10/06/2020
Gdy rano idziesz na plażę w stroju kąpielowym a wracasz w kurtce puchowej to gdzie jesteś ? Oczywiście nad polskim morzem. Pierwszy ciepły weekend za nami a tuż za rogiem czają się jak nierozładowana zmywarka wakacje. W ubiegłym roku przygotowałam subiektywny opis nadmorskich miejscowości. Uzupełniłam go o nowe miejsca i przemyślenia i czekiraut …..
Jastrzębia Góra – nie bez powodu w nazwie miejscowości występuje góra. Do ubiegłego sezonu ręcznik kładło się pionowo na górze wbijając się paznokciami w ziemię, żeby nie spaść. Coś jak wspinaczka na ściance, ale bez osprzętu. Ale poszli po gwiazdkę plażowego Miszelina i zrobili refulację plaży. Tym mniej ogarniętym spieszę tłumaczyć, że to nie jest nic związanie z refluksem pokarmowym tylko poszerzenie plaży. Na bogato więc można teraz między 4ą a 5ą rano szukać wolnego miejsca. Nie stać Cię na wyjazd do Ameryki Południowej ? Nie szkodzi. Nikt tak nie zagra na fujarce jak Peruwiańczycy na deptaku w Jastrzębiej. A jakie oni mają te fujarki – no pozazdrościć……..Po opuszczeniu automatów do gier, gdzie w głowie wibruje znienawidzony przez rodziców dźwięk cymbergaja „ tink, tink, tink”, miło jest posłuchać Guantanamera kręcąc bioderkiem ze Stasią lat 70, która przyjechała na odnowę biologiczną. Tak ją odnowili, że kręci bioderkiem lepiej niż niejeden 40-latek.
Władysławowo potocznie zwane przez społeczeństwo Władkiem. Drugą w zasadzie już oficjalną nazwą jest Januszowo. Biała skarpeta jest tutaj stałym elementem ubioru. Pod względem ilości ludzi w wakacje przebija już Pekin i liczbę zachorowań na COVID. To powoduje anektowanie terenu na plaży poprzez stawanie parawanów. Jeden ze Śląska pierdolnął sobie takie ranczo, że sołtys Władka przybiegł po podatek gruntowy. W tym sezonie – jak na plaży będą mogły być tylko max 4 osoby, żeby zachować dystans to może i trzeba będzie do Niemca na plażę jechać – jak na wpuszczą. Władysławowo jest partnerskim i siostrzanym miastem z Mielnem. Obie miejscówki konkurują ze sobą, gdzie więcej i głośniej słychać Zenka Martyniuka. Są również kolebką mody polskiej. Rok temu słyszałam jak kolega zapytał drugiego „Ładny sweter, skąd dojeżdżasz?”
Chałupy - główne zakwaterowanie to kempingi nad zatoką, no bo tu przyjeżdża się pływać. Must have to boskie ciało w piance, deska i czapka. Jeśli nie have czapki to w ogóle się tu nie pokazuj. Nawet jeśli raz na 25 lat trafi się tutaj upał, nie waż się jej zdejmować. Bez czapki nie istniejesz. Jeśli nie przeszkadza Ci, że rano obudzi Cię pierdzenie z przyczepy sąsiada – go for it. A w zależności od tego na jakim kempingu jesteś – takie obudzi Cię pierdzenie. No bo np. w Chałupach 3 lub 6 będzie to na pewno jakiś celebrycki bąk. Jego właściciel przyjechał lambo i będzie ubrany od stóp do głów w markowe ciuchy a jego całą twarz zakryją modne w tym sezonie okrągłe okulary. C**j, że słońca nie ma – kto bogatemu zabroni. Znajdą się również takie egzemplarze, które przyjeżdżając tam, nie wiedzą nad jakim są morzem i pytają się, czy blisko stąd na Gubałówkę. Po całodniowych ostentacyjnych przechadzkach w szpilkach po kempingu liczą na wieczornego bolca, przepraszam – miało być Bolsa . No cóż, jedyne co je ostatnio przeleciał to strach. Gdy przypadkiem trafisz tutaj z Grójca – nigdy się nie przyznawaj. Powiedz, że mieszkasz między Warszawą a Radomiem. Zdecydowanie brzmi to lepiej.
Jest też parę bardziej przystępnych kempingów, gdzie w zwykłym dresie nie będziesz wyglądał jak przygłupi kuzyn z Kielc - np. Polaris, Małe Morze czy Chałupy Centrum. W tym ostatnim Ikea mogłaby się od nich uczyć – jak na 1 metrze kwadratowym zorganizować sobie M4. Otwierając drzwi od swojej przyczepy, noga wyląduje w jajecznicy sąsiada, ale za to ludzie są wspaniali i bez kija w dupie. Nawet jak po ciemku pomylisz przyczepy i pukniesz nie swoją żonę – nie szkodzi. Wszyscy są tu bardzo przyjacielscy.
Jastarnia – ulubiona miejscowość rodzinna. Mix ludzki Pepco z Armanim. Bar Ara oblegany przez emerytów, a w restauracji Weranda Warszawiacy robią rezerwację jeszcze w kwietniu poprzedniego roku. Ci co przyjechali ze 100 + ( bo czterysta już poszło dawno w Żabce ) , chodzą sobie na spacery pod Dom Zdrojowy popatrzeć jak się kaszle. A jak już nie wytrzymujesz z bachorami, to można się wybrać do Kina Żeglarz. Podobno w tym roku będą mieli longiem trzydniowe łącznie z nocowaniem seanse dla dzieci. Słyszałam, że nie ma już miejsc. Doszło nawet do bójek i sprzedaży nerek, aby się tam dostać. Wakacje z bombelkami ( półroczne w obecnej sytuacji ) największą przyjemnością są.
Jurata – Średnia wieku to 100 +. Na wjeździe do kurortu masz do wyboru kule, balkonik albo sztuczną nogę. W tych przepięknych sosnowych lasach dobrze się śmiga. W czasach pandemii zrzucili się również na respiratory. Na deptaku jest duża szansa, że spotkasz kogoś z telewizora. Jeszcze większa jest taka, że go nie rozpoznasz, bo ilość make upu na wizji bardzo dobrze ukrywa to, że nic się nie zgadza na jego twarzy. Jurata jest placem budowy, w związku z tym są tam tylko jakieś cztery knajpy, a w nich m.in. pizza margerita w promocyjnej cenie – 150 zl natomiast placki ziemniaczane kosztują 42 zł za porcję. Pasztet droset ukryty w torebce mile widziany jak po wakacjach nie chcesz brać kredytu na równowartość dobrego auta.
Hel – no cóż. Nie bez kozery jest na końcu Polski. No bo ile można te foki oglądać.
A Ty gdzie jedziesz na wakacje ?
Podoba się ? Udostępnij, ale nie przeklejaj tekstu.