Klub Turystyczny Wyprawy z Wikingiem - przewodnik Robert Filipski

Klub Turystyczny Wyprawy z Wikingiem - przewodnik Robert  Filipski Przewodnik i organizator turystyki, projektant I znakarz szlaków turystycznych. Honorowy PInO PTTK. Pieszy i nie tylko, wędrownik po szlakach turystycznych.

Prowadzę Przystań Wodną Głębokie. Swoją działalność turystyczną rozpocząłem 1987 roku. Przez te lata zorganizowałem setki imprez turystycznych - rajdów pieszych oraz na orientację, od rangi lokalnej do Mistrzostw Polski. Działałem, działam i będę działał do śmierci i jeden dzień dłużej :)

Sobotni dzień przywitał nas mgłami. Obawiałem się, że nie będzie tak fajnie jak przy słonecznym dniu. Jednak nadjeziorna...
29/12/2024

Sobotni dzień przywitał nas mgłami. Obawiałem się, że nie będzie tak fajnie jak przy słonecznym dniu. Jednak nadjeziorna trasa okazała się ponownie cudowna. Sobotnia wyprawa odbywała się w okolicach Bierzwnika, zarówno miasteczka, jak i jeziora. Na prawie 18 kilometrową wycieczkę stawiło się 15 osób, którzy wspólnie ze mną ruszyli na szlak. Tym razem bazowaliśmy na leśnym szlaku czerwonym Nadleśnictwa Bierzwnik. Jeśli podobała Ci się wędrówka ze mną, oraz poniższy opis trasy, zapraszam do postawienia mi wirtualnej kawusi, tak przydatnej przy tworzeniu relacji z rajdu, jak i przygotowywania nowych tras - https://buycoffee.to/wiking-turystyka . Tym co mnie nagradzają, serdecznie dziękuję. Wracamy do naszej trasy.

Zbiórka odbyła się na przystanku kolejowym Rębusz. Wieś przywitał nas zabytkowym budynkiem dworca kolejowego, o ciekawej bryle, w dość dobrym stanie technicznym. Gdy porównamy, obecny budynek, ze zdjęciami z początku XX wieku zobaczymy, że niewiele się zmienił. Znikły jedynie drzewa i funkcjonująca obok gospoda. Ruszyliśmy na wyprawę. Początkowo skorzystaliśmy z niebieskiego szlaku pieszego Rębusz - Ogardzki Młyn. Już na początku szlaku, mogliśmy podziwiać, dobrze zachowany, zabytkowy kamienny drogowskaz. Po chwili wędrówki lasem, dotarliśmy do osady Smędowa. Tutaj mogliśmy podziwiać pomnik przyrody - dąb bezszypułkowy. Obok jest miejsce odpoczynku, więc latem można tu przysiąść w cieniu korony sędziwego dębu i odpocząć.

Ruszyliśmy i po chwili dotarliśmy do naprawdę pięknego jeziora Bierzwnik. Jest do duże jezioro o wydłużonym kształcie, otoczone lasami, z bardzo urozmaiconą linią brzegową z licznymi zatokami i naprawdę czystą wodą. Powierzchnia jeziora wynosi 202,93 ha. Jezioro jest bardzo czyste i w zależności od okresów, miało I lub II klasę czystości. Leży na Pojezierzu Dobiegniewskim, nazywanym również Lubuskimi Mazurami.

Od tego momentu weszliśmy na czerwony szlak leśny Nadleśnictwa Bierzwnik (Smędowa-Ostromęcko). Szlak ma charakter liniowy, jednak oznakowano wiele dróg leśnych, przez co Turysta może się w kilku miejscach mocno zakręcić. Do tego sporo chaosu w oznakowaniu szlaku oraz oznakowanie wielu dróg w różnych miejscach, z różnymi wariantami, którymi można dojść do różnych miejsc w przebiegu głównym szlaku. Jednak bez drogowskazów, map i informacji, daje efekt sporego, szlakowego zamieszania. Dlatego też proponuję wędrować główną nitką, naniesioną na mapy OSM, czy mapy.cz. Na szlaku spora ilość tablic edukacyjnych, dotyczących życia lasu. Dość ogólna treść, ale można się troszkę poedukować. Warto zwrócić uwagę, że wreszcie zostały one wyremontowane przez Nadleśnictwo.

Połowa trasy prowadziła wzdłuż brzegu malowniczego brzegu jeziora Bierzwnik. Maszerowaliśmy spokojnym tempem, w otoczeniu głównie bukowego lasu. Po dodrze mijaliśmy kolejny pomnikowy dąb bezszypułkowy, ale i wiele innych drzew na szlaku miało sędziwy wiek. W najbardziej widokowych miejscach, robiliśmy postoje, a czasem zbaczaliśmy w las, aby przejść jak najbliżej linii brzegowej akwenu. I tak dotarliśmy na tak zwany cypel. Jest to miejsce, gdzie brzegi jeziora Bierzwnik są najbliżej siebie (około 100 metrów). Niegdyś połączone były drewnianym mostem, który miejscowi nazywają "spalonym". Niestety nie istnieje już od wielu dziesięcioleci, a dawny trakt na zachodniej części uległ zanikowi. Po obiekcie zostały tylko coraz bardziej rozkładające się pale. Może kiedyś zostanie odbudowany .... . W tym miejscu zrobiliśmy dłuższy "popas", na którym Bodzia tradycyjnie poczęstowała nas słodkościami - tym razem piernikiem. Po odpoczynku ruszyliśmy dalej. W pewnym momencie weszliśmy na nadjeziorną skarpę. Przed laty postawiono tu ławeczek. teren był mniej zarośnięty i można było pewnie podglądać jeziorne życie. Obecnie miejsce mocno zaniedbane, jednak mam nadzieję, że Nadleśnictwo odtworzy to miejsce, rozbudowując o jakąś wiatę, oraz usuwając zakrzaczenia i drobny drzewostan, tworząc w ten sposób bardzo ciekawe miejsce dla turystów i miłośników przyrody. Zeszliśmy ze skarpy i zobaczyliśmy tablice o rezerwacie przyrody "Wyspa na jeziorze Bierzwnik". Spojrzeliśmy na jezioro i zobaczyliśmy niewielką wyspę. Rezerwat powstał w 1977 roku. Jego powierzchnia wynosi zaledwie 1,1 ha. Zasadniczym celem ochronnym rezerwatu jest zachowanie skrzypu olbrzymiego i kłoci wiechowatej – priorytetowej rośliny na wyspie, która występuje głównie w trzcinie okalającej całą wyspę. Jednakże obok tych gatunków, pod ochroną jest szereg innych roślin, które występują tu z różnym natężeniem. Warunki tam panujące pozwalają na wzrost takich roślin jak: konwalia majowa czy kalina koralowa. Co ciekawsze występuje na niej dużo zagrożonych gatunków objętych ścisłą ochroną, obok wspomnianej już kłoci wiechowatej jest to m.in. koniczyna dwukłosowa. Plan ochronny rezerwatu w innych swoich celach określa utrzymanie aktualnego stanu starodrzewu sosnowo - dębowego na wyspie, którego wiek szacuje się na ok. 170 lat. Swoje siedliska mają tu również ptaki drapieżne i wodne – gągoły i perkozy. Przedstawicielami ssaków tam bytujących, są bobry europejskie. Wędrując dalej leśną drogą, prowadząca wzdłuż brzegu jeziora dotarliśmy do Ostromęcka.

Tutaj skręciliśmy w drogę asfaltową, którą dotarliśmy do stacji kolejowej w Bierzwniku. Część uczestników odłączyła się i wróciła do domku, gdyż zdążyli na wcześniejszy pociąg na Szczecin. Połowa z wyprawowiczów, ruszyła jednak dalej. Szliśmy ulicą Dworową, mijając pond 100 letnią zabudowę wsi. Mijaliśmy ciekawe budynki z czerwonej cegły - bardzo podobnego projektu. Doszliśmy do budynku obecnej poczty z początku XX wieku. Bardzo ciekawa architektura, jednak ja poprowadziłem wyprawowiczów na zaplecze, z zachowaną drewnianą werandą i drzwiami wejściowymi. Jako, że była z nami miejscowa koleżanka, poszliśmy nad jezioro Kuchta, gdzie małą promenadą w formie pomostu, doszliśmy do małej plażyczki z pomnikowym dębem. Mgły okalające akwen, dodawały tajemniczości. Po chwili doszliśmy do celu naszej wyprawy - zespołu klasztornego Cystersów. Poprowadziłem uczestników kolejno przez: dawny browar, grupę pomnikowy dębów (aż się prosi o pomnik przyrody Dęby Cysterskie), źródełko, stodołę, do samego kościoła; piwnice skrzydła zachodniego wirydaż i sam kościół, opowiadając historię obiektów. Ostatecznie weszliśmy do kościoła, gdyż akurat odbywał się koncert kolędowy Zespołu Pieśni i Tańca Szczecinianie. Po zwiedzeniu zespołu klasztornego wróciliśmy na stację kolejową. Minęliśmy XIX wieczny park miejski. Rośnie tu wiele drzew, w tym; świerki pospolite, kasztanowce, lipy, buki, modrzewie, dęby czerwone, klony, jodły oraz dęby szypułkowe i bezszypułkowe. Wiele z nich jest uznanych za pomniki przyrody. Przy wejściu do parku możemy zobaczyć klomb z napisem "### lat PRL". Stała na nim niegdyś fontanna. Warto tu przyjechać zwłaszcza wiosną, aby zobaczyć, jak na trawnikach parku zakwitają niezapominajki. O dziwo otwarta była mała poczekalnia. I pociągiem wróciliśmy do domku.

===========================================
Ale jeszcze kilka słów o Bierzwniku !

Wieś posiada rodowód średniowieczny i trwale związana jest z historią Cystersów na tych ziemiach. Aczkolwiek pierwsze ślady osadnicze sięgają czasów plemiennych. Nadano nazwę Marienwalde "Lase Marii", co było "chrześcijańską" nazwą Lasu Starzyckiego. Związana była głównie z gospodarką rolną i leśną. Początkowo klasztor znajdował się na terenach Księstwa Pomorskiego, następnie Nowej Marchii. Pu jej kupieniu, znalazła się pod zarządem Zakonu Krzyżackiego. Z powodu coraz trudniejszej sytuacji Zakonu, sprzedał on Nową Marchię, Brandenburgii. Potem jak wiadomo był już okres niemiecki, a od 1945 roku, polski. Pomimo faktu, że wieś zbytnio nie cierpiała przez wszystkie wojny, nie ostało się niej zbyt wiele zabytków, Najważniejszym jest zespół klasztorny z burzliwą historią. Reszta zabudowy pochodzi głównie z przełomu XIX i XX wieku. Chociaż i ta bywa malownicza. Lokowanie zakonu w Bierzwniku datuje się na 17 września 1286 rok. W 1294 roku, na wzgórze nad Jeziorem Starzyckim przybył pierwszy konwent z macierzystego Kołbacza z opatem Wernerem na czele. I tak zaczęła się blisko 400-letnia historia tego pracowitego i potrafiącego "robić interesy" zakonu w Bierzwniku. Jako poważne, ocenia się zasługi cystersów dla rozwoju kultury i gospodarki. Zakon ten należał do inicjatorów zakładania kuźni wodnych, stawów rybnych, czy budowy młynów i browarów, melioracji łąk i pól. Można powiedzieć, że wprowadzał cywilizację :) . Już kilkadziesiąt lat później, klasztor mocno ucierpiał, gdy podczas wyprawy Króla Polski Władysława Łokietka w 1326 roku, został okradziony i spalony. Długo podnosił się z ruiny, zarówno budynków, jak i swoich włości. Cystersi funkcjonowali w Bierzwniku aż do 1539 roku. To wówczas, po przejściu tych ziem na protestantyzm, nastąpiła kasata Zakonu Cystersów, zaś majątek przejęła domena państwowa. W ten sposób z klasztoru i ziem jemu nadanych, zrobiono majątek gospodarczy. Klasztor i jego zabudowa niszczała przez wiele lat i było często przebudowywane. Opactwo ucierpiało także w czasie działań zbrojnych wojny trzydziestoletniej (1618-1648). Ostatecznie w pierwszej połowie XVII w. w zachowanych budowlach klasztornych urządzono letnią rezydencję elektorów brandenburskich. Kolejne straty przyniósł zabudowie opactwa pożar z początku XIX wieku, w którym kompletnemu zniszczeniu uległa część zachodnia kościoła, a prezbiterium zostało poważnie uszkodzone. Dopiero w połowie XIX wieku, ewangelicy przywrócili kościołowi funkcję sakralną. W 1945 roku, zabudowa spłonęła. Jednak po wojnie, zrujnowany i wypalony kompleks, uratowała głęboka wiara ludzi rzuconych przez wojenne losy ze wschodnich rubieży Rzeczypospolitej na ziemie zachodnie. Powstała parafia i rozpoczęto mozolną odbudowę kościoła, a następnie budynków klasztoru, która trwa do dnia dzisiejszego. Równolegle, rozpoczęto szereg badań archeologicznych, których efektu można oglądać na wystawie w kapitularzu. Tyle z historii. Teraz architektura. Założenie klasztoru składa się z kościoła, budynków klasztornych oraz budynków gospodarczych. Jego najstarsza część powstała w latach 1294-1305. Całość zbudowana została w stylu gotyckim, z zastosowaniem wendyjskiego układu cegieł. W otoczeniu zabudowy klasztornej, zachował się wirydaż ze studnią. Nieopodal klasztoru, znajdziemy gotycką ruinę, prawdopodobnie pełniącego niegdyś rolę domu gościnnego. Od XVIII wieku pełnił rolę suszarni i warzelni tutejszego browaru, a następnie spichlerza oraz stajni i obory. Jeśli chcesz zapoznać się bliżej z architekturę, zapraszam na stronę - https://klasztorcysterskibierzwnik.pl/architektura/ . Zeszliśmy również nad jezioro, do Źródełka. Wypływający ze skarpy strumień, ujarzmiono w kamieniu. Osadzono solidny kran, z którego wciąż leci woda. Na głazie możemy zobaczyć trzy ryby, znajdujące się również w herbie Bierzwnika. Z zabudowy późniejszego majątku i folwarku, najciekawszym budynkiem jest chlewnia ze spichlerzem z końca XIX wieku. Zbudowany z kamienia z drewnianą konstrukcją. Na parterze i piwnicach znajduje się muzeum Lamus, gdzie latem można zwiedzić ekspozycję etnograficzną.

====================================

Jeśli uważasz, że mój czas poświęcony planowaniu i realizacji wypraw, ich opisy, wart jest kawy, zafunduj - https://buycoffee.to/wiking-turystyka . Zapraszam do mojego sklepu z księgarnią turystyczną www.Wedrujznami.pl , gdzie po wpisaniu kodu rabatowego WYPRAWYZWIKINGIEM , otrzymacie 10% rabatu. Na stronie znajdziecie również opisy szlaków turystycznych Pomorza Zachodniego i nie tylko.

Do zobaczenia na szlaku. Materiały źródłowe: Bierzwnik.pl, Wikipedia i inne własne.

GMINA Bierzwnik Bierzwnik

Świąteczne spalanie kalorii w Puszczy Bukowej za nami. Przygotowałem troszkę wysiłkową trasę, gdzie było sporo podejść i...
27/12/2024

Świąteczne spalanie kalorii w Puszczy Bukowej za nami. Przygotowałem troszkę wysiłkową trasę, gdzie było sporo podejść i zejść. Wszystko odbywało się niestety w wilgotnej, aczkolwiek malowniczej przestrzeni leśnej. Nawet troszkę się przygotowałem merytorycznie, więc troszkę się nam wydłużyło, przez co nie było ogniska. Na prawie 13 kilometrową, świąteczną trasę, na start stawiło się 25 osób, ale na metę dotarło ledwo 8 :):):) . Jeśli podobała Ci się wędrówka ze mną, oraz poniższy opis trasy, zapraszam do postawienia mi wirtualnej kawusi, tak przydatnej przy tworzeniu relacji z rajdu, jak i przygotowywania nowych tras - https://buycoffee.to/wiking-turystyka . Tym co mnie nagradzają, serdecznie dziękuję. Wracamy do naszej trasy.

Zbiórka odbyła się na pętli SKM Szczecin Podjuchy. 25 uczestników w święta, to niezły sukces. Więc ruszyliśmy na szlak. Na początku stanęliśmy przy ul. Metalowej i Walczaka, gdzie znajduje się tablica ku czci sapera Mariana Walczaka, który 1.07.1946 r. zginął w czasie referendum w Zieluniu (woj. mazowieckie). Początkowo wędrowaliśmy czarnym szlakiem pieszym Klubu Turystów Pieszych Wiercipięty (Szczecin Podjuchy - Żelisławiec) - https://wedrujznami.pl/P-S-ZS/ZGR-057 . Przędliśmy starszą częścią Podjuch i weszliśmy w las. Starym traktem, doszliśmy do autostrady, gdzie weszliśmy na żółty szlak pieszy Do Szwedzkiego Kamienia - https://wedrujznami.pl/P-Y-ZS/ZGR-058 . Pośród morenowych wzniesień rezerwatu przyrody Bukowe-Zdroje, wędrowaliśmy Drogą nad Jeziorną. Na wysokości zabytkowego przepustu Jeziornej, weszliśmy na pasmo Góry Świątek i doszliśmy do leśnego pomnika.
=================================================================================================
Wzgórze Świątek 119,2 m n.p.m., położone jest na zachodnim krańcu Puszczy, w obrębie rezerwatu przyrody Bukowe Zdroje. Przebiega przezeń granica lasu. Od południa opada stromo ku źródłu Jeziorny. Do szczytu prowadziły doń przed wojną drewniane schody, obecnie niezachowane. Nieopodal wierzchołka, stoi pomnik Carla Friedricha Meyera. Z górą Świątek wiąże się legenda miejscowa. Przed wiekami na wzgórzu stała pustelnia, w której mieszkał mnich-misjonarz nauczający wiary chrześcijańskiej, nieprzyjęty przez ludzi nauczał ptaki i zwierzęta, chętnie go słuchające i posłuszne jego zaleceniom. Tu umarł i tu został pochowany. Według innej legendy świątobliwy mąż był świadkiem jak zbójcy napadli przejeżdżającego w pobliżu kupca. Chcieli oni zabić micha, aby pozbyć się świadka, ale ten zaczął do nich przemawiać i tak wzruszył ich zatwardziałe serca, że kupca nie tylko puszczono wolno, ale jeszcze obdarzono workiem złota.

Na wzgórzu Świątek, znajduje się odbudowany przez Pomorskie Towarzystwo Historyczne (dr Marek Łuczak z ekipą), pomnik dr Carla Friedricha Meyera (1840-1904). Pochodził z Quedlinburgu. Był synem producenta octu i kupca Carla Friedricha Meyera i Anny Marie Elisabeth z d. Zeddel prawdopodobnie z Quedlingburga. Uczęszczał do liceum w Quedlinburgu do 1860 roku. Następnie studiował historię i geografię na Uniwersytecie w Halle. W 1864 zdał egzamin nauczycielski i został zatrudniony w Szkole im. Fryderyka Wilhelma (Friedrich-Wilhelmschule) przy ul. Grodzkiej 7 w Szczecinie, gdzie pracował przez 40 lat. Do celów dydaktycznych tworzył mapy oraz organizował dla swoich uczniów wycieczki piesze w okolice Szczecina. Meyer zajmował się badaniami historycznymi i geograficznymi Szczecina i okolic, w szczególności badaniem historycznych map Pomorza. Wyniki publikował w corocznym raporcie Towarzystwa Geograficznego w Szczecinie, a także w miesięcznikach wydawanych przez Towarzystwo Historii, Archeologii i Sztuki Pomorza (Gesellschaft für pommersche Geschichte, Altertumskunde und Kunst) oraz w broszurach programowych swojej szkoły im. Friedricha Wilhelma. Posiadał tytuł doktora filozofii. Był członkiem i sekretarzem Towarzystwa Geograficznego w Szczecinie, prowadził wykłady z historii Szczecina o Puszczy Bukowej. 3 maja 1889 roku Carl Friedrich Meyer założył, wraz z 30 innymi członkami, Stowarzyszenie Miłośników Puszczy Bukowej (Buchheide-Verein). Wybrany na stanowisko przewodniczącego pozostał na nim dożywotnio do 1904 roku. Dzięki jego inicjatywie i działalności stowarzyszenia wytyczono szlaki turystyczne, a w stromych miejscach szlaków zbudowano schody. Powstały wówczas punkty widokowe i place zabaw. Dzięki staraniom stowarzyszenia wprowadzono dogodne połączenia pomiędzy dworcem kolejowym w Szczecinie a Puszczą Bukową. Carl Friedrich Meyer zmarł 12 października 1904 roku w Szczecinie i został pochowany na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie. W następnym roku Stowarzyszenie Buchheide postawiło na Górze Świątek, na cześć swojego przewodniczącego, pomnik z płaskorzeźbą, którego autorem był rzeźbiarz Ludwig Manzel (1858–1936).
=================================================================================================

Idąc od pomnika ścieżką Nad Jeziorną, po chwili zdobyliśmy szczyt i zeszliśmy do Drogi Hultajskiej. Traktem doszliśmy do węzła szlaków turystycznych ( nasz żółty i niebieski Szmaragdowe-Lipiany). Ta niewielka leśna polana, nazywana jest Psim Polem. Nazwa upamiętnia jakoby stary zwyczaj gromadzenia się tutaj myśliwych z psami, przed rozpoczęciem polowania. Na jej północnym skraju możemy podziwiać pomnik przyrody Dąb Myśliwych o obwodzie około 420cm. Czasem nazywany jest również Psim Dębem. Po krótkim postoju, ruszyliśmy malowniczą drogę leśną o nazwie Ganek. Jest to jedna z moich ulubionych historycznych dróg w Puszczy Bukowej. Dotarliśmy nią do pokrytej kocimi łbami Drogi Chojnowskiej. Na przeciw skrzyżowania, możemy odnaleźć Ciurkadełko. Po kilkudziesięciu metrach (w prawo) ukazało się nam niewielki wzniesienie z pomnikiem przyrody nieożywionej.

Szwedzki Kamień, znajduje się w północno-zachodniej części Szczecińskiego Parku Krajobrazowego "Puszcza Bukowa". Położony jest na terenie gminy Stare Czarnowo, w powiecie gryfińskim. Usytuowany jest przy Drodze Chojnowskiej, w pobliżu rozwidlenia żółtego Szlaku do Szwedzkiego Kamienia ze szczecińskiego osiedla Podjuchy i zielonego Szlaku Woja Żelisława z Parku Leśnego Zdroje. Wpisano go do rejestru pomników przyrody w 2004 roku. Ma wymiary 970cm obwodu i 170 cm wysokości. Nazwę zawdzięcza położonemu nieopodal Szwedzkiemu Młynowi.

Ciurkadełko, Wyciek (także; Ciurkadło, niem. Worpitzky Quelle) – źródło i ciek, prawy dopływ Chojnówki. Płynie przez środkową część Puszczy Bukowej. Źródło bijące na zachodnim zboczu koryta Chojnówki w odległości ok. 500 m na południe od Szwedzkiego Młyna. Zachowana częściowo kamienna obudowa z roku 1894. Nazwę swą zawdzięcza Dyrektorowi Podejucher Bergwerke.
=================================================================================================

Po krótkim postoju, ruszyliśmy na północ zielonym szlakiem pieszym Woja Żelisława - https://wedrujznami.pl/P-Z-ZS/ZGR-051 . Minęliśmy węzeł z czerwonym szlakiem pieszym imienia Lipniackiego (Szczecin Bukowe-Brama Czwójdzińskiego). Po chwili doszliśmy do kolejnego obiektu na trasie naszej wędrówki. Szwedzki Młyn (Młyn Prochowy) – to pozostałości średniowiecznego młyna zbożowego nad strumieniem Chojnówka, przy Drodze Chojnowskiej. Uroczysko Szwedzki Młyn położone jest na obszarze Szczecińskiego Parku Krajobrazowego „Puszcza Bukowa” w rezerwacie przyrody "Bukowe Zdroje". Młyn zbudowany został w XIII w. Poruszany był siłą wód Chojnówki, spiętrzonych w dość rozległy staw, którego zarysy widzimy do dzisiaj. Od 1274 jego właścicielami byli cystersi z Kołbacza. Podczas wojny trzydziestoletniej Szwedzi produkowali tu proch. Niestety w 1659 roku młyn spłonął. Po zakończeniu działań wojennych, młyn odbudowano i powrócił do swej pierwotnej funkcji, pełniąc ją aż do roku 1828, kiedy to nowym właścicielem został Friedrich Jaeckel. Poddał on młyn gruntownej przebudowie przystosowując go do produkcji papieru (wytwarzano tu m.in. worki papierowe dla cementowni "Stern" w pobliskim osiedlu Szczecin-Zdroje). W 1880 – nowy właściciel – Johannes Baumeister przekształcił młyn w gospodę turystyczną. Wkrótce stała się ona popularnym miejscem na trasie niedzielnych spacerów ówczesnych mieszkańców Szczecina, dlatego też było to idealne miejsce dla dobrze prosperującej gospody. Po zakończeniu II wojny światowej obiekt nie został zagospodarowany i z czasem popadł w całkowitą ruinę. Obecnie widoczne są tylko fragmenty przyziemia budynku przy Młyńskiej Górze, po zachodniej stronie Drogi Chojnowskiej, oraz pozostałości po stawie młynarskim i zastawce spiętrzającej niegdyś wodę. 100 m na południowy wschód od Szwedzkiego Młyna, na niewielkim wzniesieniu cmentarzyk rodziny Jaeckel, z XIX w, właścicieli młyna. Zachowała się leżąca kamienna płyta nagrobna kobiety, Friederike Jaeckel 1790-1871 (od południowego zachodu) oraz skromny pomnik upamiętniający poległego 15 czerwca 1918 we Francji, Ottona Jaeckel (po stronie północno-wschodniej), pomiędzy nimi wysoki, metalowy krzyż.
=================================================================================================

Ruszyliśmy dalej na północ Chojnowską Drogą, wędrując wzdłuż strumienia Chojnowka. Doszliśmy do kolejnego węzła szlakow pieszych (nasz zielony, czerwony pieszy imienia Lipniackiego Szczecin Bukowe-Brama Czwójdzińskiego oraz niebieski imienia Grońskiego Szczecin Zdunowo-Szczecin Zdroje). Po cgwili, po lewej stronie zobaczyliśmy bramę wjazdową z widoczną aleją drzew. Weszliśmy nią na teren dawnego sanatorium.

Sanatorium Bismarckhöhe / Sanatorium Finkenwalde / Kinderheim Bismarckhöhe z Hökendorf (teraz Bukowe-Klęskowo) na przedłużeniu ulicy Mącznej (niem. Mühlenstraße). W 1902 roku otworzono kompleks "Sanatorium Finkenwalde". W jego skład wchodziły pawilon zimowy i letni połączone ze sobą korytarzem, którym można było dojść do dużej, przeszklonej sali jadalnej. Posiadał również elektryczność, a zatrudnieni tam specjaliści należeli do najbardziej cenionych w swoim fachu. Od 1910 roku sanatorium nosiło nazwę "Bismarckhöhe". W czasie trwania I wojny światowej (1914-1918) było nieczynne, ale po jej zakończeniu, na cztery lata znów powrócili do niego pacjenci. W latach 1923-29 obiekt przekształcony w miejski dom dziecka działał pod nazwą "Kinderheim Bismarckhöhe". W roku 1926 przebudowano fasady budynków, otynkowano elewacje, znikły wszelkie ornamenty i upiększenia. W roku 1929 powstał tam dom starców i z tego czasu zachował się do dziś, wybudowany w roku 1930 betonowy podjazd dla wózków inwalidzkich. W roku 1937 w bezpośrednim sąsiedztwie kompleksu wybudowano autostradę. Ostatni ślad "Bismarckhöhe", to książka adresowa z 1943 roku. Niestety jedyną informacją jest to, że właścicielem było wówczas miasto Stettin. Podczas II Wojny Światowej wykorzystywano go również dla rannych żołnierzy Werhmahtu. Budynki "Bismarckhöhe" przetrwały działania wojenne z marca 1945 roku, jednak na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych zostały rozebrane przez mieszkańców. Do dziś pozostały słupy bramy wjazdowej (jeden stoi), wspomniany już podjazd dla wózków i fragmenty fundamentów budowli. Możemy również odnaleźć pozostałości parku i nietypowe dla tej części puszczy, drzewa.
=================================================================================================

Po zwiedzeniu pozostałości sanatorium, wróciliśmy na zielony szlak. Przeszliśmy pod autostradą wchodząc na teren Parku Leśnego Zdroje. Po drodze minęliśmy jeden z kamieni granicznych (niestety ni zauważyłem jego. Morowce, to 14 kamieni ze średnioziarnistego granitu o różnej wielkości i kształcie, ustawione na dawnej granicy powiatu gryfińskiego i Szczecina. Na kamieniach wyryte krzyże lotaryńskie (o dwóch poprzeczkach, górnej krótszej od dolnej) i data 1773. Rozstawione na zachód od Przełęczy Trzech Braci oraz na południowy-wschód od jeziora Szmaragdowego. Według podań prawdopodobnie upamiętniają epidemię dżumy, która w tym okresie panowała w Szczecinie. Według innych źródeł podaje się, iż pod "morowcami" kryją się zbiorowe mogiły ofiar epidemii. Ale to już raczej legendy. Wędrując lekko pod górkę doszliśmy do Skórczej Góry. jest to wzgórze o wysokości 72 m n.p.m.. Nazwa od kaszubskiego skorc - szpak. Pokryte zwartym lasem mieszanym sosnowo-dębowym, jedynie stoki północne i wschodnie częściowo trawiaste z kępami drzew i krzewów. Popularny obszar turystyczny i rekreacyjny dla mieszkańców Szczecina. Obecnie to węzeł pieszych szlaków turystycznych; żółtego Familijnego, zielonego Woja Żelisława i czarnego Do Jeziora Szmaragdowe. Z wzniesieniem związane są również dwie legendy.
1 . Legenda miejscowa głosi, że na wierzchołku pagórka zamordowano świętobliwego starca, który po obrabowaniu został przez mordercę pochowany wraz z narzędziem mordu (szczypce kowalskie) w ogródku przy swoim domu. Szczypce jednak wyszły z grobu i tkwiąc na powierzchni, ujawniły sprawcę. Podobno pokazywano je w Zdrojach w jednym z domów przy obecnej ul. Osiedleńczej jeszcze w 1925 r.
2. Kiedy pośrodku niezamieszkałej Puszczy Bukowej wybudowano pierwszy kościół w Kołowie, diabeł zawziął się, aby go zniszczyć i nadal niepodzielnie panować nad lasami. Gdy wszystkie jego sztuczki zawiodły, wszedł na Skórczą Górę i cisnął kamieniem w kościół. Może w swej zajadłości źle wymierzył, może głaz okazał się cięższy niż przypuszczał, ponieważ straszliwy pocisk upadł o wiele za blisko, gdzie leży do dziś nieopodal Szwedzkiego Młyna i zwany jest Omszałym Głazem lub Diabelskim Kamieniem.
=================================================================================================

Od tego miejsca rozpoczęliśmy spacer historyczny po dawnej zabudowie tych terenów, związanej z działalnością górniczą. Na pierwszy rzut, doszliśmy do wschodniej skarpy nad jeziorem Szmaragdowe. Umiejscowiony jest tu punkt widokowy na teren dawnej kopalni. Po krótkim postoju doszliśmy do żółtego szlaku pieszego Familijnego - https://wedrujznami.pl/P-Y-ZS-052 . Dotarliśmy do Wzgórza Armatniego 94mnpm. Było to stanowisko ogniowe niemieckiej artylerii broniącej w 1945 r. dojścia do Odry. Do 1955 roku stało tu działo, mające doskonałe pole ostrzału w kierunku wschodnim i południowo-wschodnim. Jeszcze wtedy był piękny widok z tego miejsca. Obecnie zasłoniły go rozrastające się drzewa, a stanowisko zostało silnie rozmyte i zatarte. Stąd za znakami szlaku ruszyliśmy na kolejny punkt widokowy. Czarnowska Góra jest wzniesieniem o wysokości 94m.n.p.m.. Tuż obok wielkie wyrobisko pokopalniane, gdzie wydobywano margle i kredę. Obecnie umiejscowiony na wysokiej skarpie, świetny punkt widokowy na starą kopalnię i lewobrzeżną część Szczecina. Wróciliśmy na szlak, ab skierować się na pozostałości Pałacu Toepffera. Inicjatorem budowy pałacu był Helmut Toepffer (syn Alberta Eduarda Toepffera), który pod koniec XIX w. przejął od ojca zarządzanie cementownią „Stern”. Prace przy pałacu rozpoczęto w 1906 r. od wzniesienia dwukondygnacyjnego, oszczędnego w formie budynku z mansardowym dachem i dwoma niewielkimi bocznymi ryzalitami. Pałac posiadał ok. 25 pomieszczeń, w tym bibliotekę z cennymi zbiorami (m.in. prawie sto dzieł Woltera z 1785 r. i ok. 15 dzieł króla pruskiego Fryderyka Wielkiego z 1788 r.), salę bilardową oraz 7 pokoi gościnnych. W 1909 r. wzniesiono najbardziej reprezentacyjną część pałacu – tzw. skrzydło renesansowe. Jego centralną część stanowiła wielka (24 × 12 × 8 m) sala bankietowa zwana renesansową, zdobiona wieloma dziełami sztuki – m.in. kopiami rzeźb Petera Vischera: król Artur, król Teodoryk oraz Michała Anioła: Mojżesz. Ta ostatnia rzeźba miała być pierwotnie eksponowana w Muzeum Miejskim w Szczecinie przy dzisiejszych Wałach Chrobrego, jednak wskutek zmiany koncepcji wystawienniczej przez ówczesnego dyrektora Waltera Riezlera pozostała w siedzibie fundatorów jej wykonania – rodziny Toepfferów. Pragnąc uchronić pałac przed zniszczeniem w 1945 r. Toepffer wynajął jego pomieszczenia szwedzkiemu konsulatowi. Pałac przetrwał wojnę, jednak w latach pięćdziesiątych XX w. został stopniowo rozebrany w celu pozyskania cegły. Do naszych czasów przetrwały niewielkie fragmenty przyziemia budynku, które mogliśmy obaczyć ze skarpy nad pałacem.

Wędrując dalej szlakiem żółtym, minęliśmy również pozostałości ogrodu zimowego. W pewnym momencie odbiliśmy stromą ścieżką ze szlaku, w kierunku dawnej kopalni Friedensburg. Doszliśmy do starego tunelu kolejki linowej, którą transportowano urobek do cementowni Stern. Część poszła dołem, kanałem transportowym kolejki, zaś część alejką, na zboczu wzniesienia. Razem doszliśmy do ruin fabrycznych, z efektownym mostkiem ceglanym, który podtrzymywał olinowanie kolejki. Kiedyś transport produktów odbywał się nawet do samej Odry Wschodniej - tzw. Kanału Ceglanego. Przeszliśmy mostkiem na drugą stronę kanału transportowego i dawną alejką dotarliśmy do tarasu z dwoma pomnikami. W platformie jednego z nich schowana była urna żony Helmuta Toepffera – Elsy, zmarłej w 1942 roku. Po obróceniu się zobaczyliśmy potężny, betonowy łuk i tajemnicze drzwi w skale. Jest to Grota „Za Łukami” (nazywa częśto błędnie Grotą Goeringa). Jest to sztuczna grota zbudowana w 1880 roku, na wzór naturalnych jaskiń, występujących w górach wapiennych. Stanowiła centrum parku krajobrazowego, założonego na obszarze dużej części Parku Leśnego Zdroje, będącego od 1850 roku własnością Toepfferów. Inicjatorem wybudowania groty, był Albert Eduard Toepffer – właściciel pobliskiej cementowni „Stern” oraz zakładów „Comet” na Żelechowej. Podczas budowy starano się, by wnętrze budowli jak najpełniej przypominało wygląd naturalnych grot w skałach wapiennych, ze stalaktytami zwisającymi ze sklepienia i charakterystycznymi naciekami na ścianach. Przed grotą, w 1880 i 1889 r., pobudowano dwa łuki o rozpiętości ok. 30 m i wysokości ok. 10 m. Łuki różniły się grubością – jeden wykonany został bowiem z betonu, drugi (cieńszy) z żelbetu. Na łukach posadowiona została niewielka platforma z zadaszeniem w kształcie pagody. Występowali na niej artyści, którzy mogli być oglądani przez publiczność zgromadzoną na parkiecie tanecznym znajdującym się nad grotą. W pobliżu znajdował się również oszklony ogród zimowy. Na placu przed grotą w 1912 r., z okazji pięćdziesięciolecia cementowni „Stern”, ustawiono dwa, zachowane do dnia dzisiejszego pomniki. W pobliżu znajdowała się ekspozycja produktów cementowni „Stern” i zakładów „Comet” (betonowe rury o różnej średnicy, płyty chodnikowe granitowo-betonowe, wyroby z tzw. białego cementu). Od ok. 1900 r. grota i jej otoczenie stało się dostępne publicznie i zaczęło spełniać funkcję doskonałej reklamy zakładów Toepffera i ich produktów.

Od groty ruszyliśmy szlakiem w kierunku polany Widok. Przeszliśmy przez dawną bramę wjazdową do pałacu Toepffera, następnie wspięliśmy się na wzgórze. Tutaj na wypłaszczeniu znajdowała się przed wojną Świątynia Dumania - Cap Delbrück, pawilon w kształcie monopterosu zaprojektowana przez Delbrücka. Z wieży opartej na 7 kolumnach, zostało tylko troszkę kamieni, gdyż jak większość budowli nie przetrwała po wojnie. Ścieżką doszliśmy do punktu widokowego na Szczecin i Międzyodrze, umiejscowionego na sztucznym wywyższeniu terenu o wys. 55 m n.p.m. Tam również umiejscowione są miejsca ogniskowe z architekturą rekreacyjną oraz pozostałość II Wojny Światowej - betonowy schron obserwacyjny. Stąd skierowaliśmy się do przedwojennej zabudowy, w której obecnie znajduje się Szczecińskie Centrum Edukacji Ekologicznej "Szmaragdowe - Zdroje". Wykorzystuje częściowo pozostałości zabudowań wojskowych powstałych w latach trzydziestych XX wieku lub w okresie II wojny światowej. Składają się one z zespołu parterowych, murowanych budynków o lekkiej konstrukcji oraz położonych pod nimi, na głębokości kilku, a nawet kilkunastu metrów, tuneli o łącznej długości ok. 700 m. Pierwotne przeznaczenie tych budowli nie jest znane. Być może znajdowało się tu zapasowe stanowisko dowodzenia hitlerowskiego gauleitera Pomorza Schwede-Coburga. Po wojnie, przez wiele lat, mieścił się tu ośrodek szkoleniowy straży pożarnej. Poza sezonem ochronnym nietoperzy część tuneli udostępniona jest do zwiedzania. Dodatkowo Ośrodek organizuje wiele ciekawych wydarzeń, na które zapraszamy - https://www.facebook.com/SzmaragdoweZdroje .

Schodkami zeszliśmy na dół i doszliśmy do jeziora Szmaragdowe. Powstało w wyrobisku dawnej kopalni kredy i margla, eksploatowanej przez powstałą w 1862 roku pobliską fabrykę cementu portlandzkiego „Stern”. W okolicy dzisiejszego Jeziora Szmaragdowego rozpoczęto w 1862 r. przemysłową eksploatację porwaka margli o miąższości ok. 40–60 m. Początkowo eksploatowano surowiec skalny powyżej poziomu wód gruntowych, później zaczęto zagłębiać się, tworząc wyrobisko o głębokości ok. 20 m w stosunku do poziomu otaczającego terenu. Urobek transportowano do znajdującej się przy obecnej ul. Batalionów Chłopskich cementowni, niepotrzebny zaś nadkład składowano na hałdę (obecnie: Wzgórze Widok). 16 lipca 1925 roku natrafiono w ścianie południowej eksploatowanego wyrobiska na warstwę piasków zawodnionych, przez które nastąpił gwałtowny wlew wody i zalanie odkrywki. Wylew nastąpił spod wysokiej (ok. 50 m) pionowej ściany margli. Kopalnia Katharinen Kreidegrube została zalana przez wodę wybijającą z południowej ściany wyrobiska. Podobno wszyscy z ówcześnie pracujących robotników zdołali się uratować. Jednocześnie nastąpiło częściowe osunięcie się ściany wyrobiska i powstanie stożka osuwiskowego. W 1959 nastąpiło ponowne osunięcie się ziemi w południowej części wyrobiska co spowodowało powiększenie się stożka osuwiskowego i zmniejszenie się powierzchni jeziora o ok. 0,4 ha. Na dnie jeziora wciąż znajdują się pozostałości górniczych maszyn i urządzeń. Nieopodal zaś jego brzegu wznosi się betonowy mostek, pozostałość po torowisku wywożącej urobek kolejki. Z zalaniem kopalni łączy się miejscowa legenda: już od chwili uruchomienia pierwszych kopalń w okolicy, na początku XIV w., grasował w nich chciwy i złośliwy duch zwany Skarbkiem. Przez tak długi czas nagromadził on ogromne bogactwa, które ukrył pod ziemią. Schowek znajdował się właśnie u podnóża płd. urwiska. Gdy kilof górnika odsłonił owe bogactwa, Skarbek zalał wszystko wodą. W okolicy mostku umiejscowiony jest węzeł pieszych szlaków turystycznych; żółtego Familijnego, zielonego Woja Żelisława, niebieskiego Równiny Wełtyńskiej i czarnego Do Jeziora Szmaragdowe, rozpoczynających/kończących swój bieg.

Na przeciw mostka, znajduje się dawny zajazd Szmaragd – popularna nazwa budynku mieszczącego przez wiele powojennych lat lokal gastronomiczny wraz z hotelikiem (20 miejsc). Pierwsze zabudowania w tym miejscu powstały w 1783 r., kiedy to Ludwig Mohring wzniósł tu folwark wraz z dworem i nadał mu, na cześć swej żony, nazwę Katharinenhof (Dwór Katarzyny). Pod koniec XIX w. dwór stał się własnością cementowni „Stern”, która urządziła w nim kwatery dla robotników zatrudnionych w pobliskiej kopalni kredy. Po II wojnie światowej budynek został przebudowany i dostosowany do funkcji gastronomiczno-hotelowych. W czerwcu 2010 zajazd Szmaragd został zamknięty. W 2023 roku, po kapitalnym remoncie przez miasto Szczecin, został wydzierżawiony na siedzibę dyrekcji parków krajobrazowych.

Część uczestników zaopatrzyła się w gorącą kawę i czekoladę w Szmaragd Cafe. Również spora część odłączyła się od nas. Jednak kilkoro twardzieli ruszyło dalej. Minęliśmy trzy pomniki przyrody, w tym cis Warcisław, buk i dąb. Doszliśmy do polany Słonecznej (tzw. patelni). Przed wojną znajdowały się tu aż dwa lokale turystyczne. Pierwszym jest dość zapomniana oberża Buchheide Baude. Umiejscowiona była obok polany Słonecznej. Oprócz funkcji restauracyjno-kawiarnianej, oferowano tu pokoje gościnne. Oczywiście dzisiaj, znajdziemy tu jedynie ruiny fundamentów i dziury po piwnicach. Drugim budynkiem była restauracja Finkenwalder Höhe. Nieopodal polany, na wzniesieniu u podnóża Wieży Baresela, przed wojną znajdowała się Leśna Restauracja. Powstała pod koniec XIX wieku. Była budowlą z drewniano-ceglaną, na którą wchodziło się schodkami od strony polany. Dalej po schodkach wchodzono na kolejne tarasy, aż do wieży widokowej. Podobnie jak większość zabudowy, została zniszczona i rozkradziona po wojnie.

My rozpoczęliśmy wspinaczkę schodami na pierwszy poziom, gdzie była Finkenwalder Höhe, następnie na drugi taras i szczyt wzniesienia. Zostało ono wypłaszczone. Po chwili byliśmy w miejscu, gdzie stała wieża widokowa Baresela (Bareselturm). Powstała w (1903) 1904 r.. Obszar dookoła wieży był oświetlony, a droga prowadząca do niej była wykonana z kostki brukowej, która zachowała się do dzisiejszych czasów. Przy dobrej widoczności można było dostrzec Stargard i Goleniów. Wewnątrz było stosunkowo ciasno, dlatego wchodzono i schodzono grupami po 5 osób. Wysokość wieży wynosiła 32 metry. Wieża posiadała u podstawy wejście zrobione z masywnych drzwi oraz niewielki również ceglany domek połączony z parterem konstrukcji. J. Baresel pozostał właścicielem wieży do swojej śmierci w 1926 roku, zaś jej zarządcami była w tym czasie rodzina Liebrenz. Na mocy umowy, po śmierci fundatora, wieża przeszła w ręce gminy. Podczas II wojny światowej wieża została wykorzystana do celów militarnych. Znajdował się tu punkt obserwacyjny, którym dowodził nauczyciel Lettow. W 1945 roku obok wieży stacjonowała bateria przeciwlotnicza, a żołnierze mieszkali w domu zarządcy. W marcu 1945 roku wieża została wysadzona przez wycofujący się Wehrmacht, aby nie stanowiła idealnego punktu obserwacyjnego dla Sowietów. Obecnie zachowały się ruiny fundamentów wieży. W pobliżu bocznego wejścia do wieży, w połowie XIX wieku, posadzono kilkanaście dębów zwanych Dębami Książęcymi, które obecnie osiągnęły imponujące rozmiary (pokazywałem wcześniej z trasy szlaku).

i tak ponownie dotarliśmy na Skórczą Górę. skąd szlakiem czarnym Na Jezioro Szmaragdowe - https://wedrujznami.pl/P-S-ZS-049 rozpoczęliśmy zejście do Szczecina Zdroje. Po drodze minęliśmy kolejną drugowojenną pozostałość - stanowiska ziemne. Są to pozostałości obrony przeciwlotniczej z okresu II Wojny Światowej. W tym miejscu stacjonowała jednostka wojskowa obsługująca reflektor przeciwlotniczym którego znajdziemy również fundamenty do mocowania. Wokół umiejscowiono baraki dla obsługi, stanowisko agregatu prądotwórczego oraz magazynki na osprzęt. Prawdopodobnie użytkowano również mały radar Würzburg. Nieopodal, w skarpie znajduje się betonowy schron przeciwlotniczy dla obsługi. I tak dotarliśmy na metę naszej wędrówki SKM Szczecin Zdroje i rozeszliśmy się do domków.
=================================================================================================
Jeśli uważasz, że mój czas poświęcony planowaniu i realizacji wypraw, ich opisy, wart jest kawy, zafunduj - https://buycoffee.to/wiking-turystyka . Zapraszam do mojego sklepu z księgarnią turystyczną www.Wedrujznami.pl , gdzie po wpisaniu kodu rabatowego WYPRAWYZWIKINGIEM , otrzymacie 10% rabatu. Na stronie znajdziecie również opisy szlaków turystycznych Pomorza Zachodniego i nie tylko.
Do zobaczenia na szlaku. Materiały źródłowe: Historyczny Szczecin, dr Marek Łuczak, Wikipedia i inne własne.

Adres

Szczecin

Strona Internetowa

http://www.szlakiturystyczne.eu/, https://wycieczki.szczecin.pl/, http://www.przystanglebokie.p

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Klub Turystyczny Wyprawy z Wikingiem - przewodnik Robert Filipski umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Klub Turystyczny Wyprawy z Wikingiem - przewodnik Robert Filipski:

Udostępnij