10/04/2024
Koniec Ramadanu w Pankisi🕌
To czas szczególny,gdy wiesz gdzie bywać
W dwóch dniach poprzedzającym zakończenie Ramadanu wszyscy wyczekują na wieści z Arabii Saudyjskiej, w których zostanie ogłoszone zakończenie muzułmańskiego postu.
Wszystko zależy od tego, kiedy księżyc wyjdzie z ciemności. Ramadan może trwać maksymalnie 30 dni, ale może zakończyć się jeden dzień wcześniej,rzadko dwa dni.
Wczoraj w Pankisi już kolo południa wiedzieliśmy, że w następnym dniu będą wszyscy świętować Eid Mubarak, huczne zakończenie Ramadanu.
Kobiety zaraz ruszyły na zakupy do lokalnych sklepów, co niektórzy mężczyźni wyruszyli na dużo większe zakupy do Telavi, nie tylko jako kierowcy, ale pomoc do noszenia ciężkich rzeczy.
Mamy stereotyp, że w Islamie tylko kobiety noszą wszelakie ciężary. To jest stereotyp. Przynajmniej w Pankisi.
Niektóre potrawy gospodynie przyrządzają z wyprzedzeniem, np przepyszne ciasta😋
Gdy kobiety krzątają się w kuchni, a każda chce wypaść jak najlepiej, bo przecież każdy za chwilę będzie mógł porównać potrawy, a mężczyźni nie robią nic. Bah! Kolejny stereotyp. Mężczyżni w tym czasie zabijają zwierzęta, żeby dostarczyć do kuchni potrzebne ilości i rodzaj mięsa. Jeśli jest taka potrzeba, wykonują prace w ogrodzie i to „co do mężczyzn należy”, tak aby w dniu zakończenia Ramadanu, wszystko było jak należy.
Chłopcy, którzy będą brali udział w skačkach, doglądają swoich koni, żeby np. zbyt wiele nie zjadły przed wyścigami.
W całej dolinie, jeszcze w trakcie trwającego postu, czuć radosne emocje na myśl o kończącym się Reamadamie.
Wczoraj o godz. 19:42 ( co do minuty) nastąpiło „odkrycie Rmadanu”, czyli czas, kiedy można po wielu godzinach przystąpić do posiłku.
Więc w kolejności:
przed wysłuchaniem modlitwy należy obmyć się i mieć modlitwę na ręku, po wysłuchanie z meczetu azanu wszyscy przystępują do modlitwy. Po modlitwie następuje to właściwe zakończenie Ramadanu. Słychać pojedyncze wystrzały z broni, co niektórzy puszczają małe fajerwerki. Ludzie pozdrawiają się i zasiadają do posiłku.
Ostatnia modlitwa była o 21:08. Od tego momentu przez całą noc przez dolinę przetacza się istne odświętne szaleństwo, któremu z okolicznych lasów wtórowało wycie szakali, chcących przekrzyczeć odgłosy fajerwerków i głośnych wystrzałów z broni. Ludzie przez całą noc odwiedzają się, dzwonią z życzeniami, jedzą. Jednym słowem świętują. Młodzież od Duisi do Dzibahewi jeździ samochodami wykrzykując radosne Allahu Akbar!
Wiadomo, że po porannej modlitwie wszyscy wyruszą na spotkania przy świątecznych śniadaniach ( podobnie jak u nas w Dniu Zmartwychwstania Pańskiego) Póżniej przy obiedzie i kolacji.
Ludzie składają sobie pozdrowienia i obdarowują się upominkami. W tym dniu trzeba odwiedzić każdego z rodziny, sąsiadów i przyjaciół oraz samotnych.
Dzisiaj po modlitwie o 13:15 w Duisi nad rzeką Alazani, jak co roku, zebrali się mieszkańcy, żeby obserwować albo wziąć udział w zawodach sportowych i w najważniejszym punkcie imprezy - wyścigach konnych.
W tym roku odbyły się trzy gonitwy. Ścigały się konie czystej krwi anielskiej, gruzińskiej i zmieszanej, czyli „połkrowki”.
Gdzie okiem sięgnąć, wszędzie byli tylko mężczyźni i chłopcy. Kobiety nieśmiało przyglądały się z dalszej odległości samochodów.
Kobiety mogą przyglądać się zawodom sportowym, oczywiście w wydzielonym do tego celu miejscu, tylko we własnym gronie, oddzielone od mężczyzn. Więc żadna kobieta nie wejdzie do grona mężczyzn, tak samo jak mężczyzna nie wmiesza się w grono kobiet.
Uczestniczenie i przyglądanie się skačkom w ramie w ramię z mężczyznami jest surowe zabronione.
Dotyczy to również „nie muzułmanek”.
Mam ogromny przywilej biegać z prawa na lewo, obserwując wyścigi, wiedząc, że nie spotkam się z uwagami skierowanymi pod moim adresem. Mogę nagrywać i robić zdjęcia. Mogę zabrać z sobą inne kobiety „europejki-turystki”.
Jednak zawsze na tę uroczystość zakładam spodnie i całą resztę garderoby w kolorze czarnym. Wtedy lepiej wtopić się w tłum. Zapracowałam sobie na tę wolność wieloletnią pracą i pokazywaniem Pankisi z zupełnie innej strony. Nie zawsze to się opłaca, ale zawsze warto.
Wracając do wyścigów. Dzisiaj na Skački, przyjechałam z grupą kilku mężczyzn.
Ponieważ Panowie świetnie się skumplowali jednym z naszych przewodników, więc wykorzystałam sytuację i postanowiłam sprawdzić jak to rzeczywiście jest poruszać się samej po polu wyścigów-bitwy.
Było super. Chodziłam gdzie chciałam, robiłam co chciałam.
Co i już spotykałam, któregoś z moich znajomych, którzy się ze mną witali. Spotkałam również kierowcę naszego sławetnego ZiŁa, który stał w gronie starszych i tych bardziej wierzących. Powiem szczerze, trochę mnie to zaszokowało, ponieważ on również należy do tych osób bardziej wierzących i praktykujących, oraz rygorystycznie przestrzegających zasad wiary. Podszedł do mnie na oczach tych wszystkich zebranych, przywitował się ze mną, objął mnie po „kistyński”, czyli bez przesady i zaczęliśmy rozmawiać o nadchodzącym sezonie.
Trochę ta moja wycieczka między Kistami trwała. To raz z prawej, raz z lewej strony miejsca wyścigów.
Biegając między Kistami, żeby znaleźć miejsce na najlepsze ujęcie, na najlepszą fotografię i film, spotykały mnie bardzo miłe i przyjacielskie gesty. Maga, który brał udział w wyścigach, po zakończeniu swojej gonitwy it tak po prostu powierzył mi pod opiekę swojego konia i to na oczach wszystkich zebranych wokół nas mężczyzn. To był bardzo miły gest.
W ostatniej „gonitwie” 14 latek, syn naszego znajomego spadł z konia. Prowadził, ale koń okazał się silniejszy od młodego jeźdźca i młody Ramzan zaliczył bolesny upadek. Spadając z konia, został mocno potraktowany w miednicę kopytem.
Po skačkach pojechaliśmy do szpitala do Telawi. Lasza, ojciec młodego powiedział, że jego syn jest operowany.
To niesamowite ile osób było pod szpitalem. Każdy chciał spotkać się z rodzicami i wesprzeć ich.
Tegoroczne zakończenie Ramadanu rzeczywiście było inne niż te, które pamietam od 2018
Po wszystkim rozmawialiśmy długi, o tym dlaczego w tym roku było jakiś inaczej.
Nie było tej typowej „kolony”. Było ciszej. Nie było flagi i hucznego wręczenia nagród za wygraną i tej wielkiej wrzawy na skačkach.
Było inaczej🍉
W domach nic się nie zmieniło. Było rodzinnie i przyjacielsko.
Goście, którzy zawitali z nami do Pankisi byli zszokowani gościnnością i smacznym jedzeniem, ale też surowością tradycji i obyczajów tutaj panujących.
Ja natomiast od wczorajszego popołudnia prawie do teraz odwiedziłam wszystkich, których powinnam.
Zakosztowałam wszelakich smakołyków i najlepszych na Kaukazie potraw.
To był piękny czas.
Salam
Barbara Anna Konkolewska
+
Caucasus X-Trek Pankisi