30/10/2024
Początek listopada to tradycyjnie czas zadumy oraz odwiedzin cmentarzy, grobów. Zarówno tych rodzinnych jak i związanych z wielką i „mniejszą” historią. Czasem odwiedzamy również mogiły na co dzień zapomniane…
Z uwagi na wydarzenia okresu II wojny światowej, w Puszczy Kampinoskiej oraz jej okolicy dużo jest cmentarzy wojskowych i partyzanckich. Chyba każdy turysta zna również cmentarz wojenny w Palmirach, na którym pochowano ponad 2 tysiące cywilnych ofiar niemieckiego terroru tego okresu. Po całej Puszczy rozsiane są także dziesiątki mogił zbiorowych i indywidualnych – z czasów II wojny światowej, ale również powstania styczniowego.
Wśród kampinoskich nekropolii wyróżnia się także znany, chociażby z licznych transmisji telewizyjnych, cmentarz leśny (zakładowy) w Laskach. Jest on miejscem spoczynku sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, opiekujących się miejscowym Zakładem dla Niewidomych; osób zasłużonych dla Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi oraz wybitnych postaci polskiej literatury, nauki, kultury czy polityki.
Są jednak w Puszczy i jej okolicach cmentarze mniej znane, prawie nieodwiedzane. Z ukruszonymi zębem czasu, a nieraz i celowymi działaniami ludzi, nagrobkami. Często w ogóle pozbawione nagrobków, lub tylko z ich smutnymi, pokrytymi mchem, resztkami. Cmentarze, do których dostępu przez większą część roku bronią gęste ściany traw i pokrzyw, kłujące pędy jeżyn i robinii. To cmentarze olenderskie. Jeden z bardzo niewielu już śladów wieloletniej bytności tej społeczności na tym terenie.
Olendrzy zostali na tereny Puszczy Kampinoskiej sprowadzeni w II poł. XVIII w i byli tu często zwani kolonistami lub po prostu Niemcami. Mieszkali przede wszystkim w pasie wzdłuż Wisły zwanym Powiślem Kampinoskim oraz w pasach bagiennych na zachodzie dzisiejszego parku narodowego. Kampinoscy olendrzy najczęściej byli wyznawcami religii mennonickiej, a później ewangelickiej i porozumiewali się tu odmianą języka dolnoniemieckiego. Jednak, zwłaszcza w szerszej skali (a zasiedlali wyspowo większość terenów dawnej I Rzeczpospolitej), była to grupa zróżnicowana. Ich wyróżnikiem były raczej kwestie prawne niż religijne czy narodowościowe. Korzystali z pewnych przywilejów w zamian za prowadzenie melioracji oraz działalności rolnej na terenach zalewanych i bagiennych, trudnych w uprawie dla ludności miejscowej. Kampinoscy olendrzy żyli trochę na uboczu, chociaż pewna ich część powoli asymilowała się z ludnością polską. Wyróżniali się bogatszymi i bardziej zadbanymi gospodarstwami, czego świadectwo znalazło się nawet w relacji z pierwszej na ziemiach polskich nizinnej wycieczki pieszej zorganizowanej przez Polskie Towarzystwo Krajoznawcze 2 czerwca 1907 r., której trasa wiodła do Starej Dąbrowy.
Uznani za Niemców, olendrzy, musieli opuścić Puszczę Kampinoską po II wojnie światowej. Gospodarstwa na ogół przejęli Polacy. Nieużywane cmentarze szybko zarosły.
Na szczęście dziś znajdują się osoby, chcące ocalić od zapomnienia te niewielkie nekropolie. Dzięki pracy m.in. wolontariuszy, przewodników, lokalnych stowarzyszeń, pracowników KPN, harcerzy udaje się choć częściowo wydobyć na powierzchnię ten fragment olenderskiego dziedzictwa.
Na dwóch olenderskich nekropoliach (w Famułkach Łazowskich oraz Sadach), wśród licznych zaangażowanych w akacje sprzątania byli również ZaPuszczeni.
Tych, którzy w tym czasie zadumy chcą przyczynić się do ochrony dziedzictwa kulturowego, a przy okazji dowiedzieć się czegoś więcej o mennonitach i olendrach, zapraszamy w imieniu organizatorów na wydarzenie Olenderskie Zaduszki aka jesienne porządki w Sadach już 3 listopada (link do wydarzenia w pierwszym komentarzu)
/MB/