04/03/2022
Coraz bardziej zapadam się w Kostaryce i jest mi coraz lepiej. Miłość do niej stała się dojrzalsza, bardziej otwarta, akceptująca i widząca.
W te kilka dni wydarzyło się tak wiele że już to w książce poczytacie kiedyś.
Siedzimy w dżungli, przenikliwa wilgoć napręża wszelkie zmarszczki i ujędrnia skórę. Nieśmiałe słońca ociepla przez chmury, nie potrzeba dziś rozpalać w kominku. Wyobraźcie sobie że tu często kominki są na trasach, na zewnątrz domów rzadziej w środku.
Niemilknący szum płynącej w dole rzeki, gawędzące ptaki, kolibry spijające nektar z kwiatów, motyle wachlujące kolorowymi skyrzdłami, insekty, robaczki, wszystko tu w symbiozie i harmonii.
Ptaki przylatujące po banany tukany, i mniejsze, większe, w różnych barwach, kształtach. Dziś wpadła też wiewióra. Roślinność tu to istny majstersztyk inżynierii naturalnej G*i.
W tym wszystkim zapachy, płonącego drewna, przygotowywanych potraw, roślin, kwiatów, zapach drewna, skóry foteli kostarykańskiej.
Za godzinę czas na przejażdżkę konną, w deszczu, w ulewie, a może się poszczęści to w słońcu, albo jakieś kombo😉
Pura vida amore❤️
🦋☕☀️🌧️💧🐴🦄🦥🐛