02/02/2021
Uśmiechnij się w Bahia!
Bahianie żyją według motta: Sorria voce esta na Bahia (Uśmiechnij się, jesteś w Bahia).
Mieszkańcy tego słonecznego, położonego na północno-wschodnim wybrzeżu Brazylii stanu, słyną ze swojego pogodnego usposobienia, gościnności oraz niespiesznego trybu życia. Nie są wyniośli jak Cariocas (mieszkańcy Rio de Janeiro- znani z bezkrytycznego uwielbienia dla swojego “cidade maravilhosa”- “cudownego miasta”), czy wiecznie zapracowani jak Paulistas (mieszkańcy największego miasta Brazylii i stolicy brazylijskiego biznesu - Sao Paulo). Podróżując do Bahia bardzo szybko uświadomiłem sobie, że mam powody by czas w tym miejscu spędzić z uśmiechem na twarzy. Znalazłem tu wszystko co kocham: słońce, historię, zabytki, piękne plaże rozsiane wzdłuż ciągnącego się przez 1000 km wybrzeża, ciepłe tropikalne rzeki, parki przyrody, góry do wspinaczki i trekkingu. Bahia to również raj dla miłośników egzotycznych owoców, większość z ktorych widzialem po raz pierwszy w życiu i najbardziej wyrazista kuchnia w Brazylii, bazująca na smakach portugalskich i afrykańskich. Dominują w niej olej palmowy dende, fasola, tapioka, maniok, owoce morza i ryby, limonka oraz oczywiście mleko kokosowe. Ten piękny region wciąż pozostaje relatywnie nieodkryty przez podróżników z Polski. Od kilku lat mam okazję często podróżować do Bahii i z przyjemnością przybliżę czytelnikom uroki tego miejsca.
Naszą podróż zaczniemy, tak jak większość gości przybywających do Bahia- od Salvadoru. To założone w 1549 r. przez Portugalczyków miasto, było pierwszą stolicą Brazylii i jej ekonomicznym i politycznym centrum w czasach kolonialnych. Pozostałości kolonialnej świetności szczególnie dobrze oddaje barokowe stare miasto - Pelourinho (nazwa ta pochodzi do pręgierza umieszczonego w centrum ówczesnego miasteczka, gdzie publicznie karano niewolników). Salvador przez stulecia był głównym ośrodkiem handlu niewolnikami przywożonymi z Afryki na brazylijskie plantacje trzciny cukrowej. Dziedzictwem tego okresu jest najwyższy w Brazylii odsetek Brazylijczyków pochodzenia afrykańskiego żyjący wlasnie w stanie Bahia. Słynna grupa bębniarzy “Olodum” (znana chociażby z teledysku Michaela Jacksona: ”They don’t care about us”), czy też ”taniec wojowników- wojna tancerzy” jak lokalnie mówi się o sztuce walki Capoeira, czerpie właśnie z tradycji afrykańskiej. Mieszanka wierzeń afrykańskich i katolickich jest praktykowana w stanie Bahia religia Candomble. W różnych punktach miasta można natrafić na figurki głównych bóstw tej religii: Olorun, Nanã, Obatalá, Ogum. Brazylia nie byla targana wyniszczającymi wojnami, które były udziałem Europy, więc miłośnicy historii z pewnością docenią fakt, że chodzą po oryginalnie zachowanych uliczkach barokowego XVII- sto wiecznego miasta. Mnie osobiście zaskoczył fakt, że nawet historyczne, turystyczne miejsca, nie są zadbane tak, jak przyzwyczaiła nas do tego Europa. Nie widać tu ekstensywnych wysiłków konserwatorskich. Ma to swój urok. Polecam odwiedzenie przylegającej do Pelourinho dzielnicy San Antonio. Jestem pewien, że niektóre kamienice są w oryginalnej XVII-sto wiecznej formie. W tej dzielnicy kamienice nie posiadają oszklonych okien, ale ciężkie drewniane okiennice. Otwierane na dzień zapewniają ożywczy powiew, a w nocy są gwarancją bezpieczeństwa, dokładnie tak jak było to kilkaset lat temu.
Stary Salvador dzieli się na dwie główne części: górne i dolne miasto (Cidade Alta i Cidade Baixa). Różnica poziomów to w niektórych miejscach aż 85 metrów! Poruszamy się między nimi przy pomocy trzech kolejek linowych, bądź jednej z największych atrakcji Salvadoru jaka jest winda Lacerda. Wybudowana w 1873 roku winda (Elevador Lacerda) przewozi dziennie 30 000 ludzi. 72-metrowy zjazd zajmuje 20 sekund i kosztuje jedynie 30 groszy. Widok z tarasu widokowego windy zapiera dech w piersiach. Przed naszymi oczami rozciąga się panorama Zatoki Wszystkich Świętych. Ta nazwę nadał jej słynny włoski podróżnik Amerigo Vespucci, który odkrył ją 1 listopada 1501 roku - w dniu Wszystkich Świętych. Jest to największa zatoka w Brazylii. Na pierwszym planie widzimy historyczny budynek targowy Mercado Modelo, a trzysta metrów od brzegu unosi się na wodzie majestatyczny fort obronny Forte de Sao Marcelo. Dzięki swojemu położeniu na wysuniętym w ocean półwyspie, w Salvadorze możemy oglądać zarówno wschód jak i zachód słońca. Moje ulubione miejsce na oglądanie wyłaniającego się z Oceanu Atlantyckiego słońca to latarnia morska “Farol de Itapua”. Najlepszym miejscem na oglądanie zachodu słońca jest wzgórze za fortem “Forte de San Antonio” w dzielnicy Barra. To doprawdy magiczne miejsce. Zbierają się tam zarówno turyści jak i mieszkańcy Salvadoru. Są gitary, muzyka na żywo, poezja, zakochane pary, pocałunki, rześkie owocowe drinki serwowane przez ulicznych sprzedawców. Zachodzące do zatoki Wszystkich Świętych słońce żegnane jest jest gromkimi brawami, okrzykami i śpiewem.
Żegnamy Salvador i podróżujemy na południe stanu, do miejscowości Porto Seguro. To tutaj 22-giego kwietnia 1500-go roku wylądowała flota portugalskiego kapitana Pedro Alversa Cabrala, rozpoczynając podbój Brazylii dla korony portugalskiej. Ciekawostką dla miłośników historii jest polski akcent tego wydarzenia. Głównym nawigatorem na statku Cabrala był urodzony w Poznaniu, w Królestwie Polskim, a naturalizowany w Portugalii, Gaspar Da Gama. Jego ojcem chrzestnym był słynny portugalski podróżnik Vasco Da Gamma - stąd jego nazwisko. Stare miasto w Porto Seguro to tylko kilka domów i kościół, które pozwalają wczuć się w atmosferę czasów wielkich odkrywców. Porto Seguro to przede wszystkim baza, z której wyruszamy odkrywać plaże zaliczane do najpiękniejszych nie tylko w Bahii czy Brazylii, ale na całym świecie. Jest ich w tym regionie kilka. Godne wspomnienia są na pewno Trancoso czy Arraial d'Ajuda. Częstymi gośćmi na plażach Trancoso są takie gwiazdy jak Will Smith czy Beyoncé. W Casa da Musica na plaży Trancoso można trafić na sączącego owocowe drinki Leonardo Di Caprio. Mimo tak bogatego resume sławnych i bogatych gości, plaża wciąż sprawia wrażenie dzikiej i jest idealna nie tylko dla miłośników szmaragdowej wody, ale też długich spokojnych spacerów. Z Porto Seguro możemy również wykupić zorganizowany wyjazd do wioski indian Patoxo – pierwotnych mieszkańców tych terenów.
W drodze powrotnej do Salvadoru zatrzymujemy się na wyspie Morro de São Paulo. Ta położona na Atlantyku wyspa skradła moje serce nie tylko pięknymi widokami i uroczym tętniącym nocnym życiem miasteczkiem, ale również faktem, że na czesci wyspy zakazany jest ruch kołowy. Rodzice mogą puścić swoje pociechy samopas– nie obawiając się, że na ulicy wpadną pod samochód. Turyści do lokalnych hoteli udają się pieszo, a bagaże dowożone są przez porterów na … klasycznych i niezastąpionych taczkach!
Stan Bahia z powierzchnią 564 733 km2 jest prawie dwa razy większy od Polski. Aby odwiedzić wszystkie jego atrakcje potrzeba tygodni, jeśli nie miesięcy. Na zakończenie chciałbym choćby pobieżnie wspomnieć o Linha Verde oraz parku narodowym Chapada Diamantina. Linha Verde to 252 kilometry wybrzeża pokrytego lasem kokosowym z mnóstwem uroczych, mniej lub bardziej turystycznych miejscowości, zaczynającego się zaraz za północnymi granicami miasta Salvador. Warty odwiedzenia jest “Project TAMAR” - organizacja zajmująca się odbudową populacji czterech gatunków żółwi morskich w Praia do Forte. Chapada Diamantina to górski park narodowy z najwyższym wzniesieniem sięgającym 2036 m. To miejsce dla miłośników wspinaczki, trekkingu, jaskiń, kanionów i wodospadów. Do złudzenia przypomina amerykański “Dziki Zachód” i parki narodowe Arizony czy Colorado. W Bahia każdy znajdzie coś dla siebie. Podróż z Polski nie jest łatwa, choćby z powodu braku bezpośrednich połączeń do Salvadoru i wysokich kosztów biletów lotniczych. Jednak, gdy już pokonamy trudy podróży czeka na nas tropikalny raj - paraiso tropical!