11/10/2023
MONBIJOU – WOJCIEC KOSSAK, WSPOMNIENIA (1913)
Monbijou - cichy i pusty przed chwilą uroczy ten i zaciszny kącik Berlina, z masą starych, pięknych drzew, pełen gorączkowego ruchu. Legion dworskich pokojówek w perkalikowych niebieskich sukienkach i białych czapeczkach czyści klamki i okna, ogrodnicy gracują żwirową aleję. Poważny kasztelan (klucznik) dogląda porządkowania przedpokoju od pracowni.
Gdy mnie tylko te niewiasty powracającego zoczyły, zadyszane jeszcze od czyszczenia, na wyścigi jedna przed drugą, oznajmiają mi Herr Professor! (nigdy żadnym nie byłem, pytano się mnie ze strony cesarza, czy ten tytuł zrobiłby mi przyjemność, odpowiedziałem że najmniejszej) Herr Professor! Cesarz i cesarzowa przyjdą tu zaraz!/…/
Wkrótce potem przyszli oboje cesarstwo, cesarz jeszcze w paradnej formie. Po paromiesięcznej nieobecności pierwsze, dosłownie pierwsze kroki w Berlinie skierowali oboje do mojej pracowni. Był to dowód wielkiej łaski i sympatii; oprócz mnie pracowało przecież w Berlinie równocześnie kilku innych malarzy i rzeźbiarzy, także nad dziełami zamówionymi przez cesarza: Begas, Rocholl, Röchling, Kohnert, Walter Shott itd. Oboje cesarstwo opaleni, ożywieni i radzi bardzo ze swojej podróży. Cesarz przywitał mnie wyrażeniem wielkiego żalu, że z nim nie byłem. Cesarz opowiada barwnie i żywo. Wszechstronny i głębokiej wiedzy, przybiera w kwestiach nauki, literatury i sztuki, rozmawiając z ludźmi fachowymi, ton tego, któremu słuchać i uczyć się wypada. W ogóle oprócz talentu operatorskiego, o którym ma co do siebie wysokie, zdawałoby się pojęcie, wszystko, co słyszałem a propos pretensji cesarza do wszechwiedzy, wydaje mi się nieprawdą. Najcharakterystyczniejszą cechą tego, bądź co bądź, wyjątkowo uzdolnionego i niezwykłego człowieka, jest impulsywność niemal chorobliwa./…/
Byłem świadkiem takiej sceny - Byliśmy z kuzynem moim Puławskim przy robocie, gdy wszedł do pracowni cesarz z adiutantem majorem von B. Cesarz był w chełmie kirasjerskim, pan von B. w czapce oficerskiej, którą zdjął w pracowni. Cesarz zaś pozostał w chełmie. Cesarz obejrzawszy na ukończeniu będący obraz bitwy pod Etoges zapytał mnie, kiedy go odeślę na wystawę, odpowiedziałem, że w przeciągu kilku dni, ale nie wiem, jak mam ten epizod w katalogu wystawy opisać zwięźle, a krótko. - Ja panu podyktuję daj pan blok i ołówek, panie von B., pisz pan - Cesarz wyższy nieco od majora, stanął za jego plecami i zaglądając przez ramię, jak on za jego dyktandem pisze, począł dobitnie i wyraźnie tytuł obrazu dyktować, akcentując każde słowo silnym uderzeniem majora von B. po głowie. - Erstes (paf!), Leibgrenadier (paf!) Regiment (paf!)… - wreszcie po kilku uderzeniach (a prawa ręka cesarza nie jest w stanie lekko uderzyć, tak jest potężna) głowa majora zaczęła już ruch wahadłowy przybierać, przycisnął go tą samą silną prawą ręką do siebie i w ten sposób dyktanda tego dokończył. Przy tym jednak ma cesarz tyle życzliwości i pamięci dla tych, których lubi, iż nie dziwiłbym się im wcale, gdyby się za niego dali posiekać.