03/05/2022
Wtorek.
To już oficjalnie wiosna. Ptaki świergolą na pokrytych świeżą zielenią gałązkach, nocami jeże tuptają w ogródkach i na alejkach parkowych, żonkile i tulipany, a nad nimi kwitnące krzewy tarniny. Gdyby tych dowodów na nadejście wiosny było mało, to 30 kwietnia obchodziliśmy Walpurgię, jedno z ważniejszych szwedzkich świąt.
Walpurgia to święto „początku wiosny”. Od teraz będzie już tylko ciepło, słońce będzie zalewało nas swoim blaskiem coraz bardziej. Ludzie są szczęśliwi, pogoda piękna i wszystko jest wspaniałe. To właśnie znaczy dla Szwedów Walpurgia.
Zwyczajowo zaczyna się o szóstej rano śniadaniem, w skład którego wchodzi śledź i szampan. Potem pije się alkohol, grilluje, bawi, tańczy, spotyka ze znajomymi obowiązkowo na łonie natury, a wieczorem rozpala się wielkie ognisko, a właściwie stos i oficjalnie wita wiosnę.
O tym, że Walpurgia jest niezwykle ważna dla Szwedów, pisaliśmy już wcześniej, ale o tym, z jakim rozmachem obchodzi się ten dzień, nie mieliśmy okazji, bo zaraza na dwa lata uniemożliwiła świętowanie. Na szczęście mamy ją teraz w odwrocie i wreszcie możemy się spotykać w wielkich grupach ludzi. Przez wielkie grupy nie mamy na myśli setek, tylko tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy.
Wspominaliśmy wcześniej, że takie huczne i z przytupem obchody Walpurgii odbywają się właściwie w trzech miejscach w Szwecji: Uppsali, Göteborgu i Lund. W Lund impreza ma miejsce w parku miejskim, który na ten czas jest skrupulatnie przygotowywany. Wszystkie miejsca kluczowe dla jego piękna oraz znajdujące się w nim atrakcje, już dzień wcześniej zostały odgrodzone od reszty świata. Chodzi głównie o kwietne grządki, fontanny, place zabaw, skate park, ściankę wspinaczkową i staw. Zabezpieczono je płotami, tak żeby nikomu nie przyszło do głowy wbijać tam po kilku głębszych i popisywać się ułańską fantazją. Do tego w Walpurgię do parku, w jego okolice, do miasteczka uniwersyteckiego, jak i do centrum miasta zostały wysłane całe zastępy policji, pogotowia, straży pożarnej i wolontariuszy policji, którzy czuwali nad bezpieczeństwem bawiących się ludzi.
Czy było to potrzebne? Tak. Od wczesnych godzin porannych (czytaj piąta rano), do Lund zaczęli ściągać młodzi ludzie ze wszystkich stron Szwecji i nie tylko. Na dworcu kolejowym z każdego pociągu wylewały się strumienie studentów, objuczonych wszelkiego rodzaju dobrami, także tymi alkoholowymi, którzy następnie zmierzali w stronę parku miejskiego. Według szacunków policji przez Lund przewinęło się 25-30 tysięcy studentów. Z tego też powodu wszystkie sklepy Systembolaget w Lund (jedyne sklepy sprzedające alkohol powyżej 3,5%) były wyjątkowo zamknięte.
Co nas zaskoczyło to ogrom służb mundurowych, które czuwały nie tylko nad bezpieczeństwem świętujących, ale również bacznie pilnowały, żeby młodzież poniżej 20 roku życia nie spożywała alkoholu, ci już nieco zawiani nie zawiali się za bardzo, żeby nikt z bawiących się nie zażywał niedozwolonych środków psychoaktywnych, oraz żeby bawiący się (w miarę możliwości) posprzątali po sobie.
Czy się udało? W wiadomościach nie pojawiły się żadne informacje o rozróbach, zniszczeniach, ani poszkodowanych. Następnego dnia, poza infrastrukturą przygotowaną na wydarzenie (bramkami i dystrybutorami z wodą pitną oraz miejscem po ognisku) nie pozostał ślad po imprezie. Nawet najmniejsze śmieci zostały wygrabione z trawy tak, że nie sposób byłoby poznać ile ludzi mogło się przetoczyć przez park poprzedniego dnia. Porządek i spokój, zupełnie jakby nic się tutaj nie wydarzyło.