22/04/2019
Dzisiaj mamy dla Was coś naprawdę specjalnego :-)
W lany poniedziałek POMYSŁ NA PODRÓŻ ma przyjemność gościć .thy_ który podzieli się z Nami swoją pasją do podróżowania , gotowania oraz porwie Nas na wyjątkową wyprawę do ojczyzny makaronu, pokazując jeden z najbardziej malowniczych regionów Włoch. Przekona Was że tam gdzie kończy się turystyczna komercja zaczyna się prawdziwa i autentyczna Italia. Ciekawi?
Zapraszamy!!!
BARI cz.1
Największe miasto nad Adriatykiem, ważny port i kolebka rzymskiej cywilizacji. Tak wiele razy w swojej długiej historii doświadczyło podbojów i najazdów, że jego stare miasto zostało zaprojektowane umyślnie w sposób tak by się tu … zgubić - i to dosłownie! Po kilku dniach spędzonych w tym mieście wciąż nie jesteśmy w stanie odnaleźć się w labiryncie uliczek pełnych świeżego prania, zamkniętych podczas sjesty okiennic i zapachu przygotowywanej wieczorem kolacji. GPS nie pomoże, miejscowi już tak, ale kto z nich przejmowałby się znajomością języka angielskiego? Pozostaje więc najbardziej barwne rozwiązanie - rozłożyć ręce i pierwszego lepszego spotkanego miejscowego zapytać: Basilica? poczym pójść za chętnie prowadzącym cię, pomocnym nieznajomym.
Najpiękniejszą i najbardziej godną uwagi jest już wspomniana część starego miasta - Citta Vecchia. Tu właśnie poczujemy prawdziwy klimat południowych Włoch i zdecydowanie tu warto szukać noclegu.
Na każdym rogu spotkamy lokalnych rolników, oznajmiających każdego poranka okolicznym mieszkańcom o sprzedawanych towarach, głośno wychwalających ich niewątpliwe zalety. Nieszczęśnikom wciąż smacznie śpiącym, zostaje nic innego jak zejść na dół i zakupić skąpane w słońcu świeże warzywa i owoce. Nie bez powodu Apulia określana jest Ogrodem Włoch i stąd właśnie pochodzi znaczna ilość eksportowanych upraw, a aż 40% włoskiej oliwy wytłoczone jest w lokalnych przedsiębiorstwach. Rosną tu drzewa oliwne sadzone jeszcze za czasów starożytnych Rzymian - 2000 lat temu. Miejscem wartym uwagi jest romańska bazylika patrona Bari - św. Mikołaja, gdzie pochowana została Bona Sforza - żona Zygmunta Starego, do której budowy zostały sprytnie wykorzystane materiały z poprzedniego zamku i okolicznych ruin oraz romańsko-gotycka katedra San Sabino. Tu też mieszkańcy Bari wykazali się średniowiecznymi myślami i używając do budowy kolumn z wcześniej stojących na jej miejscu budynków.
W labiryncie uliczek znajdują się liczne panificierie, czyli małe piekarnie oferujące przede wszystkim świeże pieczywo il pane (0,5€), skąpane w oliwie i słodyczy pomidorów foccacie (1€), czy chrupiące taralli (2€). Te ostatnie dostaniemy również u nonn sprzedających swe dobrocie na jednej z ulic, żartobliwe określanej przez nas później The Nonna Street. Nonny, które są odpowiednikami naszych babć lub cioć, siedząc w domu zajmują się "profesjonalnym” wyrobem oriechette - makaronu o charakterystycznym kształcie dla Puglii. Mówiąc profesjonalny, mam na myśli wielki, domowy stół, koleżankę do plotkowania, włączony w tle telewizor, mąkę, sól i gorącą wodę - to tyle! No i jeszcze zgrabne ruchy nożem! Warto spróbować tej sztuki, pomijając kilka gorzkich słów reprymendy. Żonie wyszło świetne cavatelli, mi co najwyżej niezgrabne kopytko. Na koniec słyszymy też ciepłe słowa o ulubionym przez starsze pokolenie Polaku, a dokładnie - Janie Pawle II oraz presto, presto bambini! jako zachętę do szybkiego posiadania potomków i cieszenia się z życia. Musieliśmy pokonać 2000 kilometrów by usłyszeć to samo co przy obiedzie w rodzinnym domu. :-)
Niczym świętość przestrzegana jest tu siesta. W tym czasie dostaniesz … dokładnie nic. Wszystkie sklepy poza turystycznymi miejscami są zamykane i życie wraca dopiero po 17. Z kolei nad bulwarem, niedaleko Bazyliki, po południu rozstawiane są stoiska, które za 2€ oferują smażoną polente - wiem, wiem to nie najzdrowsza opcja, ale c’mon jesteś na wakacjach.
Siedząc nad samym morzem, otrzymujemy papierowy worek pełen „czipsów” z kaszki kukurydzianej, masła i sera, obficie posypanych solą morską. Obserwujemy kolor lazurowego Adriatyku i poławiające w oddali kutry rybaków. Gdy siesta się kończy możesz odwiedzić lokalne salumerie, sprzedające sery i szynki. Spróbuj przede wszystkim prosciutto, pancetty czy salami. Bedą zapewne pytali cię jak to pokroić, ale jedyne co można z siebie wydusić to skromne si, si i oczy pełne wiary w lokalnego sprzedawcę. Broń Boże nie proś o parmigganio czy grana padano - wrong neighbourhood baby! To jak zawołać Arka Gdynia na gdańskiej Orunii. Próbuj provolone, caprino czy cacioricotte. I pamiętaj że najprawdopodobniej wyjdziesz z ciutkę większym kawałkiem niż prosiłeś.
Co do wcześniej wspomnianych kutrów, wczesnym rankiem warto wybrać się na Molo S. Nicola i znajdujący się tam targ rybny. Spotkać tu można przekrzykujących się (istny kabaret!) i sprzedających świeże ryby oraz owoce morza rybaków. W ofercie jest to co udało się złowić i co matka natura dała - czyli kalmary, ośmiornice, krewetki, małże czy labraksy i makrele. Za 8€ kupujemy 8 dużych świeżych krewetek, pan nie miał drobnych by wydać, więc dołożył jeszcze dwie - i już jest okrągła sumka. Nie przeszkadzało nam to, więc i wilk syty i owca cała.
Tyle o jedzeniu, pewnie zapytasz więc co w takim razie do tego pić? No jak to co - oczywiście, że przede wszystkim wino. O szczepie primitivo uprawianego właśnie w Puglii napewno już słyszałeś, warto więc spróbować go w lokalnym wydaniu. Jeśli nie jesteś fanem wytrawnego trunku, godny uwagi jest świetny wachlarz piw - peroni, nastro azzuro, pszeniczne, craftowe - na pewno znajdziesz tu coś co ci posmakuje.
Ciekawostką jest że picie wina (i piwa!) zaczyna się tu już w wczesnych godzinach porannych, śmiem twierdzić że możliwe i przed rozpoczęciem pracy, ale kto by się tym przejmował!
Rano odwiedzamy lokalne kawiarnie serwujące espresso (już od 80 centów!) i cappuccino (od 1,1€). Kupujemy też ciepłe jeszcze crossainty z nadzieniem crema lub cioccolato. Lekkie śniadanie gotowe! Zwróć uwagę na zupełnie inne ekspresy, te cudeńka aż proszą się byś krzyknął - mamma mia! I najważniejsze pamiętaj o coperto - czyli w skrócie inna cena przy barze, inna przy stoliku.
Do Bari dostaniesz się bezpośrednim lotem, które ruszyły od kwietnia z Krakowa, Warszawy i Wrocławia. Z lotniska im. Jana Pawła II do centrum dostaniesz się między innymi autobusem nr 16, bilet kupisz u kierowcy (1,5 €) i w kiosku hali odlotów na piętrze, dostaniesz się tu również koleją (5€).
Zdjęcia timo.thy_ z tej i nie tylko wyprawy na https://www.instagram.com/timo.thy__/
Po więcej inspiracji z naszych wyjazdów zapraszamy na https://www.instagram.com/pomyslnapodroz/
Dobrze łapać dobre inspiracje !