12/10/2024
W ostatnich tygodniach na naszym fanpage'u poruszaliśmy temat filmów kręconych w Nowej Hucie, szczególnie w budynkach administracyjnych kombinatu. Analizowaliśmy produkcje związane z tematyką walk o krzyż w Nowej Hucie 27 kwietnia 1960 roku, takie jak "Karol. Człowiek, który został papieżem" (2005) oraz nowszy film "Figurant" (2023). W obu filmach pojawiają się sceny we wnętrzach budynku administracyjnego "Zetki" oraz na ulicach Nowej Huty. Dzisiaj chcielibyśmy skupić się na tych dwóch fabularnych filmach,
Na początku warto zaznaczyć, że nie chcemy wywoływać polityczno-religijnych dyskusji o krzyżu, co często zdarza się na nowohuckich grupach. Zamiast tego chcemy przedyskutować, ile w tych produkcjach jest prawdy, a ile przekłamań w kontekście wydarzeń historycznych związanych z Nową Hutą.
Pierwszy z omawianych filmów, "Karol. Człowiek, który został papieżem" miał premierę w 2005 roku, zaledwie dwa miesiące po śmierci Jana Pawła II, stąd odbił się szerokim echem na całym świecie. Początkowo emitowany był jako pięcioodcinkowy serial, ale w Polsce oglądaliśmy go w kinach jako całość. Film opowiada o życiu Karola Wojtyły, a nas będzie dziś interesował wątek nowohucki – szczególnie działalność Wojtyły jako biskupa krakowskiego, a później kardynała. W produkcji Nowa Huta pojawia się kilka razy – zarówno z perspektywy hutników walczących o swoje prawa (w tym przypadku wpleciony jest tu również wątek poznański z 1956 roku), jak i miasta budującego swoją tożsamość.
W filmie nie zabrakło pewnych błędów, jak na przykład aluzja do tego, że wydarzenia rozgrywają się w Wigilię, a nie w kwietniu. Świadczy o tym cytat towarzysza Kordka skierowany do agenta Adama, który (podobnie jak w "Figurancie") szpieguje Wojtyłę dla władz PRL: "Nie masz co robić w Wigilię?" – pyta Kordek. Na to Adam odpowiada: "Wiem, co szykują w Nowej Hucie, ale może być za późno". Takie wpadki czasem mogą umknąć widzom, ale dla lokalnych historyków i mieszkańców są rażące. Warto tez dodać, że w obu filmach walki mają miejsce w nocy a wiemy że zaczęły się przecież wczesnym rankiem.
Ogólnie dla zagranicznego odbiorcy kwestia tego czy dzieje się to w grudniu czy w kwietniu nie miała pewnie wielkiego znaczenia, ale kwestia walk o krzyż dokładnie w wigilie mogła na Zachodzie w pewnym sensie "uzasadniać o co cała ta awantura"
Wcześniej pojawia się również scena na terenie nowohuckiego kombinatu, gdzie robotnicy organizują się przed wydarzeniami z 1960 roku, a w tle widnieje plakat Jurija Gagarina.... który poleciał w kosmos dopiero w 1961! Jest to drobny błąd niewypływający na pewno na odbiór całości czy nawet tej jednej sceny ale jednak zapadł nam w pamięć.
Ogólnie mówiąc film "Karol" jest już filmem nieco starszym zwłaszcza na tle Figuranta, ale pomimo upływu prawie 20 lat od premiery, w niektórych aspektach wypada lepiej niż nowszy "Figurant". Na pewno dubbing w "Karolu" pozostawia wiele do życzenia – zamiast budować atmosferę, raczej rozczarowuje poprzez niezbyt dobry dobór aktorów pod postacie. Osobiście wolę oglądać te sceny w oryginale po angielsku, co polecam również turystom, którym pokazujemy te miejsca w Nowej Hucie. Mimo drobnych wad, "Karol" jest lepiej przemyślany, natomiast "Figurant" rozczarowuje mocniej, obiecując więcej, a dostarczając mniej.
Przechodząc do "Figuranta" (2023), jest to produkcja opowiadająca o esbeku śledzącym Wojtyłę – podobnie jak postać Adama w "Karolu". W przypadku tego filmu dużym problemem okazał się wybór lokacji walk o krzyż. Sceny kręcono m.in. na współczesnej wersji Alei Róż, która po rewitalizacji w 2023 roku kompletnie nie pasuje do klimatu lat 60. Wybetonowane przestrzenie, charakterystyczne dla ostatnich 20 lat 2000-2020, tworzą zbyt nowoczesne tło jak dla wydarzeń z 1960 roku. Podczas kręcenia scen do filmu ustawiono tam krzyż, który wywołał spory rezonans społeczny w 2022 roku. W nowohuckich grupach zaczęły się dyskusje, a użytkownicy prześcigali się w komentarzach na temat religii w przestrzeni publicznej, nie zabrakło wyzwisk obelg i ogólnie pojętej "gównoburzy". Nie oceniamy polityczno-religijnych aspektów tej sprawy, ale ironiczne jest to, że miasto, które w 1960 roku walczyło o postawienie krzyża, w 2022 roku uznało ten symbol za kontrowersyjny.
Wg nas decyzja o nagraniu scen walki o krzyż na Alei Róż była nietrafiona. Nie tylko trudno było zorganizować realistyczne starcie na ograniczonej przestrzeni, ale też sposób, w jaki je przedstawiono, był mocno oderwany od rzeczywistości. W "Karolu" zastosowano filmowy zabieg – komisarz, poruszony słowami Wojtyły, nie zgadza się na otwarcie ognia. To wprawdzie odbiega od rzeczywistych przyczyn dla których walki toczyły się w innej formie, ale jest przynajmniej zgodne z filmową narracją. Natomiast w "Figurancie" zdecydowano się na całkowite przerysowanie historii. Milicja otwiera ogień z AK-47 w stronę zebranych wiernych, a ludzie padają jeden po drugim. To budzi pytania o źródła takich rewelacji.
Podczas premiery "Figuranta" w Kinie Kijów jesienią ubiegłego roku, w momencie tej sceny na sali rozległy się głośne komentarze pełne rozczarowania: "Przecież tak nie było!", "Skąd oni to wzieli" - trudno się z tym nie zgodzić.
Więc jak to było w rzeczywistości?
Faktycznie, dokumenty na temat tych wydarzeń do których istnieje ogólny dostęp w sieci, mówią o użyciu broni krótkiej i o kilkunastu sztukach amunicji, ale na pewno nie o strzelaninie z użyciem broni długiej. Owszem, były osoby ranne i to liczone w dziesiątkach, kilkaset osób (jeśli pamięc nie myli to ponad 500) zostało zaaresztowanych w wyniku walk o krzyż, ale film przesadził i podkoloryzował te wydarzenia o wiele stopni przedstawiając je na tak dramatyczną skalę.
To prawda, do dziś kwestia ofiar z tamtych dni nie jest do końca wyjaśniona, informacje na ten temat są raczej mgliste i mamy o nich mniejsze pojęcie niż np. o ofiarach 1982-83 roku w Nowej Hucie, które znamy z imienia i nazwiska i znane są dokładne okoliczności ich śmierci. W kontekście 1960 roku wciąż nie ma żadnych dowodów na to, że doszło do pełnowymiarowej strzelaniny z użyciem broni automatycznej. Świadkowie tych zdarzeń też tego nie potwierdzają.
"Figurant" przekroczył pewną granicę tzw. historical fiction, której nie da się zaakceptować.
Mimo to, jako zespół Enha Trip, zawsze trzymamy kciuki za produkcje, które zahaczają o nowohuckie wątki historyczne. Choć "Figurant" rozczarował pod względem historycznym, to cieszymy się, że Nowa Huta staje się tłem dla filmowych opowieści. Mamy jednak nadzieję, że w przyszłości twórcy filmowi zwrócą większą uwagę na konsultacje z lokalnymi historykami i specjalistami.
Staraliśmy się wyciągnąć esencje w tych filmach ale udało się to wszystko poucinać do 13 minut... taka większa dłuższa filmowa lektura, mamy nadzieje że nie przysypialiście podczas oglądania ponieważ sceny wybrane zostały raczej "bojowe"
A jakie są wasze opinie na temat tych filmów? Znacie inne produkcje fabularne dotyczące obrony krzyża w Nowej Hucie? Dajcie znać w komentarzach!