05/11/2024
Listopad jako miesiąc zadumy i pamięci nad zmarłymi jest miesiącem, w którym warto przypomnieć również mało znane lokalne historie. Jedną z nich jest historia braci Słabiaków z Zawiercia, opisana szerzej na stronie zaglebie1905.pl.
"W styczniu 1943 r. zostają aresztowani nasi kolporterzy Władysław i Zbigniew Słabiakowie, synowie nauczycieli, siostrzeńcy por. Józefa Mazurka ps. „Kostek”, dowódcy pułku zawierciańskiego GL PPS-WRN. To on wciągnął ich do naszej organizacji. Oni zaś swoich rówieśników.
Kolportażem zajmowali się u nas bardzo zaufani członkowie organizacji, żeby prasa nie wpadała w niepowołane ręce. Bracia robili to kilka miesięcy bardzo dobrze. Prasę dostarczali ściśle według wskazówek. Zostali aresztowani przypadkowo. Mieszkali na ul. Zaparkowej w domu swojej babki Mazurkowej wraz z J. Mazurkiem. Dzielnicowi żandarmi robili przegląd ulic zaśnieżonych i dopatrzyli się, że odcinek domu Mazurków jest niedostatecznie oczyszczony. Furtka nie była zamknięta, ale Słabiakowie nie zamknęli też drzwi wejściowych od ganku. Zbigniew i Władysław przynieśli właśnie z punktu rozdziału prasy nowy nakład i poczęli segregować go w paczki na powiat, gdyż mieli przyjść po nie Zbigniew Kołaczkowski, Henryk Sas, Michał Kusiński. Słysząc gwałtowne kołatanie do drzwi kuchennych, cały nakład wrzucili pod łóżko i do łóżka. Wpuścili do mieszkania zdenerwowanych żandarmów, którzy zaczęli przerzucać mieszkanie i znaleźli prasę. Bracia aresztowani zostali od razu i przewiezieni do gestapo. Chłopcy przez całe śledztwo nie wydali punktu, z którego dostali prasę, a dostarczył ją Stanisław Wencel (junior).
Gestapo domyślało się, że organizacja nasza będzie chciała odbić aresztowanych i dlatego rozpuszczało pogłoski, że zabije ich na cmentarzu.
Po kilku dniach, późnym popołudniem, rzeczywiście zostali przewiezieni na cmentarz i kazano im kopać grób. Starszy Władysław był nie tylko silniejszy, odważniejszy, ale zawsze był zbuntowany. Mieliśmy czasami kłopoty z jego ryzykanctwem. Pomysły jego w pracy konspiracyjnej były bardzo dobre, lecz zawsze za śmiałe. Niemniej wykorzystywaliśmy je w całości lub częściowo, zaraz lub w późniejszym terminie. Władysław zorientował się, że gestapo będzie chciało wykorzystać Zbigniewa, gdyż obchodzili się z nim łagodniej. Miał rację – gdy dół był wykopany Rudolf Schneider podał rewolwer Zbigniewowi i kazał zabić brata. Zbigniew ani drgnął. Schneider krzyczał i zmuszał go do tego. Tę sytuację wykorzystał Władysław – skoczył do ucieczki. Dopadł muru cmentarnego i tam trafiła go kula z ognia otwartego przez gestapowców. Zbigniewa po kilku dniach przewieźli do więzienia w Opolu i stamtąd we wrześniu na Blok 11 do Oświęcimia.
Równocześnie ze sprawą Słabiaków była prowadzona przez gestapo sprawa braci Ciszków, Tadeusza i Romualda. Po aresztowaniu Słabiaków aresztowany został Tadeusz Ciszek, który uciekł z gestapo i ukrywał się. Potem przejęła go dywersja i do końca wojny był w grupie „Twardego” pod ps. „Emir”. Romuald Ciszek został aresztowany wraz z nami 5 września 1943 r. Po bardzo ciężkim śledztwie przeżył Oświęcim i inne obozy.'