Ja nie wejdę? Potrzymaj mi to

Ja nie wejdę? Potrzymaj mi to Stary beton i inne pasqdztwa :D Urbex, nie do końca poważny
(2)

Zgodnie z wczorajszą groźbą to jest obietnicą, przedstawiam wam ciąg dalszy opowieści z Gdańska. Dlaczego PKP działa na ...
11/10/2024

Zgodnie z wczorajszą groźbą to jest obietnicą, przedstawiam wam ciąg dalszy opowieści z Gdańska.
Dlaczego PKP działa na Grażynki? Że elektroniczny internetowy system sprzedaży biletów działa na panie wklepujące to chyba wszyscy już wiemy, bo jak inaczej wytłumaczyć przerwy techniczne codziennie między dwudziestą trzecią, a pierwszą w nocy? Wydedukowała to moja siostra. Kiedy kupujesz bilet przez internet, informacja o tym trafia do Grażynki, a ona palco-patykiem wystukuje na ekranie twoje wymagania, od zakupu w kasie różni się jedynie pominięciem etapu z drukarką wydającą dźwięki.
Jednak nikt nie spodziewał się że toalety na dworcu również wdrożyły ten system. Kiedy, przyciśnięta tą najpierwotniejszą potrzebą, trafiłam do miejsca gdzie każdy chodzi piechotą, nie myślałam że znowu będzie niespodzianka. Klasyczne wejście z tymi obrotowymi patykami, w które regularnie się zaplątuje z walizką i używam słów nieurodziwych, obok automat wrzutowy na monety i jako że jest cywilizacja, to czytnik kart. Zaopatrzona w bilon sięgam do automatu i kiedy już mam wcisnąć w otwór monetę na drodze staje mi Grażyna i wyciąga szponiastą dłoń po mój piniądz. Ok, myślę, automat nie działa pani psztyknie przycisk i zwolni blokadę wejścia. Otóż nie. Pani wzięła moja monetę i profesjonalnie umieściła ją w szparze automatu. Tak, nie robię sobie żartów. To był bezobsługowy automat z obsługą. Fakt, że obsługowo wydawał resztę jest wartością dodaną. Bo przecież ustalenie ceny usługi na 4,50 to tylko geniusz mógł wymyślić.
Wrażeń z wnętrza przybytku opisywać szczegółowo nie będę, niech wam wystarczy informacja że na rzędzie umywalek znajdował się plasterek fioletowej cebulki. Nie mam zdjęcia, bo Grażyna weszła w tryb Cerbera i cokolwiek się spłoszyłam. Może nie było by w nim nic spektakularnego, ot ktoś ma dziwne upodobania i lubi żreć w oparach lizolu, ale ten konkretny musiał tam leżeć dość długo, bo widać było smugi rozcieranego szmatą brudu dookoła. Dlatego zakładam iż został uznany za stały element ekspozycji i jako taki nie podlega usunięciu.
Zdjęcie ilustracyjne przedstawia rzucik na ścianie w toalecie. Widać projektant ma słabość do krzywych zygzaków albo wyszły kafelki w jednym kolorze i konieczna była improwizacja, a ekipa już nie pierwszej trzeźwości.

Nie samym urbexem i betonem czlowiek żyje,  czasem, przynajmniej w teorii, trafiam do cywilizacji. Jednak jako żywy magn...
10/10/2024

Nie samym urbexem i betonem czlowiek żyje, czasem, przynajmniej w teorii, trafiam do cywilizacji. Jednak jako żywy magnes na zdarzenia dziwne również takie wyjazdy nie odbywają się normalnie.
W związku z tym opiszę wam kilka sytuacji z ostatniej wycieczki do Gdańska, miasta które cierpi na głębokie rozdwojenie jaźni i ma wyraźne luki czasoprzestrzenne.
Uprzedzam, nie będzie spójnej opowieści od wyjazdu do powrotu, będzie kilka luźnych nowelek.
Po przyjeździe z piątek i wstępnym ogarnięciu stoiska, organizm podjął protest przeciwko nadmiernej eksploatacji i wymógł udanie się na spoczynek. Miałam zarezerwowany pokój w pensjonacie o wdzięcznej nazwie "Pokoje gościnne Lulu" pominę uprzejmym milczeniem skojarzenia jakie nachalnie nasuwają się przy tej nazwie, że westerny i słodka Lulu, resztę sami sobie dopowiedzcie.
Dom ukryty w bujnej roślinności brzmi bardzo poetycko, w tym przypadku jednak nie oddaje stanu faktycznego, wyglądał raczej jak wyjęty z horroru z lat siedemdziesiątych, a gesty kamuflaż z krzaczorów spowodował konieczność pytania sąsiadów gdzie to jest.
Dalej było tylko ciekawiej. Weszłam do pokoju i gdyby nie płaski telewizor to miałabym pewność że wdepnęłam w wir czasowy i rzuciło mnie z rozmachem w epokę Edwarda Szczodrego. Standard ekskluzywnych wczasów w FWP, dla młodego pokolenia Fundusz wczasów pracowniczych. Załączam zdjęcia, bo nie uwierzycie mi na słowo. Na ścianach płyta z laminatu w rzucik drewniany, na podłodze dywany, łoże szczyt marzeń młodych małżeństw w latach osiemdziesiątych i łazienka. Ta łazienka jest miejscem najbardziej fascynującym. To że wchodzi się do niej po stopniu o niestandardowej wysokości to najmniejszy szczegół. Wewnątrz kabina prysznicowa złożona z elementów raczej do tego nie przeznaczonych, ewentualnie importowanych tak dawno że nie zajdzie się już takich perełek w katalogach wyposażenia wnętrz. Drzwi do niej zamykane na sprytny zameczek z kulką, niestety tak już mocno zaśniedziałą, że nijak nie dało się domknąć, tym bardziej że stabilność osiągnięta za pomocą dużej ilości masy budowlanej nie budziła na tyle zaufania żeby mocniej za nie pociągnąć, co skutkowało stworzeniem z łazienki małego zbiornika wodnego bez znaczenia strategicznego. Oczywiście wejście do opisywanej również na wysokości nieosiągalnej dla przeciętnego trzy i siedemdziesieciolatka. Na ścianach znowu płyta laminowana, jednak dla odroznienia od pokoju w deseń kafelkowy. Mocowana do ściany wyraźnie dużymi śrubami, zręcznie zamaskowanymi plastikowymi nakładkami. Liczyłam jeszcze na górnopłuk, ale musiałam się zadowolić plastikową spłuczką model deluxe vintage komunism. Bateria nad umywalką również budziła wspomnienia, bo ostatnio taka widziałam u mojej śp. babci i z nostalgią ustawiałam temperaturę wody za pomocą dwóch kurków.
Ok, łazienkę mamy, wracamy do pokoju głównego. Poza wstrząsającym wystrojem i wyposażeniem, sztućce zdecydowanie pochodziły z lat sześćdziesiątych, cukierniczka obudziła wspomnienia bardzo już odległego dzieciństwa, szklance brakowało jedynie koszyczka. Łączność z XXI wiekiem zapewniał płaski telewizor, wprowadzający spory dysonans w wystroju wnętrza. Jednak cieszyłam się z jego obecności, bo mam uzasadnioną obawę że gdyby go tam nie było to rano obudziłabym się w świecie kolejek, kartek na cukier i cinkciarzy pod peweksami.
To co jeszcze robiło wrażenie to zaskakująca ilość okien jakie można zmieścić na tak małym metrażu. Pokój miał około trzech metrów kwadratowych i były w nim cztery okna, po dwa z każdej strony. Niezbyt dobrze zasłonie zasłonami w kolorze "udało mi się takie wystać w kolejce to nie marudzę". Może gdybym była młodsza to płoniłabym się niewinnym rumieńcem odkrywszy iż ktoś może oglądać mię w negliżu, jednak osiągnęłam już ten wiek że nie ponoszę odpowiedzialności za straty moralne wywołane moim widokiem, patrzysz na własne ryzyko i nie miej pretensji jak ci się później przyśni 🤣🤣🤣
Poniżej macie zdjęcia dokumentalne, a jutro jesli chcecie to będzie ciąg dalszy opowieści o pięknym mieście Gdańsk

Stary beton jest w stanie zreanimować mnie nawet wtedy kiedy myślę, że jedyne na co mam siłę to dowlec się do hotelu i z...
11/08/2024

Stary beton jest w stanie zreanimować mnie nawet wtedy kiedy myślę, że jedyne na co mam siłę to dowlec się do hotelu i zalec na łóżku 😁 Nie zwiedziłam niestety tak dokładnie jak bym chciała, ale i tak jestem szczęśliwa, bo wczoraj nareszcie udało mi się zobaczyć Westerplatte
Zdjęcia robione martwym minogiem

04/08/2024

Polecam znajomą przewodniczkę jak macie ochotę na coś innego niż militaria beton i opuszczone pasqudztwa
https://www.facebook.com/share/Dg13QTuCxfeXc3iB/

By widzieć wystarczy patrzeć, ale by wiedzieć na co patrzeć potrzebny jest przewodnik.
Jeżeli tu trafiłaś / trafiłeś to niewatpliwie chcesz widzieć więcej i wiedzieć to co zazwyczaj jest ukryte na wierzchu tuż przed Twoimi oczami.

Nic nowego, tylko kolejny stary beton 😁 To właśnie to miejsce które poprzednio odpuściłam ze względu temperaturę, nie je...
29/07/2024

Nic nowego, tylko kolejny stary beton 😁 To właśnie to miejsce które poprzednio odpuściłam ze względu temperaturę, nie jestem ani wielbłądem ani beduinem żeby w czterdziestu stopniach leźć pod górę, nawet jeśli nie jest przesadnie stromą.
Tym razem się udało, skorzystaliśmy z okna pogodowego między ulewami tropikalnymi, a pustynnym żarem.

Pierwsze zdjęcia i wnętrza to
samodzielny, ciężki schron piechoty, dwukondygnacyjny, obustronny , prawołamany. Beton wylano w czerwcu 1938 roku. Na wyposażeniu km, ckm, działo przeciwpancerne oraz moździerz. Przewidziane 36 osobową załogę.
Czechosłowacka linia umocnień, część założenia obronnego Twierdza Stachelberg. Obiekt T-S 81b. Oddalony od głównego schronu o około dwa kilometry.
Poza tym obeszlismy czyli zostały przez nas obeszłe, obejsznięte, oblazłe 🤔 język polska trudna język. Dwa podobne ciężkie schrony, niestety nie dane mi było wejść do środka, ale wiadomo mam blisko to jeszcze się przy okazji podjedzie i wlezie. I kilka ropików których jest tyle, że gdyby były grzybami wprowadzały by swoją ilością w ekstazę każdego łowcę prawdziwków. Przy jednym z tych ciężkich przedreptałam chyba półmaraton od tablicy informacyjnej do schronu i z powrotem, a wszystko przez to że schemat nie zgadzał mi się ze stanem faktycznym. A ja w swoim geniuszu zamiast zrobić jego zdjęcie i porównywać ze stanem faktycznym, robiłam kroki, raz w jedną raz w drugą stronę. Do schematu i do schronu, że schronu do schematu i z powrotem itd. Syn już nie pytał o zdrowie psychiczne, stał i wymownie milczał 😁

Zdjęcia robione maselniczką z utłuczonym rancikiem
Bonusowo na końcu galerii, zdjęcie wystawy sklepu który wygląda jak wyjęty z Fallouta, a jest jak najbardziej działającą placówką handlową. Też Czechy 😁

Piwnice szpitala w Prypeci. Wyglądają trochę jak magazyn lumpeksu który w nazwie na pewno ma "deluxe". Miejsce w którym ...
16/07/2024

Piwnice szpitala w Prypeci. Wyglądają trochę jak magazyn lumpeksu który w nazwie na pewno ma "deluxe". Miejsce w którym można się poczuć cokolwiek niepewnie, jak patrząc na wyświetlacz dozymetry, widzisz jak zmienią się jednostki. Oczywiście, że zanim temu weszłam obiecałam naszemu przewodnikowi że na pewno tam nie pójdę 😁
Jedno z bardziej "świecących" miejsc w Prypeci, ze względu na to że zniesiono tam ubrania strażaków którzy gasili pożar w elektrowni. Po ewakuacji miasta nikt nie zawracał sobie głowy tym że w piwnicach leżą silnie napromieniowane rzeczy. I nie ma co się dziwić, mieli ważniejsze sprawy na głowie.
Co jakiś czas jakiś geniusz zbrodni wywleka na zewnątrz któraś z zalegających tam szmat, a słyszałam też o takim który usiłował przemycić przez granicę radioaktywną pamiątkę. Nie pytajcie mnie dlaczego. Mój mózg nie działa w tak niskich częstotliwościach 😁
Nie przedłużając.
Kilka zdjęć zrobionych blokiem grafitu ☢️

Jak sobota to do Lidla, jak niedziela to na schrony 😁 Ciąg dalszy czeskich umocnień. Dzisiaj twierdza Stachelberg. I tu ...
14/07/2024

Jak sobota to do Lidla, jak niedziela to na schrony 😁 Ciąg dalszy czeskich umocnień. Dzisiaj twierdza Stachelberg. I tu rozmiar zdecydowanie ma znaczenie. Duży obiekt naziemny i to co tygryski lubią najbardziej, część podziemna. Pięćdziesiąt metrów w dół i jest pięknie. Oczywiście minus jest, bo to trasa turystyczna i odpada radość łażenia w samopas, ale nie można mieć wszystkiego i trzeba się cieszyć tym co się ma 😁 Po wyjściu na powierzchnię oczywiście tur de inne schronki. Było kilka małych ropików i jeden ciężki schron piechoty. Już wiem że będzie trzeba pojechać jeszcze raz, bo upał nie pozwolił na dotarcie do wszystkich. Na szczęście mamy blisko.
Zdjęcia robione szklanką wrzątku trzymaną bez koszyczka 😁

Tak, wiem, dawno nic nie było. Pewnie połowa z was już zapomniała o tym fanpage, a pozostali nie musieli zapominać bo po...
02/06/2024

Tak, wiem, dawno nic nie było. Pewnie połowa z was już zapomniała o tym fanpage, a pozostali nie musieli zapominać bo polubili go dawno, na piątuniowej nieświadomce i nawet nie wiedzą o jego istnieniu.
Dzisiaj grane były Czechy i początkowy odcinek sudeckiej linii umocnień. Ropik jaki jest każdy widzi i tu nie ma elementów zaskoczenia, każdy kolejny wygląda tak samo, no chyba że akurat się trochę różni od pozostałych.
Obeszlismy sześć sztuk o numerach katalogowych od 243 do 249. Obejszłe, obszedłe, obejsznięte.... Obiekty które zwiedziliśmy są zachowane w stanie bardzo dobrym, w jednym z nich funkcjonuje mini muzeum, w którym najstarszym eksponatem jest, prawdopodobnie, pan przewodnik. Wizyta w tym miejscu dostarcza ogromu wiedzy i równie dużo emocji. Bo kiedy połączysz kropki i dotrze do ciebie, że w maleńkim pomieszczeniu , wyłożonym deskami palą się dwie lampy naftowe, a pod nimi leżą skrzynki z granatami, to kawa nie jest potrzebna. A w chwili kiedy jedna z turystek włazi na niezbyt stabilna skrzynkę, żeby pogapić w peryskop i macha rękami przy jednej z lamp to w głowie zaczyna odtwarzać się szlagier "Anielski orszak" na zmianę z "U drzwi twoich stoję panie". Dlatego prezentacja, na tym samym metrażu, jak zakładać bagnet na broń, z zastrzeżeniem że karabin z nim jest dłuższy niż pomieszczenie, to już mięta z bubrem i nikt się nie przejmuje.
Poza tymi atrakcjami dla miłośników adrenaliny mogliśmy podziwiać oryginalna szczotkę do zębów wraz z pastą, mundur strzelca, niemało, zważywszy na rozmiary schronu, sztuk broni, w tym oczywiście z dumą prezentowane wytwory czeskiej zbrojeniówki. Wyżej już wymienione granaty, racje żywnościowe i atrapy, mam nadzieję że atrapy, stolczyków we wiadrze służącym onegdaj za toaletę. Generalnie ciężko sobie wyobrazić jak na tak małej powierzchni udało się upchnąć taka ilość sprzętu. Pan przewodnik jeśli osobiście nie budował ropika to na sto procent brał udział w okazywaniu niezadowolenia z interwencyjnej wizyty sąsiedzkiej w 1968, wyglądał tak staro że równie dobrze mógł mieć wspomnienia związane z posiadaniem własnego dinozaura. Opowiadał z ogromnym zaangażowaniem i szczerze mi współczułam pary polskich ignorantów którzy ni w ząb czeskiego więc rozumieli głównie język migowy. Tak to o nas, niestety posługujemy się jedynie angielskim, ukraińskim i tfu ruskim, ale tego ostatniego nie używamy bo nas brzyda.
Żeby nie przedłużać. Macie i oglądacie, jak chcecie to komentujecie i polubiajcie. Następny wpis w bliżej nieokreślonej przyszłości
Dla wytrwałych jak zawsze dziekczynny 🦇

Doktor życzy wam wszystkiego najlepszego przy okazji mocno obciążających wątrobę świąt. Jedźcie, pijcie, malujcie nabiał...
31/03/2024

Doktor życzy wam wszystkiego najlepszego przy okazji mocno obciążających wątrobę świąt. Jedźcie, pijcie, malujcie nabiał, spędzajcie czas ze sobą lub osobno, w końcu to święta i przynajmniej w teorii powinny być przyjemne. Przypominam mycie okien jest opcjonalne, a firanki są coraz mniej modne, więc żeby wam somsiad do domu nie zaglądał szyby nie mogą byc zbyt przejrzyste. Wycierać kurze można dopiero po uzyskaniu zgody kury. W dobie wysokich rachunków za wodę, w lany poniedziałek warto wziąć ze sobą mydełko na spacer, a może i proszek do prania, to już wy najlepiej wiecie z jakim natężeniem działają w waszej okolicy gangi polewaczy.

Nadal nie rozgryzłam algorytmu opartego na wykresie fal mózgowych najbardziej znanego reptilianina na ziemi, dla niepoznaki zwanego Zuckerbergiem. Dlatego nie będę udawała że wiem kiedy wstawiać posty tak żebyście je zobaczyli, o co to to nie. Za to z pełną premedytacją będę Was stalkować za pomocą sprytnych sztuczek. To znaczy, one wcale nie są sprytne, po prostu nie znam innych i w myśl zasady "jeśli coś jest goopie, ale działa to nie jest goopie" która jest moim życiowym motto. Coś jak ulubiony cytat motywacyjny Zofii

Polubiajcie, udostępniajcie, komentujcie (kielecki czy winiary)

Wycieczka do Czech czyli podziemne magazyny paliwowe. Bardzo kosmopolityczne miejsce. Wybudowane przez Czechów, przejęte...
17/03/2024

Wycieczka do Czech czyli podziemne magazyny paliwowe. Bardzo kosmopolityczne miejsce. Wybudowane przez Czechów, przejęte przez Niemców, następnie przez kilkadziesiąt lat w rękach "przyjaciół" ze wschodu, by w końcu powrócić w czeskie władanie. Co można powiedzieć o tym obiekcie? Na pewno jest duży i śmierdzi,. Smary, paliwo i co tam jeszcze chemicznego sobie zażyczymy, towarzyszy nam na całej trasie zwiedzania, a nawet dłużej. Bo już jakiś czas siedzę w domu z kotem na kolanach, a bukiet aromatów podziemnych wciąż mi towarzyszy. I albo pachnące mydło i woda w wannie nie były wystarczającym czyściwem albo muszę wymyć nos od środka, co jednak nie jest kuszącą perspektywą. W sumie skoro kot leży na mnie bez wstrętu to może aż tak bardzo nie cuchnę 😁
Wyjazd był dość spontaniczny więc nie było wymyślonych dodatkowych atrakcji na trasie. Trochę szkoda, ale byłam przygotowana na spędzenie przynajmniej dwóch godzin pod ziemią, a wcześniej godziny na poszukiwaniach wejścia. Jednak świat był dzisiaj łaskawy (albo złośliwy) i wszystko zajęło nam półtora godziny. Co skutkowało tym że droga w te i z powrotem zajęła nam więcej niż zwiedzanie atrakcji. Półtora godziny pod ziemią i pół godziny w czaskim markecie na dziale piwa, kontra cztery godziny jazdy, oczywiście że było warto 😁
Był jeden toperz i były monstrualne pająki. Jak żyje takich bestii nie widziałam. Ja nie wiem na czym one były hodowane, ale wyglądały tak jakby odżywiały się zagubionymi eksploratorami. Nie pokażę wam jak wyglądały, bo żeby zrobić im zdjęcia musiałbym podejść zbyt blisko jak na mój gust. Nie lubię być pożywieniem dla potomstwa Szeloby.
Obiekt jest wykuty w skale, jego wiekasza część jest obudowana żelbetem. Układ chodników bardzo prosty, tak bardzo że nawet ja się nie zgubiłam, a mam duże zdolności w tym temacie 😁 zachowało się sporo złomu, widać u naszych sąsiadów nie ma przedsiębiorczych chlorków z diaksami. Resztę zobaczcie sobie na zdjęciach.
Jak zawsze będzie gratulacyjny 🦇 dla tych którzy obejrzą wszystkie zdjęcia
Zdjęcia robione kanalikiem z gulaszem i kiszonym ogórkiem
Miłego oglądania 😁

Tradycyjnie na dzień kobiet, prezent od niemęża 😁W zeszłym roku goździk, w tym armata przeciwlotnicza S-60 kal 57 mm
08/03/2024

Tradycyjnie na dzień kobiet, prezent od niemęża 😁
W zeszłym roku goździk, w tym armata przeciwlotnicza S-60 kal 57 mm

Na wspomnienia mie się zebrało, dopadłam starego laptopa i robię wykopaliska. Miejsce tajne przez poufne, zdjęcia robion...
21/02/2024

Na wspomnienia mie się zebrało, dopadłam starego laptopa i robię wykopaliska.
Miejsce tajne przez poufne, zdjęcia robione puszką tuszonki, oczywiście większość atrakcji znajdowała się pod ziemią

19/02/2024

Nie lekceważcie takich znajdek w lesie, film jest zabawny, o ile bawi kogoś mój niemąż 🤣
To jest mina ćwiczebna wypełniona betonem, jednak nie możecie mieć pewności jeśli nie jesteście specjalistami, dlatego jeśli zobaczycie podobny obiekt w podczas spaceru, nie podchodźcie, zapamiętajcie miejsce, zaznaczcie pinezką na mapie i wezwijcie patrol saperski.

Wiosna się zbliża to się wreszcie ruszyłam z zimowego leża. Żeby nie forsować wycieńczonego mrozami i lekko zaokrągloneg...
11/02/2024

Wiosna się zbliża to się wreszcie ruszyłam z zimowego leża. Żeby nie forsować wycieńczonego mrozami i lekko zaokrąglonego od ponad programowej paszy organizmu, było na spokojnie. Najpierw stare kąty, czyli Mokrzeszów. Kiedy byłam tam poprzednio to były jeszcze wszystkie okna, żeby wejść trzeba było pokombinować, a na zewnątrz raczej nie należało się błąkać coby ochrona nie przyjechała. Teraz nie ma już żadnej z wymienionych atrakcji, szyby powybijane, płot połamany, a syfu tyle że trzeba dużego samozaparcia żeby chcieć tam łazić 🤮 Oczywiście piwnice były najciekawsze, bo tam ostały się, cudem chyba, stare piece centralnego ogrzewania. Patrząc na nie nie dziwi się legendom jakie urosły wokół tego miejsca. Bytów z niebytu nie odnotowano.

Później było moje ulubione muzeum Muzeum Broni i Militariów w Witoszowie. Dzisiaj bez pana Stanisława, za to z jego przesympatycznym synem. Ja wiem, ja strasznie dużo gadam, ale wbrew pozorom też słucham i jestem niesamowicie wdzięczna za sporo informacji o ciekawych miejscach w okolicy, znowu mam czego szukać 😁 Zostałam obdarowana cudownościami związanymi z Obroną Cywilną, zarówno tą współczesna jak i tą z czasów słusznie minionych, może wam kiedyś pokażę co dostałam, a może po prostu zrobię kiedyś post o dziwnych przedmiotach jakie do mnie trafiają.
Jeśli ktoś z was jeszcze w Witoszowie nie był, to polecam, lepszej kolekcji militariów raczej nie znajdziecie. Można się upchnąć do przedziału kierowcy w szyłce, klaustrofobia niewskazana, można sobie zrobić selfiacza z T-72, mozna pochylić się nad kolejną dietą, spojrzawszy w kabinę pilota w SU ( chyba musieliby mnie upychać tam łyżką do butów, a do wyjścia konieczny byłby klucz do konserw), a można też po prostu łazić z otwartą paszczą i ślinotokiem, nie dodaje prestiżu, ale dość dobrze obrazuje co dzieje się we wnętrzu oglądacza. Ilość nagromadzonego sprzętu wprawia w zachwyt kilka oddziałów WOT-owców, chociaż oni mogą nie ogarniać bo ćwiczyli na starszych eksponatach 🤣 Armaty wz 1897 nie mają, ale już maxima tak, więc może jednak jest nadzieja dla specjalsów Antoniego.
Jakby ktoś miał fantazje i pieniądze to można postrzelać z różnych cudów, do wyboru do koloru, a nie wróć, z kololory są wszystkie pod warunkiem, że są czarne.
Nie przedłużając bo i tak wyszła już armatohaubica. Miłego oglądania zdjęć i filmików kręconych łopatką z silnika odrzutowego. Ponieważ Facebook jest goopi to filmy będą w oddzielnym poście bo ze zdjęciami się gryzą i nie można ich razem dodawać.
Nagrodą dla wytrwałych którzy czytają moje wypociny do końca jest ten oto wirtualny nietoperz 🦇 😁

11/02/2024

Irydujące kury, czyli kolejna wycieczka do Muzeum Broni i Militariów w Witoszowie, na razie tyle, ale obiecuję większą relację 😁

Dzień dobry Już za chwilę zaczynamy weekend,  nasze wątroby już drżą przerażone wizją ilości C2H5OH jaka będą musiały pr...
10/11/2023

Dzień dobry
Już za chwilę zaczynamy weekend, nasze wątroby już drżą przerażone wizją ilości C2H5OH jaka będą musiały przerobić 😁 pogoda nas nie rozpieszcza więc lepiej oddawać się radosnemu świętowaniu w zaciszu domowym lub przytulnym barze, oczywiście jeśli jesteście twardzi, jak nasz prezydent hobbysta, możecie szaleć pod chmurką lub pod ziemią. Zawsze też możecie zakopać się w kocyk z herbatką i oddać się radości lektury ulubionej jesiennej książki albo przeglądać moją stronę i myśleć o mnie cieplutko podczas gdy ja właśnie gdzieś na zadupiu odmrazam sobie co bardziej wystające czesci siebie.
Wracając do kichająco kaszlacej aury, jeśli NFZ nie przystaje do Waszych standardów, jeśli chcecie czegoś więcej, lubicie wyzwania i nie boicie się ryzyka, oto jest. On. Doktor. Ma straszną maskę I zaje...sty patyk, ma również pijawki , średniowieczne bitcoiny i ogromne zasługi na polu depopulacji ludzkości. Ponieważ doktorek zawiera w sobie wszystko co uwielbiam bedzie nam tu towarzyszył 😁
Autor
Ja czyli Studio Tatuażu N Tattoo
Dodam jeszcze przy okazji że moje Studio jest mini skansenem czarnobylsko wyjazdowym, to w nim lądują fanty jakie przywożę z wypraw, z zastrzeżeniem że jeśli cokolwiek zabieram że sobą to są to drobiazgi jak kamyczki, śrubki, łuski i inne pierdółki które nie mają najmniejszego wpływu na miejsce w którym byłam, maski czy dozymetr mam z legalnego źródła kupione za własną krwawicę 😁

Dawno nie było nic z Prypeci, więc spieszę nadrobić zaległości. Oczywiście że będzie spod ziemi, człowiek z piwnicy wyjd...
09/11/2023

Dawno nie było nic z Prypeci, więc spieszę nadrobić zaległości. Oczywiście że będzie spod ziemi, człowiek z piwnicy wyjdzie, ale piwnica z człowieka niekoniecznie. Zalane podziemia zakładów Jupiter. Teoretycznie produkowano w nich radia, jednak kiedy z przyniesionych do domu części chciałeś je w końcu złożyć to za każdym razem wychodziła wirówka do uranu 😁
Ciężko nazwać to miejsce piwnicą, ponieważ duża część jest schronem, jak widać na zdjęciach. Rozpisywać się nie będę, bo przyznaję że z tej radości że znowu tam jestem nie oglądałam wszystkiego tak dokładnie jak powinnam i na techniczne elementy zwracałam zbyt małą uwagę.
Nie ma zdjęcia radioaktywnego proszku, nie mam pojęcia dlaczego, pewnie z tej samej przyczyny dla której nie zwróciłam uwagi na to gdzie zaczyna się część schronowa. Wiecie to działa tak samo jakby dać dziecku ulubione cukierki i włączyć ulubiona bajkę, a potem oczekiwać że będzie pamiętało kolor ścian w pokoju. Mój mózg ma swoje ograniczenia i jestem ich świadoma, jak wpadam w zachwyt i osiągam nirwanę ze szczęścia to proszę nie oczekiwać, że będę racjonalnie podchodzić do tematu 😁
Sądząc po ostatnim zdjęciu ktoś tam uprawiał plażing i zgubił był obuwie, biedulek musiał wracać w jednym laczku. Zastanawiam się też nad jego kolorem czy był różowy od nowości czy zmienił barwę na skutek przebywania w tym roztworze, o składzie przyprawiającym o szybsze bicie serca każdego chemika.
Oczywiście zdjęcia są sprzed kilku lat bo od czasu pandemii nie miałam okazji wyjazdu. Jak już go zaplanowałam to ruska swołocz tam wlazła 🤮
Jednak gwarantuje że jeszcze ostatni sołdat dobrze nie wyjedzie po zakończeniu wojny, a ja tam już będę, bo potrzeba zetknięcia się z sivertami jest we mnie wielka, a żadne inne miejsca z podobną ofertą radioaktywności mnie nie kręcą 😁☢️
Miłego oglądania zdjęć robionych prętem paliwowym

Fallout na żywo, znalezione po środku niczego, cysterna na wodę, okopana, zamaskowana i co się ceni, zabezpieczenia prze...
08/11/2023

Fallout na żywo, znalezione po środku niczego, cysterna na wodę, okopana, zamaskowana i co się ceni, zabezpieczenia przed takimi ofiarami losu, jak niestety ja 🤣

Zdjęcie robione tradycyjnie już łuską od pocisku burząco zapalającego

Jak macie jakieś ciekawe znajdki ze swoich wycieczek to pochwalcie się fotkami w komentarzach

Adres

Jelenia Góra

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Ja nie wejdę? Potrzymaj mi to umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Ja nie wejdę? Potrzymaj mi to:

Widea

Udostępnij