04/08/2017
Wiesia Gradówna nie miała już nóg. Tak się jej przynajmniej wydawało, gdy patrzyła na swoje stopy w sandałach jakby należały do jakiejś innej ośmioletniej, chudej dziewczynki. Na pewno nie były to jej nogi, bo wówczas mogłaby nimi poruszać. Na szczęście miała jeszcze ręce, w których trzymała metalowy garnuszek z wodą, no i twarz, z którą było coraz gorzej, bo oczy zmęczone wypatrywaniem kobiet z małymi dziećmi zachodziły już mgłą i sklejały się od potu, a suche usta poruszały się jak u mechanicznej lalki wypowiadając ciągle te same pytania: czy potrzebuje pani pomocy? czy chcecie się umyć? czy macie co jeść? Mijał kolejny dzień, od kiedy matka kazała jej stanąć przed domem przy szosie błońskiej, na wprost przejazdu, przy studni i wołać do ludzi, którzy szli i szli drogą z walizkami, tobołkami, wózkami, samotnie i w grupach, czasami czarni od sadzy i kurzu, nieraz pokrwawieni, słaniający się. Mama mówiła, że to nasi, z Warszawy wypędzeni, Warszawa walczy, Niemcy ją palą, tych ludzi z domów powyrzucali i kazali iść do Dulagów, obozów znaczy się, co dla tych wyrzuconych są zrobione. U nas w kuchni na ogniu dwa sagany całe dnie stoją, jeden z zupą, a drugi z wodą gorącą. Kobiety z dziećmi w domu się oporządzają, a dla reszty porobiło się specjalne umywalnie na podwórku - między komórkami są rozpięte sznury, a na nich koce. Pomiędzy nimi ludzie się myją, osobno kobiety, osobno mężczyźni, przebierają się i idą dalej, do magazynów naszej "octówki", gdzie mają teraz mieszkać. Karmimy ich i dajemy ubrania, a z miasta przychodzi do nich lekarz i pielęgniarki. I tak dzień w dzień, końca nie widać. 6 sierpnia 1944 r. w magazynach Zakładów Chemicznych "Grodzisk" przy ul. Traugutta 1 (ob. Gedeon Rihcter, d. GZF Polfa) Niemcy zorganizowali obóz przejściowy, do którego kierowano cywilnych uchodźców wypędzonych z Warszawy oraz osoby zatrzymane w czasie łapanek ulicznych w podwarszawskich miejscowościach. Przez obóz grodziski przeszło ok. 4000 ludzi wykorzystywanych do robót fizycznych poza terenem obozu. Na fot. fragment nieistniejącej juz bramy zakładowej, przez którą "przeszła Warszawa".