Firma Turystyczna SZLAK

Firma Turystyczna SZLAK Organizujemy turystyczne imprezy aktywne, nietypowe i ciekawe. Wyprawy FT Szlak są "krojone na miarę" Przekonajcie się sami - zapraszamy do kontaktu!

Organizujemy turystyczne imprezy aktywne, nietypowe i ciekawe:) Wyprawy realizowane przez FT Szlak krojone są "na miarę" zgodnie z Waszymi oczekiwaniami!

Skąd miałem wiedzieć, że tęskniłem za Bieszczadami ? Jest tyle pięknych miejsc... dopiero gdy oparłem się o cerkiew w Sm...
18/04/2024

Skąd miałem wiedzieć, że tęskniłem za Bieszczadami ? Jest tyle pięknych miejsc... dopiero gdy oparłem się o cerkiew w Smolniku smakując kozi ser i spoglądając na przyprószony w oddali Grzbiet Graniczny zdałem sobie sprawę ze wszechogarniającego mnie zewsząd smutku. Ten wydostawał się z nieistniejących zagród i przycerkiewnych mogił, jakichś szeptów snujących się wokół i wytartych kamieni, które służąc jako schody zachowały pamięć o tysiącach bojkowskich stóp. Smutek który dostrzegł, że te Góry trzeba ponownie przejść, że czekają tu mnie jeszcze wzruszenia, których nie powinno się porzucić. Dobrze, niech tak się stanie.
Daj mi Boże siłę i opiekę bieszczadzkich Aniołów.

Stał sobie na bytyńskim polu przez lat setki. Nikomu nie wadził... do czasu. Wiosną 1873 r. właściciel folwarku Gąsiorow...
14/04/2024

Stał sobie na bytyńskim polu przez lat setki. Nikomu nie wadził... do czasu. Wiosną 1873 r. właściciel folwarku Gąsiorowski nakazał usunięcie kamienia z pola. Czy snuła się po wsi jakaś opowieść o ukrytych pod nim skarbach, a może zwyczajnie gospodarny właściciel postanowił rozprawić się z kamlotem? Tego już się nie dowiemy. Jedno jest pewne. Ku zaskoczeniu parobków pod kamieniem znaleziono 6 siekierek żelaznych i parę brązowych wołkow związanych jarzmem.
Czy tylko to schował nieznany nikomu właściciel siekierek jakieś 3000 tys. lat temu ? Może cenniejsze znaleziska powędrowały w prywatne ręce i z czasem zaginęły bezpowrotnie? Sami sprawdźcie w Muzeum Archeo w Poznaniu. Ach te znaleziska! Zawsze zaprzątają głowę. Może taki właśnie jest powód nowych badań archeologicznych na jednej z 5 wysp jeziora Bytyńskiego? Czyżby czekały tam w ukryciu cierpliwie nowe wołki? A może warto rozkopać cmentarzysko urnowe i stanowiska całopalne w Gorszewicach na północnych brzegach jeziora? Co za archologiczna kraina obfitości to jezioro! Co kryje naprawdę oprócz ryb i doskonałych wiatrów świetnie wykorzystywanych przez kitesurfingowców? Pierwsza wiosenna przejażdżka na grzbietach Gospela i Duni starą drogą z komorowskiego dworu do Gorszewic, pośród świeżego rzepaku i misternie na biało oblepionych młodym kwieciem starych drzew dawała nam sporo do myślenia. Każdy większy kamień wydawał nam się przykrywką tajemnicy sprzed wieków. Stanąć, zajrzeć pod eratyk, czy jechać dalej człapczą czy rysią... Archeologia konna to raczej się nie przyjmie. Ale spróbujemy jeszcze raz...

Zapraszamy do Poznania także rowerowo...
07/04/2024

Zapraszamy do Poznania także rowerowo...

Wielkanoc dawno nie była tak wcześnie. Dawno nie była tak.ciepła i pogodna. Dawno też nie siedziałem za stołem tak krótk...
01/04/2024

Wielkanoc dawno nie była tak wcześnie. Dawno nie była tak.ciepła i pogodna. Dawno też nie siedziałem za stołem tak krótko i tak dawno nie smakowało mi wielkanocne śniadanie. Ale w końcu dawno w ciągu dwóch dni nie przejechałem 150 km .Zachwycałem się płynącą w dole Odrą wprost z ostatnich rzędów starych nagrobków cmentarza w Chobieni i finezyjnymi płytami epitafijnymi z herbami dolnoślaskiej szlachty, kwiatami na drzewach i w leśnym runie, smutnymi ruinami pałacy z pustymi oczodołami okien, słuchałem echa kościelnych pieśni, które pobrzmiewały w opuszczonych świętych murach, a nawet zaliczyłem skromnego single tracka na najwyższej górze powiatu. Zebrałem sobie na kolację garść świeżego szczawiu o smaku egzotycznej cytryny. Na dodatek jadłem pod chmurką wspaniałości ze świątecznego stołu rękoma Teściowej przygotowane. Czyż to nie wspaniałe świętowanie na północy Dolnego Śląska? Dokladnie w trójkącie dwóch przepraw przez Odrę w Głogowie i Ciechanowie ze szpicem w Lubinie. Świetne!!!! Bo aktywne...aktywne, bo święte.

01/04/2024

Ot w świąteczny dzionek FTSzlak zechciało się zdobyć rowerowo Grzybową koło Koźlic. Gdzie to jest i poco się tam pojawiliśmy sami zobaczcie. Kolejna górka do Polskiej Korony Powiatów. W sumie to chyba pierwsza...

31/03/2024

Wszystkim życzymy wiosennych i rodzinnych Świąt Wielkanocnych. W Składowicach koło Lubina wiedzą jak przyozdobić na ten czas swoje miejsce na Ziemi. Wesołego Alleluja...

A Wiosna tradycyjnie przyszła... pieszo. Tak, była z nami na wieży na Górze Szubienicznej nad Dobromierzem. Duch dwóch b...
20/03/2024

A Wiosna tradycyjnie przyszła... pieszo. Tak, była z nami na wieży na Górze Szubienicznej nad Dobromierzem. Duch dwóch bitew z czasów Wojen Śląskich pobrzmiewa tu nadal! Szła z nami dzielnie na Trójgarb z uroczym wodospadem obmywającym skalny zlepieńcowy grzebień. Patrzyła wraz z nami w głąb środkowych Sudetów z niesamowitej trójplatformowej wieży. Na chwilę tylko Wiosna schroniła się zmęczona w pałacu w Strudze. Czy widziała jak dyskretnie wychylają się kolorowe zapomniane freski sprzed wieków? Czy usłyszała szepty Czettritzów - dawnych mieszkańców majątku? Wiosna zgłodniała i wraz z nami spożyła świetny posiłek w Kamiennej Karczmie. Wieczorem, strudzona muskaniem świata, zasnęła cichutko na dworcu w Gorcach. Spała twardo, więc nie wyszła wraz z nami na kręgielny turniej. Ale obudziła się wcześniej i podążyła drepcząc żwawo na Mniszka i Chełmiec, a nawet do Szczawna Zdroju, gdzie spróbowała, trochę zawstydzona, czarnej wódki. Cóż, Wałbrzych niedaleko, ale wszystko uczciwie przepłukane wodą Mieszko i Młynarz. Tu w Szczawnie Zdroju nie tylko czuć było Wiosnę, ale też czasy książęcego kurortu. Znów zmierzch, więc Wiosnę położyliśmy pod kolorowa kołderką, niech śpi, bo nazajutrz za zadanie miała uśmiechnąć się na Pogórzu Kaczawskim. Uśmiechaliśmy się i my. Męska wyprawa dokończyła trudny szlak w najdalej na północ wysuniętej części Gór Wałbrzyskich. Było świetnie i wiosennie...

Żal było wyjeżdżać z Moraw. Zawsze jest żal, bo to kraina niezwykle  przyjazna człowiekowi. Czy świeci Słońce, czy wieje...
27/02/2024

Żal było wyjeżdżać z Moraw. Zawsze jest żal, bo to kraina niezwykle przyjazna człowiekowi. Czy świeci Słońce, czy wieje jak diabli i bije po twarzy kroplami deszczu to zawsze jest coś ciekawego do zobaczenia, do zdobycia, do poznania. Odwiedzajcie Morawy. One potrafią się odwdzięczyć. Kilka fotek - perełek z wyjazdu, ot tak dla zachęty.

24/02/2024

Szusowanie poranne. Tak to jest gdy chce się zrobić coś najlepiej, a kończy się niespodziewanie na dupsku. Najważniejsze, że później się podnosimy i znów próbujemy by zrobić to zwyczajnie lepiej....

24/02/2024

Witajcie. Kolejny niezapomniany dzień aktywności za nami.Przed południem szuranie na stoku ( UPS to chyba ostatni tydzień, spieszcie się śnieg tak szybko odchodzi) po południu wyprawa na Krzyżowa Górę w Hanusovickiej Vrchovinie. FTSzlak tam była więc popatrzcie z wysokości 753 mnpm na czeski świat. Druga część relacji z tego dnia po południu. Trzymajcie się.

22/02/2024

A jak pogrywa sobie w lutym Cicha Orlica, mknąc przez 101 km do Łaby - sami posłuchajcie...

Cóż to za straszna pogoda dzisiaj? Wieje, pada, widoków nie widać. Nic tylko iść do czeskiej knajpy i sączyć chmielowy t...
22/02/2024

Cóż to za straszna pogoda dzisiaj? Wieje, pada, widoków nie widać. Nic tylko iść do czeskiej knajpy i sączyć chmielowy trunek. Ale czy tak można bez żadnej aktywności, gdy tyle górek w okolicy? Pewnie można, ale to nie w stylu FTSzlak. To nie uchodzi, zwłaszcza gdy się chodzi, a w lodówce się chłodzi. Kurtka na grzbiet, stuptuty na łydki, kijki w garść i wyruszamy na zdobycie Jeraba -1003 mnpm. Wieś Horni Orlice i Chata Kaćenka - przyjęły nas przewalającymi się przez nasze postacie rzadkimi chmurami. Pięknie odnowiony pomniczek ofiar Wielkiej Wojny z nazwiskami chłopców 😭z tej wsi uświadomił nam, że wojna jeśli sobie zażyczy potrafi upomnieć sie o swoje ofiary nawet z tak odludnej wioski jak ta położona pod źródłami Cichej Orlicy. Aura pluje prosto w twarz i siecze zimnymi kroplami. Ale co tam to w końcu nie karabinowe kule i możemy potraktować deszczowe krople jako ujędrniającą terapię z Bożej łaski. Mijamy szkockie byki, które stojąc w gównianym błocie, mieląc mordą patrzą na nas beznamiętnym wzrokiem, dziwiąc się zapewne dwunożnym istotom prącym wprost pod wiatr, gdy one same dla spokojności żywota zawsze do wiatru dupskiem się obrócą. Nam jednak zależy na zdobyciu wieży Wal, 34 m stalowej konstrukcji z przekaźnikiem telekomunikacyjnym skąd rozpościerałyby się świetnie panoramy na Orlickie Góry, Kralicki Śnieżnik i Hanusovicka Vrchovinę. Na samej górze dziś jednak wyłącznie wiało mocniej, było chłodniej, a krople deszczu uderzające po twarzy biły dosadniej, a i byki były stąd mniejsze i nawet nie spojrzały w naszą stronę. Zostawiając wieżę w tyle wreszcie wniknęliśmy w las. Uff spokojniej. Teraz do źródeł Cichej Orlicy gdzie zakosztowalismy jej smaku i posłuchaliśmy i szczebiotu. Wspinaczka na wysokość 1003 mnpm pozwoliła nam dotknąć reliktów autentycznego śniegu. Kurcze żeby takie rzeczy w lutym na tej wysokości? No nic w końcu Jerab zdobyty. Prawdziwa górka dla koneserów i Zdobywców Korony Sudetów. Na żaden widok nawet latem przy świetnej pogodzie nie liczcie, bo lesie na Jerabie pod dostatkiem. Powrót przez wykroty stworzone przez leśne maszyny był wyzwaniem, ale za to szemrząca Cicha Orlica zrekompensowała nam trudy zejścia. Potem jeszcze zespół klasztorny nad Kralikami i samo sympatyczne miasteczko z dwoma rynkami i swietną hotelową knajpą w Białym Łabędźu. Zresztą sami zobaczcie te klimaty i koniecznie tu kiedyś zawitajcie. Może i Was zachwyci świat Cichej Orlicy.

Jestem przekonany, że co najmniej połowa Lajkowiczów( dziękuję Wam za zainteresowanie) czekała niecierpliwie na dalsze l...
21/02/2024

Jestem przekonany, że co najmniej połowa Lajkowiczów( dziękuję Wam za zainteresowanie) czekała niecierpliwie na dalsze losy starych skarpet na Morawach. Pomimo wiekowej struktury materiałowej, spieszę donieść, że zielone skarpety przetrwały narciarskie wyczyny w doskonałej formie idealnie wpasowując się w skorupę skitoturowych Scottów. By jeszcze bardziej poświadczyć swą przydatność, rankiem dnia następnego stare zielone skarpety napraszając sie skutecznie wyszły na całodzienny górski spacer. Tym razem znalazły swoje miejsce w nieznanych im Salewach. To z nimi odwiedziły dawne górskie miasteczko Silperk dziś Śtity, zdobyły Lazek -714 mnpm - jeden z górskich szczytów Korony Sudetow. Podreptaly dzielnie przez piękną Lanskrunę i pożywiając się widokiem rynku i miejscowych pralin dzielnie udały się na czerwonym szlakiem wprost z historycznej granicy Czech i Moraw, czyli z Czervonovodskiego Sedla na Suchy Vrch - 995mnpm. Wniosek jest jeden Stare zielone skarpety po dwóch dniach różnej aktywności nie dorobiły się żadnych przetarć i dziur. Zasłużyły zatem na kolejne pranie i szansę przetrwania przez co najmniej kolejną wiosnę z duża szansa na osiągnięcie kolejnej zimy. Wam i tylko Wam wierni Czytelnicy zdradzimy wiek zielonych skarpet. Jeśli dobrze liczę stare zielone skarpety są już od 5 lat pełnoletnie. I tu muszę kończyć, bo wzruszenie odbiera mi możliwość dalszego pisania. Trzymajcie się dzielnie i dobrze przejrzyjcie swoją szafę.

Niech dzisiejszy wtorek będzie dla Was słoneczny i pełen wyzwań, które dacie radę pokonać. Dziś dla FTSzlak  niezwykły e...
20/02/2024

Niech dzisiejszy wtorek będzie dla Was słoneczny i pełen wyzwań, które dacie radę pokonać. Dziś dla FTSzlak niezwykły eksperyment narciarski. Moje najstarsze skarpety z prawdziwej wełny pamiętające jeszcze czasy przed polarowe oraz nowiutkie skitourowe botki zaprezentują się wspólnie na morawskim stoku. Jaki tego będzie skutek? Zapraszamy na kolejny odcinek już jutro. Trzymajcie się ciepło i aktywnie.

Zestaw poranno - południowy. Trzymajcie się zdrowo
19/02/2024

Zestaw poranno - południowy. Trzymajcie się zdrowo

19/02/2024

Jak się chce śnieg można jeszcze znaleźć. Wszak zima będzie nam królować jeszcze przez cały miesiąc. W tym roku w wersji nieco łagodniejszej, ale kto.wie czym jeszcze może nas zaskoczyć. I z pewnością tak właśnie będzie czy to się komuś podoba czy nie. Tymczasem na Morawach pasy śniegowe cierpliwe znoszą kolorowe kaski miłośników sportów zimowych. Jak widać przy tych temperaturach i łagodnym wietrze zimowo można także pobujać się pod glajtem..by z góry popatrzeć na szuraczy. Właściwie to dlaczego nie można by połączyć paralotni i nart? Pozdrowienia dla Wszystkich z narciarskich Moraw.

23/01/2024

Jak może działać zdobycie Wielkiej Sowy na szlachetne umysły, gdy na Przygodnej Kopie zimowe przestrzenie oszałamiają? Bardzo nietypowo...

Czas na przedstawienie portretów Zimowych Wojowników z Gór Swoich. Medalem (stemplem z Bukowej Chaty w miejscu ukrytym p...
23/01/2024

Czas na przedstawienie portretów Zimowych Wojowników z Gór Swoich. Medalem (stemplem z Bukowej Chaty w miejscu ukrytym przed ciekawskimi) za bohaterstwo zostaje odznaczony Krzyś, który spadając z drabiny i leżąc dzielnie dwie godziny pod swym ulubionym drzewem wyruszył na swoją terapię z laską i śrubą w d...zadziwiając nas, góry i głęboki śnieg, by przedreptać w towarzystwie Tomka -wolontariusza i opiekuna całe 14 km. Piotr z Bydgoszczy nowy nabytek, a jak byśmy znali się od lat, Mariusz - człowiek, który do uniesienia miał najwięcej i nic sobie z tego nie robił bo jest Zwyciezcą, Mariusz naturalizowany Wielkopolan z sercem tak wielkim jak Wielką Sowa i mistrz kierownicy, Krzysiek kumpel od rozmów niedokończonych o globalnej polityce i kameralnych sekretach życia społecznego, no i Grzesiek ze swoimi kumplami Piotrem i Robertem, którzy są jak bracia i jak siostry zakonne jednocześnie. Ale tego nie da się opisać nawet najlepszemu poecie. Osobny będzie o tym film. Nie wiem czy to nie spowoduje powstania nowej specjalności w rodzimej psychiatrii polskiej.

No i trochę wędrówkowej statystyki. Przełęcz Jugowska - Kalenica-9,5 km, 342 m podejścia, 3,5 godz.  Przełęcz Jugowska-G...
23/01/2024

No i trochę wędrówkowej statystyki. Przełęcz Jugowska - Kalenica-9,5 km, 342 m podejścia, 3,5 godz. Przełęcz Jugowska-Glinno-14 km, 342 m podejścia, 5 godz, 376 m podejścia, 3,5 godz. A na platformę widokową pod Kocią Górą 2 godz.178 m podejścia, 6 km. Ale co tam statystyka...polecamy wejść na sam szczyt Kociej Góry 561 mnpm. Tam są widoki i świetna skałka. Zresztą sami popatrzcie na te panoramy.

23/01/2024

Śnieżne Góry Sowie i trzy wędrowne, fantastyczne dni. Dziesieciu Zimowych Wojowników. Co za radość być w doborowym Towarzystwie na wieży na Kalenicy, na Wielkiej Sowie i Kociej Górze. Wysłuchać opowieści historyczno- psychologicznych pana taksówkarza, wypić ugrzane wino na maszynce Mariusza, by rozgrzać policzki do czerwoności, podziwiać 8 km spacery Krzysztofa ze śrubą w biodrze, uciekać z Piotrem ( o przepraszam Piotr mnie ubezpieczał ! ) przed najstraszniejszym bykami w Sudetach, zjeść pyszności w Karczmie Bełty, zakraść się wieczorem do lodóweczki z piwem, otworzyć drzwi do historii Reichenbach w miejscowym dzierżoniowskim muzeum, spotkać karmiąca piersią matkę na szlaku i dostojne wiekiem, choć pełne młodzieńczego uśmiechu Panie 80+, zamieszkać w Bukowe Chacie - doznania bezcenne. Dziękujemy wszystkim, których spotkaliśmy na szlaku. Dziękujemy duchom wędrowców sprzed lat W. Henkelowi, R. Tammowi i naturze,że stworzyła te pełne uroku górskie krajobrazy z panoramą Ślęży czy Śnieżki. Wędrować tu z Wami wszystkimi to zwyczajnie mieć szczęście, tak w tym momencie.

Listopadowe dni i noce wcale nie muszą być szare i mokre. Zawsze przecież może  pojawić się Słońce. Zresztą nie przesadz...
21/11/2023

Listopadowe dni i noce wcale nie muszą być szare i mokre. Zawsze przecież może pojawić się Słońce. Zresztą nie przesadzajmy z nastrojem ! Depresja wcale nie musi u nas zagościć. Tak też się stało w listopadowy deszczowy dzionek kiedy drużyna męskiego wypadu zameldowała się w klimatycznym pałacu Jedlinka. Świetne śniadanie nastroiło nas doskonale do wędrówki mimo ciężkich chmur przykrywających Góry Suche i Sowie. Ruszyliśmy ochoczo na Przełęcz Pod Wawrzyniakiem i Sajdak. To pod nim.spotkaliśmy poszukiwacza meteorytów, to pod Sajdakiem zrozumieliśmy, że nie jesteśmy osamotnieni w swoim szaleństwie. Może nawet jesteśmy normalni? Deszcz.padał a my dopatrywaliśmy się w mineralnych strukturach kamieni min. zwierząt i galaktyk, a nawet skandynawskich runów. I tak sobie mokneliśmy, by w końcu zadecydować o powrocie pod ciepły dach Browaru Jedlinka. Smakowanie piwnych wytworów pozostawiliśmy sobie na wieczór. Tymczasem czas spędziliśmy w Kopalni Wałbrzych, a zakończyliśmy spacerkiem wokół wałbrzyskiego Ehremal. Niesamowite spotkanie z historią. Pomińmy browarowy wieczór stosownym milczeniem. Za to drugi dzień to boska nagroda okraszona brakiem wiatru i pełnią Słońca z widokami wprost bajecznymi. Wędrówka przez Masyw Włodarza do Osówki to prawdziwa kwintesencja górskiej wyprawy. Na zakończenie zaskakujący i nieoczywisty szlak czarny z Kolców do Głuszycy Górnej, by zobaczyć odjeżdżający pociąg z głuszyckiego dworca i zabytkowy nitowany most. Wrażenia niezapomniane. Cóż przygoda. Za to taksóweczka podwiozła nas wprost pod Browar Jedlinka na ostatnie wejście do repliki wagonu Ameryka. Wieczór okazał się zaskakująco długi nie z naszej winy oczywiście W drodze powrotnej spotkanie z nowym obliczem zamku Świny i spotkanie ze sztuką w mauzoleum ostatnich Piastów w Legnicy. Słowem znów ciekawy męski wypad w doborowym towarzystwie. Zresztą sami zobaczcie. Do zobaczenia na szlaku.

Sny to nieprzypadkowe, intymne majaki...coś o tym wiem. Ale żeby aż tak, by stały się publiczną wystawą? Tego się nie sp...
04/03/2023

Sny to nieprzypadkowe, intymne majaki...coś o tym wiem. Ale żeby aż tak, by stały się publiczną wystawą? Tego się nie spodziewałem odwiedzając Lublin A tak właśnie się stało. Wystawa w Bibliotece Uniwersytetu im.M. Skłodowskiej-Curie ( jak to jest możliwe że przez dziesiątki lat uczeni tego uniwersytetu z uporem maniaka tolerują błędną formę jej nazwiska?) rzuciła mnie na kolana. W jednej z małych salek biblioteki zaprezentowano życie i dokonania artystyczne malarza Adama Setkowicza. Zupełnie zapomnianego krakowskiego artysty i wydawcę pocztówek. Autorowi wystawy, cyklicznie i z niezrozumiałym uporem śnił się starszy pan w okularach i kapeluszu ze szkicownikiem w ręku, z którym w tych sennych majakach przemierzał krakowskie uliczki. Zupełnie przypadkiem natrafił kiedyś na autorskie pocztówki tego artysty, a następnie zainteresował się postacią wydawcy i autora kompozycji. Gdy odkrył wreszcie zdjęcie fizjonomi autora pocztówek oniemiał. Na zdjęciu bowiem był nie kto inny jak dobry znajomy ze snu. Czyżby w ten sposób zapomniany i odrzucony przez środowisko malarz domagał się przypomnienia? Jeśli tak-trafił idealnie! Wystawa świetna! Opowiada o prywatnym i artystycznym życiu Adama Setkowicza. O wrażliwym chłopcu, synu krakowskiego ślusarza, który studiując u samego mistrza T. Axentowicza studiów z malarstwa nigdy nie ukończył. Ale za to wymalował dziesiątki płócien i arkuszy papieru scenami z życia podkrakowskiego ludu doskonale wpisując się w nurt chłopomański początku XX w. Ludyczność rozsianych po Polsce jego dzieł, żartobliwych scenek na okolicznościowych pocztówkach, patriotycznych wątków wprost zachwyca. Na wystawie jest chyba największy zbiór jego pocztówek ze zbioru państwa Homziuków. Zresztą zobaczcie sami. Czego na tych pocztówkach nie ma? Tchnie z tych rodzajowych scenek polskość aż do przesady. Wypływa z nich nasza gościnność i przesada do melancholii, jest tragizm mesjańskiego poświęcenia i żołnierska dola, są drogie polskiemu sercu wiejskie krajobrazy Co prawda wystawa jest czynna tylko do 3 marca w Lublinie ale kto wie, może zawita kiedyś i do Poznania.

Sensacja. Poznańska perła w Lublinie. Jedyna na świecie którą, można wypić. Nie wierzycie? Zawitajcie do starego poberna...
26/02/2023

Sensacja. Poznańska perła w Lublinie. Jedyna na świecie którą, można wypić. Nie wierzycie? Zawitajcie do starego pobernardyńskiego klasztoru w tym cudownym mieście. Okazuje się, że Browar Perła powstał dzięki przedsiębiorczości urodzonego w 1810r. w Poznaniu ewangelika Karola Rudolfa Vettera. Początkowo jako 19 latek przeprowadził się do Warszawy gdzie zapewne uczył sie fachu browarnika i destylatora. Już w 1835r. w Zatwarcicach w lubelskiem założył destylarnię i browar by po 10 latach zakupić zrujnowany stary klasztor w Lublinie. Tu zaczął produkować z sukcesem piwo dolnej fermentacji. Wkrótce dzięki ciągłemu inwestowaniu w przedsiębiorstwo stał się potentatem w regionie i zapewnił rodzinie dostatnie życie na dziesięciolecia. Ale wzorem poznańskiego etosu pracy organicznej nie zaniedbywał także filantropijnych działań w Lublinie. Zwłaszcza jego synowie August i Juliusz łożyli ogromne sumy na szkołę rzemieślniczą i szpitale, a także mocno angażowali się w działalność wspólnoty ewangelickiej. Czuli się stuprocentowymi Polakami co warto zaznaczyć. Zakupili majątek Jabłonna, młyn wodny w Czeniejowie i stawy rybackie w Krępcu. Do ich majątku należała też fabryka wódek Genelli w Warszawie. I teraz dopiero los historii zaczął biec po krzywaśni koła zmierzając znów ku miejscu gdzie wszystko się zaczęło. Do Poznania. Juliusz bowiem ożenił się z przedstawicielką starej szlacheckiej, ale ewangelickiej rodziny herbu Ogończyk Bronisławą Karszo- Siedlewską. Po bezpotomnej śmierci męża Bronisława podzieliła majątek i jedną część imperium otrzymał jej kuzyn Tadeusz drugą przysposobiony syn Bruno. Zbliżamy się do Poznania. Tadeusz Karszo-Siedlewski to znany i prężny przedwojenny przedsiębiorca, na nawet senator RP, który rozwiódłszy się z żoną zakochał się w w uroczej i pełnej wdzięku primabalerinie warszawskiej opery Oldze Prorubnikow, używającej nazwiska Sławska. Pod koniec lat 30 tych Tadeusz zaręczył się z perłą polskiego baletu. Wojną przekreśliła całkowicie ich plany. Tadeusz zginął podczas bombardowania Warszawy w 1939r. Oldze pozostały tylko wspomnienia dobrych przedwojennych czasów i testament Tadeusza, w którym połowę majątku zapisał swojej pięknej narzeczonej. Po wojnie i po rodzinnej ugodzie połowa schedy przypadła Oldze Sławskiej. Jeszcze w 1941r. wyszła za mąż za Michała Lipczyńskiego i pod tym nazwiskiem znana jest światkowi artystycznemu Poznania. Olga stała się właścicielką browaru w Lublinie. Ale cóż z tego, czasy już się zmieniły. Olga po wojnie zamieszkała w Poznaniu i tu stworzyła podwaliny państwowej szkoły baletowej funkcjonującej do dziś i noszącej jej imię. Jest pochowana wraz ze swoimi rodzicami Joanną i Włodzimierzem na cmentarzu Miłostowo. Twórcy Browaru Perła-Vetterowie, co naturalne, spoczywają w Lublinie na cmentarzu ewangelickim, gdzie ich nagrobek wyróżnia się bogactwem i artystycznym smakiem. I tak oto dziwnym zrządzeniem wielkiej historii i genealogicznych przypadków ( czy aby na pewno ? ) losy lubelskiego browaru na powrót zawitały w miejską przestrzeń Poznania. Czy zatem rodzina Lipczyńskich ma szansę na odzyskanie choć udziałów w Browarze Perła w Lublinie? Czas pokaże. Tymczasem zwiedzajcie ten browar ze świetną narracją o piwie i jego historii zakończonej degustacją w piwnicach dawnego bernardyńskiego klasztoru. Na koniec warto wstąpić do zakładowego pabu gdzie przy elipsoidalnym stole posmakować można inne produkty lublińskiej Perły, a i zanocować w super browarnianych apartamentach też nie zaszkodzi, tym bardziej, że na odkrycie innych wielkopolskich smaczków i nie tylko, czeka urocza pobliska lubelska starówka. Ale to już zupełnie inna opowieść.

25/02/2023

Josefov Dul Nadrazi w zimowej szacie w wersji filmowej. Polecamy każdemu...

Izerska magistrala narciarstwa biegowego w Izerach to prawdziwy raj dla miłośników zimowych wędrówek. Moje old-narty Dyn...
25/02/2023

Izerska magistrala narciarstwa biegowego w Izerach to prawdziwy raj dla miłośników zimowych wędrówek. Moje old-narty Dynasprint ( zapewne nikt o nich nawet nie słyszał ) zabrały mnie tym razem na wycieczkę wokół zalewu Josefov Dul nad Badrichovem koło Liberca. Cóż to za wspaniale przygotowany teren! Pełna radość ze śnieżnej wędrówki. Na początek zdobywam wieżę widokową Kralovka z 1907 r. Na wys. 859m. Dalej gościmy na chwilę w Prezydenckiej Chacie z 1928r. stojącej na miejscu XIX domu pończosznika Józefa Koeniga. ( Stąd niemiecka nazwa osady Koenigsdorf). Po wojnie gdy gdy wcześniej Chata była uzdrowiskiem dla Dzieci członków NSDAP przejęła ją kancelaria Prezydenta Czechosłowacji. Świetnie przygotowane trasy niosą nas dalej nad Josefov Dul Nadrazi. To najwyższa i najmłodsza zapora w Izerach o wys. 43 m i długości 720 m wybudowana na rzece Kamenica w latach 80-tych XXw. Wariantów tras jest tu wiele lecz my wybieramy kierunek Szklarska Osada. Fakt przebijamy się lasem pod górę przez nie uczęszczany szlak i jest prawdziwe trapersko. Właśnie zaczyna znów śnieżyć, a wiatr niesie płatki mi prosto w twarz. Chronię się pod wiatą edukacyjną ze starymi zdjęciami i historią opowiadającą o Chrystianovie. Stare ryciny i zdjęcia przenoszą nas do roku 1774 kiedy to założył ją na wysokości 812 m Johann Leopold Riedl mistrz szklarski
Oczywiście za zgodą właściciela frydlanskiego państwa Chrystiana Filipa Clamm- Gallasa. Ot i nazwa hutniczej osady wyjaśniona. Produkowano tu świetne szkło użytkowe oraz ozdoby do tak modnych w tym czasie żyrandoli, świeczników i biżuterii. Osada spaliła się w 1878r. I powoli zmieniała swoją funkcję na leśną. Nie szczezł jeden dom (dziś muzeum osady) i cmentarz, na którym znajdziemy groby rodziny Riedlow i leśniczych. Ostatni pochówek z 1928r. Świetne, tchnące historią miejsce. Teraz mkniemy w dół ku Blatnemu Rybnikowi czyli stawom rybackim mijajac po drodze Tetrevi Kamen. Wkrótce lekki podjazd na Nowou Loukę gdzie możemy odpocząć w tzw. Zameczku na wys. 780m. Dziś ta dawna myśliwska rezydencja Clamm-Gallassów to klimatyczna restauracja i schronisko gdzie i moje Dynasprinty dołączyły na stojaku do nieprzebranej rzeszy podobnego im sprzętu. Dodajmy, że znacznie nowszego. Do restauracji kolejka, w ubikacjach tłum. Jednym słowem Czesi umieją spędzać aktywnie czas zimą. Ze zdjęć w sieni wynika, że było to ulubione miejsce sekretarza prezydenta T.G. Masaryka. Zaczyna się ściemniać. Czas na zjazd do Bedrichova wprost na Bezecki Lyzarski Areal (pełna profeska !)Jeszcze dojście na nartach do pensjonatu dzień i 20 km oraz moc atrakcji za nami.

22/01/2023

A jak dzisiejsza trasa na Pradziada wyglądała na ruchomych obrazkach? Sami zobaczcie. Naprawdę wspaniałe miejsce. Żal, że nie mogłem zostać tu na dłużej i w tym najlepszym w Europie powietrzu ( naprawdę tak mówią ostatnie badania wybitnych specjalistów) i na stokach tej legendarnej Góry poszusować sobie na nartach. No cóż następnym razem...

Nieprawdopodobne magiczne wręcz spotkanie na szlaku! Prawdziwe magiczna przygoda. Co się wydarzyło? Praded zdobyty. Najw...
22/01/2023

Nieprawdopodobne magiczne wręcz spotkanie na szlaku! Prawdziwe magiczna przygoda. Co się wydarzyło? Praded zdobyty. Najwyższy szczyt Jeseników uległ bez tlenu, rakiet śnieżnych i wsparcia. 1491 mnpm w trudnych śnieżnych warunkach przy minimalnych nadziejach na okienko pogodowe opłaciło się. I choć pobyt był krótki, to na kilka sekund ukazało się błękitne niebo i widok wieży przekaźnikowej, wysokiej na 146,5 m. I to akurat w tej chwili!!! Przypadek czy nagroda? Żeby tylko to... W wędrówce towarzyszyło mi prawdziwe wcielenie Pradziada. Realne jak nigdy... Wędrowałem z legendą polskiego Heavy Metalu - liderem IMPERATORA :) To trzeba mieć szczęście. Zamarznięta broda Piotr Tomczyk - przewodnik po Łodzi i województwie łódzkim i on sam jak ulał pasował do tego miejsca. Miejsca wielu podań o tajemniczym Pradziadzie. Kolejny raz przekonałem się, że warto nawet w najgorszą pogodę zdecydować się na wędrówkę, bo przygoda nigdy nie śpi.

Proszę Państwa. Dokonało się. Zielone buty FTSzlak zawitały zimową porą na ażurowy zaśnieżony chodnik pomiędzy Slamenką ...
19/01/2023

Proszę Państwa. Dokonało się. Zielone buty FTSzlak zawitały zimową porą na ażurowy zaśnieżony chodnik pomiędzy Slamenką a Chlumem w Śnieżnych Górach ( czyli w Masywie Śnieżnika) Na wys.1116 mnpm rozpięto 721 m most, który zawisł jak pajęcza nić nad Młyńskim Potokiem. Wyobraźcie sobie! Całość waży 405 ton! 6 lin tylko nośnych 156 ton. Nieźle co?Jak tak sobie idziesz przez most to wzrasta szacunek do czeskiego architekta spod Brna. Do jego wiedzy, obliczeń matematycznych i znajomości fizyki. 95 m wysokości robi swoje, a widoki są niezapomniane. Chociaż w tym przypadku widoki odsłoniły się dopiero gdy mogliśmy zobaczyć most na tle Trójmiejskiego Wierchu i Śnieżnika stojąc na bunkrach Pevnosti Hurka. Koniecznie zobaczcie te dwa światy na zdjęciach. Szybujący w obłokach i surowy, podziemny świat czeskiej armady, która zdała się tylko niemieckim poligonem dla pocisków akumulacyjnych. Acha, i pamiętajcie, że tylko zimową porą na jednym bilecie możecie przemierzyć kładkę w jedną i drugą stronę. I wcale nie jest to tanie, bo z wjazdem i zjazdem, most kosztujr 890 KC. A jak sobie jeszcze zafundujecie ścieżkę w chmurach i karnet narciarski to tylko na koniec dnia pozostaje usiąść nad kuflem dużego piwa w schronisku Slemnik i cieszyć się, że mogliśmy te cuda oglądać na własne oczy...

Sensacja! FTSzlak odnalazła poszukiwane od 1945 r. dzieło Rafaela Santi "Portret Młodzieńca". Niezbadane bowiem są kieru...
15/01/2023

Sensacja! FTSzlak odnalazła poszukiwane od 1945 r. dzieło Rafaela Santi "Portret Młodzieńca". Niezbadane bowiem są kierunki wypraw. Tym razem zawitaliśmy do nadodrzańskiego Brzegu. Renesansowe podwoje gościnnego zamku Piastów legnicko - brzeskich odkryły przed nami swoje tajemnice. Samotnie zwiedzając rezydencję książęcą w pewnym momencie poczułem, że ktoś bacznie mi się przygląda. Rozejrzałem się. Byłem sam. Nie było żadnej z pięknych dam muzealnych pilnujących zgromadzonych tu dzieł sztuki. Nie, to możliwe! Na cokole przełożonym zielonym suknem, na tle drzewa genealogicznego Piastów Brzeskich, ze złoconej renesansowej ramy patrzył na mnie przyjaźnie sam Młodzieniec Rafaela. Wierzcie mi albo nie. Ale kolana same mi się ugięły. To pierwsza na świecie najwierniejsza kopia zaginionego dzieła wykonana wg. najlepszej interdyscyplinarnej wiedzy dotyczącej techniki malarskiej sławnego włoskiego mistrza. Twórca kopii jest dr Łukasz Nawrocki - może najlepszy w tej chwili znawca dzieł Rafaela. Nie wiem ile minut skradł mi "Młodzieniec" z mego życiorysu. Wiem jedno. To było niezwykle spotkanie bez słów, bez tłumów i niepotrzebnego zgiełku rozmów. Co więcej Ty też możesz je zobaczyć! Koniecznie udaj się do piastowskiego zamku w Brzegu i przeżyj tam wspaniałą przygodę z sarkofagami Piastów Śląskich. Obejrzyj rewelacyjną wystawę XVII w. broni i uzbrojenia wojowników z Azji, Afryki oraz husarskiego i pancernego ekwipunku naszej rodzimej szlachty. Toż to prawdziwe dzieła sztuki wojennej! Jeśli ktoś myśli że gdzieś tam w Kazachstanie czy Azerbejdżanie walczono wtedy kamienną siekierką to po wizycie w brzeskim zamku ogarnie go wstyd i pokora przed wysoką kulturą rzemieślniczą tych ludów. Co do obrazów jeszcze. Każdy miłośnik sakralnej sztuki śląskiej koniecznie musi tu zawitać by zachwycić się mistrzowskim talentem "ślaskiego Rembrandta" M. Willmana dzięki monumentalnym obrazom świętych i Ukrzyżowanego pochodzących z Lubiąża. Liczne ołtarze min. z wrocławskich, a nawet z lubińskich kościołów zrobią na Was Wrażenie. Ale malarskich odkryć w zamku jest więcej. Na wystawie "Pamiątki z Kresów" zobaczycie uratowane przez przesiedleńców rodzinne relikwie: zdjęcia, dokumenty wiele innych przedmiotów. To z nich jest zrekonstruowany salonik kresowego dworku, mieszczańskiego pokoju i wiejskiej chaty. I to właśnie na tej wystawie zobaczycie min. nieznany obraz J.Brandta z Warszawy i Hucułkę Wł. Jarockiego..Wystawa trwać wiecznie nie będzie. Wyruszajcie więc do Brzegu..A w samym mieście? Wspaniały ratusz, pełen barokowego szaleństwa pojezuicki kościół i wielce surowa, gotycka z 30 m wysokości główną nawą świątynia św. Mikołaja. Zresztą co tu dużo pisać. Zobaczyć musicie to sami...

Adres

Poznan

Telefon

+48501455940

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Firma Turystyczna SZLAK umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Widea

Udostępnij

Najbliższe biura podróży


Inne Poznan biura podróży

Pokaż Wszystkie