25/11/2024
Pierwsza w tym sezonie Wyprawa z Wikingiem skusiła 20 osób, do wspólnej wędrówki po Puszczy Wkrzańskiej i północnych dzielnicach Szczecina. Zaproponowałem miks szlaków pieszych, po najbardziej atrakcyjnych odcinkach, ze wzgórzami, wąwozami, malowniczymi widokami. Jest to moja ulubiona trasa, ale Wam się chyba również podobała. Łącznie zaliczyliśmy około 16km.
Wędrówkę rozpoczęliśmy z pętli komunikacyjnej na Głębokim. Ruszyliśmy pierwszym szlakiem na trasie wyprawy - niebieskim Pokoju https://wedrujznami.pl/P-N-ZS/ZPL-036 . Przeszliśmy obok sztucznie wykopanego, malowniczego stawu Wędkarskiego (Uroczysko). Zbudowany został w latach, 70-tych XX wieku, z wykorzystaniem jedynek cieku wodnego, stanowiącego dopływ jeziora Głębokie. Zasilany jest podziemną odnogą ze strumienia Osówka. Po chwili doszliśmy do Osówki i skręciliśmy na północ. Od tej chwili wędrowaliśmy wzdłuż strumienia leśnego, wchodząc w Dolinę Siedmiu Młynów. Dolina Siedmiu Młynów (Siebenbachmühlen), jest niewątpliwie "zapomnianą" atrakcją turystyczną. Pomimo powszechnie znanej nazwy, większość społeczeństwa za bardzo nie wie o co chodzi i jak zaliczyć wszystkie obiekty po kolei. Niegdyś miasto stworzyło niby szlak, pod nazwą Polsko-Niemiecki Szlak Turystyczny Siedem Młynów – Gubałówka, ale główną arterią leśną i zabrakło choćby mapy turystycznej, oraz tablic historycznych, przy poszczególnych obiektach. I tak często używana i znana nazwa, skrywa wciąż swoje tajemnice, chociaż przy pozostałościach prowadzą znakowane szlaki turystyczne. Historia miejsca jest bardzo stara i sięga czasów średniowiecza. Dolina Osówki, była idealnym w tym rejonie miejscem do zagospodarowania.
Pierwszym młynem, który powstał nad Osówką, był zbudowany przed 1277 rokiem Ustronie. Potem, do XVI wieku powstawały kolejne. W XIX wieku przekształcono je w restauracje, lub schroniska/ośrodki kolonijne. Niestety po wojnie, zabudowa pięknych restauracji i schronisk turystycznych ulegała dewastacji i rozkradaniu. Podjęto więc decyzję o ich rozbiórce. Pozostałością po pięknych niedawno budowlach, jest sześc stawów młyńskich (i trzy inne stawy) oraz część zabudowy młyna Ustronie. Niebieskim szlakiem pieszym wędrowaliśmy wzdłuż Osówki i dawnych młynów. Pierwszym po prawej stronie był Zazulin (Kuckucksmühle) nazywany również Młynem Kukułczym. Na przełomie XV wieku i XVI wieku wspomniany jako „młyn zwany Kuckuck” (de mole de kuckuck, 1487, de mole de kuckuck genometh, 1545), również „dolny młyn o nazwie Kukuk nad strumieniem” (die underste Mhuele mitt Namen der Kukuk an der Beke, 1552), a także Kuckucksmühle (1552), die Kukowsche (1659), Kuckuck (1560), Kuckucksmühle (1699), Kukuksmühle (1779), Kuckucksmühle (1803). Historia miejsca sięga XV wieku. Był wówczas w rękach prywatnych, pod zarządem własności książęcej. W I połowie XVI wieku został wykupiony przez Radę Miasta. I tak sobie funkcjonował zmieniając właścicieli do końca XIX wieku. Wówczas przekształcono go w restaurację z małym hotelikiem. Młyn posiadał również dwa przylegające do zabudowy stawy młyńskie. Jednak już w okresie międzywojennym zwyczajnie wyschły. Pozostały po nim jedynie dwa ciągi schodów prowadzących do młyna, fragmenty fundamentów młynu, otwory wylotowe/wlotowe do stawów oraz parów odpływowy ze stawów. Warto dodać, że na mapach, jest źle oznaczony. Miejsce to pominięto, na rzecz sąsiadującego młynu Ustronie z dwoma stawami młyńskimi. Jeden z nich uznano za Zazulin i tak sobie zostało do dnia dzisiejszego. Więc ni dziwcie się gdy będziecie mieli pomylone nazwy stawów młyńskich na całej długości Osówki, gdyż wiele tutaj namieszano.
Doszliśmy do rozwidlenia szlaków żółty/niebieski. Żółtym pójdziemy wzdłuż Jasmundzkiej Strugi na północ. My korzystaliśmy dalej z niebieskiego i skręciliśmy w prawo. Szliśmy wzdłuż Osówki mijając młyn Zazulin. Trudno sobie wyobrazić, że mijane wzniesienie za Osówką, porośnięte drzewami, było kiedyś stawem młyńskim. Trasa nabrała kolorytu, gdy zaczęliśmy wspinanie na skarpy i górki. Malowniczą trasą doszliśmy do stawu i pozostałości młyna Ustronie (Kaisermühle). Początkowo nazwano go Sauersach Mühle, od nazwiska właściciela. Znajdują się przy nim dwa stawy młyńskie. Jeden z nich po wojnie przypisano, wspomnianemu wcześniej młynowi Zazulin, skąd mamy przekłamania na mapach i aplikacjach turystycznych. Po raz pierwszy młyn o tej nazwie wymieniony został w 1552 roku. Do 1277 roku w domenie książęcej. Potem własność miasta, a na koniec trafia w ręce prywatne. Na przełomie XIX i XX wieku, wieku kończy swoją działalność młyńską (produkcja mąki). Przekształcony został w dość znany lokal rozrywkowy pod nazwą Młyn Cesarski. Był największym ze wszystkich młynów; posiadał cukiernię, parking, ekskluzywną restaurację, garaż, stajnie dla koni .... . Całość otoczona parkowym starodrzewiem. Wszystko czego było trzeba, śmietance towarzyskiej Szczecina. Tylko tutaj przetrwała spora część zabudowy młyńskiej, jednak nie zachowała swojej przedwojennej funkcji rekreacyjnej. A szkoda. Stawy i zabudowa, była ładnie widoczna ze wzgórza, na naszym szlaku pieszym.
Ruszyliśmy dalej szlakiem nad Osówką. Minęliśmy staw zbudowany w późniejszym okresie. Zaś kolejnym, był już staw młyński Uroczysko z (franc.: Poppillionmühle, niem. Schmetterlingsmühle). Młyn posiadał różne nazwy jednak w sumie wszystkie związane były z rosnącymi w jego otoczeniu topolami. Pierwsza wzmianka z połowy XV wieku to Młyn Topolowy (de poplionenmole, 1431). Następne zapiski mówią o; "Młynie Topolowym nad strumieniem” (poppelyone an der Beke, 1550), die Poplione, 1550, a także die Papelgönsche, 1659 i Papölige Mühle, 1693). Z czasem nazwa młyna tak dalece stała się nieprzetłumaczalna, że w drugiej połowie XVIII wieku pojawia się nazwa „Poppillionmühle”, którą z francuska tłumaczono na niemiecki jako „Motyli Młyn” (Schmetterlingsmühle, 1779). Więc nazwy Motyli Młyn i Topolowy Młyn, historycznie są właściwe. Podobnie jak wszystkie młyny posiada średniowieczny rodowód. Młyn został zakupiony w 1277 r. razem z innymi młynami przez Bractwo Piekarzy od księcia Barnima I. Następnie był własnością miasta. Z czasem przeszedł w ręce prywatne i podobnie jak inne młyny w dolinie, zakończył swoją działalność na przełomie XIX i XX wieku. Urządzono w nim restaurację i hotel. Niestety po wojnie niezabezpieczona szachulcowa zabudowa, uległa degradacji i następnie go rozebrano. Ślady zabudowy, są widoczne są od strony Drogi Siedmiu Młynów. I dalej patrząc z góry na Osówkę kierowaliśmy się na wschód.
Przed Polaną Harcerską, widać było ostatni ze stawów młyńskich - Zacisze (Muthgebermühle). Również nad nim znajdował się młyn. Najwcześniej wspomnianą w źródłach nazwą jest określenie de modtgeuersche (1485), także mudtgeuersche (1502) lub „młyn Muthgebera nad Strumieniem Osówki” (Muthgebermühle am Wussowschen Bach (1579, 1699), od nazwiska pierwszego właściciela. Młyn Muthgebera (die Muele Modttgeuersche genanndtt). W drugiej połowie XVII wieku pojawia się dla tego młyna nazwa Młyn Dolny (Górnym nazwano młyn Wyszyna). Nazywano go także Untermühle lub Kleinmühle ze względu na bardzo mały przemiał. Pod koniec XVIII wieku ostatecznie utrwaliła się jednak nazwa „Młyn Muthgebera” (Muthgebermühle, 1779). Podobnie jak wszystkie młyny posiada średniowieczny rodowód. Był w posiadaniu domeny książecej. Następnie był własnością miasta. Z czasem przeszedł w ręce prywatne i podobnie jak inne młyny w dolinie, zakończył swoją działalność na przełomie XIX i XX wieku. Podobnie jak w pozostałych młynach w tej dolinie w okresie międzywojennym mieściła się tu szachulcowa restauracja, położona nad samym stawem. Niestety po wojnie niezabezpieczona zabudowa, uległa degradacji i następnie rozebrano budynek. Oczywiście gdy się poszwendamy po terenie, znajdziemy ślady zabudowy, kamienie z fundamentów .... .
Wyszliśmy na Polanę Harcerską. Jest to znane Szczecinianom miejsce rekreacji. Posiada wiaty ogniskowe, ławeczki ... . Niegdyś było to pole biwakowe i doskonale pamiętam rajdy harcerskie, które kończyły się właśnie tutaj koncertami. Znajdziemy również informację, że niegdyś pełniła również rolę pola biwakowego. Tutaj krótki popas, a Bodzia poczęstowała nas pysznymi wypiekami. Po odpoczynku, przeskoczyliśmy przez Osówkę, aby znaleźć się się przy pozostałościach młynu Nagórnik (Bergmühle). Sam młyn położony jest na dole, jednak na wzgórzach nad nim funkcjonował wiatrak tzw. koźlak (Bockwindmühle). Tutaj również funkcjonowały różne nazwy. Po wybudowaniu w 1510 roku młynu wodnego, nosił on nazwę Młyn Górski (der berchmole, de bergmole, 1510, die Bergmuele). Spotykamy także nazwę Ramminer Mühle (1659). Właścicielem ziem był pomorski ród von Raminów ze Stolca i stąd nazwa, którą w XVIII wieku ponownie zastąpiła nazwa Bergmühle (1779). Podobnie jak w młynie Topolowym mamy i tutaj ślady francuskie. Podczas wojen napoleońskich w tej okolicy stacjonowała armia francuska, stąd też część lasu koło młyna nazywana była Francuskim Zagajnikiem. Podobnie jak wszystkie młyny, zakupiony został w 1549 roku przez Radę Miasta Szczecin. W 1850 roku, przeszedł w ręce prywatne. Po zaprzestaniu produkcji mąki, w zabudowaniach młyna utworzono dom kolonijny dla młodzieży. Po wojnie spotkał go taki sam los, jak pozostałych pięciu młynów. Uległ dewastacji i został rozebrany. Do dzisiaj wędrując szlakiem widzimy pozostałości betonowych i kamiennych fundamentów zabudowy młyna. Weszliśmy, na wysokie wzniesienie nad stawem. Podziwiając widoku zauważamy kolejny staw. Niebieskim szlakiem, zeszliśmy z górki, wchodząc na brzeg stawu młyńskiego Łomot (Klappmühle, Hagenmühle). Pozostałość po istniejącym tutaj od średniowiecza, do XIX wieku młynie wodnym w Dolinie Siedmiu Młynów. Po raz pierwszy wspomniany został w pierwszej połowie XV wieku jako „młyn koło wioski Osów”, cyt.: „[położony] obok [wioski] Osów przy młynie nazywanym [także] Łomot” (up de mole by Wussow belegen genannt de klappe, 1437); także „młyn za wioską Osów pomiędzy młynem Wysokim a młynem Górskim, inaczej zwany Łomot” (mole achter Wussow tuschen der ouer mole und der berchmole anders genomet de Klappe, 1501). Potoczna nazwa, jaką mu nadano powstała od hałasu, jaki wytwarzało koło młyńskie – klapanie i łomotanie. W XVI wieku określany był oficjalnie jako Klappmühle (1549), ale już w XVII wieku równolegle „Młynem Hagena” od nazwiska właściciela i „Młynem Łomot” od wspomnianego hałasu, jaki wytwarzał - „Młyn Hagena lub Łomot” (die Hagensche Mühle oder Klappe, 1659). Nazwa Hagenmühle nie przyjęła się, a pod koniec XVIII wieku utrwala się na dobre nazwa Klappmühle (1779). Łomot jako młyn książęcy, był wiele razy wydzierżawiany. Funkcjonował również jako młyn miejski. Dopiero w XIX wieku przechodzi w ręce prywatne. W XX wieku zamieniony na kawiarnię, a w latach 30 na stanicę dla młodzieży, stąd istnieje do dziś duże boisko. Po wojnie niezagospodarowany uległ zniszczeniu.
Doszliśmy do ulicy Pod Urwiskiem, skręciliśmy w lewo i znaleźliśmy się na węźle szlaków turystycznych. Kontynuowaliśmy wędrówkę wzdłuż Osówki zielonym szlakiem pieszym Przez Las Arkoński i Wzgórza Warszewskie - https://wedrujznami.pl/P-Z-ZS/ZPL-039 . Trasa troszkę podmokła, ale i "przygodowa" z powodu zwalonych drzewek i wąskich ścieżek. Docieramy do ostatnich pozostałości młyńskich. Widoczne są fragmenty kamiennych fundamentów, ceglana piwniczka oraz staw młyński. Jesteśmy przy młynie Wyszyna (Obermühle). Okreslenie „młyn górny koło Osowa” spotykamy pod koniec XV wieku (de ouermole by Wussow, 1495). W XVI wieku określany był już jako „Młyn Górny” (der ouer mole, 1501). Był najwyżej położonym młynem w Dolinie Siedmiu Młynów. Zbudowany w 1495 roku, był w domenie książęcej, następnie pod zarządem Rady Miasta. Pracował jak pozostałe do XIX wieku. Po zamknięciu młyna, w szachulcowym budynku mieścił się mały hotelik. Jak pozostałe, po wojnie uległ on degradacji i rozebraniu. Pozostał tylko staw otoczony starymi drzewami i ślady zabudowy.
Zakończyliśmy wędrówkę Doliną Siedmiu Młynów, schodząc szlakiem zielonym do drogo pod Gubałówką. Po chwili doszliśmy do węzła szlaków, gdzie zakończyliśmy przygodę z Osówką i weszliśmy na czerwony szlak pieszy Ścieżkami Dzików - https://wedrujznami.pl/P-C-ZS/ZPL-038 . Wędrowaliśmy malowniczym wąwozem Bystrego Potoku. Towarzyszyły nam niesamowite widoki ze szlaku. Ale wszystko co piękne się kończy i doszliśmy do asfaltu - ulicy Podbórzańskiej. Znaleźliśmy się w miejscu przedwojennej osady leśnej Podbórz (Waldschlösschen bei Buchholz). Po prawej widoczny były pozostałości Kreiskinderheim-u. Gdy wejdziemy w las zobaczymy ruiny, piwnice i fundamenty tego tętniącego przed wojną ośrodka wypoczynkowego dla bogatej młodzieży. Ośrodek wypoczynkowy dla młodzieży Kreiskinderheim był częścią kompleksu rekreacyjno-wypoczynkowego, składającego się z dziesięciu budynków. Posiadał on całe zaplecze sportowe: place do gier, trasy wycieczek pieszych, a pobliski Staw na Odludziu służył młodzieży jako kąpielisko, miejsce spotkań i spacerów. Przeszliśmy na żółty szlak pieszy Gocławski - https://wedrujznami.pl/P-Y-ZS-041 , również pełny historii.
Po stromych podejściach i zejściach, czekało na nas trochę bardziej płaskiego terenu. Dotarliśmy do wieży widokowej, nad Wodozbiorem (zespół przyrodniczo-krajobrazowy). Nie oparliśmy się wejściu na nią. Dzięki wyższym stanom wód gruntowych, po wielu latach było widać wreszcie wodę, a nawet pływające po niej łabędzie. Wodozbiór powołano celem odtworzenia walorów krajobrazu naturalnego, ze szczególnym uwzględnieniem ukształtowania terenu oraz cieków i zbiorników wodnych. Na obszarze zespołu leży Wysoki Staw, a swoje źródła mają cieki Gręziniec i Sienniczka. Wieża widokowa stanowi jednocześnie doskonały punkt obserwacyjny licznie występującego tu ptactwa wodnego. Powędrowaliśmy wzdłuż podmokłych terenów Wodozbioru, do Wysokiego Stawu (Weihenest-Teich). Niemiecka nazwa sugeruje, że w przeszłości znajdowało tu się lęgowisko błotniaka stawowego. Z tym miejscem związane jest pobieranie wody pitnej dla północnych dzielnic Szczecina. Dzikie jeziorko otoczono murem, a obok niego zbudowano dwie studnie pobierające wodę z cieków wodnych. I tak od 1897 roku Wasserbehälter Weihenest-Teich, rozpoczął swoją pracę. Woda pitna była transportowana do wsi Warszewo oraz zaopatrywała gminę Żelechowa. Użytkowana była również po wojnie jako ujęcie wody Golęcino B, skąd woda od 1957 roku byłą dostarczana do stacji uzdatniania wody przy ulicy Hożej. Do dzisiaj zachowały się ponad 100 letnie studnie, chociaż już bez urządzeń i trochę zrujnowane. Kiedyś nasz szlak prowadził wzdłuż Gręzińca do uli Ostoi Zagórskiego, wychodząc przy ruinach Nowego Bukowa (Neu Buchholz). Jednak jako że to dość podmokły teren, a droga uległa degradacji, zmieniono przebieg szlaku, który drogami gruntowymi, dochodzi do skrzyżowania ulic Bukowska/Ogrodowa/Ostoi-Zagórskiego. Tu skręcamy w prawo i wędrujemy starą drogą (po deszczach bardzo zaglinioną i błotnistą). Dopiero po chwili wchodzimy na stary, poniemiecki bruk (wcześniejsza część został zniszczona podczas budowy gazociągu i infrastruktury wodnej). Po kilkuset metrach skręciliśmy w lewo.
Przed nami jedna z dróg wjazdowych do folwarku Stare Bukowo (Alt Buchholz). Niegdyś brukowana aleja, obecnie jest mocno zdegradowana. Okoliczny mieszkańcy zwyczajnie kradli kostkę brukową. Doszliśmy do dawnego wejścia na dzieciniec dworu, do którego można dotrzeć ulicą Wkrzańską, również z poniemieckim brukiem, częściowo zdemontowanym. Weszliśmy na nową ścieżką historyczną po całym terenie majątku. Mogliśmy zobaczyć pozostałości dworu, parku angielskiego z miejscem gdzie byłą niecka baseonowa i forntanna, pozostałości obór, stodół i innych budynków gospodarczych, betonowy mostek prowadzący z parku do ogrodu różanego, powędrowaliśmy malowniczymi ściezkami nad doliną Gręzińca i dawnych stawów. Zatrzymaliśmy się na ognisko, które zrobiliśmy na tzw. Podkowie. Warto się zatrzymać przy historii folwarku Alt Buchholz. Okoliczne tereny zostały zagospodarowane już w XVIII wieku, gdy założona osadę Buchholz, ako miejsce hodowli owiec i baranów przy folwarku Zabelsdorf (Niebuszewo). Teren, na którym zbudowano owczarnię, był przepięknym lasem pełnym potężnych buków. Teraz nie ma tutaj nawet jednego drzewa, lecz gleba, na której przez wieki jako jedyna roślina rosły buki, stała się lukratywna dla uprawianej obecnie w tym miejscu tej rośliny cukrodajnej. Należąca dawniej do folwarku i przyszłego majątku rycerskiego Babelsdorf-Buchholz. Druga część tego majątku rycerskiego została od niego oddzielona w czasie. gdy należała do kupca Schleicha, a Buchholz dzięki temu i poprzez sprzedaż Ludwigowi stał się niezależnym majątkiem, który obecnie nosi nazwę Alt-Buchholz, aby odróżnić go od kolonii Neu-Buchholz, która powstała wskutek parcelacji gruntów majątku Babelsdorf-Buchholz. I tak pomimo dość podmokłych i nieprzyjaznych gliniastych gleb, majątek działał i rozwijał się przez kolejne lata. Uprawiano rośliny cukrodajne oraz bydło. Wycinano również rosnące tu lasy bukowe, pod dalszy rozwój terenów rolniczych. Zmieniali sie również własciciele, a Buchholz się rorastał, az w 1939 roku, liczącą 95 mieszkańców osadę, włączono do Szczecina. I tak powstał, rozbudowany na przestrzeni kilkudziesięciu lat majątek. Był tu dworek mieszkalny, duże zabudowania gospodarcze; stajnie, obory i stodoły, duży park angielski z fontanną i mostkiem otoczony alejami grabowymi, ogród różany, rozbudowana strefa rekreacyjna, nad spiętrzonymi trzema jazami wodami, Gręzińca. W trakcie II wojny światowej zabudowania folwarku nie zostały zniszczone. Opuszczone, rozebrano po wojnie -–– na cegły. W sztucznym stawie hodowano przez pewien czas karpie. Z całego kompleksu ocalały do dziś jedynie fundamenty budynku mieszkalnego z kamieni narzutowych, fundamenty i cześć ścian budynków gospodarczych, betonowe fontanny, mostek, a także mury oporowe i filary pawilonu nad stawem. Ognisko, ogniskiem, ale czekała na nas jeszcze dalsza trasa.
Ruszyliśmy żółtym szlakiem pieszym, ulicami osiedla Bukowo w kierunku Lasu Gocławskiego. Tutaj czekały nas spore wzniesienia Zielonych Wzgórz. Zaliczyliśmy dwa najwyższe z nich. Wędrując wzdłuż Osińca oraz Glinianki, dotarliśmy pod Zielone Wzgórze. Dziarskim krokiem skierowaliśmy się do Wieży Gocławskiej, wcześniej Bismarcka (Bismarckturm). Wieża powstała ku czci niemieckiego żelaznego kanclerza Otto von Bismarcka w 1921 roku. Po jego śmierci, powstała fundacja, która zbudowała ponad 240 tego typu wież na świecie. Wznoszono je ze składek społecznych. Niestety niewiele z nich przetrwało. Nasza szczecińska wieża, jest najdrożej wybudowaną (200.000 marek), największą oraz najlepiej zachowaną. Bryła wieży o wysokości 25 metrów, wzorowana była na mauzoleum Teodoryka w Rawennie, pierwszego germańskiego cesarza rzymskiego. Wnętrze ukształtowano na wzór rzymskiego panteonu i grobowców megalitycznych. Pierwotnie planowano ustawienie we wnętrzu posągu Bismarcka, który jednak w trakcie realizacji zastąpiono popiersiem. Zewnętrzne przypory zwieńczone zostały orłami cesarskimi. Wejście do wieży, zdobi efektowny portal. Przed wieżą znajduje się duży taras. Przed wojną nie było takiego zalesienia jak obecnie, więc był to wspaniały punkt widokowy. Przetrwała działania wojenne bez zniszczeń. Jednak polscy włodarze, zrzucili orły, które znajdowały się na szczytach przypór wieży. Ze środka mauzoleum, pozbyto się również popiersia Bismarcka, którego nigdy nie odnaleziono. Pewnie potłuczono je młotami na drobne kawałki. Jeszcze w pierwszych powojennych latach miejsce to było tłumnie odwiedzanie przez szczecinian, którzy zwiedzali ją „na dziko”. Pomimo, że władze polskie nadały wieży nazwę „Gocławska” nazwa częściowo się przyjęła, jednak zdecydowanie do dnia dzisiejszego nazywana jest Wieżą Bismarcka. Niestety kilka nieszczęśliwych wypadków spowodowało zamknięcie wieży dla turystów w połowie lat 70. Przez lata nie było żadnych remontów i inwestycji, zarówno gdy właścicielem było miasto, a później właściciel prywatny. Dopiero gdy została kupiona przez Wojciecha Kłodzińskiego Rentumi, rozpoczęto szereg prac przywracających wieże i jej okolice do czasów świetności. Obecnie można ją zwiedzać - https://tower.rentumi.pl/zwiedzanie . Jest świetnym punktem widokowym. Dzięki ustawieniu barierek, jej platforma widokowa ponownie jest bezpieczna. Niektórzy skorzystali z tego że był przewodnik i zwiedzili wieżę, z której wyszli uśmiechnięci.
Ruszyliśmy na pętlę tramwajową na Gocławiu. Aleją drzew schodziliśmy grzbietem wzniesienia. Idą za oznaczeniem szlaku, dotarliśmy do tarasu pod wzgórzem. Pod koniec XIX wieku, zbudowano restaurację Etablissement Weinberg. W 1897 roku, parcelę kupił od armatora Oscara Brauenlicha za sumę 24 tys. marek- August Bandoli, który po wyrównaniu części wzgórza wzniósł tutaj dużą restaurację. Bandoli prowadził restaurację do 1901 roku, kiedy to nowym właścicielem został Carl Pflugradt. W 1903 roku właścicielem został Hugo Bandoli, w domu przy lokalu mieszkała również wdowa po Auguście Bandoli- Wilhelmine z d. Barfknecht. Lokal z dużym ogródkiem na wolnym powietrzu oraz krytą sceną był położony bezpośrednio nad gocławskim dworcem kolejowym. W późniejszym czasie został powiększony o jeszcze jeden budynek, usytuowany bardziej na północ. Była to duża willa, która oprócz baru mieściła przestronną salę z małą sceną, co sprzyjało organizacji bardziej elitarnych spotkań. Dobra reklama oraz wysoka jakość usług, a także wyborne położenie sprawiły, że Etablissement Weinberg stał się jednym z najpopularniejszych miejsc odpoczynku mieszkańców Szczecina i okolic. W latach 1904-1917 lokal prowadził Oskar Schulze. W 1930 roku, jako właścicielka wymieniana jest Marta Siebart z d. Lange ze Szczecinie, jako oberżysta Friedrich Siebart, a zarządzający- Franz Siebart. W 1934 roku lokal dzierżawił Willi Kutz. Od 1935 roku do końca II wojny światowej właścicielem lokalu i oberżystą był Franz Siebart. Lokal nie został zniszczony podczas działań wojennych, rozebrano go po wojnie, dla pozyskania materiałów budowlanych.
Po dojściu na skarpę, nad linią kolejową, znaleźliśmy się na fajnym punkcie widokowym. Rozciąga się tutaj ładna panorama na Gocław. Odrę, a nawet można zauważyć jezioro Dąbie. Idealne miejsce na wyciszenie się podczas wędrówki. Obserwując panoramę, w oczy rzuca się Willa Strutz'a. Zabytkiem został w 2023 roku - i było warto go wpisać do rejestru. Przetrwał działania wojenne i został wpisany do miejskich zasobów lokatorskich. I tak jest do dnia dzisiejszego. Jednak miasto za bardzo nie dbało o zabytek - szkoda. Mam nadzieję, że wpis, zmusi miasto do renowacji budynku. Kilka słów o zabytku. Z elementów pierwotnego wyposażenia, trwale związanego z bryłą budynku jako jego elementy składowe, zachowały się m.in. stropy typu Kleina nad piwnicą, drewniane stropy, drewniana, kleszczowo-płatwiowa więźba dachowa, posadzka terakotowa na tarasie przed wejściem głównym, podłogi deskowe na klatce schodowej oraz w wieży, drewniane schody w klatce schodowej oraz w wieży, oryginalna stolarka okienna w wieży, na strychu oraz w piwnicy, drewniane drzwi główne wejściowe, ozdobne przeszklenia w wieży, secesyjny witraż z wizerunkiem syreny (obecnie poddany konserwacji) i polichromowany strop w wieży. Budynek stanowi jeden z okazalszych przykładów architektury z początku XX w. w Szczecinie, zachowując charakterystyczne wczesnomodernistyczne formy architektoniczne z elementami historyzmu i secesji. Willa stanowi ważny, materialny element miasta, wzbogacający walory zabytkowe i krajobrazowe regionu i dzielnicy Gocław.
Idąc ścieżką wzdłuż skarpy kierowaliśmy się do tunelu pod linią kolejową. Po stronie wzgórza mijaliśmy zabudowany niegdyś taras. Tuż przed tunelem na tarasie stała inna budowla. Z powodu rosnącej liczby wiernych, oraz znacznego oddalenia kościołów w Golęcinie i Stołczynie, w 1921 roku na skarpie Zielonego Wzgórza wybudowano kaplicę. Był to nieduży drewniany budynek, założony na planie prostokąta, usytuowany na skarpie, za kamienicą przy ul. Lipowej 18. Nabożeństwa odprawiał pastor ze Stołczyna. Po wojnie kaplica nadal pełniła swoją funkcję, służąc ludności polskiej. W latach 70- tych XX w. budynek zaczął osuwać się w kierunku torów kolejowych. Chcąc uniknąć katastrofy, rozebrano go. Zachowały się jedynie kamienne schody, biegnące od wiaduktu przy ul. Lipowej do miejsca, gdzie stała świątynia.
Właśnie tymi, zniszczonymi schodami zeszliśmy do tunelu pod torami i dotarliśmy do pętli komunikacyjnej Szczecin Gocław. Tutaj zakończyliśmy naszą wyprawę.
Jeśli uważasz, że mój czas poświęcony planowaniu i realizacji wypraw, wart jest kawy , zafunduj - https://buycoffee.to/wiking-turystyka .
Zapraszam do mojego sklepu z księgarnią turystyczną www.Wedrujznami.pl , gdzie po wpisaniu kodu rabatowego WYPRAWYZWIKINGIEM , otrzymacie 10% rabatu. Na stronie znajdziecie również opisy szlaków turystycznych Pomorza Zachodniego. Do zobaczenia na szlaku.
Materiały źródłowe: Pomeranica Sedina.PL Zabytek.pl Encyklopedia Szczecina dr Marek Łuczak PTH Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków.