Jacht Rzeszowiak

Jacht Rzeszowiak Strona poświęcona jachtowi Rzeszowiak. Informacje, relacje z rejsów, zdjęcia...

Szczegółowe informacje kpt. Bogdan Bednarz kom. 606 688 520

Jacht morski typu Bruceo charakteryzuje się dużą dzielnością morską. Kadłub jachtu został wykonany ze stali, maszty i bomy aluminiowe, żagle dakronowe. Warunki bytowe załogi bardzo dobre, wygodne pojedyncze koje. Wśród pomieszczeń jachtowych znajdują się: kabina rufowa, mesa, kabina nawigacyjna, kambuz, kabina dziobowa, dwa oddzielne WC - jeden z prysznicem. Aktualna pozycja:
https://www.marinetra

ffic.com/en/ais/details/ships/shipid:4987322/mmsi:261002400/vessel:RZESZOWIAK/_:71e2515b1f0c016087fb3aae51b64e07

12/06/2024
Pierwszy etap zakończony. Rzeszowiak dotarł do Geteborga.                                                  Ekspresowe te...
16/05/2024

Pierwszy etap zakończony. Rzeszowiak dotarł do Geteborga.

Ekspresowe tempo, długie przeloty, krótsze postoje w portach.Taka jest cena za wyjście z zamkniętego obszaru Bałtyku na szerokie wody. Warto ją jednak zapłacić, bo teraz świat otwiera się przed nami szeroką bramą. Ale i przed tymi wrotami jest pięknie i ciekawie. W ciągu kilku dni przepłynęliśmy ponad 400 mil, przeszliśmy jeden kanał, kilka mostów, byliśmy na trzech wyspach. Odwiedziliśmy dziewięć portów; od maleńkiego Ķyrkbacken po stolicę Danii - Kopenhagę.

Nawet na tak często pokonywanej trasie znalazło się kilka miejsc, do których Rzeszowiak zawitał po raz pierwszy.
Kto wie gdzie leży Ven? A może lepiej co to jest?
I kto był w Kyrkbacken? Albo w Treskov, Tejn, czy Videbergu? Wszędzie jest pięknie, życia braknie...ech

Cpt. BB

Wyjątkowo trudno było dopiąć tegoroczną wyprawę. Ale to za nami, a już w najbliższą sobotę Rzeszowiak rozpocznie pierwsz...
28/04/2024

Wyjątkowo trudno było dopiąć tegoroczną wyprawę. Ale to za nami, a już w najbliższą sobotę Rzeszowiak rozpocznie pierwszy jej etap. Witaj przygodo!

Płyniemy znów na Północ, tym razem do najodleglejszego zakątka Norwegii. Kirkenes to ostatni norweski port przed ruską granicą. A po drodze fiordy, Lofoty, Nordcap. Piękna, nostalgiczna, czarująca Norwegia. Chce się żyć!
Plan wyprawy i kontakt do prowadzących poszczególne etapy na stronie Związku. Miejsca wciąż jeszcze się znajdą.

W ostatnim tygodniu Rzeszowiak został wyciągnięty z wody w porcie Jastarnia. Pomimo wyjątkowo niesprzyjających okoliczności został pieczołowicie przygotowany do kolejnego sezonu. Główną przeszkodą była fatalna pogoda - wiatr , deszcz, a nawet śnieg towarzyszyły nam nieustannie. Zakres prac do wykonania również przekraczał standardowe minima. Tym bardziej więc cieszy fakt, że znów jest na wodzie i czeka na nieodległe już oddanie cm przed długą, półroczną wyprawą.

W tym miejscu należą się słowa podziękowania dla pięcioosobowej ekipy z Przemyśla, która zebrała się pod wodzą nieocenionego Zenka Wagiły i pomimo różnych przeciwności wykonała wspaniałą robotę. Trzeba wymienić ich wszystkich, a więc :
Zenek, Janusz, Waldek, Bogdan I Radek ; chłopaki, jeszcze raz Wam dziękuję. Również Januszowi, Brunowi, Andrzejowi I Rysiowi - stałej "roboczej" załodze z Rzeszowa, na którą zawsze mogłem liczyć.

A załączone zdjęcia jachtu dedykuję tym wszystkim znaffcom , którzy tak sprawnie wystawiali oceny jego stanu, a przez to pośrednio i mnie, jako jego opiekunowi. Przykre, że takie wnioski formułowali jedynie na podstawie rdzawych przebarwień na burtach, zapominając że jacht miał za sobą cały sezon spędzony na Islandii i Północnym Atlantyku, a malowanie przed poprzednim sezonem z niezależnych od nas powodów mogło odbyć się jedynie w bardzo ograniczonym zakresie. Dodatkowo służę świeżymi wynikami przeglądów, atestów, zezwoleń i wydaną właśnie Kartą Bezpieczeństwa.

No cóż, jacy eksperci, takie opinie; pozdrawiam was wszystkich serdecznie.
I nieustannie zapraszam na pokład w celu zweryfikowania poglądów - choćby tylko ze szczotką i pędzlem, tak jak dzielna piątka Przemyślan.

Do zobaczenia na pokładzie Rzeszowiaka
Cpt. BB

04/08/2023

Teraz drugi z zapowiadanych filmików, nie zmieścił się w poprzednim poście.

Nic w nim nadzwyczajnego, jacht płynie spokojnie, wiatr szumi, a woda kołysze się majestatycznie. Nawet mało chlapie. Nuda, no, nuda.
Płynąłby sobie tak, aż do bardziej radykalnej zmiany warunków - zauważalnego stężenia wiatru, albo zmiany kierunku i wielkości fali. Wszystko za sprawą dobrego sternika, którego tu... nie ma. Każda obca interwencja w położenie koła sterowego spotykała się z natychmiastowym protestem jachtu - napierał na ster wracając do ustalonego kursu jakby rozsierdzony moją niekompetencją.

Siedziałem więc sobie spokojnie pod przezroczystą kopułą szprycbudy i miałem czas na filmowanie szarej rzeczywistości otaczającej Rzeszowiaka i jego pięknej samosterownej żeglugi. Często wystarczy dotrymować żagle - tego skrócić, a tamtego mocniej wybrać, aby zwolnić sternika ze służby. Oczywiście nie zawsze i nie na każdym kursie, ale warto to robić, bo satysfakcja z takiej żeglugi ogromna.

Czuć jak jacht sam wybiera drogę wśród fal tuląc się do jednej, albo tnąc inną na pół - bezcenne. Słuchać ich rozmowy, widzieć ich flirt. Ech....

Cpt.BB

01/08/2023

Dzisiaj - autopromocja!
Dwa filmiki obrazujące dlaczego warto pływać na Rzeszowiaku.

Pierwszy jeszcze z Islandii, kiedy płynęliśmy wzdłuż wschodniego wybrzeża pełnym fordewindem. Siódemka. Kawałek genuy. Poczucie radości i siły.

Drugi z pierwszej fazy przelotu Lerwick (Szetlandy) - Floro (Norwegia). Bajdewind, piątka - szóstka. Drugi ref na grocie, zrefowana genua. Jacht idzie w pełni samosterownie. Poczucie dumy.

Trzeciego filmiku niestety nie nagraliśmy. Powinien powstać kilka godzin po drugim, kiedy już wiała rzeczywista ósemka, bajdewind. Jacht nie szedł już sam, trzeba było kontrować sterem i układać się w miarę możliwości na nadbiegającej od dziobu fali. Pełna koncentracja.
Poczucie potęgi żywiołu i własnej kruchości. Ale też satysfakcja z mocarności jachtu i własnego, drobnego w niej udziału.

Jakoś więc nie chciałem filmowaniem wyzywać losu, trochę też nie było warunków ( przechodziły naprawdę duże, długie fale, deszcz lał nieustannie w poziomie, wiatr gwizdał na wantach, a szczelnie zamknięta zejściówka uświadamiała samotność sternika). Woda z zewnątrz w gumiakach, sztormiaku i czapce, wszędzie.

Na odchodne dostałem od Oceanu pozwolenie na krótki filmik następnym razem. Zrobimy.

Dlaczego zatem warto pływać na Rzeszowiaku?

Bo zgodnie z wytycznymi ś.p. Kpt. Janusza Zbierajewskiego robimy wszystko, aby
1. Było bezpiecznie
i staramy się, aby
2. Było miło.

A dodatkowo ponad to, ja wciąż i coraz więcej mam
3. Respekt, respekt, respekt.

w imieniu Rzeszowiaka i trochę też własnym
Cpt. Bogdan Bednarz

Opisałem się jak dziki i wszystko przepadło - więc tylko zdjęcia. O rybołówstwie i spotkaniu góry lodowej. Na Islandii !...
15/07/2023

Opisałem się jak dziki i wszystko przepadło - więc tylko zdjęcia. O rybołówstwie i spotkaniu góry lodowej. Na Islandii !. Resztę sobie dopowiedzcie.
Pozdrawiam BB :):):)

Toruńska załoga zamknęła kółko wokół Islandii. Żadne to mecyje, popływali sobie od portu do portu, wiatr im sprzyjał, sa...
05/07/2023

Toruńska załoga zamknęła kółko wokół Islandii. Żadne to mecyje, popływali sobie od portu do portu, wiatr im sprzyjał, samo szło. A jednak to spory sukces, kiedyś za taki wyczyn dostawało się "Rejs Roku". Satysfakcja zostaje, w końcu ile jachtów ma taki rejs ja swoim koncie?
Szacunek dla nich , no i dla Rzeszowiaka, który dopisuje kolejne karty swojej historii.

Coś w swojej spróbuję dopisać i ja - właśnie zameldowaliśmy się w Reykjaviku, skąd wyruszamy na żeglarską włóczęgę wzdłuż północnych brzegów Islandii. Po jej zakończeniu w moim osobistym planie jest powrót do Norwegii - tym samym na Wyspach Owczych domknę swoje kółko rozpoczęte jeszcze w wyprawie na Grenlandię w 2012, a potem rozszerzone w kolejnej z 2017 roku. Więc startujemy!

Na początek jednak objazd najważniejszych "must be" w okolicy stolicy Islandii. Wynajętym busem dotarliśmy więc do Wodospadu Gulfoss toczącego niewiarygodne ilości wody, do gejzeru Geissir, który dał nazwę całemu swemu gatunkowi, do gorącej rzeki, w której za całkowitą darmochę, okupioną jedynie godzinną wspinaczką przez malownicze górskie krajobrazy, moczyliśmy grube tyłki i brzuchy. Islandia ma do zaoferowania wiele cudów - chcemy nabrać ile tylko się da - jeśli nie teraz, to kiedy? Nawet trzydziestoletnim młokosom powoli dopisują do rachunku - właśnie ta okoliczność była przez nas świętowana zimną whisky w gorącym strumieniu.

Kapryśna islandzka pogoda też rozumiała wyjątkowość naszych intencji - przez cały wycieczkowy dzień słońce świeciło na jasnym niebie, dając nam cieszyć się wszystkimi zmysłami. Noce również dokładają do pieca - zanim się ściemni, już się rozjaśnia, świateł nawigacyjnych nie zapalałem. Raz, że nie ma po co, a dwa, po prawdzie, że prąd coś niedomagał i dla jego oszczędności włączony był tylko laptop z nawigacją. Dziś okazało się, że kabel łączący alternator z akumulatorem odmówił służby, czyli, że przerwał swoją ciągłość w miejscu najmniej odpowiednim, tzn. w zęzie. Jak jednak nie od dziś wiadomo , żeglarstwo wyprawowe to naprawianie jachtu w egzotycznych miejscach - z pokorą stosuję tą maksymę już dobrych kilkanaście lat - a Rzeszowiak odpłaca mi za tą troskę stukrotnie. Dziękuję Ci, Przyjacielu !
Kto wie gdzie jeszcze będzie nam dane razem bywać? Ano, pomyślimy, a potem spróbujemy zrealizować. Wszystko wciąż przed nami.

A tymczasem pozdrawiamy z Olafsvik, gdzie dopłynęliśmy po pięknej żegludze ( a jakżeby inaczej - pod wiatr ). Przy mijaniu ostatniego cypla, spod lodowca dmuchnęło tak, że pomimo drugiego refu na grocie i spłachetku gienki, burta całkowicie zanurzyła się w wodzie. Ryliśmy tak dobrą godzinę, szczęście, że fala nie miała się gdzie rozbujać i gładko wymknęliśmy się z tej pułapki. Drugie szczęście, że wiatromierz nie chodzi, to nie mam potwierdzenia, że w tych szkwałąch wiało dobrze ponad 50 węzłów. Kto by tam uwierzył.

Cpt. BB z załogą
Ahoy

PS
Trochę doklejam, bo właśnie wróciliśmy z wycieczki po okolicy Olafsviku. Odbyła się dzięki niezwykłej gościnności Agnieszki i Marka - nie dość, że gościli całą naszą bandę w swoim domu, to jeszcze zaproponowali objazd swoim samochodem. Byliśmy tam, gdzie lęgują rybitwy popielate ( islandzka kria ) broniąc swego potomstwa. Tam kręcono słynne Ptaki Hitchcocka. Mamy nadzieję na kolejne spotkania w przyszłości.
Biblioteka W Pudełku

Ostatnia doba rejsu, to wreszcie żegluga z wiatrem. Rzeszowiak zawinął w czwartek do Reykjaviku kończąc chwilowo zmagani...
10/06/2023

Ostatnia doba rejsu, to wreszcie żegluga z wiatrem. Rzeszowiak zawinął w czwartek do Reykjaviku kończąc chwilowo zmagania z oceanem. Od dziś ekipa toruńska pod dowództwem Mirka Raka zaczyna nowy rozdział. W planie okrążenie Islandii. Pomyślnych wiatrów!

A dzielna czwórka za kilka godzin wsiada do samolotu, po powrocie zapewne podzielą się z nami wrażeniami ze swojego, szczególnego pod wieloma względami etapu. Czekamy.

Tymczasem, dla podtrzymania atmosfery, trochę wspomnień z okresu wspólnego pływania Rzeszowiaka i Patagonii.

Przed przeskokiem z Szetlandów na Wyspy Owcze zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek w porciku Cullivoe położonym dwie mile od północnego wyjścia z cieśniny Bluemull Sund. Stąd obie jednostki wyruszyły w kierunku Faroe Islands. Określenie " w kierunku" wymaga żeglarskiego podejścia do sprawy. Z tego bowiem namiaru wiało tak koło szóstki, więc w tym kierunku iść się nie dało. Dało się iść w kierunku najpierw Svalbardu, potem w stronę Jan Mayen ; trzeba mieć wyobraźnię, żeby to jakoś pogodzić :). Więc, jak już drzewiej bywało, każdy szukał swojej drogi według własnych możliwości i konwój szybko uległ rozproszeniu.
Wiatr duł swoje, my jechaliśmy swoje i tak przy szybkości 4-6 węzłów odległość do Torshavn zmniejszała się w tempie 1- 2 mil na godzinę. Ale nikt nie narzekał, bo tym razem założyliśmy, (przynajmniej na Patagonii), że silnika słuchać nie chcemy.

Po dobie samotności na rozkołysanym oceanie na ekranie AIS pojawiła się sylwetka jakiejś jednostki. Zbiegło się to w czasie z wykonywaniem zwrotu, bo wiatr, zgodnie z prognozą, zaczynał wreszcie nabierać korzystnego dla nas kierunku - odkręcał już dosyć znacznie na północ. Teraz więc dopiero laicy mogą docenić żeglarski kunszt nawigatora - wywindować się jak najwyżej na północ pod niekorzystny wiatr, aby w odpowiednim czasie załapać się z tym , który poprowadzi nas już dokładnie w zamierzonym kierunku.
Prawdę powiedziawszy, innej alternatywy i tak nie było, ale zawsze to fajne uczucie, kiedy udaje się płynąć zgodnie z wcześniejszym planem, a wiatr dostosowuje się do prognoz!

Tak więc po wykonaniu zwrotu, zaczęliśmy baczniej przyglądać się sylwetce na ekranie plotera. W miarę zbliżania się przybywało danych, aż wreszcie pojawiła się nazwa : RZESZOWIAK !
Wyobraźcie to sobie : po półtorej doby samotności spotykacie na środku Północnego Atlantyku pierwszą jednostkę i jest nią wasz towarzysz podróży!
Wołanie na radiu nic nie dało, więc przeprosiwszy się z silnikiem dołożyliśmy gazu, aby przeciąć jego drogę. Na ploterze jednostki prawie się pokrywały, w naturze - nie ma nic. Wlazłszy na nadbudówkę wytrzeszczaliśmy oczy aż do bólu, wreszcie ktoś pierwszy zauważył malutkie czerwone światełko co raz skrywające się w falach i zachmurzonym, ciemnym horyzoncie. Z czasem stawało się ono coraz wyraźniejsze, potem zarysowała się sylwetka jachtu pod żaglami i wreszcie do światła czerwonego dołączyło drugie - zielone.
Dobrze, że przy tych wszystkich emocjach wpadł mi do głowy pomysł, żeby sfilmować jednostki na pełnym oceanie. Wiała już tylko trójka, fali prawie nie było, w tych warunkach można zbliżyć się na odległość zdjęciową. Pamiątka została.

Od tej pory płynęliśmy już razem, aż do Torshavn. Wiatr siadał, pakowaliśmy się w sam środek potężnego wyżu. Nikomu to nie przeszkadzało, bo promienne słońce zajmowało coraz większą powierzchnię nieboskłonu, a ocean wygładzał się w oczach. Na horyzoncie rysowały się już wyraźnie szczyty Faroe. W jednej chwili zapomnieliśmy o trudach tej przeprawy i naczelnej myśli - byle bliżej portu. Ale teraz - do portu? - a po co ? Teraz jedziemy na ryby!
Czwarta rano, nad nami pełne słońce na tle jasnego nieba, pod nami ocean gładki jak stół, obok nas zielone zbocza Faroe z nielicznymi kolorowymi domkami, przed nami perspektywa udanego połowu, a w nas radość, radość, radość. Chce się żyć! Po dwóch godzinach wiadro pełne dorszy, kilka makreli, karmazyn i coś na kształt węgorza. Jak to smakowało....

A w załączeniu próbka tych emocji - na ekranie plotera i w naturze.
Pozdrawiam
Cpt. BB

Drugi sms od kapitana Andrzeja,  tym razem wysłany z portu : "Jesteśmy na Vestmannaeyjar. Po 5 dobach i 4 godzinach dota...
07/06/2023

Drugi sms od kapitana Andrzeja, tym razem wysłany z portu :
"Jesteśmy na Vestmannaeyjar. Po 5 dobach i 4 godzinach dotarliśmy po długich i trudnych zawodach z przeciwnym wiatrem. Niestety postój na wyspach był krótki, liczyliśmy na kąpiel, ale trzeba było iść na basen na drugi koniec miasteczka, wulkan również był zbyt daleko. W efekcie po piwie w knajpce płyniemy dalej. Zgodnie z prognozami podobno będzie korzystny S wiatr, mamy nadzieję na spokojniejszy etap do Reykjaviku."

Po niecałych trzech godzinach Rzeszowiak już znowu w drodze...
Wykąpią się w Reykjaviku, drugie piwo wypiją w samolocie, a wyśpią w domu. A co ?

Po trzech i pół dobach ciszy, w moim telefonie pojawił się sms takiej treści : jesteśmy po drugiej stronie wielkiej wody...
06/06/2023

Po trzech i pół dobach ciszy, w moim telefonie pojawił się sms takiej treści : jesteśmy po drugiej stronie wielkiej wody, do Reykjaviku mamy ok. 200 mil, wszystko ok.
Popłakałem się jak bóbr. Szacunek dla tej CZWÓRKI LUDZI..................
Dla wyjaśnienia : na Wyspach Owczych nastąpiło rozwiązanie konwoju ; Patagonia została na leniwą włóczęgę po Faroe, Rzeszowiak już samotnie kontynuuje wędrówkę na północ.
I na szybko analiza sytuacji.
Na pierwszym screenie stan aktualny, który mniej więcej utrzymywał się przez cały czas żeglugi - zachodni wiatr 5 - 7 B z przerwami pozwalającymi złapać oddech i podciągnąć się nieco pod wiatr.
Na drugim - prognoza za dwa dni, kiedy będą już ciągnąć do góry - pierwszy pełny wiatr od czasu, kiedy opuszczałem Geteborg na Rzeszowiaku w maju, a wcześniej Szczecin na Patagonii w marcu. Trzy miesiące orania pod wiatr !!!
Na koniec domniemana trasa, którą pokonali z Torshavn do obecnego miejsca ( krzyżyk z wektorów ) i dalej na Vestmanaeyjar - grupki wysp południowych Islandii, około 90 mil.

Cpt BB

01/06/2023

Po trudnej żegludze przez Północny Atlantyk Rzeszowiak dotarł do Torshaven - stolicy Wysp Owczych. Tutaj czekała nagroda - piękna wyżowa pogoda, czyste niebo i słońce. Takie warunki to na Faroe niezwykła rzadkość. A nam się trafiło! Pozdrawiamy!
Kpt. A. Bołdak z załogą 😀

31/05/2023

Szetlandy wody UK. RZESZOWIAK w drodze z Bergebn do Lerwick pod dowództwem Kpt. Andrzeja Bołdaka.
Zdjęcie wykonał Anatoly Rudkov
27.05. 2023 godz.13.37.

W Bergen zostałem samozwańczym komodorem. Podobno tak zwą dowódcę zespołu okrętów. Bo od tej pory Rzeszowiak płynie w to...
29/05/2023

W Bergen zostałem samozwańczym komodorem. Podobno tak zwą dowódcę zespołu okrętów. Bo od tej pory Rzeszowiak płynie w towarzystwie Patagonii, na której teraz jestem kapitanem. Dziwna sytuacja patrzeć na Rzeszowiaka z pokładu innej jednostki, ale jak widać, da się.

Tak czy inaczej, z Norwegii w kierunku Szetlandów wyruszył zestaw dwóch polskich żaglowców, co zapewne często się nie zdarza. Ten swoisty konwój nie utrzymał się w szyku zbyt długo - szybko utracono łączność wzrokową, potem sylwetka towarzysza zniknęła z ekranu AIS, na koniec zerwała się łączność radiowa. Wszystko za sprawą wiatru, który z siłą 7B walił w nas , a jakżeby inaczej, wprost z zachodu, czyli tam, dokąd wiódł nasz kurs. Skotłowany ocean miotał nami naprawdę mocno, Neptun szybko odebrał daninę. Nic nie pomagały zwroty, zmiany ustawień i wielkości żagli, wspomaganie silnikiem. Nieustająco prosto w mordę, dziady o wysokości pięciu metrów nawiedzały nas regularnie. I tak dwie i pół doby.

Ale na koniec tej żeglarskiej mordęgi dotarliśmy przecież do Lerwick, stolicy Szetlandów. Tu też łatwo nie było. Wszystkie miejsca w marinie zajęte, jachty w tratwach po dwa do burty. Zadekowało się międzynarodowe towarzystwo i nie chciało wychodzić w taka pizgawę, z której my właśnie przyszliśmy. Niemniej ścisnęli się jeszcze bardziej i wygospodarowali dla nas kawałek pontonu. Kto z takiego morza wraca, na szacunek zasłużył, wszyscy to wiedzą.

No a potem to już tylko giness w obskurnej, ale klimatycznej tawernie, spanie w nareszcie suchej koi, wycieczka po wyspach. Czy warte to niewygód, których doświadczyliśmy w tym przelocie w nadmiarze, a i co tu dużo mówić, zwyczajnego strachu?
Widać warte, bo o tym wszystkim juz się zapomniało, a smak piwa czuje się wciąż. No i czar szkockich pejzaży, klifów, zielonych wzgórz z pasącymi się owcami, obcych ale usmiechajacych się ludzi, którzy podnoszą do ciebie rękę z każdego mijanego samochodu. To pozostanie na zawsze, to daje napęd na przetrwanie szarzyzny życia. Aż do następnego rejsu.
Kto zresztą zrozumie człowieka, jedli on sam siebie często nie rozumie?
Pozdrawiam
Cpt. BB

26/05/2023

Zaktualizowany plan rejsów na SY RZESZOWIAK
Projekt dofinansowany przez Fundację PGE

Piękna Norwegio. Tym razem znów nie poskąpiłas  nam cudnych widoków i dobrej pogody. Bez kropli deszczu i tylko raz żegl...
21/05/2023

Piękna Norwegio. Tym razem znów nie poskąpiłas nam cudnych widoków i dobrej pogody. Bez kropli deszczu i tylko raz żegluga we mgle gęstej jak śmietana - aż nadto byłaś wyrozumiała. Więc cieszymy się czasem, który spędziliśmy w doborowym gronie i w tak zachwycających okolicznościach przyrody. Kilka wspaniałych fiordów przepłyniętych wzdłuż i wszerz, wodospady oglądane z poziomu morza, wspinaczka pod czoło lodowca, szerokie pejzaże rozciągające się z półki Preikestolen. To tylko odslonięcie rąbka tajemnic północnego piękna. Rzeszowiak wciąż daje możliwość dotkniecia tego świata, więc zapraszam na jego pokład - przybywajcie ! Kpt.BB

16/05/2023
Dwie doby w morzu. Po raz kolejny z pokorą przyjęliśmy warunki na jakich pozwala nam ono wkradać się w swój świat. Z pla...
16/05/2023

Dwie doby w morzu. Po raz kolejny z pokorą przyjęliśmy warunki na jakich pozwala nam ono wkradać się w swój świat. Z planowanych postojów w porcikach południowej Norwegii nic nie wyszło. Gnalismy na północ, aby zdążyć przed zapowiadanym sztormem. Wślizgnęliśmy się więc w spokojne wody fiordu, a zaraz potem zacumowalismy w marinie Stavanger. To centrum naftowe Norwegii, kraju posiadającego wielkie złoża ropy, oraz bogatą tradycję jej wydobycia. No nie tak bogatą jak nasza, bo to przecież na Podkarpaciu powstawały podwaliny petrochemicznego przemysłu za sprawą geniuszu Łukasiewicza. Podkarpacie górą! My też udowadniamy, że energia odnawialna stoi ponad tą otrzymywaną z ropy. Rzeszowiak cumuje właśnie pod Oil Museum, prezentując zwinięte co prawda, ale przecież prawdziwe żagle, które sprawiają, ze podróż może nie mieć końca. Wiatru nie zabraknie, ropy tak. Przy tej okazji machamy do Fundacji PGE , która wspiera tegoroczną wyprawę Rzeszowiaka. Razem dbamy o czyste środowisko. Oni mają trochę gorzej, bo muszą trudzić się w poszukiwaniu nowych rozwiązań proekologicznych. My mamy lepiej, bo możemy gadać z Neptunem, żeby wiał tak, aby nie trzeba było używać silnika, który dymi i hałasuje. Na koniec wychylimy razem z nim po małym kusztyczku za zdrowie PGE...
Pozdrawiamy - przemyska załoga w składzie Piotrek, Waldek, Pawłów dwóch, Zenek, Bogdan, Krzysiek, Janusz i Jurek . No i kapitan z Rzeszowa, piszący te słowa, Bogdan B

16/05/2023
08/05/2023

Rzeszowiak pozdrawia swoje miasto z Dockan Marina w centrum Malmo, Szwecja.

08/05/2023

Jeszcze są wolne miejsca a liczba miejsc ograniczona!
Zapraszamy na
ZGRUPOWANIE ŻEGLARSKIE STACJONARNE DLA DZIECI NA JEZIORZE SOLIŃSKIM w wieku od 8 - 13 lat organizowane przez KLUB KLUB ŻEGLARSKI HORNET I RZESZOWSKI PODKARPACKI ZWIĄZEK ŻEGLARSKI!
Więcej informacji w poście poniżej.

28/12/2022

Milo nam poinformować i zaprosić naszą brać i sympatyków żeglarstwa na tak długo oczekiwany ###V Bal Żeglarza, który organizujemy
w dniu 10.02.2023 (piątek) godz.19.00 w Rzeszowie w restauracji TWIERDZA ul. Podkarpacka.
Potwierdzenie uczestnictwa do dnia 30.01.2023 ( nr. tel. 509 257 571)
Bliższych informacji udzielimy przy wykupie zaproszeń.
Koszt balu 200zł od osoby. Zaprasza Zarząd Rzeszowskiego Podkarpackiego Związku Żeglarskiego.

05/11/2022
19/09/2022

Czołem! W naszym historycznym rejsie "Porty nieodwiedzone" jako jed i z pierwszych przepłynęliśmy przekop Mierzei. W pierwszy możliwy dla żeglarzy dzień zacumowaliśmy w Porcie Nowy Świat. Po 6-ciu godzinach oczekiwania, śluzowania i w między czasie udzielania wywiadu dla radia z pompą wpadliśmy na wody Zalewu Wiślanego. Pogoda nas nie rozpieszcza. Dzisiaj atakujemy "Przekop" w kierunku pn. Załogą Rzeszowiaka pozdrawia serdecznie.

Adres

Rzeszów

Telefon

+48606688520

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Jacht Rzeszowiak umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Jacht Rzeszowiak:

Widea

Udostępnij

Kategoria