Als die von Lüttwitz in Schlesien lebten. Historia von Lüttwitz na Śląsku

Als die von Lüttwitz in Schlesien lebten. Historia von Lüttwitz na Śląsku Przez czasy, miejsca i przedmioty związane z rodziną von Lüttwitz poznajemy historię i kulturę

Kto kupi Kaplicę?         Nie wszyscy wiedzą, że w przeszłości Ścinawka Średnia posiadała teatr, wybudowany przez baronó...
25/03/2023

Kto kupi Kaplicę?
Nie wszyscy wiedzą, że w przeszłości Ścinawka Średnia posiadała teatr, wybudowany przez baronów von Lüttwitz. Dziś jest remontowany W przeszłości miał grać na jego scenie Karl von Holtei z Wrocławia oraz siostra żony właściciela majątku Juliane Karoline Friesner.
17. maja 2021 r., na stronie Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa pojawiło się ogłoszenie o przetargu na dwie nieruchomości zabudowane położenie w województwie dolnośląskim, w powiecie kłodzkim, gminie Radków, obręb Ścinawka Średnia, nr działek: 1045 o powierzchni ewidencyjnej 0,4247, oraz działka 1055 o powierzchni ewidencyjnej 0,0997. Łączna powierzchnia nieruchomości wynosi 0,5244.
Te dwie działki: pierwsza niespełna 9 arowa z teatrem rodziny von Lüttwitz oraz działka z potężnym budynkiem starej obory, służącym jeszcze kilka lat temu jako magazyn i sklep rolniczy Agrol, a wcześniej jako Zakład Hodowlano Rolny, działający w strukturach zlikwidowanego 30 lat temu PGRu. Obie te nieruchomości znajdują się przy ul. Wojska Polskiego w kompleksie zajmowanym, przez niespełna 30 lat, do początku lat pięćdziesiątych XX wieku, przez Towarzystwo Jezusowe. W związku z tym, że najstarsi mieszkańcy okolicy, pamiętają jeszcze te czasy, do dnia dzisiejszego używa się zwrotu; : „u Jezuitów”.
Cena wywoławcza została wyznaczona na 260 100,00 zł (słownie: dwieście sześćdziesiąt tysięcy sto złotych). Przetarg miał się odbyć 1 czerwca 2021 roku, ale nie doszedł do skutku ze względu na brak zainteresowanych, co raczej nie dziwi, biorąc po uwagę cenę wyznaczoną za obie działki, stan techniczny budynków na nich się znajdujących, oraz ich położenie w strukturze miejscowości.
Z takimi przetargami jest tak, że ktokolwiek boi się dać zbyt niską cenę, - mówi Piotr Taszycki, projektant z Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, - bo potem się do niego dobiorą. Prokurator usiądzie mu na kark, że za darmo wyprzedaje mienie państwowe. Więc pracownicy muszą się wykazać, robiąc kilka przetargów, udowadniając, że za wyższą cenę nie będą w stanie sprzedać. Z każdym przetargiem obniżają ją trochę, aż uzyska ona poziom, za którą ktoś będzie chciał tą nieruchomość kupić.
Biorąc pod uwagę, że budynek obory, będący w stanie pomieścić ponad 200 krów, wciąż jest w części pokryty eternitem z domieszką azbestu, szkodliwego dla człowieka, nie zachęca on do kupna, chociaż wnętrze jest suche i idealnie nadaje się jako pomieszczenie magazynowe. Z tabliczki przytwierdzonej do jednego ze szczytów budynku można się dowiedzieć, że został on postawiony w roku 1864 przez Theodora von Lüttwitza, „Th. Frhr. v. Lüttwitz Erbaut 1864” , ojca Ernsta, o którego nagrobku pisałam wcześniej.
Drugi z budynków, znajdujący się w tej ofercie, jest znacznie starszy, gdyż wybudowany w 1795 roku jako teatr. To zdumiewające, że rodzina baronów von Lüttwitz, zbudowała osobny budynek do pełnienia tej funkcji, gdy najczęściej w teatry zamieniały się sale balowe zamków czy pałaców. Nad głównym wejściem znajdował się napis łaciński: Hic Ridendo Corriguntur Mores – Tu moralność poprawia się przez śmiech.
- W skali od 1 do 10, jak oceniłby Pan stan, kondycję budynku teatru, przed którym stoimy? Zapytałam przygotowującego projekt renowacji architekta Piotra Taszyckiego. - Cztery.... trzy. To jest kwestia odniesienia. U nas, większość budynków jest w stanie fatalnym. Ten jest w całkiem niezłym.- Pomimo tego, że ocenił go Pan na coś pomiędzy 3 i 4?!- Pan Piotr jednak przytakuje. -Tak, to jest całkiem niezły stan...
Obiektów nie sprzedano, ale trzeba było odpowiedzieć na wezwanie do naprawy Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Tworzył Pan plan remontu tego obiektu. Dostaliście Państwo nakaz remontu teatru od Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Proszę mi więc powiedzieć, jakie widzi Pan tu naprawy?
Trzeba wymienić całe pokrycie dachowe. Przemurowywanie szczytów ścian chyba nie będzie potrzebne. Cała elewacja oraz okienka są do naprawy. Myślę, że remont będzie kosztował więcej, niż cena za jaką był wystawiony ten budynek wraz z tym drugim. Gdy skończę projekt, na którego przygotowanie mam pół roku to zostanie on udostępniony w formie kosztorysu na stronie Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa.
W czasach budowy budynku teatru, w końcu XVIII wieku, pracę rozpoczynano od wykopania rowu, w którym uklepywano glinę, na którą zrobiono podsypkę, będącą bazą dla układanych kolejno kamieni oraz cegły. W momencie remontu budynku w latach dwudziestych XX w., kiedy ten znalazł się w rękach Jezuitów, prawdopodobnie użyta została do izolacji papa, która dziś jest widoczna pod opadającym tynkiem. Gdy woda podciągana jest przez cegłę, używało się jej by wilgoć nie powodowała odpadania tynków. W wyższych partiach budynku pod tynkiem umieszczona jest zrobiona z trzciny mata, utrzymująca jego strukturę. Jezuici, którzy zakupili majątek od von Lüttwitzów, z braku posiadania kościoła, czy też wystarczająco obszernej kaplicy, mogącej pomieścić wiernych, postanowili odrobinę przebudować teatr, by mógł on służyć do celów sakralnych. Tu w ramach ciekawostki dodam, że Jezuici mieli w planach wybudować kościół, ale po poważnym remoncie pałacu, gdzie dobudowano mu dwa piętra, nie starczyło na to pieniędzy. W latach 50 tych, po usunięciu Jezuitów z tego majątku, PGR wykorzystywał teatr jako magazyn zbożowy.
Remont teatru rozpoczął się jesienią 2022 roku, od wymiany dachówki nad całym obiektem. Zostały wyprostowane szczyty budynku, a teraz trwają ostatnie prace związane z odtworzeniem elewacji. Budynek pięknieje w oczach. Szkoda tylko, że plany remontu uwzględniły tylko ostatnie lata funkcjonowania budynku jako kaplicy, całkowicie zapominając o pierwotnej funkcji teatralnej. Kto kupi kaplicę?
Autorka: A.Łaszczuk

Codziennie w pojedynku ginął jeden szlachcic. a w niedzielę dwóch.`Pojedynek to walka dwóch przeciwników w wyniku wyzwan...
21/01/2023

Codziennie w pojedynku ginął jeden szlachcic. a w niedzielę dwóch.

`Pojedynek to walka dwóch przeciwników w wyniku wyzwania opartego o zniesławienie, z użyciem śmiercionośnej broni, organizowany przy obecności świadków i sekundantów obu stron. Od XVII do XIX wieku pojedynki były zjawiskiem powszechnym, czego dowiadujemy się z stron powieści historycznych, takich choćby jak „Trzej Muszkieterowie” Dumasa, czy trylogia Sienkiewicza. Oczywiście rozwój broni powodował, że zmieniały one swoją formę; Początkowe walki na szable i sztylety przerodziły się najczęściej na strzelanie do przeciwnika z pistoletów. Badania historyczne przeprowadzone w ubiegłym wieku we Francji, ukazały, że na przełomie XVI i XVII wieku, na przestrzeni 20 lat, w samej Francji zginęło od 7 do 10 tysięcy szlachciców. (…) Tak więc średnio było to około 400 osób rocznie, mniej więcej 8 tygodniowo. Jeżeli podzielimy te zgony regularnie, możemy powiedzieć, że w tym okresie, we Francji, jeden szlachcic ginął codziennie w pojedynku, a dwóch w niedzielę. (…) Cytat z książki pt. „Kniha o soubojich” Vladimira Dolinka.
Z tej samej książki możemy się dowiedzieć, że niemiecka statystyka sądowa odnotowała w latach 1882-1914 łącznie 2111 postępowań sądowych z powodu pojedynków. Wydawać by się mogło, że rozwój przemysłu i technologi w XIX wieku wpłynie na rozsądek ludzi i pojedynki przestaną być modne, lecz tak się nie działo. Państwo Pruskie, jak wiele innych krajów, zakazało pojedynków i ścigało osoby pojedynkujące się. W związku z czym odbywały się one w tajemnicy, stąd dzisiejsze statystyki ich dotyczące są mocno zaniżone.
Początkowo pojedynkowanie się dotyczyło tylko grupy osób wysoko urodzonych, w późniejszym czasie dołączyli do nich oficerowie, mężczyźni z wyższym wykształceniem, artyści i politycy. Honor i reputacja były wartościami najważniejszymi, nawet za cenę możliwości utraty życia, trzeba było o nie walczyć. Wielu szlachciców w tym czasie zubożało, honor niejednokrotnie był ostatnią wartością która im pozostała. Nacisk społeczeństwa był mocno odczuwalny, próby nie przyjęcia rzuconego wyzwania, kończyły się doczepieniem do tej osoby miana tchórza. Towarzystwo z wyższych sfer przestawało z taką osobą utrzymywać kontakty; kończyły się zaproszenia na polowania, bale oraz malały szanse na znalezienie sobie żony pochodzącej z dobrego domu. Gdy odrzucający wyzwanie był oficerem w wojsku, były przypadki zwolnień ze służby.
W pojedynkach traci się życie, wydawać by się mogło, że powody do pojedynkowania się muszą, w związku z tym, być niezwykle istotne. Tak jednak nie było, dokumenty pokazują, że wiele z nich było absurdalnych; psy swoich właścicieli się nie lubiły, kłótnia o pierwszeństwo przy wsiadaniu do karety, pierwszeństwo otrzymania komunii świętej w kościele czy też głośno wypowiedziana uwaga, że „Austriacy nie wynaleźli prochu strzelniczego”, co spowodowało, że jeden z uczestników rozmowy poczuł się urażony.
Arthur Maria von Lüttwitz, syn Rudolfa – potentata lnianego z Simmenau/Szymonkowa, w napisanej przez siebie książce ”Koszula szczęśliwca. Kolorowe zdjęcia z życia konwertyty”, wspomniał o pojedynku w którym brał udział podczas swoich studiów w Berlinie, gdzie syn wysoko postawionego polityka rzucił mu wyzwanie, gdy ten w restauracji delikatnie zwrócił mu uwagę, by nie wypowiadał się o płci niewieściej tak głośno i nieprzystojnie, bo obok siedzi znajoma mu dama. Na szczęście Arturowi udało się wygrać ten pojedynek. Jego przeciwnik został ranny w biodro.
W monarchii habsburskiej pojedynki zostały zakazane przez króla Ferdynanda I w 1527 roku, pod groźbą kary śmierci nie tylko dla pojedynkujących się ale również dla świadków, jeżeli ci trzy razy nie wezwali do przerwania walki. Wszystkie działania prawne prowadzące do ich wykorzenienia, okazywały się daremne, gdyż większość społeczeństwa uważała pojedynek za sprawę osobistą. Chcąc zabezpieczyć uczestników przed konsekwencjami jakie będą w przypadku śmierci, pojedynkujący się niejednokrotnie pisali listy w których oświadczali, że popełnili samobójstwo.

Wielu baronów von Lüttwitz, zapewne brało udział w pojedynkach z różnym szczęściem, ale ja w tym miejscu chcę wspomnieć o pojedynku o którym dosyć głośno było w prasie. 12. stycznia w 1881 w gazecie Neue Freie Prasse pojawił się artykuł:

(Das Duell in Frankfurt) Aus Frankfurt a. M. wird uns über das daselbst im Stadtwalde stattgehabte Duell, welches mit dem Tode des einen Duellanten endete, unter dem 11. d. M. gemeldet: Die Leiche des in dem gestrigen Duelle gefallenen 41jährigen Freiherrn Moriz Adolph v. Fröhlich, königlich bayrischen Ehrenkammerherrn und früheren Officiers bei den Garde Dragonern in Berlin, wurde heute durch den hiesigen Stadt- und Kreisphysicus im Beisein von Gerichtsbeamten secirt und dann zum Transporte nach Berlin in einen Metallsarg gelegt. Die Motive zu dem Rencontre, das bis in die höchsten und allerhöchsten Kreise hinauf eine peinliche Wirkung macht, find in Familien Verhältnissen zu suchen. Herr v. Fröhlich hatte im Jahre 1865 eine Freiin Lidy v. Lüttwotz geheiratet, aus welcher Ehe eine jetzt 13jährige Tochter geboren wurde, die des von der Mutter geschiedene Vater auch noch am Sonntag Abends eine halbe Stunde lang im „Hotel Schwan" bei sich sah. Die Scheidung von seiner Frau war am 14. Februar v. J. erfolgt. Der Mann, welcher sein Nachfolger in der Ehe mit der geschiedenen Frau wurde und gestern ihm als Gegenüberstand, ist der Ceremonienmeister Herr v. Frankenberg-Proschlitz.

(Pojedynek we Frankfurcie) Z Frankfurtu am Mann dowiadujemy się o pojedynku, który odbył się tam w lesie miejskim, który zakończył się śmiercią jednego z pojedynkujących się, relacja z 11. dnia tego miesiąca: Zwłoki 41-letniego barona Moriza Adolfa v. Fröhlich, królewskiego bawarskiego szambelana i były oficer Garde Dragoons w Berlinie został dziś poddany sekcji zwłok przez miejscowego lekarza miejskiego i okręgowego w obecności urzędników dworskich, a następnie umieszczony w metalowej trumnie w celu przewiezienia do Berlina. Motyw do starcia, które wywołuje zawstydzenie w wyższych i bardzo wysokich kręgach, należy szukać w stosunkach rodzinnych. Pan von Fröhlich w 1865 ożenił się z Freiin Lidy v. Lüttwitz, z tego to małżeństwa urodziła się 13-letnia już córka, którą rozwiedziony z matką ojciec widywał przez pół godziny w niedzielny wieczór w „Hotelu Schwan”. Człowiek, który stał się jego następcą w małżeństwie rozwiedzionej kobiety, z którym stanął wczoraj w pojedynku, jest mistrzem ceremonii, Pan von Frankenberg-Proschlitz.

Z kolei w prasie francuskiej z niewielkim opóźnieniem, bo 20 stycznia, pojawił się artykuł z którego możemy dowiedzieć się trochę więcej:
W miniony poniedziałek, w lesie, niedaleko Frankfurtu nad Menem odbył się pojedynek, którego wynik był śmiertelny dla jednego z pojedynkujących się. Spotkanie było motywowane niezgodą rodzinną. Baron Maurice-Adolphe de Froehlich, szambelan honorowy dworu bawarskiego i były oficer dragonów gwardii w Berlinie, rozwiedziony z baronową Lidy de Lüttwitz. Wyrok sądu z 14 lutego ub. r., (1880), powierzył matce wychowanie córki urodzonej w małżeństwie, z tym zastrzeżeniem, że ta ostatnia miała spotkać się trzy razy w ciągu dwóch tygodni z ojcem. Stan ten wywołał ożywione spory, które ostatecznie doprowadziły do spotkania barona de Frohlich z nowym mężem jego byłej żony, mistrzem ceremonii, Cäsar von Frankenberg und Proschlitz . Pojedynek odbył się na pistolety, z oddaleniem na dziesięć kroków. Broń barona de Froehlich chybiła; nieszczęśnik upadł uderzony kulą przeciwnika, która przeszła przez krtań, wchodząc prawą szczęką i wychodząc pod lewym uchem. Zwłoki przewieziono do Berlina w cynowanej trumnie, po wcześniejszym przeprowadzeniu sekcji zwłok przez lekarza medycyny sądowej we Frankfurcie.
Opisane przez prasę wydarzenia po dotyczyły Baronowej Evy Charlotty Ernestine Isabella Lidy von Frankenberg und Proschlitz (z domu von Lüttwitz). Jej pierwszym mężem przez piętnaście lat był, zabity w pojedynku, baron von Froehlich. Rozwiodła się z nim 14. lutego 1880 roku, by już kilka miesięcy później 28. października po raz drugi wejść w związek małżeński z Cäsar von Frankenberg und Proschlitz. Sama Lidy urodziła się jako najmłodsze dziecko Theodora von Lüttwitz 4. listopada 1842 roku w Ścinawce Średniej/ Mittelsteine. Zmarła 40 lat później we Wrocławiu 19. lutego 1920 roku. Córka o którą zapewne toczył się spór nazywała się Elisabeth Marie Lidy von Frohlich i urodziła się 11. kwietnia 1867 urodzona w Radzimowie w dzisiejszym powiecie Zgorzeleckim. Wydarzenia do których doszło dwa miesiące po kolejnym ślubie mamy musiały się mocno odcisnąć na psychice małej dziewczynki która straciła ojca.
A. Laszczuk

DE/
Jeden Tag starb ein Adliger im Duell, am Sonntag zwei.

Ein Duell ist ein Kampf zwischen zwei Kontrahenten als Ergebnis einer auf Verleumdung basierenden Herausforderung unter Verwendung einer tödlichen Waffe, die in Anwesenheit von Zeugen und Sekundanten beider Seiten organisiert wird. Vom 17. bis zum 19. Jahrhundert waren Duelle ein weit verbreitetes Phänomen, was wir auf den Seiten historischer Romane wie „Die drei Musketiere“ von Dumas oder der Trilogie von Sienkiewicz erfahren.
Natürlich führte die Entwicklung von Waffen dazu, dass sie Ihre Form änderten; Aus den anfänglichen Kämpfen mit Säbeln und Dolchen wurde das Schießen mit Pistolen auf den Gegner. Historische Forschungen, die im letzten Jahrhundert in Frankreich durchgeführt wurden, zeigten, dass an der Wende vom 16. zum 17. Jahrhundert über einen Zeitraum von 20 Jahren allein in Frankreich 7.000 bis 10.000 Adlige starben. (…) Im Durchschnitt waren es also etwa 400 Personen pro Jahr, etwa 8 pro Woche. Wenn wir diese Todesfälle regelmäßig aufteilen, können wir sagen, dass in dieser Zeit in Frankreich jeden Tag ein Adliger im Duell starb und zwei an einem Sonntag. (…) Ein Zitat aus dem Buch mit dem Titel „Kniha o soubojich” von Vladimir Dolink.
Aus demselben Buch können wir entnehmen, dass die deutsche Justizstatistik zwischen 1882 und 1914 insgesamt 2.111 Gerichtsverfahren wegen Zweikämpfen verzeichnete. Es scheint, dass die Entwicklung von Industrie und Technologie im 19. Jahrhundert den Verstand der Menschen beeinflussen würde und Duelle aufhören würden, in Mode zu sein, aber das war nicht der Fall. Der preußische Staat verbot wie viele andere Länder Duelle und verfolgte die Duellierenden strafrechtlich. Daher fanden sie im Geheimen statt, daher werden die heutigen Statistiken über sie stark unterschätzt.
Anfangs betraf das Duell nur eine Gruppe von Hochgeborenen, später schlossen sich Offiziere, Männer mit höherer Bildung, Künstler und Politiker an. Ehre und Ansehen waren die wichtigsten Werte, für die man mit dem Leben kämpfen musste. Viele Adlige verarmten damals, Ehre war oft der letzte Wert, den sie hatten. Der Druck der Gesellschaft war stark zu spüren, Versuche, die Herausforderung abzulehnen, endeten mit dem Namen eines Feiglings, der dieser Person anhaftete. Die Gesellschaft der High Society hörte auf, Kontakt zu einer solchen Person zu pflegen; Einladungen zu Jagden, Bällen und Chancen, eine Frau aus gutem Hause zu finden, schwanden. Als der Herausforderer Offizier in der Armee war, gab es Fälle von Entlassungen.
In Duellen gehen Leben verloren, es scheint, dass die Gründe für Duelle daher äußerst wichtig sein müssen. Dies war jedoch nicht der Fall, die Dokumente zeigen, dass viele davon absurd sind; die Hunde Ihrer Besitzer sich nicht mochten, ein Streit um Vorrang beim Einsteigen in eine Kutsche, Vorrang beim Empfang der heiligen Kommunion in der Kirche oder eine laute Bemerkung, dass "Österreicher kein Schießpulver erfunden haben", die einen der Gesprächsteilnehmer verursachte beleidigt zu fühlen.
Arthur Maria von Lüttwitz, Sohn des Leinenmagnaten Rudolf aus Simmenau/Szymonków, schrieb in seinem Buch „Das Glückshemd. Bunte Fotos aus dem Leben eines Konvertiten“, erwähnte er ein Duell, an dem er während seines Studiums in Berlin teilgenommen hatte, wo Ihn der Sohn eines hochrangigen Politikers herausforderte, als er in einem Restaurant freundlich aufgefordert wurde, nicht so laut und unanständig zu sprechen über das weibliche Geschlecht, denn neben Ihm sitzt eine Dame, die er kennt. Glücklicherweise gelang es Artur, dieses Duell zu gewinnen. Sein Gegner wurde an der Hüfte verletzt.
In der Habsburgermonarchie wurden Duelle 1527 von König Ferdinand I. unter Todesdrohung nicht nur für die Duellanten, sondern auch für die Zeugen verboten, wenn sie nicht dreimal die Einstellung des Kampfes forderten. Alle rechtlichen Bemühungen, sie auszurotten, erwiesen sich als vergeblich, da der Großteil der Öffentlichkeit das Duell als persönliche Angelegenheit betrachtete. Um die Teilnehmer vor den Folgen des Todes zu schützen, schrieben die Duellanten oft Briefe, in denen sie erklärten, Selbstmord begangen zu haben.
Viele Freiherren von Lüttwitz haben wahrscheinlich mit unterschiedlichem Erfolg an Duellen teilgenommen, aber ich möchte hier ein Duell erwähnen, über das in der Presse ziemlich viel berichtet wurde. Am 12. Januar 1881 erschien in der Zeitung Neue Freie Prasse ein Artikel:
(Das Duell in Frankfurt) Aus Frankfurt a. M. wird uns über das daselbst im Stadtwalde stattgehabte Duell, welches mit dem Tode des einen Duellanten endete, unter dem 11. d. M. gemeldet: Die Leiche des in dem gestrigen Duelle gefallenen 41jährigen Freiherrn Moriz Adolph v. Fröhlich, königlich bayrischen Ehrenkammerherrn und früheren Officiers bei den Garde Dragonern in Berlin, wurde heute durch den hiesigen Stadt- und Kreisphysicus im Beisein von Gerichtsbeamten secirt und dann zum Transporte nach Berlin in einen Metallsarg gelegt. Die Motive zu dem Rencontre, das bis in die höchsten und allerhöchsten Kreise hinauf eine peinliche Wirkung macht, sind in Familien Verhältnissen zu suchen. Herr v. Fröhlich hatte im Jahre 1865 eine Freiin Lidy v. Lüttwotz geheiratet, aus welcher Ehe eine jetzt 13jährige Tochter geboren wurde, die des von der Mutter geschiedene Vater auch noch am Sonntag Abends eine halbe Stunde lang im „Hotel Schwan" bei sich sah. Die Scheidung von seiner Frau war am 14. Februar v. J. erfolgt. Der Mann, welcher sein Nachfolger in der Ehe mit der geschiedenen Frau wurde und gestern Ihm als Gegenüberstand, ist der Ceremonienmeister Herr v. Frankenberg-Proschlitz.

In der französischen Presse wiederum mit leichter Verzögerung, denn am 20. Januar erschien ein Artikel, aus dem wir etwas mehr erfahren können:
Am vergangenen Montag kam es im Wald bei Frankfurt am Main zu einem Duell, dessen Ausgang für einen der Duellanten fatal war. Das Treffen wurde durch familiäre Zwietracht motiviert. Baron Maurice-Adolphe de Froehlich, Ehrenkammerherr des bayerischen Hofes und ehemaliger Offizier der Gardedrachen in Berlin, geschieden von Baronin Lidy de Lüttwitz. Das Gerichtsurteil vom 14. Februar vergangenen Jahres (1880) übertrug der Mutter die Erziehung einer ehelich geborenen Tochter mit der Maßgabe, dass diese Ihren Vater innerhalb von zwei Wochen dreimal treffen sollte. Der Zustand löste lebhafte Streitigkeiten aus, die schließlich zu einem Treffen zwischen Baron de Fröhlich und dem neuen Ehemann seiner Ex-Frau, dem Zeremonienmeister Cäsar von Frankenberg und Proschlitz, führten. Das Duell fand mit Pistolen zehn Schritte entfernt statt. Baron de Fröhlichs Waffe verfehlte; Der Unglückliche fiel hin, getroffen von der Kugel des Gegners, die durch den Kehlkopf ging, in den rechten Kiefer eindrang und unter dem linken Ohr austrat. Die Leiche wurde in einem Blechsarg nach Berlin transportiert, nachdem eine Obduktion durch einen Frankfurter Gerichtsmediziner durchgeführt worden war.
Die von der Presse beschriebenen Ereignisse betrafen Baronin Eva Charlotta Ernestine Isabella Lida von Frankenberg und Proschlitz (geb. von Lüttwitz). Ihr erster Ehemann seit fünfzehn Jahren war Baron von Fröhlich, der in einem Duell getötet wurde. Sie ließ sich am 14. Februar 1880 von Ihm scheiden und wenige Monate später, am 28. Oktober, heiratete sie zum zweiten Mal Cäsar von Frankenberg und Proschlitz. Lidy selbst wurde als jüngstes Kind von Theodor von Lüttwitz am 4. November 1842 in Ścinawka Średnia/ Mittelsteine geboren. Sie starb 40 Jahre später am 19. Februar 1920 in Breslau. Die Tochter, um die sich der Streit vermutlich abspielte, hieß Elisabeth Marie Lidy von Frohlich und wurde am 11. April 1867 in Radzimów im heutigen Stadtteil Zgorzelec geboren. Die Ereignisse, die sich zwei Monate nach der nächsten Hochzeit meiner Mutter ereigneten, müssen einen starken Einfluss auf die Psyche eines kleinen Mädchens gehabt haben, das seinen Vater verlor.

Autorin: A. Laszczuk

Będzie smacznie i radośnie.Hip, hip hurra! - Polska jest niepodległa od 104 lat! Po 123 latach znajdowania się pod zabor...
11/11/2022

Będzie smacznie i radośnie.

Hip, hip hurra! - Polska jest niepodległa od 104 lat! Po 123 latach znajdowania się pod zaborami, po okresie gdy 6 pokoleń Polaków nie miało swojego kraju, wreszcie Polska pojawiła się na mapach!

Jakiś rok temu niezwykle sympatyczna Pani Kreszenz S. ( niestety dożywszy 91 lat umarła w tym roku 8. września), z którą miałam okazję spędzić trochę czasu, podarowała mi zeszyt z przepisami, który z kolei przekazany jej został przez ciotkę. Biorąc pod uwagę, że kartki znajdujące się w tym zeszycie zapisane są kilkoma charakterami pisma, zapewne był on własnością kilku osób. Najprawdopodobniej przechodził w tej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Na jednej z kart znajduje się data „30 grudnia 1875 roku”. Nie udało mi się nic więcej z niej rozszyfrować. Patrząc jednak na inne strony, od razu rzucił mi się w oczy przepis o nazwie: „Polnische Torte/ Polski Tort”. Dlaczego?
Wyobraźcie sobie mamy drugą połowę XIX wieku, Polska nie ma swoich granic, ale pomimo braku państwowości, nie pozwala o sobie zapomnieć. Polski język nieustannie się rozwija, powstaje polska literatura, wciąż się wspomina powstanie listopadowe, które miało miejsce kilkanaście lat wcześniej .. a w zeszycie gospodyni domowej, mieszkającej w Bawarii, kilkadziesiąt kilometrów od Monachium, zapisany zostaje przepis o nazwie „Tort Polski”. Pewnie jego receptura krążyła pomiędzy znajomymi, niemożliwe jest dziś prześledzenie drogi jaką przeszedł nim pojawił się w tym zeszycie. Czy nie jest wspaniałe, że przepis pod tą nazwą krążył w tym czasie w Niemczech? My Polacy nie pozwalaliśmy o sobie zapomnieć.

Polnische Torte

Ein halbes Pfund Zucker wird mit einer Orange abgerieben, dann gestoßen und mit einem Eidotter gut ab berührt 90 Gramm geschälte geriebene Mandeln und fünf Esslöffel Semmelbrösel. Werde mit dem Saft der Orange befeuchtet dazugehört und Noch den Schnee von 7 Eiweiß.
zweitens der Deckel
150 Gramm Zucker mit fünf Eidotter eine halbe Stunde Röhren 150 Gramm geriebene Haselnüsse und den Schnee von 3 Eiweiß die Abfüllung Masse untergehen und wird Marmelade oder Gelee bestreichen orangentorte oben letztere ebenfalls mit Gelee bestreichen und mit Pfefferminze.

Tort Polski

Pół funta cukru wymieszać ze startą skórką pomarańczy, a następnie utrzeć z żółtkiem z jajka, dodać 90 gram obranych, zmielonych migdałów i pięć łyżek bułki tartej. Zwilżyć sokiem z pomarańczy i dodać ubite białka z 7 jajek.
Druga warstwa:
150 gram cukru z pięcioma żółtkami ucierać przez pół godziny, dodać 150 gram startych orzechów laskowych i ubite białka z 3 jajek. Po upieczeniu rozsmaruje się dżem lub galaretkę na ciasto pomarańczowe, wierzch posmarować również galaretką i przyozdobić miętą.

Jak można zauważyć, w tym przepisie nie można znaleźć proszku do pieczenia ani informacji w jakiej temperaturze oraz jak długo piec placki. Nasze babcie i prababcie, nie posiadały tak precyzyjnych piekarników jak my dzisiaj. Piekło się ciasta i pieczenie w piekarnikach będących częścią pieca kaflowego. To czy ciasto jest gotowe sprawdzało się na podstawie jego koloru i struktury. W przepisie powyżej występuje galaretka lub dżem. Oczywiście przy pierwszej próbie upieczenia tego ciasta, posmarowałam go dżemem, ale sprawił on tylko, że ciasto stało się jeszcze bardziej słodkie.

Przy drugim podejściu pozwoliłam sobie na dzisiejsze święto trochę zmodyfikować przepis.

Tort Polski

3/4 szklanki cukru,
starta skórka z 1 pomarańczy,
1 żółtko,
90 gram zmielonych migdałów,
5 łyżek bułki tartej
sok z 1 pomarańczy
to wszystko ze sobą wymieszać a później zmieszać z
7 ubitymi białkami jaj.

Upiec 30 minut w temperaturze 180 stopni Celsjusza

druga warstwa:
1/2 szklanki cukru
5 żółtek
150 g zmielonych orzechów laskowych
3 ubite białka jaj
utrzeć żółtka z cukrem, dodać orzechy i połączyć z ubitymi białkami
upiec w temperaturze 180 stopni Celsjusza przez 30 minut

Masa
400 mililitrów śmietany
1 serek mascarpone
cukier puder
razem ubić do uzyskania puszystej masy

Wierzch ciasta polać polewą z czekolady.

Zapraszam do upieczenia ciasta i życzę smacznego!

P.S. Myślą że ten przepis ze względu na swoją wyjątkowość również używany był przez rodzinę von Lüttwitz. :-)

---------------
DE /Es wird lecker und fröhlich sein

Hip hip hurra! - Polen ist seit 104 Jahren unabhängig! Nach 123 Jahren der Teilung, nachdem 6 Generationen von Polen kein eigenes Land hatten, erschien Polen endlich auf den Landkarten!

Vor etwa einem Jahr hat mir eine sehr nette Frau Kreszenz S. (leider starb sie dieses Jahr am 8. September 91 Jahre alt), mit der ich die Gelegenheit hatte, einige Zeit zu verbringen, ein Rezeptbuch geschenkt, das wiederum verschenkt wurde sie von meiner Tante. In Anbetracht dessen, dass die Seiten in diesem Notizbuch in mehreren Handschriften geschrieben sind, war es wahrscheinlich Eigentum mehrerer Personen. Höchstwahrscheinlich wurde er in dieser Familie von Generation zu Generation weitergegeben. Eine der Karten trägt das Datum „30. Dezember 1875“. Mehr konnte ich nicht entschlüsseln. Als ich mir jedoch andere Seiten ansah, sah ich sofort ein Rezept namens: "Polnische Torte / Polski Tort". Wieso den?
Stellen Sie sich vor, wir haben die zweite Hälfte des 19. Jahrhunderts, Polen hat keine Grenzen, aber trotz fehlender Staatlichkeit lässt es sich nicht vergessen. Die polnische Sprache entwickelt sich ständig weiter, polnische Literatur entsteht, der Novemberaufstand einige Jahre zuvor ist noch in Erinnerung … und im Notizbuch einer Hausfrau, die in Bayern, mehrere Dutzend Kilometer von München entfernt, lebt, steht ein Rezept namens „Polnisch Kuchen“ geschrieben. Wahrscheinlich kursierte sein Rezept unter Freunden, es ist heute nicht mehr nachvollziehbar, welchen Weg er gegangen ist, bevor es in diesem Notizbuch erschien. Ist es nicht toll, dass damals ein Rezept unter diesem Namen in Deutschland kursierte? Wir Polen haben uns nicht vergessen lassen.

Polnische Torte

Ein halbes Pfund Zucker wird mit einer Orange abgerieben, dann gestoßen und mit einem Eidotter gut ab berührt 90 Gramm geschälte geriebene Mandeln und fünf Esslöffel Semmelbrösel. Werde mit dem Saft der Orange befeuchtet dazugehört und Noch den Schnee von 7 Eiweiß.

zweitens der Deckel

150 Gramm Zucker mit fünf Eidotter eine halbe Stunde Röhren 150 Gramm geriebene Haselnüsse und den Schnee von 3 Eiweiß die Abfüllung Masse untergehen und wird Marmelade oder Gelee bestreichen orangentorte oben letztere ebenfalls mit Gelee bestreichen und mit Pfefferminze.

Wie Sie sehen, finden Sie in diesem Rezept kein Backpulver oder Informationen darüber, bei welcher Temperatur und wie lange die Kuchen gebacken werden sollen. Unsere Großmütter und Urgroßmütter hatten noch keine so präzisen Öfen wie wir sie heute haben. Sie backten Kuchen und backten in Öfen, die Teil des Kachelofens waren. Ob der Teig fertig ist, wurde anhand seiner Farbe und Struktur überprüft. Im obigen Rezept gibt es Gelee oder Marmelade. Natürlich habe ich beim ersten Versuch, diesen Kuchen zu backen, Marmelade darauf getan, aber das hat den Kuchen nur noch süßer gemacht.

Beim zweiten Versuch habe ich mir erlaubt, das Rezept für den heutigen Feiertag etwas abzuwandeln.

Polnische Torte
3/4 Tasse Zucker
Schale von 1 Orange,
1 Eigelb
90 Gramm gemahlene Mandeln
5 Esslöffel Semmelbrösel
der Saft von 1 Orange
Mischen Sie alles zusammen und mischen Sie es dann mit
7 geschlagenes Eiweiß.

30 Minuten bei 180 Grad Celsius backen

zweite Schicht:
1/2 Tasse Zucker
5 Eigelb
150 g gemahlene Haselnüsse
3 geschlagenes Eiweiß
Das Eigelb mit Zucker reiben, die Nüsse hinzufügen und mit dem geschlagenen Eiweiß vermengen
30 Minuten bei 180 Grad backen

Masse
400 Milliliter Sahne
1 Mascarpone-Käse
Puderzucker
zusammen schlagen, bis es schaumig ist

Gießen Sie die Oberseite des Kuchens mit der Schokoladenglasur.

Fühlen Sie sich frei, einen Kuchen zu backen und ihn zu genießen!

Adres

Scinawka Srednia

Telefon

+48661909043

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Als die von Lüttwitz in Schlesien lebten. Historia von Lüttwitz na Śląsku umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Als die von Lüttwitz in Schlesien lebten. Historia von Lüttwitz na Śląsku:

Widea

Udostępnij