Przewodnik turystyczny - Damian Nitecki

Przewodnik turystyczny - Damian Nitecki Damian Szymon Nitecki
Historyk wojskowy, epigrafik, przewodnik turystyczny miejski i terenowy

20/07/2024

OFERTA TURYSTYCZNA

TRASA "KAZIMIERZ IV JAGIELLOŃCZYK, JAN OLBRACHT i ZYGMUNT I STARY W TORUNIU"

W trakcie zwiedzania pokazuje miejsca związane z królami Kazimierzem Jagiellończykiem, Janem Olbrachtem i Zygmuntem I Starym w Toruniu oraz opowiadam o tym co wspomniani monarchowie zrobili dla Torunia.

Czas zwiedzania: 1 h
Ważność oferty: Od 1 kwietnia do 31 października 2024 r.
Osoba do kontaktu: Przewodnik Damian Szymon Nitecki
Telefon: 572515198

SERDECZNIE ZAPRASZAM!

20/07/2024

OFERTA TURYSTYCZNA

TRASA "PRZYWILEJE NADANE TORUNIOWI"

Podczas zwiedzania pokazuje i opowiadam o przywilejach nadanych Toruniowi przez Zakon Krzyżacki i królów Polski oraz o miejscach z nimi związanych w Toruniu.

Czas zwiedzania: 1 h
Ważność oferty: Od 1 kwietnia do 31 października 2024 r.
Osoba do kontaktu: Przewodnik Damian Szymon Nitecki
Telefon: 572515198

SERDECZNIE ZAPRASZAM!

19/07/2024

OFERTA TURYSTYCZNA

TRASA "ZAMEK ZŁOTORIA"

W trakcie zwiedzania pokazuje średniowieczny zamek Złotoria i opowiadam o jego historii.

Czas zwiedzania: 1-2 h
Ważność oferty: Od 1 kwietnia do 31 października 2024 r.
Osoba do kontaktu: Przewodnik Damian Szymon Nitecki
Telefon: 572515198

SERDECZNIE ZAPRASZAM!

19/07/2024

OFERTA TURYSTYCZNA

TRASA "ZAMEK DYBÓW"

W trakcie zwiedzania pokazuje średniowieczny zamek Dybów i opowiadam o jego historii.

Czas zwiedzania: 1 h
Ważność oferty: Od 1 kwietnia do 31 października 2024 r.
Osoba do kontaktu: Przewodnik Damian Szymon Nitecki
Telefon: 572515198

SERDECZNIE ZAPRASZAM!

20/05/2024

OFERTA TURYSTYCZNA

TRASA "STARE MIASTO TORUŃ"

W trakcie zwiedzania pokazuje i opowiadam o zabytkach znajdujących się w dawnym Starym Mieście Toruń.

Czas zwiedzania: 3-5 h
Ważność oferty: Od 1 kwietnia do 31 października 2024 r.
Osoba do kontaktu: Przewodnik Damian Szymon Nitecki
Telefon: 572515198

SERDECZNIE ZAPRASZAM!

20/05/2024

OFERTA TURYSTYCZNA

TRASA "KATEDRA ŚW. JANÓW CHRZCICIELA I EWANGELISTY W TORUNIU"

Podczas zwiedzania oprowadzam po Katedrze św. Janów Chrzciciela i Ewangelisty w Toruniu. Opowiadam o jego historii i architekturze oraz pokazuje zabytki znajdujące się we wspomnianej świątyni.

Czas zwiedzania: 1 h
Ważność oferty: Od 1 kwietnia do 31 października 2024 r.
Osoba do kontaktu: Przewodnik Damian Szymon Nitecki
Telefon: 572515198

SERDECZNIE ZAPRASZAM!

20/05/2024

OFERTA TURYSTYCZNA

TRASA "KOŚCIÓŁ MARIACKI W TORUNIU"

Podczas zwiedzania oprowadzam po Kościele Mariackim w Toruniu. Opowiadam o jego historii i architekturze oraz pokazuje zabytki znajdujące się we wspomnianej świątyni.

Czas zwiedzania: 1 h
Ważność oferty: Od 1 kwietnia do 31 października 2024 r.
Osoba do kontaktu: Przewodnik Damian Szymon Nitecki
Telefon: 572515198

SERDECZNIE ZAPRASZAM!

20/05/2024

OFERTY TURYSTYCZNE

Zapraszam do skorzystania ze zwiedzania tematycznego po dawnym Gniewkowie!

Dostępne są następujące trasy:

-Władysław Biały, książę kujawski, gniewkowski i pretendent do tronu polskiego
-Księstwo Gniewkowskie
-Wojny Władysława Białego na Kujawach i w Wielkopolsce w latach 1373-1377
-Bitwa pod Gniewkowem w 1375 r.
-Wojsko Władysława Białego
-Średniowieczne Gniewkowo
-Dzieje zamku gniewkowskiego
-Oblężenia zamku Złotoria
-Mieszczaństwo Gniewkowa w XIV-XV w.
-Urzędnicy Księstwa Gniewkowskiego
-Przyczyny, okoliczności i skutki zastawu Księstwa Gniewkowskiego i Inowrocławskiego przez Władysława Białego
-Genealogia Piastów Gniewkowskich

Oferta ważna: od 1 kwietnia do 31 października 2024 r.
Osoba do kontaktu: Przewodnik Damian Szymon Nitecki
Telefon do kontaktu: 572515198

ZAPRASZAM!

30/04/2024

OFERTA TURYSTYCZNA

TRASA "I i II POKÓJ TORUŃSKI"

Podczas zwiedzania oprowadzam po miejscach związanych z podpisaniem I i II pokoju toruńskiego. Opowiadam także o warunkach tych traktatów.

Czas zwiedzania: 1 h
Ważność oferty: Od 1 kwietnia do 31 października 2024 r.
Osoba do kontaktu: Przewodnik turystyczny Damian Szymon Nitecki
Telefon: 572515198

SERDECZNIE ZAPRASZAM!

23/04/2024

OFERTA TURYSTYCZNA

TRASA "NAPOLEON BONAPARTE W TORUNIU"

Podczas zwiedzania oprowadzam po zabytkach związanych z pobytem Napoleona I Bonaparte i wojska napoleońskiego w Toruniu.

Czas zwiedzania: 1 h
Ważność oferty: Od 1 kwietnia do 31 października 2024 r.
Osoba do kontaktu: Przewodnik Damian Szymon Nitecki
Telefon: 572515198

SERDECZNIE ZAPRASZAM!

23/04/2024

OFERTA TURYSTYCZNA

TRASA "DAWNE ŚREDNIOWIECZNE NABRZEŻE PORTOWE W TORUNIU"

W trakcie zwiedzania pokazuje i opowiadam o średniowiecznych murach Torunia w jego dawnym nabrzeżu portowym i o bramach Klasztornej, Żeglarskiej i Mostowej oraz o mostach prowadzących do nabrzeża.

Czas zwiedzania: 1 h
Ważność oferty: Od 1 kwietnia do 31 października 2024 r.
Osoba do kontaktu: Przewodnik Damian Szymon Nitecki
Telefon: 572515198

SERDECZNIE ZAPRASZAM!

22/08/2023

O podstępie diabelskim w kamienicy Augstinowej

Dawnymi czasy stał na rogu ulicy Szczytnej i Szerokiej osobliwy dom. Budowa jego wskazywała na sędziwy wiek, lecz nie to było osobliwe. Szczyt domu miał dziwny wygląd, gdyż zamiast ściany szczytowej nad gołymi piętrami był otwór byle jak zabity deskami...
Nie młody już, lecz bogaty rajca miejski Augstin, poślubił ubogą i urodziwą pannę z przedmieścia. Młoda żonka wkrótce wzięła męża pod pantofel, wyrzucając mu przy tym, że za mało czyni starań o potomka.
Pod czasową nieobecność małżonka panią rajczynię odwiedził jakiś nieznajomy, podający się za jednego z handlowych partnerów pana rajcy. Przybysz - diabeł pod postacią człowieka - rzekomo bywały w wielu krajach i miastach, zdobył zaufanie gospodyni, która wyznała mu marzenie obojga małżonków o dziecku. Pomiędzy nimi stanął układ krwią kupcowej podpisany. Diabeł spełnił jej życzenie i kobieta powije syna, lecz musi oddać to, co mąż po powrocie z zamorskich podróży uzna za najcenniejsze.
Pan Augstin zastawszy po swoim powrocie syna powiedział do żony, że oto jest jego największy skarb. Wkrótce rozpoznali oboje do czego zobowiązał ich tak niebacznie podpisany cyrograf. Dziecko przeto oddali do klasztoru Dominikanów, by uchronić je przed diabłem.
Wkrótce – znów pod nieobecność męża – przybył ów wysłannik piekieł po chłopca. Gdy rajczyni poinformowała go, gdzie ukryła dziecko – zażądał dostarczenia go grożąc, iż będzie go prześladował aż wreszcie zdobędzie. Matce udało się wszakże wyrwać mu i zniszczyć cyrograf i zaraz kropidłem wodą święconą wyświęcić. Diabeł umknął przez strop i szczyt, który zawalił się zaraz z wielkim hukiem.
Setki lat dom położony przy ruchliwej ulicy nie był remontowany. Dopiero w połowie XIX w. gdy ustąpił lęk przed złym, właściciel usunął ślad owego szatana, jednak nie bez odprawienia kilku mszy w tej intencji.

22/08/2023

O Toronicu i Wiślinie

Przed wieloma stuleciami, gdy na ziemie północnej Polski napadali pogańscy Prusowie, odbywały się tu częste z nimi walki. Broniono m.in. przeprawy wiślanej, którędy prowadziła ruchliwa i ważna droga zwana szlakiem bursztynowym - ze Śląska, przez Kalisz, Gopło do wybrzeża bałtyckiego.
W czasie jednej z długich walk ciężko ranny został dzielny i bohaterski rycerz o imieniu Torundus. Ugodzony leżał nad brzegiem wiślanym i broczył krwią czerwoną, która po złotym piasku spływała do wody.
A tu, w podwodnej krainie, wśród plątaniny roślin wodnych, nimf i wodników, panowała królowa Wiślina. Miała bogactwa niezmierzone, znała potężne czary i zaklęcia.
Zabarwiła się Wisła od krwi Toronica, więc nie czekając wiele wyłoniła się Wiślina z wirów wodnych i litując się nad obrońcą drogi wiślanej, podarowała broczącemu krwią Torundusowi złote jabłko. Kiedy ranny skosztował owocu ozdrowiał. Królowa urzekła go ujmującą urodą, tak, że poślubił Wiślinę - swoją wybawczynię. Wkrótce została ona matką rodu Toroniców.
Razem postanowili założyć w pamiętnym miejscu gród i nadali mu nazwę Toruń, na cześć bohaterskiego Torundusa. Pełne splendoru, ceglane, wieżaste miasto rozrastało się i piękniało z dnia na dzień. W nurcie wiślanym błyszczało urodą, a ulice i nabrzeże rozbrzmiewały gwarem kupców i wędrowców europejskich z czubatymi wozami i pełnymi statkami, szukającymi portu u bram gościnnego grodu.

O grzechu KrzyżakaW konwencie toruńskim krzyżaków było 12 rycerzy, ale jeden z nich był szczególnie przystojny i sympaty...
22/08/2023

O grzechu Krzyżaka

W konwencie toruńskim krzyżaków było 12 rycerzy, ale jeden z nich był szczególnie przystojny i sympatyczny. Pewnego dnia spotkał piękną toruniankę, w której zakochał się od pierwszego wejrzenia. Zapomniał zupełnie o tym, że jest nie tylko rycerzem Zakonu Najświętszej Marii Panny, ale również zakonnikiem, którego obowiązują złożone śluby czystości. Młodzi zakochani spotykali się wieczorami w zaułkach miejskich. Pewnego razu zostali zauważeni przez mieszkańców Torunia, którzy donieśli o wszystkim Radzie Miejskiej i toruńskiemu komturowi krzyżackiemu. Cała sprawa zrobiła się głośna, a miasto zawrzało do plotek. Przewinieniem dwojga młodych zajęli się zarówno ławnicy toruńscy, jak i rycerze krzyżaccy. Długo zastanawiano się nad tym, kto ponosi większą winę za to co się stało. W końcu uznano, iż wina kochanków jest równorzędna, a czyn przez nich popełniony niegodny, ani wzorowej obywatelki miasta, ani tym bardziej zakonnego rycerza. Sąd toruński skazał więc dziewczynę na 25 batów, które wymierzono jej przy Bramie św. Jakuba na Nowym Mieście. Jako, że sądy miejskie nie miały prawa osądzać rycerzy konwentu krzyżackiego decyzja w sprawie zakochanego krzyżaka leżała w gestii komtura. Komtur toruński zaś nakazał grzesznemu zakonnikowi wybudować wieżę obronną, która byłaby tak odchylona od pionu, jak było jego życie odchylone od reguły zakonnej. Rycerz wybudował więc Krzywą Wieżę, którą po dzień dzisiejszy możemy oglądać i która stojąc przez te wszystkie minione wieki przypominała i przypomina przechodniom o grzechu Krzyżaka.
Toruńska Krzywa Wieża jest więc jakby symbolem grzechu, ale jest też ona sprawdzianem niewinności. Legenda bowiem powiada, że jeżeli ktoś stanie pod wieżą z plecami przypartymi do krzywego muru od strony ulicy, stanie na palcach z przypartymi do muru piętami i wyciągniętymi przed siebie prosto rękoma i pozostanie tak przez chwilę przy krzywym murze – będzie to oznaczało, że jest to człowiek bez grzechu. Natomiast na wszystkich, którym się to nie uda ciąży jakieś przewinienie.
Sprawdźmy więc swoją niewinności przy pochyłych murach Krzywej Wieży.

22/08/2023

O tajemniczym tunelu pod Wisłą

Kiedy na zaproszenie księcia mazowieckiego Konrada przybyli na Ziemię Chełmińską Rycerze Krzyżowi, aby nawracać pogańskich Prusów, założyli miasto Toruń, a obok miasta wznieśli swój zamek zakonny. Książę nadał rycerzom niemieckim część terenu Kujaw na lewym brzegu Wisły zwaną „Ziemią Nieszawską”, oraz całą wspomnianą Ziemię Chełmińską leżącą między rzekami: Wisłą, Osą i Drwęcą. Powstały piękne miasta i wsie. Mieszkańcom żyło się spokojnie i dobrze, ponieważ z tych terenów zostali wyparci Prusowie.
Po pewnym czasie spokój został zakłócony, gdyż wielki mistrz krzyżacki prowadził wojny z królem polskim. Po krwawej wojnie zawarto pokój wieczysty w roku 1422, na mocy którego Krzyżacy zostali zmuszeni do zwrotu na rzecz Polski ziemi nieszawskiej leżącej na Kujawach po przeciwnej stronie Torunia. Król Władysław Jagiełło wydał polecenie, aby na tym terenie wybudować zamek, który byłby strażnicą polską przeciwko krzyżackiemu Toruniowi. Z czasem obok zamku zaczęła się rozwijać osada, która przyjęła nazwę Nowa Nieszawa, a następnie Dybów. Podobno w Dybowie karano za najmniejsze przewinienie, między innymi zamykaniem w dyby. Był to rodzaj pręgierza, składającego się z dwóch drewnianych kłód z wycięciem na nogi lub ręce. Stosowano to narzędzie kary wobec chłopów i mieszczan. Zamek z roku na rok rozrastał się w silną, warowną fortecę, a mała osada w port handlowy.
Torunianie wrogo spoglądali na groźnego konkurenta, z powodu którego ich sakiewki stawały się skromniejsze. Poważnie zaczęto myśleć o zniszczeniu Dybowa i podstępnie zaczęli podkopywać się pod Wisłą, budując tunel w kierunku Nowej Nieszawy czyli Dybowa. Aby jednak kopanie tunelu zachować w tajemnicy, wykorzystano okazję, kiedy władze miejskie w roku 1407 podjęły decyzję w sprawie budowy wieży dla kościoła farnego św. Janów. Wówczas zdecydowano, że tunel będzie miał swój początek w kościele pod wieżą i skierują go w stronę Dybowa, co podobno miało się stać zgodnie z legendą, a może i prawdą. Po kilku latach żmudnej pracy dokopali się torunianie na drugi brzeg Wisły niedaleko zamku i przygotowywali się do ataku.
Pewnej nocy w roku 1431 zebrali się toruńscy mieszczanie, oraz rycerze krzyżaccy z toruńskiego konwentu pod wodzą komtura. Wykopanym tunelem pod Wisłą, dotarli na lewy brzeg i pod osłoną nocy napadli na nieliczną załogę, zdobywając zamek, a następnie całą konkurencyjną osadę. Ten fakt zapoczątkował następną wojnę, która trwała do 1435 roku. Zakończona została układem pokojowym w Brześciu Kujawskim, na mocy którego Nieszawa z Dybowem już na zawsze wróciła do Polski.
Tajemniczy tunel pod Wisłą z Torunia do Dybowa jeszcze raz podobno wykorzystano, kiedy to w roku 1813 w ruinach zamkowych Dybowa broniło się 40 Francuzów przez 3 miesiące przed Rosjanami (zobacz: Toruń napleoński. Napoleon w Toruniu). Ta skromna załoga wytrzymała liczne ataki wojsk rosyjskich tylko dlatego, gdyż załodze dostarczano z Torunia tajemniczym tunelem żywność, świeżą wodę i amunicję. Była to jedyna droga, która łączyła lewy brzeg z prawobrzeżną fortecą toruńską.
Z czasem zapomniano o tajemniczym tunelu, jednak niezupełnie, gdyż w ostatnich latach zebrała się grupa poszukiwaczy, która miała nadzieję, że trafi na ślad dawnego podziemnego ganku.

O ulicy CiasnejNa Starym Mieście Toruniu jest ulica Ciasna, której szerokość wynosi 3 metry. Prowadziła ona w stronę zam...
22/08/2023

O ulicy Ciasnej

Na Starym Mieście Toruniu jest ulica Ciasna, której szerokość wynosi 3 metry. Prowadziła ona w stronę zamku krzyżackiego z tego powodu rycerze zakonni pilnowali, aby nie stanowiła zagrożenia ze strony miasta. Wynika z tego, że Krzyżacy nie byli zbyt pewni toruńskich mieszczan.
Pewnego dnia szli tą ulicą dwaj toruńscy rzemieślnicy, znani w mieście ze swej tuszy i agresywnego zachowania. Byli nimi kominiarz i młynarz. Nie było mowy, aby mogli się swobodnie w tej ciasnej uliczce minąć. Musieliby się mocno przycisnąć do ścian domów, a tego żaden z nich nie chciał uczynić. Przechodząc obok nie chciał jeden drugiemu ustąpić. W końcu doszło pomiędzy nimi do bójki, mocno się poturbowali i obaj skierowali skargę do sądu. Sędzia i ławnicy toruńscy mieli nie lada problem do rozwiązania, gdyż z powodu braku świadków tego zdarzenia, trudno im było sprawę osądzić. Sędzia jednak wpadł na wspaniały pomysł i rozwiązał sprawę w ten sposób, że uznał młynarza za niewinnego, gdyż miał na swej białej odzieży czarne ślady po sadzach kominiarza, czyli miał czarne na białym! Od tego czasu starają się tą ulicą nie przechodzić ani młynarze, ani kominiarze.

O ratuszowym kalendarzuPo wojnie trzynastoletniej, kiedy na mocy II pokoju toruńskiego w 1466 r. nasze miasto wraz z inn...
22/08/2023

O ratuszowym kalendarzu

Po wojnie trzynastoletniej, kiedy na mocy II pokoju toruńskiego w 1466 r. nasze miasto wraz z innymi grodami Ziemi Chełmińskiej i Pomorza Gdańskiego zostało włączone do Królestwa Polskiego, nastały lata dobrobytu i dalszego rozwoju Torunia. Świetny burmistrz Heinrich Stroband rozkazał, aby dom administracji i handlu jakim był Ratusz Staromiejski powiększyć, podwyższyć i ozdobić m.in. narożnymi wieżyczkami. Sprowadzono więc z Gdańska architekta Antoniego van Obberghena pochodzącego z dalekiej Flandrii, żeby zaprojektował rozbudowę toruńskiego ratusza sprawiając przy tym, aby ta budowla stała się obiektem niepowtarzalnym i zdumiewającym.
Architekt po głębokim namyśle zaproponował rozbudowę wielkiego gmachu w taki sposób, by można doszukać się w nim całorocznego kalendarza. Burmistrzowie i rajcowie toruńscy z zainteresowaniem wysłuchali propozycji van Obberghena po czym zaaprobowali jego pomysł. I oto na początku XVII wieku powstał budynek, w którym można było wyliczyć poszczególne okresy całego roku. Była więc jedna wieża, jak jeden rok; cztery narożne wieżyczki unaoczniające cztery pory roku – wiosnę, lato, jesień, zimę, następnie można się było doszukać 12 wielkich sal symbolizujących miesiące, oraz 52 mniejsze pomieszczenia ukazujące liczbę tygodni w roku. Wreszcie, można było naliczyć tyle okien, ile cały rok liczy sobie dni – tj. 365. Kiedy jednak raz na cztery lata przypadał rok przestępny, wówczas zamawiano murarza, który w starych murach ratusza wybijał mały prostokątny otwór, aby nie zabrakło w roku dnia 29 lutego.
W ciągu stuleci ratusz toruński był kilkakrotnie niszczony i przebudowywany. I dziś może trudno doszukać się doskonałego kalendarza wykonanego przez mistrza Antoniego. Z całą pewnością jednak nad całym budynkiem króluje jedna wieża jak jeden rok, a wspomagają ją cztery wieżyczki – symbole pór roku. Czy jednak liczba okien faktycznie odpowiada ilości dni? No cóż – policzcie sami!

22/08/2023

O tym, jak „Schwedke" mieszkańców Torunia przed nieprzyjacielem ostrzegł

Dawno temu pojmano w Toruniu pewnego dezertera wojsk szwedzkich zwanego Schwedke, któremu zarzucono okradzenie jednego z poważnych mieszczan toruńskich. Nie był to z pewnością jedyny złodziej w mieście, ten jednak schwytany został na gorącym uczynku i postawiony przed sędzią i ławnikami toruńskimi. Ponieważ zaś ostatnimi czasy liczba kradzieży znacznie wzrosła postanowiono schwytanego surowo ukarać, co miało stanowić przestrogę dla innych tego rodzaju rabusiów. Sąd toruński wydał więc wyrok kary śmierci przez powieszenie.
Miejsce straceń znajdowało się o milę od murów miejskich i nosiło nazwę Galgenberg (Góra Szubieniczna lub Wiesiołki). Było to porośnięte krzewami wzniesienie, na którym ustawiona była szubienica. Wykonywano tam głównie wyroki śmierci przez powieszenie. Większość mieszkańców Torunia starała się omijać to miejsce z daleka, co nie przeszkadzało temu, że w chwilach wykonywania wyroków na Wiesiołkach zbierał się tłum ciekawskich.
Tak było i tego dnia – 16 lutego 1629 r., kiedy nastąpić miała egzekucja. Wokół szubienicy zebrała się spora grupa gapiów, których nigdy przy takich okazjach nie brakowało. Kiedy duchowny protestancki dał już skazańcowi ostatnią pociechę i załatwiono ostatnie formalności przepisane prawem, przystawiono do szubienicy drabinę i złodziej wszedł na jej szczeble, by ponieść zasłużoną karę. Właśnie chciał mu oprawca założyć pętlę na szyję, gdy wtem przyszło skazańcowi na myśl, by rzucić ostatnie pożegnalne spojrzenie na świat, który miał za chwilę na zawsze opuścić. Rozglądając się wokół zauważył w dali dużą ilość żołnierskich mundurów i kolorowych sztandarów przesuwających się w kierunku Torunia. Krzyknął więc z przerażeniem „Szwedzi! Szwedzi!” i wskazał ręką w dal. Władze miejskie i ludzie zebrani na Wiesiołkach szybko pobiegli do miasta, aby przygotować się do obrony. Oczywiście w całym tym bałaganie zapomniano o wykonaniu wyroku śmierci, a skazaniec wraz ze wszystkimi torunianami również zbiegł do miasta.
Około południa Szwedzi pod dowództwem pułkownika Teuffla i generała Wrangla w sile ośmiu tysięcy ludzi stanęli pod murami Torunia (zobacz: Obrona Torunia przed Szwedami w 1629 r.). Obrona miasta prowadzona przez pułkownika królewskiego Gerharda Derhoffa i burmistrza Preussa była doskonała. Już następnego dnia Szwedzi, którzy ponieśli znaczne straty w ludziach opuścili przedpole Torunia. Zwycięstwo obchodzono w Toruniu bardzo hucznie. Wówczas przypomniano sobie, że właściwie miasto mogło przygotować się do obrony dzięki złodziejaszkowi, który pierwszy z wysokości szubienicy zauważył zbliżających się Szwedów. Za ten wyczyn złodziej ten został ułaskawiony i otrzymał przydomek „Schwedke”, spolszczony później na "Szwedko". Niedoszły wisielec żył jeszcze długo potem w Toruniu, ciesząc się rzekomo powszechnym szacunkiem.

Opis tego zdarzenia zawiera pochodzący z tego czasu rękopis Szymona Behema Minora. W swojej "Descriptio" opisuje on pod rokiem 1629 wypadek ze skazańcem Szwedką oraz odparcie ataku Szwedów na Toruń.
Karol Górski podaje wprawdzie opis tego wypadku w przypisie do stronicy 75 w swej "Historii politycznej Torunia do roku 1793" , jednak traktuje to zdarzenie jako późniejszą legendę, poddając w wątpliwość jej wiarogodność. Za legendę uznał historię ze Szwedkiem niemiecki zbieracz legend pomorskich Pau lBehrend, umieszczając ją w drugim tomiku (1912 r.) swego wyboru legend pomorskich w rozdziale 60 podtytułem "Wunderbare Rettung" (Cudowne ocalenie).

O flisaku i żabachNa Rynku Staromiejskim w Toruniu stoi fontanna Flisaka. Jest to statua z 1914 r. odlana z brązu, przed...
22/08/2023

O flisaku i żabach

Na Rynku Staromiejskim w Toruniu stoi fontanna Flisaka. Jest to statua z 1914 r. odlana z brązu, przedstawiająca flisaka grającego na skrzypcach, z którą związana jest ciekawa legenda. Głosi ona, że średniowieczny Toruń nawiedzony został przez ogromną plagę żab, które w wyniku letnich powodzi zadomowiły się w mieście. Żaby można było spotkać dosłownie wszędzie – w piwnicach domów mieszczańskich, na schodach i wszystkich piętrach aż po poddasze. Gromadziły się też na rynkach Starego i Nowego Miasta Torunia budząc sobą wstręt zarówno u miejscowych, jak i przybyłych kupców. Pewnego dnia torunianie zebrali się przed ratuszem żądając rozmowy z burmistrzem i jego rajcami. Posypały się wówczas słowa krytyki na całą radę miejską, a ich główną przyczyną były urzędujące wszędzie żaby. Grożono nawet ponownymi wyborami i zmianami na stanowisku burmistrza.
Tego było za wiele. Burmistrz i Rada wydali zarządzenie dotyczące obowiązku tępienia żab na każdym kroku, co jednak nie przyniosło spodziewanych rezultatów. Wówczas ogłoszono, że jeżeli znajdzie się śmiałek, który uwolni miasto od żab, otrzyma solidną zapłatę w złotych dukatach, oraz rękę pięknej córki toruńskiego burmistrza. Natychmiast zgłosiło się wielu chłopców zakochanych w pięknej burmistrzance, którzy w przeróżny sposób próbowali wyprowadzić żaby z miasta. Na nic jednak zdały się ich pomysły – żaby nadal królowały w mieście.
Już od dawna zakochany w córce burmistrza był młody flisak. Jednak odpędzano go spod okien dziewczyny, bowiem był biedny i niewiadomego pochodzenia. Flisak również postanowił skorzystać ze sposobności, zgłosił się do burmistrza i oświadczył wobec całej Rady i mieszkańców Torunia, że wyprowadzi żaby z miasta. Wyrażono na to zgodę, chociaż nikt z zebranych nie wierzył, że „przybłęda” może oswobodzić miasto z plagi. Flisaczek wyszedł na rynek Starego Miasta i zaczął grać na swych skrzypkach flisacze melodie. I nastąpiło coś, czego nikt się nie spodziewał. Otóż żaby zasłuchane i oczarowane flisaczym graniem, zaczęły gromadzić się wokół niego. On natomiast czekał, aż wszystkie wyjdą ze swych kryjówek. Kiedy spostrzegł, że już się zebrały, nie przestając grać skierował swoje kroki ku Bramie Chełmińskiej. Szedł tak dalej na przedmieście Mokre, gdzie znajdowały się bagna i mokradła, a żaby podążały za nim. Kiedy zaś wyczuły, że są przy bagnach wskoczyły do nich z wielką ochotą i nie opuściły ich aż po dzień dzisiejszy.
Flisak natomiast wrócił do miasta ku ogromnej radości mieszkańców Torunia wolnych już od żabiej plagi. Mniej zadowolony był burmistrz z faktu, iż trafił mu się taki niecodzienny zięć. Musiał jednak dotrzymać słowa danego w obecności mieszczan, więc zgodnie z obietnicą wkrótce odbyło się w mieście huczne wesele, które trwało przez siedem dni i siedem nocy. Młoda para otrzymała obiecaną nagrodę w postaci złotych dukatów, a i wiano, które wniosła do małżeństwa młoda i urodziwa burmistrzanka nie było najgorsze. Podobno młodzi żyli w Toruniu jeszcze długo i szczęśliwie, ciesząc się szacunkiem i poważaniem.

O Michale RemlauToruń słynął już w XIV wieku z wypieku „piernego chleba” lub z „pieprznego ciasta” zwanego później piern...
22/08/2023

O Michale Remlau

Toruń słynął już w XIV wieku z wypieku „piernego chleba” lub z „pieprznego ciasta” zwanego później piernikiem. Jednym z wielu toruńskich piernikarzy był niejaki Michał Remlau, działający w drugiej połowie XVII wieku, mający swój dom przy ulicy Piekary 10. Jego wyroby szczególnie przypadły do gustu królowi Janowi III Sobieskiemu, który miał okazję skosztować ich podczas swojego pobytu w Toruniu w 1677 r. Widać z tego, że zasmakowały królowi toruńskie pierniki do tego stopnia, że zatrudnił Michała Remlau w kuchni swego dworu w Wilanowie w Warszawie.
Kiedy Jan III w 1683 r. na czele swych wojsk wybrał się na wyprawę wiedeńską przeciwko nawałnicy tureckiej, zabrał ze sobą również młodego Michała w charakterze dworskiego piekarza. Po zwycięskiej bitwie zdobyto ogromne ilości łupów i tysiące Turków wzięto do niewoli, w tym również świetnych kucharzy. Przyrządzali oni potrawy zupełnie nam nieznane, między innymi smażone w tłuszczu pączki. Nasz Michał nauczył się tej kulinarnej sztuki i gotowe pachnące pączki podał na królewski stół. Królowi do tego stopnia smakowały, że w drodze powrotnej do Warszawy wysłał specjalnego gońca z odpowiednią ilością dotąd nieznanych pączków dla swojej małżonki, królowej Marysieńki. Śmiało możemy zatem stwierdzić, że toruński piekarz Michał rozpowszechnił nie tylko w Polsce, ale również w Europie do dzisiaj znane i lubiane drożdżowe pączki. Poza tym wymyślił pszenne bułeczki w kształcie półksiężyców zwane dziś rogalikami, które uformował ku wiecznej chwale polskiego króla na znak zwycięstwa polskiego orła nad tureckim półksiężycem.
Po wyprawie wiedeńskiej wrócił sławny już piekarczyk Michał do swego rodzinnego miasta i tu w Toruniu również zasłynął jako wspaniały królewski mistrz, smażąc pyszne pączki i wypiekając pierniki oraz chwalebne rogaliki w kształcie tureckich półksiężyców.
Niestety, w 1710 roku zmarł Michał Remlau, a w kościele św. Jerzego na Chełmińskim Przedmieściu, wystawiono mu piękne epitafium z piaskowca. Po zburzeniu wspomnianego kościoła, epitafium w postaci płyty nagrobnej przeniesiono do Ratusza Staromiejskiego i złożono na dziedzińcu z prawej strony, przy północnym wejściu ratusza.
Na płycie wyrzeźbiono koguta – symbol czuwania oraz wyryto napis w języku niemieckim, który po polsku brzmi: „kogut znakiem czujności, człowiecze bądź gotowy do śmierci”.

O Kucharzu JordanieBył to luty 1454 roku. Na zamku krzyżackim w Toruniu odbywała się uczta na cześć przybyłych gości, w ...
22/08/2023

O Kucharzu Jordanie

Był to luty 1454 roku. Na zamku krzyżackim w Toruniu odbywała się uczta na cześć przybyłych gości, w mieście zaś, niedaleko zamku, pod osłoną mroku zbierali się uzbrojeni mieszczanie czekający na znak z zamkowej wieży.
Już od dawna torunianie mieli dość krzyżackiego panowania. Rycerze zakonni od kilkudziesięciu lat starali się zahamować toruński handel wiślany i przejąć nad nim kontrolę, ograniczając przy tym dotychczasowe przywileje miasta. Wszelkie rozmowy i pertraktacje nie dały żadnego rezultatu, postanowiono więc zbrojnie zrzucić krzyżackie jarzmo i poddać się pod władzę króla polskiego – Kazimierza Jagiellończyka.
Tego właśnie dnia, 8 lutego, miał nadejść kres krzyżackiego panowania. Zaprzyjaźniony z mieszczanami zamkowy kucharz Jordan czekał, aż ucztujący rycerze dobrze sobie popiją miodu i wina z zamkowych piwnic. Gdy właściwa chwila nadeszła Jordan udał się do stojącej na dziedzińcu wieży skąd miał dać torunianom znak do natarcia. Uczynił więc swą chochlą umówiony gest, a zebrani pod zamkiem mieszczanie ruszyli do ataku. Jordan zaś, ciekaw jaki będzie efekt tych walk postał jeszcze chwilę na wieży obserwując wszystko z góry. Nie spodziewał się jednak, iż mieszczanom uda się tak szybko sforsować fosy i mury zamkowe. Gdy zaś torunianie dostali się na zamkowy dziedziniec w pierwszej kolejności postanowili wysadzić w powietrze wieżę, by Krzyżacy nie mogli z niej wysłać sygnału alarmowego do sąsiednich zamków. Podłożyli więc proch i podpalili lont …
Biedny Jordan nie zdążył zbiec z zamkowej wieży. Wybuch zastał go zaledwie w połowie drogi, siła jego była zaś tak wielka, że kucharz poleciał wysoko w niebo. Leciał tak i leciał, aż w końcu zatrzymał się na jednej z toruńskich bram – Bramie Chełmińskiej. Blady z przerażenia przesiedział tam tak długo, aż walki na zamku ustały i znaleźli go powracający z zamku mieszczanie. Wśród wybuchów radości został on zdjęty z bramy, a torunianie doceniając jego wkład w odniesione zwycięstwo, kazali wykonać wywieszkę przedstawiającą kucharza z chochlą i zawiesili ją na bramie Chełmińskiej. I tak wisiała ona tam wiele lat przypominając wszystkim o wielkim wydarzeniu, jakim było zdobycie i zburzenie przez mieszczan krzyżackiego zamku.
Wywieszka z kuchcikiem Jordanem zachowała się po dzień dzisiejszy i znajduje się w zbiorach Muzeum Okręgowego i eksponowana jest w Ratuszu Staromiejskim.

O Gospodzie Pod Modrym FartuchemDawno temu, około roku 1489 był właścicielem gospody przy rynku Nowego Miasta Torunia cz...
22/08/2023

O Gospodzie Pod Modrym Fartuchem

Dawno temu, około roku 1489 był właścicielem gospody przy rynku Nowego Miasta Torunia człowiek bardzo pracowity i prawy, który od wczesnego ranka do późnego wieczora krzątał się po gospodzie, aby swoich gości godnie obsłużyć. Troszczył się o czystość, a nawet przyrządzał potrawy w kuchni, a trzeba zaznaczyć, że był wyśmienitym kucharzem, gdyż gospoda słynęła w całym mieście z bardzo dobrej kuchni. Niestety, jak to zwykle bywa, miał żonę leniwą i wyjątkowo złośliwą. Przez cały dzień gderała i co chwilę przesyłała zapracowanemu mężowi wyzwiska, a kiedy ten siadał ze zmęczenia ona krzykiem i kijem zmuszała biedaka do pracy.
Pewnego dnia zawitał do gospody młody wędrowiec, któremu z oczu biła dobroć i życzliwość. Dla gościnności, do stołu gościa przysiadł na chwilę gospodarz, ale niestety gospodyni natychmiast obsypała biedaka taką lawiną wyzwisk, że ten natychmiast opuścił swego gościa. Złośliwa żona nie zauważyła, że przez ciągłe gadulstwo i bluźnierstwa twarz jej zaczęła się zmieniać do tego stopnia, że w mieście zaczęto o niej szeptać, że jest opętana przez szatana i z dnia na dzień upodabnia się do czarownicy.
Chcąc nieszczęśliwemu gospodarzowi pomóc w jego troskach, młody wędrowiec doradził mu, aby przy następnej awanturze wypisał na progu gospody czarnym węglem znak „X”, jakiego nie znoszą czarownice. Kiedy dojdzie do awantury, ma wypowiedzieć zaklęcie: „raz, dwa trzy, wyleć czarownico przez ścianę albo drzwi”. Gospodarz podziękował nieznajomemu przybyszowi, lecz nie wierzył, że pozbędzie się tymi czarami okropnej żony. Kiedy jednak doszło do następnej awantury wypisał gospodarz węglem ów znak czarowny na drzwiach gospody i wypowiedział zaklęcie. W tej samej chwili gospoda zadrżała, a nieznośna żona w mgnieniu oka pobiegła na strych do skrzyni, w której złożyła swoje kosztowności i ciężko zapracowane przez gospodarza pieniądze. Zabrała wszystko, zbiegła do gospody, aby jak najszybciej opuścić ten dom. Okazało się, że czarny znak na progu miał swoją czarodziejską moc. Nie mając innego wyboru, wyleciała baba z całym dobytkiem przez ścianę na rynek. Gospodarz widząc, że utracił cały swój majątek, dopadł żonę, aby jej choć trochę zabrać. Niestety, zdążył tylko chwycić za modry fartuch, który ciągle zła czarownica nosiła na sobie, i ten mu został w rękach na pamiątkę. Na ścianie frontowej gospody pozostała duża dziura, przez którą wyleciała czarownica. Chcąc dziurę załatać, zawiesił gospodarz na niej wspomniany modry fartuch, który jednocześnie miał oznajmiać, że złym kobietom jest do gospody wstęp wzbroniony. W niedługim czasie po owych wydarzeniach, zaczęto mówić o gospodzie Pod Modrym Fartuchem i tak pozostało do dzisiaj. Na pamiątkę tej historii, śliczne kelnerki noszą modre fartuszki, a stoliki nakryte są modrymi obrusami. Odwiedzając „Modry Fartuch” pamiętajmy, jaką to tajemnicę kryją stare mury tej gospody.

Adres

Torun
87-100

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 10:00 - 19:00
Wtorek 10:00 - 19:00
Środa 10:00 - 19:00
Czwartek 10:00 - 19:00
Piątek 10:00 - 19:00
Sobota 10:00 - 16:00

Telefon

+48572515198

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Przewodnik turystyczny - Damian Nitecki umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Przewodnik turystyczny - Damian Nitecki:

Udostępnij