03/03/2022
, , , ,
, ,
, ,
Dzisiaj, pierwszy raz od soboty, udało mi się wejść na 2 godziny do domu. Przywitała mnie Olga płacząc…
Co się stało?
Kijów... Kijowa już nie ma...
Charkowa też już nie ma...
Lena żyje?
Żyje - odpowiada
To odbudują. Warszawę też odbudowali. Jeszcze trochę muszą wytrzymać.
Sam zastanawiam się czy w to wierzę. Robię herbatę, chwilę rozmawiamy, biorę prysznic i odwozi mnie do autokaru.
Autokarem razem ze zmiennikiem jedziemy w kierunku Korczowej. Stajemy na parkingu przy autostradzie. Ktoś podchodzi. Wygląda niechlujnie ale raczej ze zmęczenia niż z zaniedbania.
- Jedziecie do Lwowa?
- Jedziemy.
- A podwieziecie, jest nas pięcioro.
- Wiecie że już nie wrócicie (mężczyzn w wieku poborowym nie wypuszczają z Ukrainy)
- Nie chcemy wracać. Jedziemy walczyć...
- Siadajcie.
Oleg 32 lata z Browarów.
- Jestem kierowcą. Udało mi się zostawić ciężarówkę na bazie w Kielcach, bezpłatnie. Zaoferował się człowiek z ogłoszenia na FB, że przetrzyma samochód. Ja próbuję się dostać do Lwowa. Ale nikt nie jedzie, tylko Wy. Chcę walczyć. Potem jadę do Kijowa.
- Jak się dostaniesz do Kijowa?
- Pociąg jeździ, kolej działa. Tylko broni nie ma. Muszę się zapisać i będę czekał. Bóg widzi. Dowiozą. Zabiję ilu się da.
Do Lwowa docieramy wcześnie. Na tyle wcześnie że stwierdzam że mogę ich dowieść w okolice dworca kolejowego. Jest jeszcze ciemno. Wysiadają obładowani plecakami i znikają gdzieś z bryłą dworca w tle.
Czekamy na ludzi. Część już stoi ale większości nie ma. Pod autokarem kolejka innych. Tych nie zapisanych. Błagają żeby zabrać. Siedzą na dworcu we Lwowie już 2 dni. Zdecydowali się wydostać na obrzeża miasta, bo słyszeli że tu są autobusy. Ale autobusów nie ma. Jesteśmy tylko my. Jak mogę nie zabrać? Proszę żeby czekali. Najpierw ci zapisani wsiadają.
W międzyczasie przyjechała siostra Grażyna z zakonu Józefitek. Zamierza zabrać 3 pełne luki darów.
Ci czekający, niezapisani, z zapałem biorą się za rozładunek w nadziei żebym nie zapomniał o ich rodzinach, żebym zabrał. Pakujemy wodę. Zaczynam głośno myśleć: po co woda w kraju, gdzie przy co drugiej chałupie jest studnia?
Ludmiła 45 lat z Hostomela
- Moi rodzice siedzą w piwnicy. Miasta chyba już nie ma. W ogródku stoi r***i czołg, chyba zepsuty ale lufę zdążył wepchnąć, wybijając okno w kuchni. W mieście nie ma niczego. Nie ma gazu, nie ma prądu. Wszędzie poniewierają się trupy. Woda może być zatruta. Tata ładuje komórkę od akumulatora tego czołgu. Gdyby nie to nie miała bym kontaktu. Jedzą w piwnicy, śpią w piwnicy, żyją w piwnicy. Wychodzą na 10 min dziennie po jedzenie. Wody również brakuje. Ta tutaj może być na zapas.
Zaczynam wpuszczać ludzi. Pojawia się i wesoły aspekt w tej rzece goryczy. Trzeba zabrać, taką trochę ekscentryczną, lekko zakręconą, nieprzewidywalną bokserkę - suczkę. Właścicielka zostawiła ją na Ukrainie i czeka z utęsknieniem w Krakowie. Bokserka ma na imię Vanessa. Jest po kupie, wysikana i przeszczęśliwa z któregoś z tych powodów. A może dlatego że zobaczy się ze swoją panią. Ulokowała się po środku przejścia i łypie na każdego swoją odpychającą aparycją.
W międzyczasie telefon. W słuchawce znowu płacz.
Sasza 25 lat
Podjął się dostarczenia pomocy do Czernichowa. Paczki, zawierające elementy wyposażenia wojskowego, mają być przywiezione busem.
- Jak tam dojedziesz? Czernichów praktycznie zburzony a bus jest łatwym celem.
- Ja wiem że mogę zginąć. Jeżeli tak ma być to niech tak będzie. To jest moje miasto. Tam się urodziłem, tam wychowałem i pierwszy raz zakochałem. Pojadę.
Brakuje 5 osób. Dzwonimy. Nie przeczytali smsa o miejscu zbiórki. Zbierają się i jadą taksówką. Straszny korek. Blokada, punkt kontrolny. Będą jechać z godzinę.
Oksana 29 lat
- Wdarliśmy się siłą do pociągu w Zaporożu. Troje dzieci i 2 siostry. Były tylko miejsca stojące ale ścisk taki, że nawet na podłodze nie było jak usiąść.
Jechali 2 doby! Potem przesiedzieli całą noc na dworcu we Lwowie ponieważ myśleli że odjeżdżamy z dworca.
- Błagam Pana, proszę poczekać.
Co mam odpowiedzieć? Że mnie 2 autobusy objadą i stanę na granicy na 2 godziny?!
Poczekam
Ruszamy. Droga, granica, Polska. Jakaś nadzieja. Rozmowy. Kto, gdzie jedzie?
Marina 30 lat i Dima 5 lat
Siedzą na siedzeniu pilockim z przodu autokaru, ponieważ Dima wymiotuje. Przyjechali z Czerkas. Jedzie do brata w Białymstoku ale wcześniej nocleg w Krakowie. Dojeżdżamy do miejsca wysiadki.
- Mamo daleko jeszcze?
- Nie, Dimka, jeszcze 10 min i będziemy w hotelu. Zakwaterujemy się, odpoczniesz.
- Ja chcę pizze, obiecałaś że kupisz mi pizze.
- Synku kupie ci pizze. Pójdziemy do hotelu, umyjemy ręce i pójdziemy na ulicę na pizze. W Krakowie chyba możemy wyjść na ulicę, tutaj chyba się nam nic nie stanie...
Dzisiaj kolejny wyjazd.
Ogromne podziękowania za wsparcie:
Biuro Podróży ABDAR za organizację całego przedsięwzięcia
Kahan Tour - wynajem autokarów za dostarczenie pojazdów
Veturado - wynajem autokarów za znalezienie kierowców
Maxfliz - wyposażenie i aranżacja wnętrz za to że te autokary zatankowali.