Przewodnik po Porto

Przewodnik po Porto Porto od lat jest moją pasją. Jeśli chcesz zobaczyć je oczyma mieszkańca, to zapraszam do kontaktu!
(503)

18/08/2024

Zapraszamy do naszego mieszkania nad rzeką!

25/06/2024

19/06/2024

[WASZE OPINIE]

"Podróżujemy od lat i przyznam, że mieliśmy średnie doświadczenia z przewodnikami. Czasami lepiej było przygotować trasę zwiedzania samodzielnie, jednak brak czasu sprawił, że zdecydowaliśmy się na Dorotę. To był strzał w dziesiątkę!

Dorota pokazała nam Porto, którego bez niej na pewno byśmy nie poznali. Nie jesteśmy fanami zabytków, muzeów i kościołów: z każdego miejsca na świecie chcemy zapamiętać ułamek, który na zawsze będzie się wiązał z tym miejscem. Wiedza, dowcip i pasja Doroty spowodowały, że ten spacer zapamiętamy na długo. Kanapka z szarpaną wieprzowinką, piwnice porto, ukryte dzielnice, małe sklepiki pełne tajemnic i publiczne pralnie ręczne, które wciąż są w użytku, nie zostaną przez nas zapomniane.

Dla nas Porto to ten właśnie spacer. Polecamy gorąco!!!", napisała Sylwia.

A Ty, jak wspominasz nasz spacer po Porto?

[SPACER W ZDJĘCIACH]Niczym królowa dumnie omiata miasto swym kamiennym spojrzeniem: niemalże codziennie zerka też na mni...
27/03/2024

[SPACER W ZDJĘCIACH]

Niczym królowa dumnie omiata miasto swym kamiennym spojrzeniem: niemalże codziennie zerka też na mnie spod swych granitowych powiek, to właśnie przy niej spotykamy się często na nasze oryginalne spacery po Porto. "Witaj Katedro!", myślę i szukam wzrokiem moich turystów. "Już są!", dostrzegam ich, bo wesoło machają do mnie dwie grupy rodaków.

Dorota, Bożena oraz Bogdan trafili pod moje skrzydła z polecenia jednej ze znajomych przewodniczek po Lizbonie, a Iza i Jacek dołączyli, bo poleciła mnie inna przewodniczka po stolicy. Stworzyliśmy tym samym kameralną grupę i razem wyruszyliśmy na miasto. Ahoj przygodo!

Zapuściliśmy się wspólnie w najstarsze uliczki Porto, odwiedziliśmy tajemnicze dzielnice kolorowe niczym pudełko landrynek oraz tętniące życiem targowisko. Nie zabrakło czasu na poznanie miasta od jego kulinarnej strony. Kosztowaliśmy krokiecików z krewetkami i z dorszem w tawernie pana Paulo, degustowaliśmy cztery wyśmienite rodzaje wina porto u pana Ferdynanda, a skończyliśmy na obiedzie w ukrytej kawiararni u Józefa, gdzie dołączył do nas mój synek Leo.

Ciocie i wujkowie od razu sprawili, że młodzieniec poczuł się częścią naszej grupy: pieszczotom i rozmowom dotyczącym życia w Portugalii nie było końca. To był kolejny fantastyczny spacer, który zaczęliśmy jako nieznajomi, a skończyliśmy niczym rodzina - uwielbiam, gdy podczas moich wycieczek dzieje się taka magia!

14/03/2024

[W MEDIACH]

"O kurcze, nie dam rady!", mówię, gdy tylko słyszę nagranie swojego głosu i od razu je wyłączam, datego nigdy nie jestem w stanie dobić nawet do minuty nagranych ze mną podcastów lub radiowych wywiadów. Tym bardziej nie potrafiłam obejrzeć tego odcinka programu "Polacy za Granicą", ale jakże przyjemnie było go nagrywać!

"Zabierz nas do swoich ulubionych miejsc", usłyszałam, więc poszybowaliśmy do punktów, które są dla mnie kwintesencją Porto. To moje bezpieczne przystanie, w których od lat jestem witana uśmiechem. To właśnie o nie zahaczamy często podczas naszych spacerów, abyście poczuli, czym jest prawdziwe Porto, to z dala od wydeptanych przez wszystkich turystów szlaków.

Dziękuję Oli i Marcinowi za to, że weszli ze mną w najwęższe zaułki i najmniej oczywiste kąty: miejsca, gdzie czasami wielka kamera mieściła się na styk! Dziękuję też wszystkim Wam, którzy wysyłacie do mnie zdjęcia Waszych telewizorów ze mną na ekranie. "Dorota, jak miło Cię znów zobaczyć!", słyszę i trochę się wstydzę, jednak też cieszę się, że mogliśmy znów "wspólnie" przejść się po Porto.

Do następnego razu!

[SPACER W ZDJĘCIACH]"Zwiedzanie z przewodnikiem ma tę wyższość nad zwiedzaniem solo, że przewodnik zaprowadzi Cie w miej...
26/02/2024

[SPACER W ZDJĘCIACH]

"Zwiedzanie z przewodnikiem ma tę wyższość nad zwiedzaniem solo, że przewodnik zaprowadzi Cie w miejsca, w które sam byś nie poszedł. Na koniec spaceru dostaliśmy mapę z zaznaczonymi miejscami wartymi uwagi abyśmy mogli sami powłóczyć się po mieście."

Kasiu i Edku, dziękuję Wam pięknie, że zdecydowaliście się na poznawanie Porto w moim towarzystwie!

Pozdrawiam Was ciepło,
Dorota

[NOCLEGI W PORTO]"W Porto mieszka wyjątkowa osoba. Kobieta z energią, która wystarczyłaby do wytworzenia prądu dla małeg...
21/02/2024

[NOCLEGI W PORTO]

"W Porto mieszka wyjątkowa osoba. Kobieta z energią, która wystarczyłaby do wytworzenia prądu dla małego miasta 😊. To . Jeśli potrzebujesz przewodnika, który pokaże Ci kąty, do których turyści nie trafiają to Ona to zrobi. Zarekomenduje knajpki, opowie o kwestiach logistycznych, zdradzi tajemnice miasta.

Jeśli będziecie wybierać się do Porto to polecam serdecznie Dorotę. Oprócz usług przewodnika możecie bezpośrednio u niej zarezerwować nocleg. Mieszkań, które oferuje nie znajdziecie na żadnym portalu z kwaterami. Są położone w atrakcyjnych miejscach miasta. Kilka lat temu miałem okazję nocować w jej apartamentach i powiem Wam, że było genialnie.

Nie macie pomysłu na urlop czy wakacje? Lećcie do Porto i łapcie kontakt z 😊".

Dawid, wielkie dzięki!

Mam nadzieję, że kiedyś znów pojawicie się w moich progach!

[SPACER W ZDJĘCIACH]Pięćdziesiątkę obchodzi się tylko raz w życiu, więc warto wybrać zaufanego pomocnika, który ułatwi C...
15/11/2023

[SPACER W ZDJĘCIACH]

Pięćdziesiątkę obchodzi się tylko raz w życiu, więc warto wybrać zaufanego pomocnika, który ułatwi Ci przygotowania! Ania chciała przyjechać do Porto wielokrotnie, jednak za każdym razem coś krzyżowało jej plany. W końcu musiało się udać i udało się na wyjątkową okazję - zaplanowałyśmy świętowanie jej okrągłej rocznicy urodzin nad Atlantykiem!

"Antek, będziesz miał jubiletkę na pokładzie!", zadzwoniłam do mojego zaufanego kierowcy, a on już wiedział co robić. Na lotnisku czekał na Anię nie tylko z szerokim uśmiechem, ale również z bukietem kwiatów i sprawnie rozwiózł całe towarzystwo po wynajętych apartamentach. Tak, apartamentach: Ania zaczęła od wynajęcia mojego mieszkania, ale później okazało się, że chętnych do świętowania znajomych jest coraz więcej, aż grupa urosła z 8 do 15 osób! Po pierwszych przekąskach na mieście przyszedł czas na kolację w polecanej przeze mnie restauracji nad oceanem: na szczęście spełniła ona oczekiwania całej drużyny.

Następnego dnia byliśmy umówieni na całodzienne zwiedzanie Porto: grupa Ani nie tylko pojawiła się w identycznych, urodzinowych koszulkach, ale również miała przygotowany dodatkowy T-shirt dla pani przewodnik! "W ten sposób nie będziesz miała nieco łatwiej", powiedziała Ania, która zapewne słyszała, że zawsze staram się zapamiętać imiona wszystkich uczestników moich wycieczek. Te wydrukowane były jednak na plecach, więc znów musiałam się skoncentrować: raz, dwa, trzy, wszyscy spamiętani, czas wyruszyć w miasto!

Promienie jesiennego słońca grzały nas przez cały dzień: wędrowaliśmy wśród średniowiecznych zaułków, degustowaliśmy stare wina porto u pana Ferdynanda na targowisku, w ukrytej dzielnicy rozmawialiśmy z babcią Marią, a spacer zakończyliśmy na kolejnej degustacji, tym razem w piwnicach wina porto. Następnego dnia moja wesoła drużyna wyruszyła z kierowcą Antonim na podbój cudownej Doliny Douro, by tam wznosić kolejne toasty: jeśli chodzi o urodzinowe celebracje, to tych nigdy nie za dużo, prawda?

Aniu, dziękuję Tobie i Twojej drużynie za zaufanie i mam nadzieję, że ta pięćdziesiątka była taka, jaką sobie wymarzyłaś. Nasze czerwone dachy, oceaniczne fale i tarasy pełne winorośli będą czekały na Twój powrót - jeszcze raz "sto lat" i mam nadzieję, że "do zobaczenia"!

[SPACER W ZDJĘCIACH]„Jesteśmy zachwycone Twoim Porto i Twoją opieką nad nami. Prace domowe, które nam zadałaś, są odrobi...
11/10/2023

[SPACER W ZDJĘCIACH]

„Jesteśmy zachwycone Twoim Porto i Twoją opieką nad nami. Prace domowe, które nam zadałaś, są odrobione. Wczoraj byłyśmy w wiosce rybackiej i doszłyśmy aż do kapliczki, którą nam poleciłaś, gdzie poczekałyśmy na zachód słońca. Dzisiaj odwiedziłyśmy złoty kościół, ogrody z widokami, a na deser zjadłyśmy słynne tarty z marakują i eklerki. Teraz pijemy wino w kaplicy - jest bosko...”, napisała Ela i dołączyła zdjęcia z naszego wspólnego spaceru.

Ela i koleżanki zaufały mi na pełnej linii: nie tylko wynajęły ode mnie mieszkanie, ale również umówiły się ze mną na dwa czterogodzinne spacery po Porto. W sezonie wysokim bardzo często mam więcej niż jedno zapytanie o konkretną datę: to dlatego do spaceru dołączyły jeszcze dwie pary, Małgosia i Marek oraz Agata oraz Rafał. Uczestnicy wycieczki zintegrowali się pijąc wino na targowisku oraz podczas wspólnego posiłku.

Bardzo często jestem zachwycona tym, jak bardzo potrafią się polubić osoby, które poznają się na moich spacerach. Uwielbiam, gdy wysyłacie mi wspólne zdjęcia z dalszego odkrywania Porto według moich wskazówek, a prawdziwym fenomenem były dla mnie dwie pary, które nie tylko odwiedziły się nawzajem w Polsce, ale również wyjechały razem na polecane przeze mnie Azory! Gdy ostatnio kolejne dwie pary, które poznały się podczas spaceru ze mną po Porto odjechały razem uberem na kanapki z szarpaną wieprzowinką miałam ochotę powiedzieć: „Uważajcie, to dopiero początek!”.

Elu i drużyno, bardzo dziękuję Wam za wspólnie spędzony czas, pełne zaufanie, słodkie prezenty dla mnie i książeczki dla Aurelii! Bardzo ciepło Was wspominam – mam nadzieję, że do zobaczenia!

[SPACER Z PRZEWODNIKIEM]Z Ulą poznałyśmy się gdzieś na studiach. Czy były to zajęcia ze sztuki Półwyspu Iberyjskiego, cz...
28/08/2023

[SPACER Z PRZEWODNIKIEM]

Z Ulą poznałyśmy się gdzieś na studiach. Czy były to zajęcia ze sztuki Półwyspu Iberyjskiego, czyteż wykłady z historii Ameryki Łacińskiej, żadna z nas nie pamieta, wiemy tylko, że połączyły nas wysłużone ławy którejś auli warszawskiej Iberystyki.

Po kilkunastu latach Ula zawitała w progach moich "Noclegów w Porto" (Noclegi w Porto), by poznać miasto, w którym zakochałam się na studiach - ona i koleżanki nie tylko zdecydowały się na nocleg, ale również poprosiły mnie o spacer. Kapelusze na głowach, butelki wody na podorędziu, wygodne buty... To był gorący dzień, podczas którego udało mi się rozbudzić w dziewczynach miłość do miłości mojego życia: miasta na krańcu Europy pachnącego kwiatami kamelii, mocnym winem i wieczną tajemnicą.

Jeśli Wy też szukacie sprawdzonego noclegu w Porto lub chcielibyście ugryźć to miasto z mniej znanej strony to zapraszam Was na spacer po niewydeptanych szlakach. Wynajęcie samochodu, rejs po rzece, podróż do Doliny Douro lub wieczór fado? To również nie jest problem!

Zapraszam do kontaktu:

Tel./WhatsApp: 00351 918948793
Email: [email protected]

Do usłyszenia i do zobaczenia w Porto!

[2022 ROK] „Dorota, czy mogłabyś się skopiować i rzucić w każde miejsce, do którego pojedziemy w przyszłości?”. „Co wies...
04/08/2023

[2022 ROK]

„Dorota, czy mogłabyś się skopiować i rzucić w każde miejsce, do którego pojedziemy w przyszłości?”. „Co wiesz o Londynie? Bo my tam jedziemy za dwa tygodnie i chcielibyśmy, żebyś już na zawsze była naszym przewodnikiem!”. „Spacer z Tobą to najlepiej wydane pieniądze w Porto, jesteś dobrem narodowym Portugalii, a Porto bez Ciebie to jak lizanie cukierka przez papierek!”. „Czy pojedziesz z nami do Lizbony lub masz tam jakiegoś klona?”

Powyższe zdania należą do najmilszych z tych, które usłyszałam od Was w 2022 roku: napisałam je sobie na pierwszej stronie kalendarza, abym mogła czasami na nie popatrzeć. Jednak moja najbardziej puszysta historia z 2022 jest mięciutka niczym poduszka, a jej bohaterem jest chłopiec o wielkich oczach, Maciek.

Wierzę, że do oprowadzania grup, w których są dzieci trzeba mieć dryg. W przeciwnym razie czeka na nas tsunami piorunujących spojrzeń i piekące pożary ostentacyjnych ziewnięć, a nawet trzęsienia ziemi wywołane przez zniecierpliwione nóżki. To dlatego moje wycieczki są pełne wyzwań dla najmłodszych. Z Porto robimy plac zabaw pełen niespodzianek i wyzwań, harcując w nim niczym drużyna zuchów na podchodach. Dzieciaki to uwielbiają, a rodzice oddychają z ulgą: „Baliśmy się jęków, a jednak Ci się udało!”, słyszę wtedy.

Tego dnia znów wszystko szło jak z płatka: duże oczy Maćka i jego brata pilnie śledziły każdy mój ruch, a chłopcy chłonęli wiedzę niczym gąbka. Ukryte dzielnice, do których trzeba znaleźć wejście i najstarsza butelka wina porto w Porto, do której trzeba było dotrzeć były naszą motywacją, a gdy się udało w pełni zasłużyliśmy na odpoczynek w kawiarni schowanej za sklepem, do której trudno dotrzeć przeciętnemu turyście. To właśnie tutaj, gdy w naszych filiżankach parowała aromatyczna kawa, najmłodszy uczestnik wycieczki na chwilę zniknął: znalazłam go w sklepie, gdy smutnym wzrokiem obserwował przepiękną poduszkę. „Chciałem ją kupić dla mamy, ale brakuje mi jeszcze trochę...”, zwierzył mi się, a jego oczy wędrowały pomiędzy naklejką z ceną i banknotem, który nerwowo gniótł w rękach.

Moje serce zabiło mocniej, a przed oczyma stanęła mi moja własna córeczka, Aurelia: a gdyby to były jej drobne rączki i jej wielkie oczy? Pobiegłam do torebki i wyciągnełam z portmonetki brakujący banknot. „Jaka piękna, ale skąd miałeś na nią pieniądze?”, mama Maćka nie mogła się nadziwić, a ja i chłopiec wymieniliśmy tylko porozumiewawcze spojrzenia. Szeroki uśmiech Maćka i poduszka w przezroczystej torbie, którą rodzina niosła naprzemienne do końca wycieczki to jeden z najpiękniejszych obrazków z 2022 roku.

Rok ten obfitował również w piękne opinie na temat mojej pracy, które zostawialiście zarówno tutaj, jak i na mojej stronie google. Niektórzy z Was zrobili to niemalże podczas zwiedzania! „Jestem wraz z żoną i przyjaciółmi w połowie zwiedzania Porto z Panią Dorotą. Dziś spacer 4 godziny, jutro ciąg dalszy w takiej samej dawce. Jesteśmy zachwyceni, choć czasami bywamy wybredni”, napisał. „Prawie rok przed przyjazdem do Porto wpadłem na pomysł, żeby poszukać kogoś, kto pokaże nam «podszewkę» miasta. Znalazłem Dorotę i to był strzał w dziesiątkę. Cztery godziny zleciały jak chwila, odwiedziliśmy takie miejsca, o które nigdy nie zahaczają wycieczki, dowiedzieliśmy się o Porto i Portugalii tyle, że czujemy się jak (pardon) rdzenni Portugalczycy.”, dodał.

„Boicie się nudnych przewodników?”, kontynuował swoją opinię Krzysztof. „Też się boję. Ale to nie z Dorotą. Swada, wiedza, wdzięk, autorski pomysł na zaciekawienie drużyny tym co oglądają. Mistrzostwo świata. Dzień zakończyliśmy w tak ciasnym zaułku, że nie wjechała tam kamera googla. Wąskie drzwi, malutka salka, trzy stoliki i kuchnia, w której króluje Pani Klarysa (chciałoby się powiedzieć raczej Ciocia Klarysa). Jeśli marzy się Wam czasem, żeby podczas zwiedzania jakiegoś kraju, zjeść obiad czy kolację nie w restauracji, ale w domu u dobrej gospodyni, która ugotuje wam tak jak swoim dzieciom albo wnukom, to piszcie do Doroty. Zjecie najlepiej przyrządzoną rybę, najlepszy deser, wypijecie najlepszą kawę u Klarysy. Bez Dorotki nigdy byśmy tu nie trafili”, skonstatował.

Rok 2022 był również rokiem pożegnań: wraz z inauguracją wyremontowanej hali targowej Bolhao, na emeryturę przeszła jedna z legend, którą uwielbialiście poznawać podczas naszych spacerów: babcia Ernestyna. „Najcudowniejsza Ernestyna!”, napisała mi w prywatnej wiadomości Natalia. „Dziękuję, że mnie z nią zapoznałaś. Cudownie jest wiedzieć, że ktoś jeszcze zwraca uwagę na takie wspaniałe osoby, które tworzą atmosferę Porto, pomimo setek hoteli i sklepów modnych marek wokół. Właśnie wcinam kiełbaskę od Ernestyny będąc już niestety z powrotem w Krakowie. Choć mój portugalski nie jest jeszcze na tyle swobodny, żeby jej przekazać, jaka jest super, to google translator dopomógł. Dziękuję Ci jeszcze raz!”, dodała.

Mimo iż Ernestyna już nie obdarzy Was zza lady swoim uśmiechem, podczas naszych spacerów wciąż czekają na nas inni mieszkańcy. Pan Miguel ze sklepu z gwoździami, pani Elena, sprzedająca najlepszą kawę w mieście oraz Pan Antoni, który podzieli się z nami najsłynniejszym ciastem ze swojej piekarni... kto z Was chce ich poznać? Ale to przecież jeszcze nie wszyscy: Pan Ruben od sardynek, Ferdynand od winka, babcia Amelia od chlebka i babcia Maria od kiełbasek, wszyscy czekają na nas na targowisku i zachęcają do degustacji lokalnych produktów. Jednak trzeba iść dalej – w ukrytych dzielnicach do swojego domku zaprosi nas babcia Kiteria, swoich zielonych drzwi uchylą również Maria i Józef, szczęśliwe małżeństwo z ponad sześćdziesięcioletnim stażem. A co na koniec? Kolacja u babci Klarysy. Kto już u mnie był ten wie, że nikt inny nie robi lepszego ryżu z owocami morza i nie smaży lepiej dorsza...

Choć w 2023 rok weszłam z takim impetem, że wciąż odkładałam to na później, dziękuję Wam za 2022 rok pełen cudownych, turystycznych wspomnień. Pamiętajcie, że jestem tu dla Was: pod zaspami świecących bilbordów prowadzących do turystycznych pułapek wciąż słyszę bicie serca prawdziwego Porto. Dziękuję Wam za to, że pozwalacie mi Was do niego zabierać.

[SPACER W ZDJĘCIACH]"Witam! Planujemy z żoną wizytę w Porto. Szukając materiałów i informacji natrafiłem na wywiad z Pan...
07/08/2022

[SPACER W ZDJĘCIACH]

"Witam! Planujemy z żoną wizytę w Porto. Szukając materiałów i informacji natrafiłem na wywiad z Panią, bodajże w Radiu Lublin. Jeśli dobrze zrozumiałem, to oprowadza Pani po Porto i wspiera w planowaniu wizyty w mieście i okolicach?", przeczytałam na ekranie telefonu. Odpowiedziałam i niemal natychmiastowo dostałam wiadomość zwrotną. "Bardzo dziękuję za wyczerpujący opis. Skonsultuję się z żoną i mam nadzieję, że skorzystamy z Pani oferty", napisał Maciej.

Przez internet wymiana wiadomości zazwyczaj jest oficjalna, jednak gdy się spotykamy często czujemy się jak starzy znajomi - tak było również z Asią i Maćkiem. "Mamy czas i jesteśmy całkowicie do Twojej dyspozycji, myśleliśmy o całym dniu zwiedzania", usłyszałam. Wyruszyliśmy więc na podbój Porto - byliśmy zarówno w ukrytych dzielnicach, do których nie docierają zwykli turyści, jak i na opuszczonej linii kolejowej, z której rozpościerają się niesamowite widoki na rzekę. Odwiedziliśmy również piwnice wina, w tym również niesamowitą kolekcję najstarszych butli w mieście, a spacer zakończylismy na domowym obiedzie u babci Klarysy.

Co napisali Asia i Maciej o naszym spacerze?

"Odkrywanie Porto z Dorotą to cudowne doświadczenie - zarówno pod kontem olbrzymiej wiedzy przewodniczki, niebanalnej trasy, jak i czysto ludzkiego spotkania towarzyskiego. Widać jej olbrzymią miłość do Porto oraz pasje, z jaka promuje jego uroki. W trakcie 8 godzinnego spaceru: mogliśmy poznać historie miasta i kraju; odwiedzić zakątki, do których sami nigdy byśmy nie trafili; dowiedzieć się i doświadczyć wina Porto; ale przede wszystkim, poznać cudownych mieszkańców tego miasta! Bez Doroty nie byłoby to możliwe. Poza wycieczka Dorota poleciła nam wiele miejsc do samodzielnego odwiedzenia. Dziękujemy!"

Zapraszam do obejrzenia cudownych zdjęć ze spaceru Asi i Maćka!

[SPACER Z PRZEWODNIKIEM]"Tym razem Dorota prowadzi nas do kolejnych zaczarowanych miejsc takich z cyklu „bez przewodnika...
28/05/2022

[SPACER Z PRZEWODNIKIEM]

"Tym razem Dorota prowadzi nas do kolejnych zaczarowanych miejsc takich z cyklu „bez przewodnika tam nie trafisz”. Co ciekawe w trakcie całego spaceru mam odczucie, że Dorota pokazuje nam swoje Porto. Takie, o których w przewodnikach się nie przeczyta. Tego oczekiwałem! Właśnie tej nieoczywistości.

Spacerując między ulicami miasta opowiada nam o historii, ludziach, tradycjach i obyczajach. Co ciekawe, bardzo często używa zwrotu „ u nas”. Dziewczyna, z tego co pamiętam, po dwunastu latach pobytu w Portugalii i Porto całkowicie utożsamia się z tym miejscem. Jej sposób myślenia jest już prawie portugalski. To, co zostało jej z mentalności polskiej to fakt, że w porównaniu do wielu Portugalczyków przynajmniej w moim przekonaniu pracuje bardzo ciężko i dużo. To akurat mnie cieszy, bo właśnie dziś zamiast siedzieć na „ obiadku” 😉 śmiga z ekipą bladych twarzy po ulicach miasta i dzieli się z nami jego sekretami...".

Dawid i jego drużyna nie tylko zatrzymali się w moim mieszkaniu, ale również wyruszyli ze mną na całodniowy spacer po Porto. Zapraszam do lektury drugiej części relacji Dawida z naszego wspólnego zwiedzania!

Porto z przewodnikiem – epizod II Na kawę zachodzimy do Confeitaira „SERRANA”, która mieści się przy ul. Rua do Loureiro 52, nieopodal dworca Sao Bento. Jesteśmy tam w ostatniej możliwej chwili. Jeszcze kilka minut bez kofeiny i zwiedzanie nie będzie możliwe;). Wejście do kawiarni tot...

28/04/2022
[SPACER Z PRZEWODNIKIEM]"Przechodzimy kilka metrów dalej, wchodzimy do cukierni, stajemy przed ladą. Dorota ręką wskazuj...
10/03/2022

[SPACER Z PRZEWODNIKIEM]

"Przechodzimy kilka metrów dalej, wchodzimy do cukierni, stajemy przed ladą. Dorota ręką wskazuje dużą okrągłą tartę leżącą za szybą i z uśmiechem na ustach oznajmia nam: «Drużyno, oto tarta z markują, która zmienia życie!!!». Powiem szczerze, że taki przekaz robi na nas wrażenie i na ciasto spoglądamy już trochę inaczej. Cholera, jak smakuje tarta z Porto zmieniająca życie? Jak to działa? O co chodzi?"

Dawid i jego drużyna nie tylko zatrzymali się w moim mieszkaniu, ale również wyruszyli ze mną na całodniowy spacer po Porto. Zapraszam do lektury relacji Dawida z naszego wspólnego zwiedzania!

https://www.xn--zmysamiprzezwiat-myc27b.pl/porto-z-przewodnikiem-epizod-i/

Porto z przewodnikiem – epizod I Poranek wita nas zgoła innym klimatem niż w dniu wczorajszym. Błękitne niebo, świecące delikatnie słonko i oczywiście wrzeszczące rybitwy. Staję na balkonie, patrzę na wszystko, co rozpościera się przed moimi oczyma i w myślach mówię sobie: „ Jak ...

[2021 ROK] „Czy pani przewodnik w ciąży?”, pan prezes pochyla się w moim kierunku i wymawia pytanie konspiracyjnym szept...
31/12/2021

[2021 ROK]

„Czy pani przewodnik w ciąży?”, pan prezes pochyla się w moim kierunku i wymawia pytanie konspiracyjnym szeptem. W jego oczach tańczą żartobliwe chochliki, a uśmiech pod wąsem zdaje się mówić „mam cię!”.Jestem nieco zaskoczona, ale pewnie mogłam się tego spodziewać: co prawda szeroka bluzka maskuje mój brzuch niczym teatralna kurtyna, jednak dzisiaj rano delikatnie wystawał on już spod pół wiosennego płaszcza. Gdy odbierałam grupę z lotniska stałam prosto niczym struna, jednak w autokarze lub podczas rejsu siedzący naprzeciwko mnie prezes miał pewnie więcej czasu na obserwację. Jest majowy poranek, a grupa z polskiej telewizji jest jednym z moich pierwszych zleceń w tym roku: to niestety już drugi sezon pod rząd, który zaczyna się dla mnie bardzo późno. Przed nami dwa dni intensywnego zwiedzania: może lepiej wyłożyć karty na stół i powiedzieć, że czekamy na córeczkę?

„No to moje gratulacje!”, mężczyzna wydaje się podekscytowany. „Czy to pierwsze dziecko?”, znów obniża głos, by nikt z grupy nas nie usłyszał. Nasza słodka tajemnica będzie jednak nasza tylko przez najbliższą godzinę: w rybackiej tawernie, gdy pomagam kelnerkom podawać do stołu, brzuch wyraźnie odznacza się pod kraciastym fartuszkiem i otrzymuję sporo gratulacji. Pan prezes nie będzie jedynym turystą, który szybko zauważy, że kiełkuje we mnie nowe życie: brzuch coraz częściej napiera na bluzki i wygląda spod swetrów, puszczając oko do tych bardziej uważnych. “Ojejku, ale czy Pani da radę?”, pyta kilka dni później Wasilij i uważnie mierzy mnie wzrokiem. „Ale o co chodzi?”, jego partnerka Olga zerka na niego wyraźnie zdziwiona. „No nie widzisz? Przecież pani przewodnik przy nadziei!”, odpowiada jej mężczyzna. „Czy da pani tak w te i we wte, aż osiem godzin?”, dopytuje zmartwiony.

Mrużę oczy i w pamięci cofam się dwa miesiące wstecz: przez chwilę znów jestem na środku oceanu w mym raju zwanym Azorami. Ledwie świta, a ja na nogach mam już trekkingowe buty, a w rękach kijki. „Musimy zacząć wcześniej, bo może być załamanie pogody”, mówi nasza przewodniczka. Zarzucam na grzbiet plecak z prowiantem i jestem gotowa na spełnienie mojego marzenia: będziemy dziś zdobywać najwyższy szczyt Portugalii, górę o nazwie Pico. Przez najbliższe godziny wspinamy się po wielkich kamieniach, po których ślizgają się nasze stopy: wpierw niebo zachwyca błękitem, jednak wkrótce spowija je gęsty korzuch chmur, a nasza widoczność ogranicza się do kilku metrów. Gdy myślę, że trudniej się już nie da, widzimy śnieg i czas założyć raki: każdy krok musi być przemyślany, nie mogę przecież teraz upaść! Na szczycie mgła jest tak gęsta, że nici z pięknych widoków, a wiatr niemal wyrywa nam dziecięcy śliniaczek z którym pozujemy do zdjęcia. „Nikt jeszcze nie ogłosił podczas moich wspinaczek rychłych narodzin dziecka!”, mówi nasza przewodniczka. „Moi koledzy będą zazdrośni. Teraz brakuje mi tylko zaręczyn!”, dodaje wyraźnie zachwycona. Jej buzia otwiera się ze zdziwienia, gdy w rękach mojego partnera pojawia się pudełko z pierścionkiem. „Nie do wiary, oświadczyny!”, krzyczy i robi nam kolejne zdjęcie.

Wkrótce wiatr zaczyna dąć jak opętany i zimna zawierucha spycha nas ze szczytu: czuję się jak łopocząca na wietrze kukiełka, za którą ktoś stawia kroki. Czasami walczę z rozwścieczonym mocarzem, innym razem nawet nie próbuję stawiać mu czoła: wiem, czym może grozić potknięcie, dlatego część zbocza pokonuję w kuckach. „W skali od jednego do dziesięciu jak trudne są dzisiejsze warunki pogodowe?”, pytam naszej przewodniczki próbując ogrzać zamarźnięte pod rękawiczkami ręce. „Śnieg, lód, mgła no i ten wiatr, który wieje teraz jakieś 70 kilometrów na godzinę... Z mojego doświadczenia to taka mocna ósemka, może nawet dziewiątka!”, odpowiada przewodniczka. Gdy docieramy na podnóże nie mamy na sobie suchej nitki: na wspinaczne minęło nam kilkanaście godzin, jesteśmy zziębnięci i wyczerpani. „Miało być trudno, ale nie tak trudno”, mówi mój partner, a ja marzę tylko o gorącej kąpieli. Na szczęście zdążyliśmi, zanim ciemność spadła na górę niczym nóż gilotyny.

„Proszę się nie martwić, ja i brzdąc jesteśmy wojownikami”, myślami wracam z podnóżna góry Pico na ulice Porto i uśmiecham się ciepło do moich turystów. „Mogę się założyć, że to wy będziecie mnie prosić o przerwy w zwiedzaniu!”, żartuję i wyruszamy na miasto. Czerwcowe słońca łaskocze nas po twarzach, gdy zapuszczamy się we wszystkie mniej znane zakamarki Porto: rozmawiamy z sąsiadami w ukrytej dzielnicy pełnej kolorowych domków, negocjujemy z kumoszkami na targu i maszerujemy po krętych, średniowiecznych schodkach. „Zjedz zjedz, teraz musisz o siebie dbać!”, słyszę, gdy na chwilę przystajemy na kawę i przekąskę w jednej z lokalnych tawern. Para częstuje mnie zamówionymi przez siebie smakołykami, a ja nie odmawiam: może jeszcze się nie męczę, ale zdecydowanie szybciej staje się głodna. Po ośmiu godzinach Olga i Wasilij nie mogą się nadziwić, gdy zostawiam ich na fado u sąsiadów: „Wow, Dorota, ten czas tak szybko minął, dałaś dziewczyno radę!”, słyszę. „A to miejsce jest cudowne, nigdy byśmy tu sami nie trafili! Dziękujemy ci za cudowny spacer, daj znać, gdy urodzi się maleństwo!”, machają mi na pożegnanie.

W lipcu i sierpniu spacerów jest coraz więcej: dostaję mnóstwo wiadomości od turystów indywidualnych, do Porto wracają też znajome biura podróży. „Witajcie, ja jestem Dorota i jestem w Porto od ponad 10 lat, a to jest Aurelka, w Porto od ponad siedmiu miesięcy!”, zaczynam się przedstawiać, bo brzucha nie da się już ukryć. „Nie musicie się martwić, jesteśmy w wyścigowej kondycji!”, zapewniam, by moi turyści nie poczuli się rozczarowani. Ja i Aurelka działamy jako drużyna: wspólnie zdobywamy nawet najbardziej strome zbocza w Porto, a swoją energią wzbudzamy entuzjazm nawet u najbardziej sceptycznych wobec zwiedzania nastolatków. „Znów dałyśmy radę córeczko!”, głaszczę brzuch wspinając się pod kolejne wzgórze po pełnym dniu zwiedzania. Czasami tylko nogi zawodzą: „Dziś jednak zawiozę cię do domu!”, uśmiecham się ciepło do brzucha i wzywam ubera. „Pokoje już przygotowane do przyjazdu kolejnych turystów – będę na nich czekać, a ty odpocznij!”, widzę wiadomość na moim ekranie. To Tosia, studentka portugalistyki, która poprosiła mnie o staż: poznaje Porto pod moimi skrzydłami, a jednocześnie odciąża mnie z części obowiązków. Jest w tym roku prawdziwym darem z niebios - wiem, że goście „Noclegów w Porto” też będą w dobrych rękach.

Przez ostatnie tygodnie całe miasto obstawia, gdzie urodzi się Aurelia. „U nas, pomiędzy beczkami!”, twierdzą przewodnicy w piwnicach wina porto. „Pod naszym złotem, będzie nasza!”, zakładają się pracownicy kościoła świętego Franciszka. „Tu, na Bolhão!”, mówią kumoszki ze słynnego targowiska. „Ty jeszcze pracujesz?”, piekarzowa Amelia patrzy na mnie karcąco, a ja wyjaśniam, że czuję się dobrze, a niektóre z moich zobowiązań są starsze niż Aurelia. „Trudno by mi było nie dotrzymać danego przed rokiem słowa”, tłumaczę, jednak staruszka patrzy na mnie z widoczną dezaprobatą. „Tylko im nie mów, że jesteś w dziewiątym miesiącu ciąży bo się przestraszą!”, mówi Monika, pilotka biura podróży, zanim przekaże mi mikrofon. „Witajcie, nie musicie się martwić, termin mam dopiero za dwa tygodnie!”, uśmiecham się do grupy Polaków. „Gdy pani Monika mówiła nam, że będą oprowadzały nas Dorota i Aurelia myśleliśmy, że będziemy mieli dwie przewodniczki, a pani jest jedna, za to podwójna!”, śmieje się jedna z turystek. Gładzę z uśmiechem mój brzuch i zaczynam opowieść o Porto.

W ostatnie dni przed porodem również wędruję po moim mieście: co ciekawe, za każdym razem z profesjonalną obstawą. „Proszę się nie przejmować, jestem położną!”, mówi jedna z moich turystek. „Nie ma powodu do obaw: wśród nas są anastazjolog i ginekolog!”, tłumaczy ze śmiechem kolejny zwiedzający. Ku wielkiemu rozczarowaniu wszystkich, którzy robili zakłady, Aurelia rodzi się jednak w szpitalu: nigdy nie zapomnę tej doby, przy której wspinaczka na najwyższy szczyt w Portugalii wydaje się bułką z masłem. Gdy na piersiach kładą mi mój mały skarb, witam ją tak jak na świecie powitała mnie moja własna mama. „Dzień dobry córeczko!”, mówię ze łzami w oczach. „Jesteś moją małą wojowniczką”, dodaję w myślach i wiem, że razem będziemy mogły dosłownie wszystko.

Gdy wracam do pracy całe miasto wita mnie pytaniami o Aurelkę: w piwnicach wina porto chcą zobaczyć jej zdjęcie, a w kościele świętego Franciszka obsypują mnie gratulacjami. Tylko na targu piekarzowa Amelia znów kręci głową z niezrozumieniem. „Gdy ja urodziłam, moja babcia mi na to nie pozwoliła. Trzymała mnie w łóżku przez ponad miesiąc i tuczyła rosołem!”, wyjaśnia. Tłumaczę, że Aurelia jest pod cudowną opieką najbliższych, a moja praca jest moją pasją, z której w zeszłym roku mnie obdarto. „Zuch dziewczyna, ja też szybko wróciłam do pracy!”, poklepuje mnie po ramieniu babcia Ernestyna od serów. „Przyprowadź ją tutaj w wolnej chwili, abyśmy mogły poznać dziewczynkę, o której mówi całe Porto!”, śmieje się głośno. Przez kolejne tygodnie w każdej wolnej chwili odwiedzamy z Aurelią inny zakątek w miasta: malutka poznaje wszystkich moich przyjaciół i znajomych. Również moi turyści odzywają się z gratulacjami i proszą o zdjęcia. „Witaj Auri, zwiedzałam z tobą Porto, gdy byłaś jeszcze w brzuszku!”, pisze rozradowana Magda z Madrytu.

Ten rok będzie dla mnie niezapomniany: wielu z Was udało mi się poznać osobiście, nawiązałam też nowe współprace, za które jestem bardzo wdzięczna. Dziękuję Wam za wszystkie nasze spacery i ciepłe słowa, za podsuwanie mi przekąsek i kupowanie butelek wody, za wszystkie Wasze cudowne wiadomości i wspaniałe opinie o mojej pracy. Dziękuję też 2021 za najpiękniejszy prezent.



Witaj córeczko! Jeszcze niejedną górę zdobędziemy razem.

Endereço

Goncalo Cristovao
Porto
4000-456

Notificações

Seja o primeiro a receber as novidades e deixe-nos enviar-lhe um email quando Przewodnik po Porto publica notícias e promoções. O seu endereço de email não será utilizado para qualquer outro propósito, e pode cancelar a subscrição a qualquer momento.

Entre Em Contato Com O Negócio

Envie uma mensagem para Przewodnik po Porto:

Vídeos

Compartilhar

Categoria

Przewodnik po Porto i po Portugalii

Witaj! Nazywam się Dorota i mieszkam w Porto od 10 lat. Z wykształcenia jestem iberystą - ukończyłam studia magisterskie na hispanistyce oraz licencjackie na portugalistyce na Uniwersytecie Warszawskim. Podczas studiów mieszkałam przez rok w Veracruz w Meksyku, przez pół roku w Funchal na Maderze oraz przez kolejne pół roku w Porto. To właśnie w tym ostatnim mieście zamieszkałam na stałe w 2010 roku i moja miłość do niego rośnie z roku na rok.

Przez dwa lata pracowałam jako przewodnik w piwnicach wina Porto oprowadzając grupy w języku polskim, angielskim, portugalskim i hiszpańskim. Podczas roku pracy w piwnicy wina Offley zapałałam miłością do tego trunku, a praca w piwnicy wina Graham’s wiązała się z długim i bardzo dokładnym szkoleniem w tej dziedzinie, dzięki któremu mogę powiedzieć, że jestem prawdziwym “specjalistą od Porto”. Była również okazją do wielu ciekawych doświadczeń: od oprowadzania amerykańskich biznesmenów i arabskich szejków po oprowadzanie Prezydenta Bronisława Komorowskiego podczas jego oficjalnej wizyty w Portugalii w 2012 roku. Obecnie pracuję jako przewodnik turystyczny dla turystów indywidualnych - par, rodzin i grup znajomych - jak również dla grup z biur podróży oraz pielgrzymek. Portugalię i Portugalczyków uwielbiam - mam szczerą nadzieję, że zarażę Was tą miłością podczas naszego spaceru!

1) Oferta dla turystów indywidualnych i niewielkich grup:

Plan zwiedzania dostosowywany jest do Waszych zainteresowań, staram się jednak, żeby było trochę "nieszablonowo" i lubię pokazywać też ciekawe "zakamarki", do których zazwyczaj turyści nie trafiają sami, a mnie samej ich odkrycie zajęło trochę czasu. Standardowy, klasyczny spacer zajmuje nam około 6-8 godzin, czas ten możemy jednak dostosowywać do Waszych potrzeb - umawiałam się już zarówno na szybkie zwiedzanie trzygodzinne, jak i na dokładne, kilkudniowe zwiedzanie miasta. Organizuję również jednodniowe wycieczki do miast znajdujących się w okolicy Porto, degustacje wina, wieczory fado. Mogę Wam również pomóc w rezerwacji noclegu, przepysznej kolacji lub romantycznej niespodzianki dla Waszej drugiej połówki.

Agências De Viagem nas proximidades