19/06/2022
Kupalnocka, Kupała, Sobótka.
Obrzęd słowiański świętujący letnie przesilenie.
Tam na górze ogień gore,
Nocel moja! Kopiel moja!
Na tej górze dwoje drzewa
Nocel moja! Kopiel moja!
Ta pieśń zanotowana osobiście przez Glogera, podobny tekst pojawia się u Kolberga:
Koło Jana, koło Jana -
nocel mała, kopiel moja.
Tam dziewczęta się schodzili
nocel mała, kopiel moja.
Sobie ogień nałożyli,
nocel mała, kopiel moja.
Tam ich pólnoc ciemna naszła,
nocel mała, kopiel moja.
Stanisław Czernik pisze o powyższych tekstach, że są to surowe szczątki pierwotnej poezji, jeszcze nie rymowanej, umuzycznionej przez powtórzenie wersów. Najprawdopodobniej najwcześniejsze teksty pieśni kupalnych. W obu powtarza się skojarzenie nocel - kopiel, noc - kąpiel. Oczywiście w wielu regionach Polski stosuje się inne nazwy.
Zacznijmy od nazwy. Pierwsza wzmianka pojawia sie w Latopisie Wołyńskim: „Litważe izhnasza Jazdow na kanun Iwana dni, na samaja Kupalja” o najeździe Litwy na Ujazdów na Mazowszu w 1262 r. Nazwa Kupała kojarzona jest na wschodzie z bóstwem Kupajłą - letnim Słońcem. Kolejne nazwy Kupalnocka, Kupalnica i Sobótka (Sobótki) pojawiają się w źródłach etnograficznych. Co do nazwy obrzędu, przychylam się do zdania Z. Glogera,że najwłaściwszą jest Kupalnocka. Chociażby dlatego, że świętujemy Noc Kupalną, najkrótszą noc w roku.
Na czym polegał obrzęd Kupalnocki wg źródeł etnogaficznych.
Rozpalano ognisko na wzniesieniu, nad wodą, na rozdrożach, ale zawsze juz w strefie niezamieszkałej. Ognisko rozpalano "żywym ogniem", powstającym np. poprzez tarcie dwóch kawałków drewna. Zbierały sie przy nim kobiety i dziewczęta. Do obrzędu nie były dopuszczane osoby uważane za czarownice (brak którejś z kobiet na obrzędzie oznaczał, że jest czarownicą) oraz dziewczęta niegodne (córki czarownic lub posiadające nieślubne dzieci). Kobiety składały ofiarę z ziół, zapobiegającą czarom, a dziewczęta tańczyły wokół ogniska.
Niechaj ruta w ogniu trzeszczy.
Czarownica z złości wrzeszczy,
Niech bylicy gałąź pęka,
Czarownica próżno stęka.
Myśma tu przyszły z daleka,
Popalili zioła święte:
Nie zabiorą już nam mleka
Czarownice przeklęte.
Spokojnie nam ogień świeci,
i zióleczko każde tleje,
Oj! nie pomrą nasze dzieci,
Oj! nie będzie swaru doma.
Ta pieśń zacytowana przez K.W. Wójcickiego z 1836 r. pokazuje cały sens początkowego obrzędu. Później dołączają mężczyźni. Ważnym elementem obrzędu było przepasanie się bylicą. Kto bylicą się nie przepasał w czasie Kupalnocki, tego miała cały rok boleć głowa lub krzyż.
Dalsza część obrzędu miała związek z płodnością. Zapewniano w ten sposób obfite zbiory, które miały się zacząć po Kupalnocce. Tu również ważna była bylica, zwana również zielem świętojańskim, jako środek, który uważano, że doprowadza ludzi do stanów ekstatycznych, do wyzwolenia chuci. W kulturze staropolskiej uważano bylicę za ziele pogańskie.
Wszyscy na rozpust, jako wyuzdani,
Idą bylicą w poły przepasani.
pisał Kitowicz.
Tu drobna uwaga, to nie była orgia w stylu dzisiejszych spotkań swingersów. Tam każdy zabezpieczał byt SWOJEJ rodzinie. Brali w tym udział gospodarze i gospodynie, a nie młodzież. I nie ma to nic wspólnego z romantyczno - hipisowskimi wizjami poszukiwania kwiatu paproci.
Kwiat paproci - jeden z ważnych elementów wierzeń związanych z Kupalnocką.
Chciałbym zdemitologizować jedną z urban legend. Na poszukiwanie kwiatu paproci wyruszano samotnie, w tajemnicy przed innymi. Kwiat można było znaleźć tam gdzie nie dochodziło szczekanie psów, dźwięki pieśni i muzyki, gdzie nie słychać było mowy ludzkiej. Szukano kwiatu, który dałby moc, bogactwo, szczęście albo wszystko to jednocześnie. Osiągnięcie takiej mocy czyniło człowieka nieludzkim. Wiązało się to oczywiście z kosztami. Człowiek, który osiągnął taką moc, bogactwo, musiał stać się egoistą, bo nie zapominajmy, że to bogactwo pochodziło ze świata podziemnego. Musiał używać pozyskanych środków tylko dla siebie. Jest wiele opowieści ludowych, o tych, którym udało się znaleźć kwiat paproci, ale zawsze odzywało sie w nich dobre serce i podarowali okruch chleba zziębniętej staruszce, tracili wtedy w jednej chwili wszystko.
Tu chciałbym przypomnieć opowieść spod Łęczycy o dziewczynie, błąkającej się po lesie z dzieciątkiem na ręku (niedopuszczonej do wspólnego świętowania ze względu na nieślubne dziecko) Znalazła ona kwiat paproci, otworzyło sie wtedy przed nią wzgórze, pokazując kilka komnat pełnych złota. Weszła do środka. Napełniła złotymi monetami kieszenie. Ale było jej mało. Spostrzegła wspaniałą złotą tacę, nasypała na nią stos monet. Niestety, jedna ręką nie dała rady jej podnieść, więc odłożyła dziecko i wzięła tacę idąc na zewnątrz. Gdy przekroczyła próg, wzgórze za nią się zatrzasnęło. Rok później w czasie Kupalnocki, wzgórze ponownie się przed nią otworzyło, złota już tak nie było, a na stole leżał trup dziecka.
Kupała to połączenie obrzędu na cześć żywiołów wody i ognia. Woda, wiodąca główną rolę w okresie wiosennym (co widać chociażby w obecnym roku, susza wiosenna powoduje zdecydowanie gorsze plony), jest wtedy wodą produkcyjną, ma zapewniać dobrą przyszłość, dlatego też ludzie nie powinni jej niepokoić. Stąd zakaz kąpieli do Kupały. Po obrzędzie letni czas przejmuje ogień. To wtedy powinien lać się żar z nieba, aby wszystko porządnie dojrzało. I było gotowe do zbiórki. To takie skrótowe wyjaśnienie sensu obrzędu.
Jak obecnie obchodzimy Kupalnockę w Gromadzie Swarga?
Obrzęd rozpoczynamy od pożegnania Jaryły, którego palimy, aby mógł spokojnie wrócić do Swargi na odpoczynek, po wykonaniu przez niego ciężkiej pracy w czasie wiosny. Ognisko samo dopala się.
Rozpalane jest drugie ognisko, przy którym odprawiany jest właściwy obrzęd kupalny, łącznie z oczyszczeniem przez ogień i wodę. Część osób spędza tę najkrótszą noc w roku przy ognisku, oczekując świtu i pojawienia się Słońca Dadźboga. Po powitaniu Dadźboga rozchodzimy się do domów.