20/06/2024
Chłodny kwietniowy poranek. Z lasu wynurza się oddział powstańców. Prowadzony przez pułkownika Czachowskiego zmierza ku Wólce Kłuckiej. U miejscowego dziedzica spodziewa się znaleźć oparcie i wypocząć po niedawno stoczonej zwycięskiej potyczce pod Stefankowem. Niestety właściciel tutejszych dóbr, Eustachy Kołłątaj, niechętny jest czynom zbrojnym i na wieść o zbliżających się oddziale chowa całą żywność w niewielkiej piwnicy a wejście doń przykrywa słomą. Gdy pułkownik puka do drzwi, Eustachy tłumaczy, że nie ma żywności, że nie jest w stanie pomóc i nakarmić powstańczej drużyny.
- Pan winieneś zawisnąć wraz z tymi zdrajcami! - padło pewnie niedługo potem, gdyż ludziom Czachowskiego udało się znaleźć wypełniony wiktuałami niewielki loszek. Kołłątaj miał jednak szczęście, nie dołączył do prowadzonych z oddziałem grupy zdrajców i nie skończył wraz z nimi , dzień później, w zagajniku nieopodal Samsonowa. Gniewu pułkownika jednak nie uniknął. Znany z porywczości dowódca osobiście wymierzył mu karę dotkliwej chłosty. Zaraz potem powstańcy zwołali mieszkańców okolicznych wsi i korzystając ze znalezionych w piwnicy dóbr urządzili huczną biesiadę. Wieczorem oddział opuścił pałacyk Kołłątaja i udał się w kierunku Mniowa.
Wydarzenie to znane jest w tradycji jako „Eustachowe baty” bądź „Eustachowa uczta” i jest pełne nieścisłości. W podaniach o tym wydarzeniu wspomniany jest straszy pan Eustachy Kołłątaj. Nie wiadomo natomiast o którego chodzi, czy o syna, który w owym czasie był w sile wieku czy o starszego Eustachego Mateusza Kołłajataja, który zmarł w 1836 roku i nie mógł brać udziału we wspomnianych wydarzeniach.
Eustachy Kołłataj senior nabył dobra w Wólce Kłuckiej w 1830 roku. Wcześniej ziemia ta i osiemnastowieczny, nieistniejący już drewniany dworek należały do stryja Eustachego – sławnego Hugona Kołłataja. Pierwotnie to on zamierzał wznieść tutaj pałac i nawet zamówił projekt u włoskich projektantów. Niestety koleje losu nie pozwoliły zrealizować Hugonowi tego przedsięwzięcia, wpierw został aresztowany przez Rosjan, potem długo walczył z chorobą na którą zmarł w 1812 roku. Pałac natomiast, zwany przez niektórych ze względu na niewielką kubaturę dworkiem, wzniósł w latach 1833-1836 wspomniany bratanek Eustachy. Murowany budynek ,otoczony półtora hektarowym ogrodem stanął na planie prostokąta. Posiadał osiemnaście pomieszczeń, w tym kaplice, a główne wejście zdobił robiący wrażenie, neoklasycystyczny portyk z rzędem jońskich kolumn. Obok pałacu znajdowały się powstałe w dziewiętnastym wieku zabudowania gospodarcze.
Do Kołłatajowskich dóbr, od lat czterdziestych XIX w. należał również pobliski zakład hutniczy w Kuźniakach, którego historia sięga roku 1782 roku. Pierwotnie znajdował się tutaj piec oraz kuźnica wodna. Za czasów Kołłatajów ten najmniejszy w regionie zakład metalurgiczny rozbudowano, w 1844. Powstały trzy fryszerki. Późniejsze modernizacje, w tym nowy wielki piec z 1870 roku to już inicjatywa kolejnego właściciela, żydowskiego przedsiębiorcy Szlamy Ornera. Ostanie lata funkcjonowania pieca to końcówka XIX wieku. Zakład należał wtedy do spółki Kamiński-Grossman Wtedy wielki piec otrzymał imię Jadwiga. Do zakończenia produkcji, w 1897 przyczyniło się, jak w przypadku większości zakładów metalurgicznych w regionie, wyczerpanie złóż rudy.
Majątek w Wólce Kłuckiej był w rękach Kołłątajów do lat siedemdziesiątych, do śmierci Jana, młodszego syna Eustachego Mateusza. W sąsiedniej wsi Grzymałków znajdują się grobowce rodziny Kołłatajów. Z trudnych już do odczytania tablic można wywnioskować, iż leży tutaj Eustachy Mateusz Kołłataj, wraz z żoną Barbarą : „Zwłokom Czcigodnego Męża Eustachego de Stumberg Kołłontaja, Dziedzica tej ziemi, (..)zmarłego dnia i miesiąca tegoż r. 1836”.
W późniejszych latach, pałac w Wólce Kłuckiej był własnością rodzin Lipskich i Kinieków. W 1894 ze względu na zły stan majątku dokonano jego przymusowej licytacji. W 1918 pałac kupił zmarły wkrótce ks. Innocenty Nowakowski. Majątek przeszedł w ręce jego spadkobierców Franciszka, Eugeniusza, Eugenii i Marii Nowakowskich oraz Wincentego Balasińskiego i uległ rozdrobnieniu. W 1938 roku zdewastowany pałac kupił, za wygraną na loterii, urzędnik kolejowy Stefan Dąbrowski. Rodzina Dąbrowskich wyremontowała obiekt i wprowadziła się doń latem 1939 roku. Niestety sielanka nie trwała zbyt długo. Wybuchła wojna, Dąbrowscy starali się przetrwać, produkując mydło, hodując króliki, uprawiając warzywa i handlując. Z pamiętnika Joanny – żony Stefana Dąbrowskiego dowiadujemy się, że pałac odwiedzali na przemian wojska niemieckie, partyzanci a także bandy rabusiów. Napadów ponoć było aż 27. Wszyscy, jak pisze w pamiętniku Dąbrowska : „spodziewali się zastać w pałacu dostatek i wyżerkę – a zastawali okropną biedę. Ale i tak coś zawsze zabrali – czego nie udało się schować…” W tych niekiedy nacechowanych poetyzmem wspomnieniach Joanny można również znaleźć historię sztandaru dla chłopców z lasu. Kiedy na świeżo zafarbowanym czerwonym obrusie haftowała białego orła do pałacu zawitał odział żandarmerii. Dąbrowska rzuciła niegotowy sztandar w siano. Szczęśliwie dowódca oddziału stanął w tym miejscu i nakazał podwładnym przeszukanie. Sztandar ocalał, został przekazany chłopcom z lasu.
Ostatnią mieszkanką pałacu w Wólce Kłuckiej była córka Joanny i Stefana Dąbrowskich. W 1993 w pałacu wybuchł pożar, który strawił dach strop. Ocalałe wraz kolumnadą mury znajdują się na terenie prywatnym i nie są udostępnione do zwiedzania. Obecnymi właścicielami są krewni Dąbrowskich.
cytat z pamiętników Dąbrowkiej pochodzi ze strony strawczynodnowa.pl