11/10/2024
Zgodnie z wczorajszą groźbą to jest obietnicą, przedstawiam wam ciąg dalszy opowieści z Gdańska.
Dlaczego PKP działa na Grażynki? Że elektroniczny internetowy system sprzedaży biletów działa na panie wklepujące to chyba wszyscy już wiemy, bo jak inaczej wytłumaczyć przerwy techniczne codziennie między dwudziestą trzecią, a pierwszą w nocy? Wydedukowała to moja siostra. Kiedy kupujesz bilet przez internet, informacja o tym trafia do Grażynki, a ona palco-patykiem wystukuje na ekranie twoje wymagania, od zakupu w kasie różni się jedynie pominięciem etapu z drukarką wydającą dźwięki.
Jednak nikt nie spodziewał się że toalety na dworcu również wdrożyły ten system. Kiedy, przyciśnięta tą najpierwotniejszą potrzebą, trafiłam do miejsca gdzie każdy chodzi piechotą, nie myślałam że znowu będzie niespodzianka. Klasyczne wejście z tymi obrotowymi patykami, w które regularnie się zaplątuje z walizką i używam słów nieurodziwych, obok automat wrzutowy na monety i jako że jest cywilizacja, to czytnik kart. Zaopatrzona w bilon sięgam do automatu i kiedy już mam wcisnąć w otwór monetę na drodze staje mi Grażyna i wyciąga szponiastą dłoń po mój piniądz. Ok, myślę, automat nie działa pani psztyknie przycisk i zwolni blokadę wejścia. Otóż nie. Pani wzięła moja monetę i profesjonalnie umieściła ją w szparze automatu. Tak, nie robię sobie żartów. To był bezobsługowy automat z obsługą. Fakt, że obsługowo wydawał resztę jest wartością dodaną. Bo przecież ustalenie ceny usługi na 4,50 to tylko geniusz mógł wymyślić.
Wrażeń z wnętrza przybytku opisywać szczegółowo nie będę, niech wam wystarczy informacja że na rzędzie umywalek znajdował się plasterek fioletowej cebulki. Nie mam zdjęcia, bo Grażyna weszła w tryb Cerbera i cokolwiek się spłoszyłam. Może nie było by w nim nic spektakularnego, ot ktoś ma dziwne upodobania i lubi żreć w oparach lizolu, ale ten konkretny musiał tam leżeć dość długo, bo widać było smugi rozcieranego szmatą brudu dookoła. Dlatego zakładam iż został uznany za stały element ekspozycji i jako taki nie podlega usunięciu.
Zdjęcie ilustracyjne przedstawia rzucik na ścianie w toalecie. Widać projektant ma słabość do krzywych zygzaków albo wyszły kafelki w jednym kolorze i konieczna była improwizacja, a ekipa już nie pierwszej trzeźwości.