach wędrówki dotarliśmy do Brzozowia a następnie przyjść do Českiej Čermnej. Tam wkroczyliśmy na szlak żółty i po kilku kilometrach byliśmy już przy Grupie Warownej Dobrošov. Obowiązkowo weszliśmy na punkt widokowy znajdujący się na jednym z bunkrów, skąd mogliśmy podziwiać sudeckie panoramy. Z Grupy Warownej przeszliśmy przez Dobrošov do Jiráskovej Chaty, gdzie mogliśmy odpocząć i zjeść czeskie potrawy. Stamtąd szlakiem czerwonym zeszliśmy do Nachodu w okolice browaru i powędrowaliśmy dalej nad brzegiem rzeki Metuje szlakiem niebieskim. W okolicy Běloves weszliśmy na szlak zielony a następnie na żółty, którym podeszliśmy na granicę. Przy przejściu granicznym zeszliśmy ze szlaku i wkroczyliśmy na ścieżkę graniczną i wędrując grzbietem zdobyliśmy kolejno Jaźwiec, Różankę i Klin. Zeszliśmy na drogowe przejście graniczne a następnie szlakiem rowerowym dotarliśmy do Słonego. Ulicami Kudowy-Zdroju dotarliśmy do Parku Zdrojowego i centrum kurortu. Oczywiste by napicie się wody zdrojowej i nawet znalazł się czas na szybki obiad. Szlakiem żółtym wróciliśmy na stację kolejową Kudowa-Zdrój skąd autobusami KD wróciliśmy do Wrocławia. Pogoda tego dnia nam dopisała i humory także. Decyzja o nieodwoływaniu wycieczki była dobra. Kudowa-Zdrój nie ucierpiała podczas powodzi i w momencie przywrócenia komunikacji publicznej, nie widziałem powodów aby wycieczka się nie odbyła. Zachęcam wszystkich do wyjazdów na Dolny Śląsk, Ziemie Kłodzką, bo w ten sposób możemy pośrednio pomóc osobą doświadczonym przez żywioł.
Przygodo trwaj :D

Lato w Beskidzie Żywieckim - Dzień II  (14.09.2024)   :)W Schronisku PTTK Na Hali Miziowej zjedliśmy smaczne śniadanie i...
04/10/2024

Lato w Beskidzie Żywieckim - Dzień II (14.09.2024) :)
W Schronisku PTTK Na Hali Miziowej zjedliśmy smaczne śniadanie i zaczęliśmy debatować co dalej. Ja byłem blisko swojego celu czyli zdobycia Babiej Góry i ukończenia Korony Gór Polski, moje koleżanki nie miały ochoty wędrować w ulewnym deszczu. Prognozy pogody na sobotę były złe. Powódź w Sudetach siała już spustoszenie, w Beskidach też miało cały dzień padać. Podjęliśmy słuszną decyzję aby nie kontynuować wędrówki zgodnie z planem tylko ewakuować się do najbliższej miejscowości. Czasu mieliśmy dużo więc postanowiliśmy usiąść w schronisku i na spokojnie napić się kawy. Ze schroniska wyruszyliśmy w dół szlakiem żółtym i zielonym miejscami ścieżka była po prostu mokra a czasami był to już mały potok. Gdy szlaki się rozdzielały my wybraliśmy żółty szlak. Przez Dolinę Buczynki zeszliśmy do Korbielowa. Schodząc musieliśmy uważać, nie tylko bo było ślisko ale także na wędrujące szlakami Salamandry Plamiste. Z Korbielowa nie było łatwo się wydostać a czekanie w deszczu było mało przyjemne dlatego zdecydowaliśmy się na wynajęcie busa do Żywca, a stamtąd pociągami do Wrocławia. Z Żywca do Katowic przejeżdżaliśmy przez Czechowice-Dziedzice i aż trudno było w niedzielę uwierzyć co woda tam zrobiła. Pomimo takiego trudu jaki sobie zadałem w te wakacje nie udało mi się zdobyć Babiej Góry i tym samym zakończyć zdobywanie Korony Gór Polski. Góry na mnie zaczekają, bezpieczeństwo przede wszystkim. Jak nie w tym to w przyszłym roku zakończę ten projekt.
Przygodo trwaj :D

Lato w Beskidzie Żywieckim - Dzień I - Trzy Kopce, Marszałkowa, Palenica, Tanecznik, Kopiec, Góra Pięciu Kopców, Pilsko ...
03/10/2024

Lato w Beskidzie Żywieckim - Dzień I - Trzy Kopce, Marszałkowa, Palenica, Tanecznik, Kopiec, Góra Pięciu Kopców, Pilsko (13.09.2024) :)
Kilka lat temu zacząłem zdobywać Koronę Gór Polski, zacząłem oczywiście od sudeckich szczytów. Gdy już je zdobyłem miałem też kilka innych szczytów, jednak w Beskidy zawsze było mi daleko. Od kilku lat przymierzałem się do ukończenia Korony, jednak znajdowałem ciekawsze miejsca na wyjazd. W tym roku postanowiłem, że ten projekt dopnę do końca, zaplanowałem po kolei szczyty do zdobycia, a na finał zaplanowałem Królową Beskidów. Nadszedł ten piękny dzień i w nocy z koleżanką wsiadłem do pociągu. Po ponad sześciu godzinach jazdy i czterech przesiadkach wysiedliśmy w Milówce, tam czekały na nas dwie koleżanki. Pogoda niestety nie była zachęcająca do wędrówki, lekko padało co jakiś czas. Szlakiem zielonym przeszliśmy przez Milówkę i dalej asfaltową drogą zaczęliśmy nasze pierwsze podejście. Drogą zmieniła się na szutrową i po kilku kilometrach wędrówki dotarliśmy do Schroniska PTTK Na Hali Boraczej. Tutaj mogliśmy chwilę odpocząć i ugasić pragnienie. Wróciliśmy na szlak zielony i po kilku kilometrach wędrówki dotarliśmy do kolejnego Schroniska PTTK Na Hali Liptowskiej. Tutaj mogliśmy znów odpocząć, zjeść i ugasić pragnienie. Szlakiem zielonym i innymi kolorami po piętnastu minutach dotarliśmy do kolejnego Schroniska PTTK Na Rysiance i tradycyjnie mogliśmy odpocząć i ugasić pragnienie. Tak wypoczęci wkroczyliśmy na szlak czerwony i kolejno zaczęliśmy zdobywać szczyty: Trzy Kopce, Marszałkowa, Palenica i Tanecznik. Po kilku kilometrach wędrówki i zdobyciu tylu szczytów dotarliśmy do naszej bazy noclegowej czyli Schroniska PTTK Na Hali Miziowej. Mi było mało wędrówki i chciałem zaoszczędzić trochę czasu kolejnego dnia więc na lekko wyruszyłem zdobyć kolejny szczyt. Szlakiem czarnym dotarłem na Kopiec, następnie na Górę Pięciu Kopców znajdująca się na granicy, szlakiem zielonym przeszedłem na słowacką stronę i po kilku minutach wędrówki Pilsko zostało zdobyte. Wróciłem szlakiem zielonym na polską stronę i do schroniska na zejście wybrałem szlak żółty. Nie okazał się to najlepszy wybór ponieważ szlak ten prowadził wąską ścieżką przez kosodrzewinę i czasami był mocno wymyty przez wodę. Pod koniec zejścia tym szlakiem usłyszałem w oddali niedźwiedzia, zatem przyspieszyłem kroku i zacząłem śpiewać. W schronisku mogłem zjeść pyszną kolację i odpocząć. Pomimo deszczu podczas naszej wędrówki dzień okazał się bardzo udany. W dobrym towarzystwie zawsze miło się wędruje.
Przygodo trwaj :D

Lato na Pogórzu Karkonoskim - Via Ferrata Vodní Brána  (08.09.2024)  Swoje wolne dni w weekendy planuje z dużym wyprzedz...
27/09/2024

Lato na Pogórzu Karkonoskim - Via Ferrata Vodní Brána (08.09.2024)
Swoje wolne dni w weekendy planuje z dużym wyprzedzeniem, pomysłów mam wiele a czasu wolnego mało. Gdy się okazało, że mam wolną niedzielę to zastanawiałem się jak ją wykorzystać. Może pojechać w Tatry lub Beskidy a może Karkonosze poza szlakiem. Wpadłem na inny pomysł, zacząłem namawiać kolegę na wyjazd do Czech na Via Ferraty, drugi kolega od razu złapał temat i zaprosiłem jeszcze koleżankę. Większość ekipy spotkała się we Wrocławiu po jednego kolegę podjechaliśmy do Jeleniej Góry. Stamtąd już daleko nie było do miejscowości Semily. Podjechaliśmy na parking oddalony jakieś trzysta metrów od Via Ferraty Vodní Brána, krótki spacer i mogliśmy zakładać nasz sprzęt. Wodna Brama to miejsce gdzie mamy trzy drogi ferratowe o różnych trudnościach. Zaczynamy od najłatwiejsze trasy niebieskiej, na początek wspinaczka B/C potem trochę lżej. W Dolomitach trasy o takiej wycenie trudności były łatwiejsze. Po około 20 minutach byliśmy już na szczycie i na deser wiszącym mostkiem przeszliśmy na drugą stronę. Zejście ścieżką na dół i mogliśmy zaatakować drugą drogę ferratową. Czerwona trasa jest trochę dłuższa i trudniejsza, a jej maksymalna wycena to C+. Tutaj technika była już bardziej potrzebna i po ponad pół godziny wspinaczki byliśmy już na szczycie, a na deser wiszący mostek. Zejście ścieżką w dół i mogliśmy zastosować fioletową drogę. Jej wycena to już D/E a dla chętnych krótki odcinek E. Faktycznie ta droga okazała się dużo trudniejsza od poprzednich i do tego krótkie wiszące mostki linowe z tylko jedną lina asekuracyjną. Dotarliśmy do odcinka Extreme (E), nawet spróbowaliśmy ale kolejno rezygnowaliśmy z tego odcinka. Odcinek Extreme zostawimy sobie na następny raz. Droga ta była rzeczywiście trudniejsza i dłuższa ale też daliśmy radę. Zeszliśmy ścieżką pod Via Ferrate i wróciliśmy na parking do samochodu. Pora była wczesna, na ścianie już zrobił się dziki tłum. Wpadłem na pomysł aby przejechać autem na drugą stronę rzeki i zrobić sobie trening. Zostawiliśmy auto na parkingu po drugiej stronie rzeki Izera i poszliśmy ugasić pragnienie do pobliskiego baru. Szlakiem żółtym weszliśmy na Grzbiet i po kolei wchodziliśmy na kolejne punkty widokowe aby podziwiać Izerę i spojrzeć na skały, po których się wspinaliśmy. W pobliżu szczytu Medenec wkroczyliśmy na szlak niebieski i nim dotarliśmy do miejscowości Spálov. Zeszliśmy nad rzekę i w tutejszej restauracji hotelowej ponownie ugasiliśmy pragnienie. Słońce tego śniadasz nie oszczędzało, było naprawdę gorąco. Przeszliśmy wzdłuż Izery na parking gdzie zostawiliśmy samochód, po drodze przechodziliśmy przez tunel wydrążony w skałę i po kładkach. Mogliśmy z dołu zobaczyć także skałę po której się wspinaliśmy. Poszliśmy do lokalnego baru na obiad na zimno, po czym wróciliśmy do Wrocławia. Pogoda tego dnia nam dopisała, humory także. W dobrym towarzystwie czas zawsze miło mija. Via Ferrata Vodní Brána to naprawdę fajne miejsce aby doszkolić swoją technikę na żelaznych drogach. Teren wokół też jest piękny. Następnym razem może warto będzie pojechać dla odmiany do Děčína.
Przygodo trwaj :D

37 Kolory Sudetów - Lato w Górach Opawskich - Dzień III - Biskupia Kopa, Srebrna Kopa, Wróblik, Kozia Góra (01.09.2024) ...
23/09/2024

37 Kolory Sudetów - Lato w Górach Opawskich - Dzień III - Biskupia Kopa, Srebrna Kopa, Wróblik, Kozia Góra (01.09.2024) :)
Po pysznym śniadaniu w Górskim Domu Turysty PTTK Pod Biskupią Kopą, z całym swoim ekwipunkiem rozpoczęliśmy atak szczytowy na Biskupią Kopę. Najwyższy polski szczyt Gór Opawskich został ponownie zdobyty i to podobnie jak zeszłego poranka w ostrym cieniu mgły. Widoków ze szczytu nie było, a drogą jeszcze długa zatem czerwonym szlakiem rozpoczęliśmy zejście. Gdy zeszliśmy na Przełęcz Pod Kopą rozpoczęliśmy atak na kolejny szczyt. Srebrna Kopa została zdobyta i to przy dobrej widoczności. Mogliśmy nawet spoglądać na Biskupią Kopę. Ze szczytu zeszliśmy szlakiem czerwonym i po kilku kilometrach wkroczyliśmy na szlak niebieski prowadzący do Wieszczyny. Po kilku kilometrach wędrówki dotarliśmy do tej miejscowości i wkroczyliśmy na szlak żółty prowadzący do Trzebini. Gdy zdobywaliśmy szczyt Wróblik, zauważyliśmy kierunkowskaz na miejsce katastrofy samolotu radzieckiego więc udaliśmy się aby je zobaczyć. Wróciliśmy na szlak żółty i tuż przed Trzebinią polną drogą dotarliśmy do szlaku niebieskiego. Po kilkunastu minutach wędrówki wkroczyliśmy na Główny Szlak Sudecki (czerwony), którym dotarliśmy do Sanktuarium Św. Józefa w Prudniku-Lesie. Zwiedziliśmy ten obiekt sakralny i szlakiem czerwonym przez Kozią Górę pomaszerowaliśmy do Prudnika. Po kilku kilometrach wędrówki dotarliśmy na dworzec autobusowy i nasza trzydniowa wycieczka dobiegła końca. Pogoda tego dnia nam dopisała, nie było upalnie i fajnie się wędrowało. Po trzech dniach grupa była już dobrze zintegrowana wiec wszystkim dopisywały humory. W Górskim Domu Turysty PTTK Pod Biskupią Kopą zostaliśmy bardzo dobrze ugoszczeni przez Panią Kasię. Chętnie nie raz wrócę tam z grupą. Trzy dni szybko nam minęły i mogliśmy poznać wiele ciekawych momentów miejsc.
Patrząc z perspektywy na to co się wydarzyło w ostatnich dniach na tym terenie jest mi bardzo przykro. Powódź wyrządziła bardzo duże szkody na terenach, po których wędrowaliśmy. Żal mi tych wszystkich osób, które ucierpiały na Opolszczyźnie i na Ziemi Kłodzkiej.
Przygodo trwaj :D

37 Kolory Sudetów - Lato w Górach Opawskich - Dzień II - Biskupia Kopa, Mnichův Kámen, Výr, Příčný Vrch, Hornické Skály,...
22/09/2024

37 Kolory Sudetów - Lato w Górach Opawskich - Dzień II - Biskupia Kopa, Mnichův Kámen, Výr, Příčný Vrch, Hornické Skály, Macov, Větrná (31.08.2024) :)
Po pysznym śniadaniu w Górskim Domu Turysty PTTK Pod Biskupią Kopą wyruszyliśmy w wędrówkę „na lekko” szlakiem czerwonym na najwyższy polski szczyt Gór Opawskich. Wędrowaliśmy w chmurze, w ostrym cieniu mgły. Widoczność była bardzo zła ale podejście z rana się odczuwało. Biskupia Kopa została zdobyta ale w takiej mgle nikt nie wpadł na pomysł aby wchodzić na wieżę widokową, zresztą była jeszcze nieczynna. Ze szczytu zaczęliśmy zejście do Zlátych Hor szlakiem zielonym, który dość stromo trawersuje w dół. Po drodze zatrzymaliśmy się przy Mnisich Skałach, które są naprawdę ciekawe. Do Zlátych Hor schodziliśmy w mglistych warunkach. Szlakiem niebieskich przeszliśmy przez centrum miejscowości i przez część zdrojową. Za ośrodkiem wypoczynkowym Bohema wkroczyliśmy na szlak żółty i dotarliśmy nim do Sanktuarium Matki Pomocnej, które zwiedziliśmy. Czechy to jednak normalny kraj, w przykościelnym sklepiku można było nabyć oprócz dewocjonaliów piwo i mocniejsze alkohole. Do tego kartka z podziękowaniem za zakupy, które pozwalają utrzymać sanktuarium. Weszliśmy na leśną drogę by po zdobyciu szczytu Výr mogliśmy wkroczyć na szlak czerwony prowadzący na najwyższy szczyt Gór Opawskich. Po kilku kilometrach podejścia Příčný Vrch został zdobyty. Po krótkim odpoczynku i obejrzeniu starego wyrobiska szlakiem czerwonym zaczęliśmy schodzić w kierunku Heřmanovic. Kilkaset metrów od szczytu weszliśmy jeszcze na punkt widokowy znajdujący się na Hornickich Skałach. Po kilku kilometrach wędrówki dotarliśmy Heřmanovic, gdzie wkroczyliśmy na szlak zielony prowadzący do źródeł Osobłogi. Tam wkroczyliśmy na szlak żółty, którym przez Macov i Větrną dotarliśmy na Petrove Boudy. Na tej przełęczy weszliśmy na szlak zielony i rozpoczęliśmy drugi tego dnia atak szczytowy na najwyższy szczyt Gór Opawskich. Biskupia Kopa została zdobyta po raz drugi tego dnia. Mgły już nie było więc większość grupy zdecydowała się na wejście na wieżę widokową. Sudeckie panoramy z niej widoczne są naprawdę piękne. Ze szczytu zeszliśmy do Górskiego Domu Turysty PTTK Pod Biskupią Kopą, gdzie czekała na nas obiadokolacja. Trochę czasu wolnego i wszyscy uczestnicy zeszli na ognisko z kiełbaskami. Pogoda tego dnia była wyjątkowa, dzień przywitał nas ostrym cieniem mgły a potem pięknie świeciło słońce. Trasa była naprawdę piękna zwłaszcza powrót z Příčnego Vrchu. Wszystkim uczestnikom przez cały dzień humory dopisywały. Fajnie w takiej kameralnej grupie wędrować po pięknych terenach.
Przygodo trwaj :D

37 Kolory Sudetów - Lato w Górach Opawskich - Dzień I - Przednia Kopa, Średnia Kopa, Gwarkowa Perć (30.08.2024)   :)W ze...
21/09/2024

37 Kolory Sudetów - Lato w Górach Opawskich - Dzień I - Przednia Kopa, Średnia Kopa, Gwarkowa Perć (30.08.2024) :)
W zeszłym roku zorganizowałem swoją pierwszą dwudniową oficjalną wycieczkę w ramach swojej działalności w PTTK. Uczestnikom wycieczka się spodobała więc postanowiłem w tym roku zorganizować wycieczkę trzydniową ale innymi szlakami niż w roku ubiegłym. W dniach 30.08-01.09.2024 prowadziłem 37 wycieczkę z cyklu Kolory Sudetów organizowaną przez Koło Nr 1 Włóczykije oraz Komisję Turystyki Górskiej Oddziału Wrocławskiego PTTK. Wędrówkę rozpoczęliśmy na dworcu autobusowym w Głuchołazach skąd ulicami miasta przeszliśmy przez Rynek by wkroczyć na czerwony szlak prowadzący do Prudnika. Gdy dotarliśmy do części zdrojowej to wkroczyliśmy na szlak żółty prowadzący nad rzeką Białą Głuchołaską. Po około dwóch kilometrach wędrówki rozpoczęliśmy podejście na grzbiet Góry Parkowej, po drodze mijając kościół Św. Anny znajdujący się pod szczytem. Nasz pierwszy szczyt czyli Przednia Kopa został zdobyty. Na nim oprócz tabliczki szczytowej znajduje się za ogrodzeniem dawne schronisko z wieżą widokową, niestety nie jest dostępne dla turystów. Wróciliśmy na czerwony szlak i po około kilometrze zdobyliśmy kolejny szczyt czyli Średnią Kopę. Ze szczytu zeszliśmy przez Przełęcz 505 a następnie bokiem minęliśmy Tylną Kopę by przez Podlesie po kilku kilometrach dotrzeć do wsi Jarnołtówek. Tam w lokalnym sklepie mogliśmy uzupełnić zapasy i napoje. Wkroczyliśmy na szlak niebieski i rozpoczęliśmy podejście przez Skały Karliki do Piekiełka. Szlakiem niebieskim przez słynną Gwarkową Perć zeszliśmy do Doliny Bystrego Potoku by po chwili wejść tą drabinką do góry. Przy Piekiełku wkroczyliśmy na szlak żółty i po kilku kilometrach wędrówki pod górę dotarliśmy do naszej bazy noclegowej - Górskiego Domu Turysty PTTK Pod Biskupią Kopą. Po całym dniu wędrówki czekał na nas pyszny obiad, po którym mogliśmy odpocząć i zebrać siły na kolejny dzień. Pogoda tego dnia nam dopisała, w sumie to nawet trochę za gorąco było. Humory też nam dopisały, w dobrym towarzystwie zawsze miło się wędruje.
Przygodo trwaj :D

21/09/2024
36 Kolory Sudetów - Karkonosze, których nie znamy (25.08.2024)Eksplorowanie nowych terenów górskich to jedno z moich ulu...
20/09/2024

36 Kolory Sudetów - Karkonosze, których nie znamy (25.08.2024)
Eksplorowanie nowych terenów górskich to jedno z moich ulubionych zajęć. W zeszłym roku przypadkiem wybrałem się z koleżanką na wycieczkę w Karkonosze i na bieżąco wymyślałem trasę wycieczki. Wtedy wpadłem na pomysł aby zorganizować tutaj oficjalną wycieczkę. W niedzielę 25.08.2024 prowadziłem 36 wycieczkę z cyklu Kolory Sudetów organizowaną przez Koło Nr 1 Włóczykije oraz Komisję Turystyki Górskiej Oddziału Wrocławskiego PTTK. Wędrówkę rozpoczęliśmy na pętli autobusowej Karpacz Górny skąd lokalną ścieżką dotarliśmy na leśną drogę i po około dwóch kilometrach marszu zeszliśmy na leśną ścieżkę prowadzącą na Czarną Górę. Zdobycie tego szczytu to żaden wyczyn, łagodne, krótkie podejście z drogi a na szczycie liczne, ciekawe formacje skalne, które warto obejrzeć. Z Czarnej Góry wróciliśmy na leśną drogę i po krótkiej wędrówce dotarliśmy na Zamkowe Skały, to także bardzo ciekawa formacja skalną, którą warto obejrzeć. Po drugiej stronie drogi też znajdują się ciekawe skałki. Wróciliśmy na drogę leśną i przechodząc przez Dolinę Pięciu Potoków po kilku kilometrach wędrówki dotarliśmy na szczyt Ptasiak, na którym mogliśmy podziwiać bardzo ciekawe formacje skalne o nazwie Prasie Skały. Warto tu dotrzeć i obejrzeć te formacje skalne, mają wyjątkowe kształty i ze szczytu jednej z nich jest piękny widok na Karkonosze. Częściowo po swoich śladach wróciliśmy do Doliny Pięciu Potoków aby za potokiem Myja zacząć zejście w dół do kolejnych atrakcji. Pierwszą atrakcją w Dolinie Myi była formacja Skalna o nazwie Zamczysku. To także bardzo ciekawa formacja skalną, z której możemy podziwiać piękno Karkonoszy. Schodząc około stu metrów niżej przechodzimy koło skalnego ostańca o nazwie Słup, który też jest bardzo ciekawy. Po kilkuset metrach wędrówki docieramy do asfaltowej drogi, którą przecinamy i ścieżką podążamy ku kolejnej atrakcji na naszej trasie. Po kolejnych kilkuset metrach wędrówki docierali do Szwedzkich Skał. To także bardzo ciekawe formacje skalne stanowiące punkt widokowy na Karkonosze. Będąc w tej okolicy obowiązkowo trzeba je zobaczyć, zachęcam także aby wejść na ich drugą część znajdującą się jakieś czterdzieści metrów dalej. Ze Szwedzkich Skał wracamy na asfaltową drogę i kierujemy się nią w stronę Przesieki. Po około kilometrze wędrówki schodzimy na leśną drogę by po około dziesięciu minutach dotrzeć do Kaskad Myi. Dojście do pierwszej Kaskady jest trochę bagniste ale warto odwiedzić to miejsce. Ze względu na co chwilę lekko padający deszcz nie zdecydowaliśmy się zejść do kolejnych stopni Kaskad Myi tylko wróciliśmy na drogę asfaltową. Przy Cmentarzu Ofiar Obozu Jenieckiego weszliśmy na gruntową drogę a nią dotarliśmy do asfaltowej. Po kilku kilometrach zeszliśmy na rogatki Borowic i tam wkroczyliśmy na szlak zielony w stronę Przesieki. Po około dwóch kilometrach wędrówki zeszlismy na ścieżkę prowadzącą do kolejnej atrakcji na naszej trasie. Niestety trafiliśmy na około trzystumetrowy odcinek po przecince brzózek i buczków, przez który musieliśmy się przedzierać. W końcu dotarliśmy do Kaskady Myi i nasz wysiłek został nagrodzony. Tą Kaskada jest dużo wyższa od wcześniej oglądanych Kaskad Myi. Zeszliśmy do szlaku zielonego, którym dotarliśmy do ostatniej atrakcji tego dnia - Wodospadu Podgórnej. Ten najpięknieszy wodospad zostawiliśmy sobie na deser wycieczki. Zaraz za wodospadem wkroczyliśmy na leśną drogę, która dotarliśmy do pętli autobusowej w Przesiece, skąd odjechaliśmy autobusem na dworzec kolejowy w Jeleniej Górze. Tego dnia pogoda może nam nie dopisała, przelotnie padał deszcz, ale jak zauważyli uczestnicy wycieczki nie padało gdy byliśmy przy atrakcjach na trasie. Humory nam dopisywały bo w dobrym towarzystwie zawsze miło się wędruje. Mogliśmy zobaczyć tego dnia mało znane a piękne miejsca w Karkonoszach.
Przygodo trwaj :D

Lato w Beskidzie Makowskim - Kamionka, Patryja, Lubomir, Trzy Kopce, Łysina, Działek, Wierch Stróża (21.08.2024)   :)Pla...
19/09/2024

Lato w Beskidzie Makowskim - Kamionka, Patryja, Lubomir, Trzy Kopce, Łysina, Działek, Wierch Stróża (21.08.2024) :)
Planując ukończenie zdobywania Korony Gór Polski w tym roku zaplanowałem po jednym szczycie miesięcznie. Coś jednak mi nie grało i jeszcze raz sprawdziłem listę szczytów do zdobycia i okazało się że zapomniałem o najwyższym szczycie Beskidu Makowskiego. Już miałem zaplanowany dzień wolny w pracy i kupione bilety, jednak musiałem zostać w pracy. Nadszedł więc kolejny termin wyjazdu, wsiadłem w nocy w flixbusa w Krakowie przesiadłem się na lokalnego busa i dojechałem do miejscowości Lubień. Prognozy pogody na ten dzień nie były optymistyczne, jednak gdy dojechałem na miejsce nie wyglądało to źle. Szlakiem żółtym przeszedłem przez Lubień i wkroczyłem do typowego lasu Beskidzkiego, gdzie przyszło mi wędrować po rozjeżdżonych błotnistych drogach leśnych. Po kilku kilometrach wędrówki zdobyłem swój pierwszy szczyt - Kamionkę. Szczyt znajduje się kilkanaście metrów od szlaku, jednak ktoś wpadł na pomysł aby powiesić ją na skrzyżowaniu dróg. Po kolejnych kilku kilometrach wędrówki szlakiem żółtym zdobyłem kolejny szczyt - Patyję. Po około dwóch kilometrach zamiast podążać do szlaku czerwonego postanowiłem leśną drogą skrócić sobie troche drogę. Po kilkuset metrach wędrówki szlakiem czerwonym Lubomir został zdobyty. Na szczycie znajduje się obserwatorium astronomiczne ale jest czynne tylko w weekendy. W sumie było ono w remoncie. Szlakiem czerwonym zszedłem na Trzy Kopce, potem na chwilę zszedłem na leśną ścieżkę by zdobyć Łysinę. Po następnych kilometrach dotarłem do Schroniska PTTK Na Kudłaczach, gdzie zdecydowałem się na talerz pysznej kwaśnicy. Pogoda zaczęła się pogarszać wokół było słychać już burze dlatego skróciłem odpoczynek i czym prędzej wyruszyłem w stronę Myślenic. Szlakiem czerwonym zszedłem na szczyt o nazwie Dziadek i wkroczyłem na szlak zielony. Niestety na przemian padał deszcz i mżawka, ubrałem pelerynę i dzielnie dalej wędrowałem rozmyślając jakie piękne muszą tu być widoki jak nie pada. Po kilku kilometrach wędrówki dotarłem pod piękną, metalową wieżę widokową na Chełmie. Oczywiście, że na nią nie wszedłem podczas burzy, to byłoby bardzo niebezpieczne. Szlakiem zielonym po kolejnych kilku kilometrach wędrówki zszedłem do Myślenic. W Restauracji Parkowej zjadłem przepyszny obiad po czym trochę pozwiedzałem Myślenice, bo przestało padać. Flixbusem wróciłem do Wrocławia dumy z tego że zdobyłem kolejny, przedostatni szczyt do Korony Gór Polskich. Pogoda może mi nie dopisała, ale i tak jestem zadowolony z wyjazdu.
Gór Polski - 27/28
Przygodo trwaj :D

Zapraszam na moje wrześniowe wycieczki.Od kilku dni obserwowałem informację o powodzi w naszym regionie oraz o komunikac...
19/09/2024

Zapraszam na moje wrześniowe wycieczki.
Od kilku dni obserwowałem informację o powodzi w naszym regionie oraz o komunikacji zbiorowej. Podjąłem decyzję, że nie będę odwoływać swoich zaplanowanych wycieczek.
Okolice Kudowy-Zdroju nie zostały dotknięte przez powódź, a zastępcza komunikacja autobusowa KD została przywrócona.
Tereny dotknięte bezpośrednio lub pośrednio powodzią możemy wspierać jeżdżąc tam i wydając pieniądze u lokalnych przedsiębiorców.

35 Kolory Sudetów - Lato w Górach Izerskich  (18.08.2024)Już jakiś czas temu wpadłem na pomysł aby przejść Grzbietem Kam...
11/09/2024

35 Kolory Sudetów - Lato w Górach Izerskich (18.08.2024)
Już jakiś czas temu wpadłem na pomysł aby przejść Grzbietem Kamienickim i zdobyć Sępią Górę. Niestety ze względu na brak możliwości dojazdu do Świeradowa-Zdroju nie było to możliwe. Gdy przywrócono połączenia kolejowe do tego górskiego kurortu, postanowiłem zorganizować letnią wycieczkę. W niedzielę 18.08.2024 prowadziłem 35 wycieczkę z cyklu Kolory Sudetów organizowaną przez Koło Nr 1 Włóczykije oraz Komisję Turystyki Górskiej Oddziału Wrocławskiego PTTK. Wędrówkę rozpoczęliśmy na stacji kolejowej Piechowice, z której ulicami miasta dotarliśmy do szlaku zielonego prowadzącego na Grzbiet Kamienicki. To było dla nas najdłuższe podejście tego dnia na szczęście mieliśmy je na początku i nie zmęczyło nas za bardzo. Dotarliśmy do szlaku niebieskiego i zaczęliśmy wędrówkę grzbietem omijając po drodze większość szczytów. Na Babiej Przełęczy znana Czarownic zrobiliśmy sobie przerwę na odpoczynek. Szlak grzbietowy prowadzi głównie lasem ale co jakiś czas pojawiają się otwarte przestrzenie i wtedy można podziwiać Grzbiet Śląski Karkonoszy. Pierwszym szczytem, który zdobyliśmy wędrując szlakiem niebieskim był Jastrzębiec, z którego zeszliśmy na Rozdroże Izerskie. Stamtąd szlakiem niebieskim weszliśmy na drugą część grzbietu i po kilku kilometrach zdobyliśmy Sępią Górę. Ze skał znajdujących nie na niej są naprawdę zapierające dech w piersiach widoki. Fajnie było po kilku latach wrócić w to piękne miejsce. Ze szczytu zeszliśmy szlakiem niebieskim do Świeradowa-Zdroju, a ponieważ mieliśmy jeszcze trochę czasu do pociągu to mogliśmy podejść do centrum trochę je zwiedzić i ugasić pragnienie w lokalnej restauracji. Przez cały dzień pogoda była niepewna i w oddali było słychać burze, jednak zaczęło padać gdy byliśmy już w restauracji. Dzień spędziliśmy bardzo miło w pięknych okolicznościach przyrody i w fajnym towarzystwie.
Przygodo trwaj :D

Lato w Masywie Śnieżnika - Dzień II - Góra Parkowa, Igliczna (15.08.2024)   :)Po nocy spędzonej w Schronisku PTTK Na Śni...
07/09/2024

Lato w Masywie Śnieżnika - Dzień II - Góra Parkowa, Igliczna (15.08.2024) :)
Po nocy spędzonej w Schronisku PTTK Na Śnieżniku i pysznym śniadaniu trzeba było wyruszać w kolejną wędrówkę. Przez chwilę szlakiem czerwonym podążałem w kierunku Czarnej Góry by na Przełęczy Śnieżnickiej wkroczyć na szlak niebieski prowadzący do Międzygórza. Szlak ten trawersuje górą Doliny Wilczki. Po kilku kilometrach wędrówki wkroczyłem na szlak zielony by po kilkuset metrach wejść na leśną ścieżkę. Po kolejnych kilkuset metrach Góra Parkową została zdobyta. Tyle razy koło niej przechodziłem i nie raz myślałem aby ją zdobyć, no i w końcu udało mi się ją zdobyć. To wyjątkowy szczyt z ciekawymi formacjami skalnymi. Leśną ścieżką zszedłem do mojego ulubionego kurortu górskiego czyli Międzygórza. Pogoda była tego dnia niepewna, prognozy mówiły o burzach nawet już koło południa. Spojrzałem na niebo, tragedii nie było więc wkroczyłem na niebieski szlak Św. Jakuba i dotarłem nim pod Ogród Bajek. Zwiedzanie sobie odpuściłem i leśną drogą skierowałem się do Domu Wśród Róż. Tam wkroczyłem na szlak czerwony i nim dotarłem do Schroniska Na Iglicznej, gdzie mogłem chwilę odpocząć i ugasić pragnienie. W Sanktuarium Matki Boskiej Śnieżnej trwało właśnie nabożeństwo więc przeszedłem tylko obok. Wiele razy powtarzałem sobie aby z Iglicznej nie schodzić żółtym szlakiem i oczywiście go i tym razem zaplanowałem. Ponieważ szkoda mi było czasu aby obejść ten szlak więc zszedłem żółtym szlakiem do Marianówki. Nie zmieniając koloru szlaku wędrowałem dalej w stronę Bystrzycy Kłodzkiej. Szlak prowadzący przez pola może nie należy do najprzyjemniejszych ale wystarczyło się odwrócić aby zobaczyć którędy schodziłem z Iglicznej i podziwiać Masyw Śnieżnika. Po kilku kilometrach zszedłem ze szlaku na polną drogę, którą dotarłem do Wilkanowa. Stamtąd drogą polną dotarłem do Długopola Dolnego. Kilkanaście minut marszu asfaltem i byłem już w Długopolu-Zdroju z ulubionej restauracji Teatralnej na obiedzie, obowiązkowo wleciał smażony ser oraz piwko. Po pysznym obiedzie przez park zdrojowy zawędrowałem na stację kolejową, z której odjechałem do Wrocławia. Pogoda pomimo nie najlepszych prognoz i niezgodnie z alertami RCB mi dopisała. Fajnie było przez dwa dni samotnie wędrować i pobyć z samym sobą i do tego w ulubionym Masywie Śnieżnika.
Przygodo trwaj :D

Address


Website

Alerts

Be the first to know and let us send you an email when Kolory Podróży posts news and promotions. Your email address will not be used for any other purpose, and you can unsubscribe at any time.

Contact The Business

Send a message to Kolory Podróży:

Shortcuts

  • Address
  • Alerts
  • Contact The Business
  • Claim ownership or report listing
  • Want your business to be the top-listed Travel Agency?

Share