Trafił w szlak

Trafił w szlak Dane kontaktowe, mapa i wskazówki, formularz kontaktowy, godziny otwarcia, usługi, oceny, zdjęcia, filmy i ogłoszenia od Trafił w szlak, Przewodnik turystyczny, Skarzysko-Kamienna.
(1)

Chłodny kwietniowy poranek. Z lasu wynurza się oddział powstańców. Prowadzony przez pułkownika Czachowskiego zmierza ku ...
20/06/2024

Chłodny kwietniowy poranek. Z lasu wynurza się oddział powstańców. Prowadzony przez pułkownika Czachowskiego zmierza ku Wólce Kłuckiej. U miejscowego dziedzica spodziewa się znaleźć oparcie i wypocząć po niedawno stoczonej zwycięskiej potyczce pod Stefankowem. Niestety właściciel tutejszych dóbr, Eustachy Kołłątaj, niechętny jest czynom zbrojnym i na wieść o zbliżających się oddziale chowa całą żywność w niewielkiej piwnicy a wejście doń przykrywa słomą. Gdy pułkownik puka do drzwi, Eustachy tłumaczy, że nie ma żywności, że nie jest w stanie pomóc i nakarmić powstańczej drużyny.
- Pan winieneś zawisnąć wraz z tymi zdrajcami! - padło pewnie niedługo potem, gdyż ludziom Czachowskiego udało się znaleźć wypełniony wiktuałami niewielki loszek. Kołłątaj miał jednak szczęście, nie dołączył do prowadzonych z oddziałem grupy zdrajców i nie skończył wraz z nimi , dzień później, w zagajniku nieopodal Samsonowa. Gniewu pułkownika jednak nie uniknął. Znany z porywczości dowódca osobiście wymierzył mu karę dotkliwej chłosty. Zaraz potem powstańcy zwołali mieszkańców okolicznych wsi i korzystając ze znalezionych w piwnicy dóbr urządzili huczną biesiadę. Wieczorem oddział opuścił pałacyk Kołłątaja i udał się w kierunku Mniowa.
Wydarzenie to znane jest w tradycji jako „Eustachowe baty” bądź „Eustachowa uczta” i jest pełne nieścisłości. W podaniach o tym wydarzeniu wspomniany jest straszy pan Eustachy Kołłątaj. Nie wiadomo natomiast o którego chodzi, czy o syna, który w owym czasie był w sile wieku czy o starszego Eustachego Mateusza Kołłajataja, który zmarł w 1836 roku i nie mógł brać udziału we wspomnianych wydarzeniach.
Eustachy Kołłataj senior nabył dobra w Wólce Kłuckiej w 1830 roku. Wcześniej ziemia ta i osiemnastowieczny, nieistniejący już drewniany dworek należały do stryja Eustachego – sławnego Hugona Kołłataja. Pierwotnie to on zamierzał wznieść tutaj pałac i nawet zamówił projekt u włoskich projektantów. Niestety koleje losu nie pozwoliły zrealizować Hugonowi tego przedsięwzięcia, wpierw został aresztowany przez Rosjan, potem długo walczył z chorobą na którą zmarł w 1812 roku. Pałac natomiast, zwany przez niektórych ze względu na niewielką kubaturę dworkiem, wzniósł w latach 1833-1836 wspomniany bratanek Eustachy. Murowany budynek ,otoczony półtora hektarowym ogrodem stanął na planie prostokąta. Posiadał osiemnaście pomieszczeń, w tym kaplice, a główne wejście zdobił robiący wrażenie, neoklasycystyczny portyk z rzędem jońskich kolumn. Obok pałacu znajdowały się powstałe w dziewiętnastym wieku zabudowania gospodarcze.
Do Kołłatajowskich dóbr, od lat czterdziestych XIX w. należał również pobliski zakład hutniczy w Kuźniakach, którego historia sięga roku 1782 roku. Pierwotnie znajdował się tutaj piec oraz kuźnica wodna. Za czasów Kołłatajów ten najmniejszy w regionie zakład metalurgiczny rozbudowano, w 1844. Powstały trzy fryszerki. Późniejsze modernizacje, w tym nowy wielki piec z 1870 roku to już inicjatywa kolejnego właściciela, żydowskiego przedsiębiorcy Szlamy Ornera. Ostanie lata funkcjonowania pieca to końcówka XIX wieku. Zakład należał wtedy do spółki Kamiński-Grossman Wtedy wielki piec otrzymał imię Jadwiga. Do zakończenia produkcji, w 1897 przyczyniło się, jak w przypadku większości zakładów metalurgicznych w regionie, wyczerpanie złóż rudy.

Majątek w Wólce Kłuckiej był w rękach Kołłątajów do lat siedemdziesiątych, do śmierci Jana, młodszego syna Eustachego Mateusza. W sąsiedniej wsi Grzymałków znajdują się grobowce rodziny Kołłatajów. Z trudnych już do odczytania tablic można wywnioskować, iż leży tutaj Eustachy Mateusz Kołłataj, wraz z żoną Barbarą : „Zwłokom Czcigodnego Męża Eustachego de Stumberg Kołłontaja, Dziedzica tej ziemi, (..)zmarłego dnia i miesiąca tegoż r. 1836”.
W późniejszych latach, pałac w Wólce Kłuckiej był własnością rodzin Lipskich i Kinieków. W 1894 ze względu na zły stan majątku dokonano jego przymusowej licytacji. W 1918 pałac kupił zmarły wkrótce ks. Innocenty Nowakowski. Majątek przeszedł w ręce jego spadkobierców Franciszka, Eugeniusza, Eugenii i Marii Nowakowskich oraz Wincentego Balasińskiego i uległ rozdrobnieniu. W 1938 roku zdewastowany pałac kupił, za wygraną na loterii, urzędnik kolejowy Stefan Dąbrowski. Rodzina Dąbrowskich wyremontowała obiekt i wprowadziła się doń latem 1939 roku. Niestety sielanka nie trwała zbyt długo. Wybuchła wojna, Dąbrowscy starali się przetrwać, produkując mydło, hodując króliki, uprawiając warzywa i handlując. Z pamiętnika Joanny – żony Stefana Dąbrowskiego dowiadujemy się, że pałac odwiedzali na przemian wojska niemieckie, partyzanci a także bandy rabusiów. Napadów ponoć było aż 27. Wszyscy, jak pisze w pamiętniku Dąbrowska : „spodziewali się zastać w pałacu dostatek i wyżerkę – a zastawali okropną biedę. Ale i tak coś zawsze zabrali – czego nie udało się schować…” W tych niekiedy nacechowanych poetyzmem wspomnieniach Joanny można również znaleźć historię sztandaru dla chłopców z lasu. Kiedy na świeżo zafarbowanym czerwonym obrusie haftowała białego orła do pałacu zawitał odział żandarmerii. Dąbrowska rzuciła niegotowy sztandar w siano. Szczęśliwie dowódca oddziału stanął w tym miejscu i nakazał podwładnym przeszukanie. Sztandar ocalał, został przekazany chłopcom z lasu.
Ostatnią mieszkanką pałacu w Wólce Kłuckiej była córka Joanny i Stefana Dąbrowskich. W 1993 w pałacu wybuchł pożar, który strawił dach strop. Ocalałe wraz kolumnadą mury znajdują się na terenie prywatnym i nie są udostępnione do zwiedzania. Obecnymi właścicielami są krewni Dąbrowskich.


cytat z pamiętników Dąbrowkiej pochodzi ze strony strawczynodnowa.pl

Opowieść o historii Samsonowa i jego hutniczej tradycji można rozpocząć od roku 1562, kiedy  biskup krakowski Filip Padn...
09/04/2024

Opowieść o historii Samsonowa i jego hutniczej tradycji można rozpocząć od roku 1562, kiedy biskup krakowski Filip Padniewski zezwala Michałowi Niedźwiedziowi na wzniesienie kuźnicy. Zakład, staje pobliżu rzeki Bobrzy, między Zagnańskiem a Kołomanią, nieopodal miejsca, gdzie już dwieście lat wcześniej stał prosty dymarkowy piec hutniczy. W 1594 kuźnica przechodzi w ręce królewskiego łowczego Łukasza Samsona, by w 1598 roku przemienić się w nowoczesny , tzw. bergamowski piec, który jest jednym z trzech (Cedzyna, Wyrowce) nowo powstałych pieców w Górach Świętokrzyskich. Konstruktorem tych pierwszych w Polsce wytapiających płynną surówkę, zakładów był Hieronim Caccio, sprowadzony przez Zygmunta II Wazę z Bergamo. Samsonowski klucz Cacciów, obejmujący wiele tworzących infrastrukturę wsi miał zaspokoić coraz większe zapotrzebowanie na stal w dobie rozwoju tak gospodarczego jak i rozwoju sztuki wojennej. Nastawiony był głównie na produkcję strzelb, pałaszy, pancerzy stalowych i innego oręża. W 1633 roku prawa do huty przechodzą na jej trzech administratorów - Bernarda Servalli, Piotra Gianotti i Jana Gibboni, który dziesięć lat później staje się jej jedynym właścicielem. Wtedy też piec w Samsonowie zostaje przebudowany i zmodernizowany. Odlewane są tutaj między innymi działa, co wg najstarszej polskiej gazety w 1661 roku miał okazje obserwować król Jan Kazimierz. Huta zaopatrywała wojsko między innymi podczas potopu szwedzkiego. Niestety czy to na skutek zapaści gospodarczej po wojnie ze szwedami czy innych konfliktów na przełomie XVII i XVIII wieku zakład popadł w ruinę. W 1709 roku przeszedł na własność biskupów krakowskich, by z kolei po odbudowie przez biskupa Sołtyka stać się w 1789 roku własnością skarbu Państwa. Niestety działający przed dwieście lat piec był już mocno wyeksploatowany a wyłonione z wojennych zawieruch królestwo Kongresowe potrzebowało prężnie rozwijającego się przemysłu. Tak powstał plan stworzenia nowego zakładu w ramach rodzącego się Okręgu Przemysłowego. I znowu, tak jak poprzednio w XVII wieku, ze względu na sąsiedztwo rzeki Bobrzy, występowania rud a także centralnego położenia w kraju Samsonów miał swoje pięć minut. W 1818 roku kamień węgielny pod budowę nowej huty położył sam namiestnik królestwa – Józef Zajączek i po nim to piec otrzymał imię. W skład nowo powstałego kompleksu, uruchomionego w 1823 roku wchodziła odlewnia, wielki piec, modelarnia i suszarnia. Wybudowano również budynki gospodarcze i mieszkalne. W 1829 zakład przeszedł pierwszą modernizacje. Doprowadzaną z rzeki Bobrzy kanałem wodę ,której to siła napędzała urządzenia zastapiła maszyna parowa. Kolejna przebudowa o czym informują nas żeliwne tabliczki na ścianach miała miejsce w 1835 roku. Przebudowano piec i wieżę gichtociągową. Mimo iż zakład produkował broń dla powstańców listopadowych i przetrwał dwa pożary, w 1843 i w 1848 to kres położyło mu podpalenie przez Rosjan w 1866 roku. Miała być to zemsta za zaangażowanie i produkcje broni dla uczestników Powstania Styczniowego. Po tym wydarzeniu zakłąd przestał działać i zaczął popadać w ruinę. Odbudowa obiektu nie była już opłacalna, złoża rudy były na granicy wyczerpania, dodatkowo na znaczeniu zyskiwało Zagłębie Dąbrowskie, gdzie piece opalane były, nie węglem drzewnym a kamiennym. To nowe rozwiązanie położyło nie tylko kres hucie Józef ale całemu zagłębiu świętokrzyskiemu. Samsonowski obiekt ucierpiał również w czasie pierwszej wojny światowej , kiedy to część budynków huty zostało wysadzone przez wojska austriackie. I w takim oto stanie, po zabezpieczeniu ruin w latach osiemdziesiątych możemy oglądać go dzisiaj. Pozostał wielki piec, wieża gichtciągowa, ruiny odlewni, modelarni oraz kanał wodny. Ciekawostką jest również znajdujący się nieopodal ruin modrzewiowy budynek, rówieśnik staszicowskich zakładów. To dom zawiadowcy fryszerek, w tym między innymi Piotra Ferta, potomka sprowadzonych tutaj angielskich metalurgów. Po upadku zakładów budynek spełniał rolę szkoły elementarnej. Jest to jedyny ocalały w całości budynek po zakładach w Samsonowie.
Jesienią 2023 roku gmina Zagnańsk zawarła umowę na wykonanie prac konserwacyjnych zabytku.
W planach jest powstanie ścieżki edukacyjnej, makiety całego obiektu, parkingu oraz oświetlenia ruin.

Polecam artykuł.
30/03/2024

Polecam artykuł.

Odbudować czy zostawić resztki murów? 🤔

Nic nie rozbudza narodowych fantazji tak mocno jak zamki 🏰 Bez niektórych odbudowanych budowli nie wyobrażamy już sobie polskiego krajobrazu 🏞 Inne nadal wzbudzają sporo kontrowersji.

🔹 Przed czym ostrzegał w XIX wieku ostrzegał prekursor ochrony zabytków, francuski historyk sztuki Adolphe Napoléon Didron?
🔹 Gdzie po raz pierwszy sformułowano już w latach 80. XIX wieku propozycję Karty konserwatorskiej?
🔹 Gdzie tuż obok historycznych murów obronnych zbudowano… prywatne lądowisko?

Na portalu Spotkania z Zabytkami Agata Jankowska opowiada o różnych aspektach odbudowy zamków 👉 bit.ly/awantura-o-basztę

Grot Słupecki był niezłym zbirem. Znany ze swojej awanturniczej natury, zamożny ziemianin wszedł zatarg z kasztelanem Ja...
27/03/2024

Grot Słupecki był niezłym zbirem. Znany ze swojej awanturniczej natury, zamożny ziemianin wszedł zatarg z kasztelanem Janem Ossolińskim, gdzie kością niezgody miał być przebieg granicy między wsią Słupcza a Dwikozami. Ossoliński zginął z ręki Grota w trakcie sejmu w Sandomierzu. Taki czyn - zabicie tak ważnej osoby nie mogło ujść płazem, więc awanturnik schronił się w zamku w Konarach. Obwarował się w tej rodzinnej posiadłości i uczynił zeń, za namową swojego kompana Rogalińskiego, bazę wypadową do łupieżczych wypraw na okoliczne dwory i kupieckie karawany. Po jakimś czasie wieści o tym przestępczym procederze dotarły na królewski dwór. Rozsierdzony występkami Grota król Jagiełło wysłał wojsko do Konar z rozkazem ‘wycięcia w pień” zbójów i zrównania twierdzy z ziemią. Tak też się stało. Po długim oblężeniu zamek zdobyto, załogę wymordowano a sam Grot Słupecki zginął w trakcie obrony zamku. Ów zbój, widząc iż nie ma już dla niego ratunku rzucił się z wieży, lub spadł z niej podczas próby ucieczki. Część pochodzących ze zbójnickiego procederu, znalezionych w zamku skarbów zasiliła królewski skarbiec a cześć zaginęła w niejasnych okolicznościach. Taką mniej więcej historię przedstawia nam Długosz. Historycy powątpiewają jednak w prawdziwość owej relacji. Ponoć Grot Słupecki nie zginął a został skazany na banicję i wyjechał na Morawy lub na Węgry zabierając swój majątek. Sam zamek w Konarach nigdy nie został zburzony a jeżeli już, to odbudowany, gdyż obiekt był użytkowany jeszcze w późniejszych latach. Wzniesiony najprawdopodobniej w połowie XIV wieku przez Sięgniewa – ojca wspomnianego awanturnika, przechodzi w 1525 w ręce sędziego Sandomierskiego Piotra Kochanowskiego (ojca poety Jana). Sprzedającym owe dobra był Stanisław Słupecki, zapewne jakiś potomek Grota. Po śmierci Kochanowskiego w 1547 majątek dziedziczy jeden z jego synów – Kasper. O dalszych losach zamku nad Koprzywianką źródła milczą. Wiadomo jedynie, że obiekt przechodził na własność rodzin Sołtyków, Krasińskich, Gawrońskich stopniowo niszczejąc. Ostatni gospodarz Konar - Zdzisław Reklewski mieszkał już w drewnianym dworze z osiemnastego wieku. Ostatecznie dwór i pozostałości zamku zniszczyły w 1915 roku rosyjskie armaty ostrzeliwując przez ponad miesiąc pozycje I Brygady Legionów Polskich. W okresie międzywojennym, historia zatoczyła koło, w pozostałych po zamku piwnicach kryli się przestępcy. Po zdemaskowaniu meliny przez policje lochy zostały zasypane.
Chociaż w obecnej chwili widoczne są świeże wykopy i odsłonięty fragment muru to brak informacji o pracach archeologicznych oprócz tych amatorskich z lat 20 XX wieku, w których to odsłonięto wyżej wspomniane piwnice. Znaleziono również fragmenty naczyń ceramicznych i kafli. Zamek wzniesiono najprawdopodobniej na planie prostokąta i być może posiadał wieże. Z pewnością był wzniesiony w stylu gotyckim na co wskazują sklepienia odkrytych piwnic. Jeszcze na początku XX wieku widoczny był narożny fragment muru. Dziś oprócz odkopanej ściany, możemy ujrzeć wynurzające się z zarośli fragmenty wałów i łuk sklepienia prowadzący do zasypanych podziemi zwany wrotami piekieł.

Marsz z raju do piekła rozpocząłem tuż za wejściem do najsławniejszej jaskini naszego regionu, w pobliskim lesie,  gdzie...
15/11/2023

Marsz z raju do piekła rozpocząłem tuż za wejściem do najsławniejszej jaskini naszego regionu, w pobliskim lesie, gdzie przebiega czerwony szlak. Po około godzinie przechodząc przez Czerwoną Górę i przecinając wiaduktem trasę E7 dotarłem do podnóży Góry Zelejowej. Wzniesienie to ma swój niepowtarzalny klimat, który został jeszcze spotęgowany przez jesienną aurę. Krzaki i gałęzie pochylone nad wąską ścieżką tworzą swoisty, wyściełany pomarańczowymi liśćmi korytarz który prowadzi dalej na grzbiet grani. Tak, stąpając po śliskich kamieniach dotarłem na szczyt Zelejowej a dalej do nieczynnego kamieniołomu. Tutaj bowiem, od XIV aż do lat pięćdziesiątych XX wieku wydobywano kalcyt, zwany, ze względu na swą barwę różanką zelejowską. Ten przypominający marmur materiał wykorzystano w licznych zdobieniach architektonicznych w regionie, do których należą m.in. portale w kieleckim pałacu czy detale ołtarzy w kościele w Chęcinach i na Karczówce.
Schodząc z Zelejowej dotarłem do drogi w kierunku Chęcin, to tutaj czerwony szlak spotyka się z niebieskim, który to poprowadził mnie do Jaskini Piekło. Ową grotę, której to główne wejście znajduje się na zboczu Góry Żakowej strzeże zastęp rzeźbionych, drewnianych diabłów. Sama jaskinia, na swojej całej, mierzącej 57 metrów długości posiada jeszcze kilka bocznych kominów. Sklepienie głównego dwudziestometrowego korytarza zdobią przepiękne polewy kwarcytowe.
W jaskini znajduje się również zabezpieczone wyrobisko górnicze.
Nie naprzykrzając się dłużej drewnianym czartom ruszyłem z powrotem w kierunku jaskini Raj, tym razem jednak inną drogą lecz wciąż niebieskim szlakiem. Mijając zbocze góry Okrąglicy dotarłem do kamieniołomu Szewce. Wyrobisko to funkcjonowało od XVII do XX wieku, gdzie szczyt eksploatacji wypadł na dwudziestolecie międzywojenne. Wydobywano tu bardzo ciekawy kolorystycznie, piaskowo-różowy wapień dewoński, służący głównie do wykonywania okładzin i posadzek. Poszukiwano tu również kruszcu ołowiu i miedzi. Wyrobisko to, oraz wspomniana wcześniej góra Zelejowa to dwie z jedenastu tzw. gór kruszcowych znajdujących się w okolicach Chęcin.
Mijając zbocze Góry Miejskiej dotarłem do wsi Szewce, na której krańcu znajdował się drogowskaz do Jaskini Raj, kresu mej wędrówki.

09/11/2023

Moi drodzy, strona "Trafił w szlak" przekroczyła 1000 polubień. Dziękuję wszystkim za zainteresowanie, komentarze i pozostałą aktywność oraz zachęcam do dalszego śledzenia strony, gdyż jest jeszcze wiele miejsc do odkrycia i wiele historii do opisania. Trzymajcie się ciepło a ja...lecę na szlak 😉

Zima 1759. W pałacu księżnej Zofii Lubomirskiej bawi  Franciszka Krasińska. Ciotka widząc urodę młodej bratanicy postana...
06/11/2023

Zima 1759. W pałacu księżnej Zofii Lubomirskiej bawi Franciszka Krasińska. Ciotka widząc urodę młodej bratanicy postanawia zadbać o jej wykształcenie i wprowadzając ją na warszawskie salony uczynić z niej „świetną partię. Młoda Krasińska ma wielu zalotników, jednak to właśnie owej zimy, dzięki zaaranżowanemu prze Lubomirską spotkaniu poznaje Karola Wettyna. Młodzi darzą się coraz większą sympatią. Franciszka snuje plany o wspólnym życiu , widząc się w roli księżnej Kurlandii a nawet polskiej królowej. Karol bowiem,zasiadający wówczas na tronie Kurlandii to jeden z synów króla Augusta III Sasa. Już wiosną, przy aprobacie ojca Franciszki – Stanisława Krasińkiego oraz ciotki Lubomirskiej dochodzi do potajemnego ślubu w Warszawie.
Niestety szczęście młodych nie trwa długo. Król August III nie akceptuje żony swojego syna a samo małżeństwo nie zostaje uznane przez sąd saski. Franciszka więc, niemal schowana przed królem, przebywa cały czas w Polsce. Na domiar złego, Karol, na skutek zmiany władzy w Rosji traci tron Kurlandii. Gdy w 1768 zawiązuje się Konfederacja Barska, której to jednym z postulatów jest detronizacja Poniatowskiego i osadzenie młodego Wettyna na tronie Krasińska angażuje się politycznie. Jednak po porażce konfederatów Karol Wettyn traci szansę na polski tron. Odwraca się również, pod wpływem saskiego dworu od swojej morganatycznej żony, wskutek czego ta zamieszkuje w klasztorze klarysek w Krakowie. Do zamku męża, położonego z dala od saskiego dworu, w Esweld przenosi się w 1775 roku wskutek interwencji cesarzowej Marii Teresy. Tutaj po ciężkiej , trwającej dwa lata chorobie umiera, w 1796 roku. Franciszka i Karola mieli jedno dziecko - Marię Krystynę, późniejszą żonę księcia sabaudzkiego Karola Alberta, matkę króla Sardynii Karola Emanuela.
Ta można by rzec niedoszła polska królowa przyszła na świat w Maleszowej, na zamku zwanym „Żurawim gniazdem”. Położona na niewielkiej wyspie obronna budowla powstała w około 1520 roku, będąc własnością Maleszowskich herbu Gryf. W 1576 Jan Gałecki herbu Junosza , mąż Anny z Maleszowskich sprzedał wiano żony Krasińskim. Ci w ciągu stu kilku lat znacznie rozbudowali rezydencje. Posiadała ona cztery kondygnacje. Każda z obszerną salą oraz sześcioma komnatami. W czterech wieżach narożnych znajdowały się lakierze bądź gabinety. Powstały również zabudowania folwarczne oraz park. Po roku 1762 rezydencja przeszła na własność rodziny Tarnowskich, ci jednak kilka lat później przenieśli się do nowej rezydencji w pobliskiej Tarnoskale a opuszczony zamek zaczął pełnić role ośrodka administracyjnego folwarku. Z czasem stał się źródłem budulca dla nowych zabudowań, w tym powstałego w na przełomie XVIII i XIX dworu. Wzmianka z 1850 roku mówi jakoby na wyspie znajdowały się tylko zwaliska starego zamku, jednak folwarczne obiekty gospodarcze i przemysłowe wciąż funkcjonowały. Na skutek złego zarządzania majątek został zlicytowany w 1857 roku i rozdrobniony. Po drugiej wojnie światowej w dworku urządzono w nim wpierw szkołę, później ośrodek letnich obozów harcerskich. Od połowy lat 70 miejsce to zaczęło podupadać.
Do dziś pozostały widoczne z ulicy ruiny budynków gospodarczych, powozowni i stajni. W oddali za ogrodzeniem można dostrzec jeszcze, przebudowany na budynek mieszkalny lamus. Cały ten teren, wraz z zamkową wyspą jest własnością prywatną, w której to części trwają prace renowacyjne a w części urządzono centrum konferencyjne.

Lubania koło Chmielnika. To tutaj na skraju wsi , w niewielkim lesie  skrywają się ruiny pałacu. Rezydencja ta, pierwotn...
14/09/2023

Lubania koło Chmielnika. To tutaj na skraju wsi , w niewielkim lesie skrywają się ruiny pałacu. Rezydencja ta, pierwotnie otoczona XVIII wiecznym parkiem, została wzniesiona w 1870 roku a jej pierwszymi właścicielami była rodzina Pileckich. Później pałac kilkakrotnie zmieniał właścicieli by w 1945 roku ulec poważnemu zniszczeniu z rąk Rosjan. Nigdy nie został odbudowany a w latach osiemdziesiątych przystąpiono do jego częściowej rozbiórki. Do dnia dzisiejszego przetrwały fragmenty murów oraz XIX wieczne zabudowania gospodarcze, tj, stajnia oraz młyn wodny, funkcjonujący do 1960 roku.

Początki zamku w Mokrsku Górnym koło Kielc sięgają drugiej połowy XIV wieku. Wzniósł go  biskup krakowski Florian z Mokr...
05/09/2023

Początki zamku w Mokrsku Górnym koło Kielc sięgają drugiej połowy XIV wieku. Wzniósł go biskup krakowski Florian z Mokrska lub jego brat Klemens kasztelan radomski. Wcześniej ziemie te, od 1306 roku były własnością ich wuja Piotra herbu Jelita, który rezydował w pobliskiej wieży warownej. Nie przetrwała ona do naszych czasów i w momencie budowy zamku była prawdopodobnie już opuszczona. Nowa rezydencja została ulokowana na niewielkiej kępie pośród mokradeł rzeki Nidy. Wzniesiony na planie prostokąta budynek, otoczony fosą posiadał trzykondygnacyjny, podpiwniczony dom mieszkalny, w którym dolne piętra podzielone były na trzy równe izby, natomiast wyżej znajdowała się obszerna komnata reprezentacyjna. Zewnątrz znajdował się zamknięty z trzech stron murem dziedziniec, do którego od południowej strony prowadziła baszta bramna.
Zamek był własnością rodu Mokrskich do roku 1509, kiedy to po kilkukrotnej zmianie właścicieli, w 1531 Mikołaj Sancygniowski sprzedał go królowej Bonie. Ta, za pośrednictwem swojego stronnika, marszałka wielkiego koronnego Piotra Kmity przebudowuje zamek, który zyskuje nowe, połączone z basztą bramną południowe skrzydło. Budowla ta, pierwotnie o charakterze obronnym, na skutek tej a także kolejnej, mającej miejsce na początku XVII wieku modernizacji przeobraża się w renesansowy pałac. Obiekt ten, nie był jednak długo w rekach Bony i zmieniając kilka razy właścicieli w końcu XVIII wieku został opuszczony. Będąc źródłem budulca dla okolicznych mieszańców podzielił los wielu podobnych budowli i w ciągu stu lat stał się ruiną. Do dzisiaj zachowała się ściana zachodniej części mieszkalnej i fragmenty murów z renesansowymi obramowaniami okien. Porośnięta drzewami ledwo widoczna ruina znajduję się najprawdopodobniej w rękach prywatnych.

Rok 1863, do posiadłości w Krzcięcinie wpadają Rosjanie. Tak kończy życie właściciel dworu  - hrabia Stadnicki. Za czynn...
11/08/2023

Rok 1863, do posiadłości w Krzcięcinie wpadają Rosjanie. Tak kończy życie właściciel dworu - hrabia Stadnicki. Za czynną pomoc powstańcom zostaje on powieszony we własnym, dworskim parku. Później, pod koniec XIX wieku dwór, jako wiano ślubne przechodzi na własność Hipolita Makomaskiego i Marii z Jackowskich. Majątek, składający się z m.in. z młyna i stawów liczy wtedy około 800 hektarów. Do dziś, po dawnej świetności pozostały kryjące się w zdziczałym parku ruiny dworu, kamienny mur oraz znajdujące się przy głównej drodze ruiny, pochodzącego z 1898 roku młyna. Ponoć gdzieś w parku znajduje się jeszcze kamienna płyta ustawiona w miejscu stracenia hrabiego Stadnickiego, niestety dziś trudna do odnalezienia.

03/08/2023

Dworek Doroszewskich zwany „Kałamarzykiem” miał swoją historię i znaczenie dla lokalnej społeczności. Był cennym elementem dziedzictwa kulturowego miasta. Niestety, z biegiem czasu, warunki atmosferyczne i brak odpowiedniej konserwacji doprowadziły do postępującej degradacji budynku. W efekcie "Kałamarzyk" stopniowo niszczał, aż w końcu musiał zostać rozebrany i na szczęście przeniesiony do Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni. To było z pewnością smutne wydarzenie dla mieszkańców, którzy byli związani z tym miejscem i chcieli zachować je jako część lokalnej historii. Zanik zabytkowych budynków, takich jak "kałamarzyk", ruiny kuźnicy Baltazarek, starego Marywilu czy też dworku z Baranowa może wpływać na potencjalne aspiracje Suchedniowa jako ośrodka turystycznego. Często zachowanie takich unikalnych i historycznych miejsc przyciąga turystów i stanowi dodatkowy powód, by odwiedzić daną okolicę.

Młyn w Marywilu, koło Szydłowca, to miejsce, w którym spotkali się na początku 1940 roku  Gen. Stefan „Grot” Rowecki i M...
02/08/2023

Młyn w Marywilu, koło Szydłowca, to miejsce, w którym spotkali się na początku 1940 roku Gen. Stefan „Grot” Rowecki i Major Henryk „Hubal” Dobrzański. Celem spotkania było najprawdopodobniej przekonanie tego drugiego do zaprzestania otwartej walki, rozwiązania oddziału i przejścia do konspiracji. Generał Rowecki, sceptycznie nastawiony do umundurowanej partyzantki , zarzucał Dobrzańskiemu odpowiedzialność za represje wobec cywilów. Miejscowa ludność bowiem wspierała działania „szalonego majora” i pomagała wymykać się jego oddziałom z niemieckich zasadzek. Hubal jednak pozostawał niechętny rozkazom Grota, ograniczył kontakty z ludnością cywilną i kontynuował walkę do kwietnia 1940.Sam młyn, należący na początku XX wieku do Jan Czerskiego obecnie przybrał formę ruiny na rozlewiskiem rzeczki Szabasówki z malowniczo wynurzającą się z wody pozostałością młyńskiego koła.

Synagoga w Działoszycach to typowy przykład neoklasycystycznego synagogalnego budownictwa. Ta wniesiona w 1852 roku na p...
13/07/2023

Synagoga w Działoszycach to typowy przykład neoklasycystycznego synagogalnego budownictwa. Ta wniesiona w 1852 roku na planie prostokąta budowla posiadała wiele bogatych zdobień architektonicznych, wśród których można wymienić zamknięty łukiem, ozdobiony płaskorzeźbami portal z sali do przedsionka. Zewnętrzą elewację podzielono rzeźbionymi półkolumnami, między którymi umieszczono wydłużone okna a dwuspadowy dach zamknięty został trójkątnymi szczytami gdzie widniały hebrajskie inskrypcje. Kwadratową sale dla mężczyzn pokryto sklepieniem zwierciadlanym, prowadził do niej przedsionek nad którym w późniejszym okresie, tj. przy okazji przebudowy w 1880 dobudowano babiniec, czyli pomieszczenie dla kobiet. Do synagogi przylegała dobudówka. Była tam biblioteka, żydowska szkoła oraz dom rabina. Znany jest, co w przypadku architektów bożnic jest mało popularne, projektant ów założenia, był to Felicjan Frankowski, budowniczy z Miechowa. Budynek ten wzniesiono w miejscu poprzedniej osiemnastowiecznej drewnianej świątyni, która spłonęła w 1848 roku i która powstała również na zgliszczach jeszcze wcześniejszej bożnicy. Tą pierwszą zbudowano na mocy przywileju Jana Stradomskiego, mówiącego o swobodnym zamieszkiwaniu i prowadzeniu handlu z 1707 roku. . Obecny, dziewiętnastowieczny budynek został zniszczony podczas drugiej wojny światowej, w trakcie której wykorzystywano go jako magazyn. Po zakończeniu działań wojennych mieścił się tu Dom Dziecka a w połowie lat sześćdziesiątych w budynku urządzono skład opału. W latach siedemdziesiątych zaczęło się rozpadać zwierciadlane sklepienie sali głównej oraz konstrukcja dachu. Do dnia dzisiejszego przetrwały zewnętrze ściany wraz trójkątnymi tympanonami. Częściowo zachował się również klasycystyczny wystrój ścian. Obecnie ruiny zagospodarowane i udostępnione do zwiedzania.

Gdy mijamy Sancygniów,w powiecie pińczowskim możemy dostrzec w oddali ukryty za drzewami tzw. Pałac Deskurów. Jest to re...
06/07/2023

Gdy mijamy Sancygniów,w powiecie pińczowskim możemy dostrzec w oddali ukryty za drzewami tzw. Pałac Deskurów. Jest to rezydencja, która została wzniesiona w 1882 roku przez potomków francuskiego emigranta, pułkownika Jana Deskura. Syn owego wojskowego, Józef zakupił te dobra w 1834 roku. Miejsce to było wtedy zaledwie podupadłym folwarkiem, który od XVII często przechodził z rąk do rąk a wśród właścicieli znalazły się takie rody jak Firlejowie, Tarłowie czy Opalińscy. Wcześniej wieś ta i okoliczne dobra należały do rodziny Sancygniowskich, których historia zaczyna się w XIV wieku. Protoplasta rodu, Piotr Sancygniowski ufundował w 1400 roku stojący do dziś kościół a w pobliżu wzniósł pierwszy dwór obronno – mieszkalny. Wybudowany na krawędzi rzeczki Sancygniowki obiekt z dwóch stron otoczony był murem a od południa przylegał do stawu. Mimo iż w niewielkim stopniu przypominał późniejszy XIX pałac, to z tamtego okresu zachowała się renesansowa attyka, brama z trzema otworami strzelniczymi oraz sto lat młodszy budynek przybramny. Zachował się również budynek mieszkalny, który według niektórych źródeł mógł być zborem ariańskim. Po drugiej wojnie światowej rezydencje znacjonalizowano. W splądrowanym i zniszczonym przez Rosjan pałacu urządzono szpital odwykowy, później ośrodek zdrowia i szkołę rolniczą. W latach osiemdziesiątych przeszedł w prywatne ręce, w których jest po dzień dzisiejszy . Obecni właściciele kilka lat temu rozpoczęli remont budynku, który groził już zawaleniem.

Adres

Skarzysko-Kamienna

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Trafił w szlak umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Widea

Udostępnij



Może Ci się spodobać